Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

20 muzycznych wynalazków Listy Przebojów Trójki

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Trójka była w moim domu od zawsze. Sam świadomie zacząłem słuchać Listy Przebojów dwadzieścia lat temu i piosenki, które się na niej ukazywały stanowią kronikę mojego życia, przywołując ludzi, miejsca i wspomnienia. Szkoda, by tak to się zakończyło. Chciałem przypomnieć utwory, które nierozerwalnie kojarzą się właśnie z Markiem Niedźwieckim i jego współpracownikami.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

20 muzycznych wynalazków Listy Przebojów Trójki

Trójka była w moim domu od zawsze. Sam świadomie zacząłem słuchać Listy Przebojów dwadzieścia lat temu i piosenki, które się na niej ukazywały stanowią kronikę mojego życia, przywołując ludzi, miejsca i wspomnienia. Szkoda, by tak to się zakończyło. Chciałem przypomnieć utwory, które nierozerwalnie kojarzą się właśnie z Markiem Niedźwieckim i jego współpracownikami.
„Again” Archive (debiut na Liście w notowaniu 1083 z 1.11.2002 r.; najwyższa pozycja: 1)
„Again” to do dziś najdłużej przebywająca piosenka na Liście. Pochodzi z albumu „You All Look the Same to Me” i stała się prawdziwym hitem Trójki, który przez słuchaczy został niejednokrotnie wyróżniony umieszczeniem w pierwszej dziesiątce najlepszych utworów w historii, czyli w dorocznym zestawieniu Top Wszech Czasów. Zapewne gdyby nie Niedźwiecki, o Archive usłyszałaby ledwie grupa miłośników muzycznych ciekawostek, tymczasem to formacja, o której śmiało można powiedzieć, że to Pink Floyd XXI wieku.
„Ballada o Niedźwiedziu, Baronie i Czarnej Helenie” Artur Andrus (debiut na Liście w notowaniu 1502 z 12.11.2010 r.; najwyższa pozycja: 1)
Oto przykład utworu, który z marszu zadebiutował na pierwszym miejscu Listy (nie jest to częste, ale zdarza się). Początkowo nagrany przez Artura Andrusa jako żart z okazji 1500 notowania, okazał się małym przebojem (doczekał się nawet kontynuacji, jako „Czarna Helena po roku”). Opowiada o prowadzących Listę Marku Niedźwieckim i Piotrze Baronie, oraz o realizatorce i dobrym duchu zestawień Halinie Wachowicz, zwanej „Helen”. Sukces piosenki sprawił, że Artur Andrus odważył się nagrać cały album. „Myśliwiecka”, bo taki nosił tytuł, ukazał się w 2012 roku i oczywiście zawierał „Balladę…”
„Bombonierka” Grzegorz Turnau & Basia Stępniak-Wilk (debiut na Liście w notowaniu 1293 z 10.11.2006 r.; najwyższa pozycja: 1)
Grzegorz Turnau powiedział kiedyś, że poproszono go o zaśpiewanie „Bombonierki” i po sprawie o wszystkim zapomniał. Aż tu nagle na koncertach ludzie zaczęli domagać się tej piosenki i nie bardzo wiedział o co chodzi. Musiał jej się od nowa nauczyć. I to jest siła Listy Trójki, że bez nachalnej promocji potrafi wylansować przebój, którego żąda publiczność.
„Być jak Robert Makłowicz” Iwo (debiut na Liście w notowaniu 1191 z 26.11.2004 r.; najwyższa pozycja: 15)
W pierwszej dekadzie XXI wieku, prowadzący audycję Minimax, Piotr Kaczkowski, postanowił wesprzeć młodych muzyków, firmując swoim nazwiskiem serię składanek. Można je było nabyć za minimalną cenę, zaś sami wykonawcy zrzekli się swoich honorariów. Jednym z nich był producent Iwo (wł. Iwo Olszewski), który na drugim albumie serii z 2004 roku, opublikował zabawny utwór, w którym zamiast typowego wokalu, wkleił zmiksowane wypowiedzi Roberta Makłowicza z jednego z prowadzonych przez niego programów. W efekcie wyszła rzecz niezwykle zabawna i jednocześnie wkręcająca się w głowę (ten refren: „a teraz dusi się, dusi się / razem z winem, razem z winem”).
