Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Syd Barrett
‹The Best Of Syd Barrett – Wouldn’t You Miss Me?›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Best Of Syd Barrett – Wouldn’t You Miss Me?
Wykonawca / KompozytorSyd Barrett
Data wydania16 kwietnia 2001
Wydawca Harvest Records
NośnikCD
Czas trwania73:21
Gatunekrock
EAN724353232023
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Octopus3:48
2) Late Night3:14
3) Terrapin5:03
4) Swan Lee [Silas Lang]3:14
5) Wolfpack3:45
6) Golden Hair1:59
7) Here I Go3:11
8) Long Gone2:49
9) No Good Trying3:25
10) Opel6:26
11) Baby Lemonade4:10
12) Gigolo Aunt5:45
13) Dominoes4:06
14) Wouldn't You Miss Me [Dark Globe]3:00
15) Wined And Dined2:56
16) Effervescing Elephant1:53
17) Waving My Arms In The Air2:07
18) I Never Lied To You1:49
19) Love Song3:02
20) Two Of A Kind2:35
21) Bob Dylan Blues3:14
22) Golden Hair [Instrumental]1:50
Wyszukaj / Kup

Pink Floyd w XXI wieku: Czy tęskniliśmy?

Esensja.pl
Esensja.pl
W XXI wieku zespół Pink Floyd praktycznie przestał istnieć. Panowie jeśli już nagrywali, to raczej na swój rachunek. Niemniej fani niemal co roku są uszczęśliwiani kolejnymi albumami sygnowanymi nazwą zespołu. Dziś jednak skupimy się na albumie solowym pierwszego lidera grupy Syda Barretta, kompilacji „The Best of Syd Barrett: Wouldn’t You Miss Me?” z 2001 roku.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pink Floyd w XXI wieku: Czy tęskniliśmy?

W XXI wieku zespół Pink Floyd praktycznie przestał istnieć. Panowie jeśli już nagrywali, to raczej na swój rachunek. Niemniej fani niemal co roku są uszczęśliwiani kolejnymi albumami sygnowanymi nazwą zespołu. Dziś jednak skupimy się na albumie solowym pierwszego lidera grupy Syda Barretta, kompilacji „The Best of Syd Barrett: Wouldn’t You Miss Me?” z 2001 roku.

Syd Barrett
‹The Best Of Syd Barrett – Wouldn’t You Miss Me?›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Best Of Syd Barrett – Wouldn’t You Miss Me?
Wykonawca / KompozytorSyd Barrett
Data wydania16 kwietnia 2001
Wydawca Harvest Records
NośnikCD
Czas trwania73:21
Gatunekrock
EAN724353232023
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Octopus3:48
2) Late Night3:14
3) Terrapin5:03
4) Swan Lee [Silas Lang]3:14
5) Wolfpack3:45
6) Golden Hair1:59
7) Here I Go3:11
8) Long Gone2:49
9) No Good Trying3:25
10) Opel6:26
11) Baby Lemonade4:10
12) Gigolo Aunt5:45
13) Dominoes4:06
14) Wouldn't You Miss Me [Dark Globe]3:00
15) Wined And Dined2:56
16) Effervescing Elephant1:53
17) Waving My Arms In The Air2:07
18) I Never Lied To You1:49
19) Love Song3:02
20) Two Of A Kind2:35
21) Bob Dylan Blues3:14
22) Golden Hair [Instrumental]1:50
Wyszukaj / Kup
Syd Barrett był pierwszym wokalistą i gitarzystą Pink Floyd. Niektórzy (i to wcale nie mała grupa) nie wierzyli w sukces zespołu po wyrzuceniu go ze składu. W końcu to on stał za konceptem debiutu formacji „The Piper at the Gates of Dawn”. Odpowiadał za psychodeliczną muzykę i baśniowe teksty, wyróżniające się na tle sceny brytyjskiej lat 60. Rzeczywistość zweryfikowała jednak te twierdzenia. Dwa wydane w 1970 roku krążki, sygnowane imieniem i nazwiskiem muzyka, okazały się świadectwem artystycznego pogubienia i coraz większego odrywania się od rzeczywistości.
Barrett cierpiał na schizofrenię, która potęgowała się w wyniku nadużywania LSD i innych preparatów rozszerzających świadomość. Już za czasów występowania w Pink Floyd zdarzały mu się kompletne odloty, jak zamieranie niczym słup soli na scenie albo brzdąkanie na gitarze nieskoordynowanych dźwięków. Pozostali członkowie formacji byli zmęczeni tym stanem rzeczy i w pewnym momencie, jadąc na kolejne występy, nie zabrali Syda ze sobą, szybko zastępując go jego kumplem Davidem Gilmourem.
Nie oznacza to jednak, że wypięli się na kolegę. Widząc, że nie radzi sobie z solowymi działaniami, postanowili go ratować. W ten sposób Gilmour i Roger Waters maczali palce w powstaniu jego pierwszej płyty „The Madcap Laughs”, zaś przy drugiej – „Barrett” – do Gilmoura dołączył Rick Wright.
Jak zatem widać nie mamy specjalnie obszernego materiału, z którego można by wybierać komplementy składanki typu „the best of”. Na przestrzeni lat był on zresztą kilkakrotnie eksploatowany. Już w 1974 roku ukazał się podwójny krążek „Syd Barrett”, zawierający po prostu oba nagrane przez niego albumy, w 1992 roku pojawiła się kompilacja „Octopus: The Best of Syd Barrett”, prezentująca przekrojowo oba materiały, uzupełniona o utwory z płyty „Opel”, na którą trafiły niepublikowane wcześniej rarytasy. Wreszcie w 1993 roku cały dorobek Barretta zebrano w boksie „Crazy Diamond”.
Interesujący nas zestaw „The Best of Syd Barrett: Wouldn’t You Miss Me?” stanowi powtórkę „Octopus: The Best of Syd Barrett”, tyle, że rozbudowaną o kolejne siedem utworów. I jeśli ktoś miałby wybierać między tymi wydawnictwami, zdecydowanie sugerowałbym sięgnięcie po te z 2001 roku. Także ze względu na nieco lepszą oprawę graficzną. Może i okładka „Wouldn’t You Miss Me?” nie dorównuje przemyślanym, koncepcyjnym pracom Storma Thorgersona (odpowiedzialnego za większość okładek Pink Floyd, ale także tej do „The Madcap Laughs”), ale i tak jest o niebo lepsza niż koszmarek z „Octopus”.
Choć „Wouldn’t You Miss Me?” jest określany jako zestaw najlepszych songów Syda Barretta, nie spodziewajcie się, że znajdziecie tu rzeczy tak dobre, jak stworzone z Pink Floyd. Partia siedmiu utworów wykrojonych z „The Madcap Laughs” to niedbałe, psychodeliczne kompozycje, które dziś ciężko się słucha i można je traktować wyłącznie jako ciekawostkę. Najlepszym z nich jest otwierający całość „Octopus”, jako jedyny sprawiający wrażenie pozycji jakoś tam przemyślanej. Reszta brzmi niczym niedopracowane demówki.
O dwa utwory więcej posiada reprezentacja albumu „Barrett”. I nic dziwnego, ponieważ to rzeczy bardziej dopracowane brzmieniowo, choć wciąż dalekie od ideału. Niemniej znajdują się tu dwie najlepsze piosenki w solowym dorobku Syda – „Baby Lemonade” i „Dominoes”. Reszta to półakustyczne granie, które rozczaruje poszukujących innowacji i szaleństwa.
Dalej mamy czterech predstawicieli składanki „Opel”, w tym znajdujące się dotąd tylko tam „Wouldn’t You Miss Me (Dark Globe)” i instrumentalną wersję „Golden Hair”. Jest jedno nagranie na żywo dla programu „Top Gear”, czyli „Two of a Kind” z EP „The Peel Session” z 1987 roku. Warto dodać, że utwór ten został najprawdopodobniej skomponowany przez Ricka Wrighta. Wreszcie zaoferowano nam jedną kompletną nowość – „Bob Dylan Blues”. Kawałek ten Syd stworzył jeszcze w 1965 roku i nagrał w czasie sesji do albumu „Barrett”.
Niestety żaden z tych dodatków nie powoduje, że solową twórczość muzyka będziemy traktowali inaczej niż smutny obraz rozpadającej się psychiki. Całość bowiem ciężko słuchać dla przyjemności. To lektura dla zaawansowanych fanów Pink Floyd, chcących zgłębić solowe dokonania członków zespołu. A i ci zapewne chętniej sięgną po właściwe albumy studyjne. Ta składanka co najwyżej zadowoli ich ze względu na utwór niepublikowany i wówczas trudno dostępny rarytas z sesji dla Johna Peela. Dziś jednak nawet ta wartość „The Best of Syd Barrett: Wouldn’t You Miss Me?” jest dyskusyjna, ponieważ oba kawałki można znaleźć na innych, późniejszych wydawnictwach. O tym jednak pomówimy kiedy indziej.
Dla laików: */5
Dla koneserów: **/5
koniec
29 grudnia 2021

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Non omnis moriar: Siła jazzowych orkiestr
Sebastian Chosiński

4 V 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj longplay z serii Supraphonu „Interjazz” z nagraniu dwóch czechosłowackich orkiestry pod dyrekcją Jana Ptaszyna Wróblewskiego i Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

29 IV 2024

Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.

więcej »

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Zespół wybitnie niefestiwalowy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Szlifowanie ejtisowych naleciałości
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Zagraj to jeszcze raz, Nick
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Klasyka + reszta
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Delikatny dźwięk wzorowej reedycji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wczesne późne lata
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Paczuszka z płytami
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Opowieść muzyka
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Na tle Wezuwiusza raz jeszcze
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Czy to jest płyta, jakiej rzeczywiście chcieliśmy?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.