„Chenko” Red Box (debiut na Liście w notowaniu 101 z 24.3.1984 r.; najwyższa pozycja: 8)
Wszędzie na świecie najpopularniejszym utworem Red Box był „For America”. To znaczy u nas też sobie nieźle radził, zdobywając nawet szczyt Listy, ale jeśli ktoś u nas powie Red Box, od razu ma na myśli „Chenko”. Choć głównym winnym tego stanu rzeczy jest Piotr Kaczkowski, to jednak Lista również swoje dołożyła w tym temacie. A o tym, że jest to stan trwały, niech świadczy fakt, że to właśnie „Chenko”, a nie „For America” było odnotowywane w Topie Wszech Czasów.
„Crazy Mary” Pearl Jam (debiut na Liście w notowaniu 607 z 1.10.1993 r.; najwyższa pozycja: 1)
Choć to nie moje czasy, to przeglądając archiwa, można odnieść wrażenie, że słuchacze Listy byli bardziej zwolennikami Pearl Jam, niż Nirvany. Utwory grypy Eddiego Veddera zawsze były dobrze przyjmowane i spędzały sporo czasu w zestawieniach. Ale nawet wśród nich „Crazy Mary” stanowi ewenement. Utwór ten chyba tylko na Trójce był tak wielkim przebojem. Pochodzi z kompilacji „Sweet Relief (A Benefit For Victoria Williams)” z 1993 roku i tak się spodobał słuchaczom, że przez kilka lat lokował się w pierwszej setce Topu Wszech Czasów.
„Czarna dziura” Jaromir Nohavica (debiut na Liście w notowaniu 1869 z 24.11.2017 r.; najwyższa pozycja: 1)
Pamiętam, kiedy ten utwór zadebiutował na Liście Przebojów. Miałem paskudny dzień i nie zapowiadało się na to, by wieczór miał coś w tej materii zmienić. Tymczasem tekst, wyjątkowo zaśpiewany po polsku przez Jaromira Nohavicę, sprawił, że na mojej twarzy zagościł banan zadowolenia. Genialne tłumaczenie czeskiej „Černá Jáma” z albumu „Poruba” powalało swoją figlarną formą, ale też mądrością. Do tego dochodziła wyśmienita interpretacja Nohavicy. Musiał być hit. I był. Na pierwsze miejsce wskoczył już drugiego tygodnia i pozostał na nim przez kolejne pięć.
„Easy Rider” Hunter & Krzysztof Daukszewicz (debiut na Liście w notowaniu 1305 z 2.2.2007 r.; najwyższa pozycja: 2)
Thrash metal Huntera spotyka się z bardową estetyką Krzysztof Daukszewicza? Czemu nie. I mieliśmy kolejny przebój, który w przewrotny sposób komentował swoje czasy (a i dziś byłby całkiem aktualny). „Easy Rider” to dowód na to, że słuchacze Trójki zawsze mieli otwarte głowy i lubili inteligentny humor. Utwór można znaleźć na kompilacyjnym krążku Huntera „HolyWood” z 2006 roku.
„Ja wiedziałem, że tak będzie” Grzegorz Halama-Oklasky (debiut na Liście w notowaniu 967 z 11.8.2000 r.; najwyższa pozycja: 1)
Inny popularny tytuł tego utworu, to „Śpiworki”. Zasadniczo stanowi on mieszankę „We Will Rock You” Queen z „Wiedziałem, że tak będzie” Molesty i nawijką pana Józka, hodowcy drobiu. Choć stanowi sceniczny wygłup, stał się on jedną z najbardziej rozpoznawalnych piosenek kabaretowych ostatnich 20 lat. Zwrot „ja wiedziałem, że tak będzie” wszedł nawet do słownika fanów LP3, a Niedźwiecki często go używał. Co ciekawe na swoją premierę albumową kawałek ten musiał poczekać do 2006, kiedy trafił na CD „Humor i papierosy”.
„Jak kania dżdżu” Jan Kanty Pawluśkiewicz (debiut na Liście w notowaniu 1140 z 5.12.2003 r.; najwyższa pozycja: 31)
A to przykład piosenki, która nigdy nie weszła do podstawowego zestawienia Listy (czyli pierwszej 30), ale utkwiła w pamięci słuchaczy. A to dlatego, że w poczekalni spędziła niebagatelne 41 tygodni. Jan Kanty Pawluśkiewicz bardziej znany jest jako twórca muzyki poważnej, niż lekkich piosenek miłosnych, tym bardziej „Jak kania dżdżu” warte jest zapamiętania. Utwór znaleźć można na wydanym w 2003 roku albumie „Consensus”, gdzie artysta śpiewa teksty Leszka Moczulskiego i Jonasza Kofty.
1 2 »

Komentarze

« 1 2
21 V 2020   22:36:56

@Zoom: Chyba nie zrozumiałeś co miałem na myśli - większa część z głosujących. Dla polityków ci niebiorący udziału w wyborach kompletnie się nie liczą. Ci głosujący w sumie też, ale to już inna historia, którą pan Mann opowie nam jak tylko skończy zupę. A nie, czekaj. :) Idąc Twoim tokiem myślenia Konstytucja z 1997 roku, której tak zaciekle wszyscy dziś bronią tez jest nic nie warta, bo w referendum za jej przyjęciem zagłosowało nieco ponad 6 milionów Polaków z 12 milionów głosujących. Politykę zostawmy jednak wszelkim facebookowym ekspertom, bo mam jej po dziurki w nosie i nie po to od 20 prawie lat czytam Esensję.

« 1 2

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: I jeszcze raaaz… i jeszcze dwaaa…
Sebastian Chosiński

24 VI 2024

Coś w tym musi być! Ukazujące się w serii „Can Live” angielskie koncerty Can wybijają się zdecydowanie ponad inne. Wydany trzy lata temu „Live in Brighton 1975” to prawdziwe arcydzieło, a tegoroczny „Live in Aston 1977” niewiele mu ustępuje. Ale czy może być inaczej, skoro muzycy biorą na warsztat między innymi tak wspaniały utwór, jak „Vitamin C”?

więcej »

Non omnis moriar: Narodziny legendy
Sebastian Chosiński

22 VI 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj jedyny longplay czechosłowackiej formacji Studio 5 wibrafonisty Karela Velebnego, na której gruzach powstał zespół SHQ.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Trochę Afryki, trochę Karaibów
Sebastian Chosiński

17 VI 2024

Na wydanym w 1977 roku albumie „Saw Delight” skład Can został poszerzony do sekstetu. Uzupełnili go bowiem dwaj instrumentaliści (rodem z Jamajki i Ghany), którzy nie tak dawno przewinęli się przez brytyjską formację Traffic. Nie wpłynęło to jednak na uczynienie jej muzyki progresywną czy jazzrockową, stała się za to dużo bardziej etniczna. Co w paru utworach przyniosło całkiem sympatyczny efekt.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Wewnętrzne rozterki krzepkich brodaczy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Lapsusy, Korekty i Paliksięgi
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Daleki krewny „Imienia róży”
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Szczątkowo oryginalne
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ostatni Ostatni Człowiek
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Stary ork i może
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nie tylko Siara, czyli 10 piosenek Janusza Rewińskiego
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Normanie, powtarzasz się
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Galaktyczny syndrom sztokholmski
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Niech żyje król!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.