Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Maciej Fortuna, Mack Goldsbury, Mark Minchello, Lou Grassi
‹The Last Of The Beboppers›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Last Of The Beboppers
Wykonawca / KompozytorMaciej Fortuna, Mack Goldsbury, Mark Minchello, Lou Grassi
Data wydania30 listopada 2014
Wydawca Fortuna Music
NośnikCD
Czas trwania47:59
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Maciej Fortuna, Mack Goldsbury, Mark Minchello, Lou Grassi
Utwory
CD1
1) Dim Sum06:25
2) Dark Dawn in Aurora04:24
3) Early Morning05:50
4) Toast05:00
5) Night05:44
6) Minuet in G09:03
7) The Last of the Beboppers03:58
8) Not This Blues07:17
Wyszukaj / Kup

W nocnych klubach Nowego Jorku i Chicago…
[Maciej Fortuna, Mack Goldsbury, Mark Minchello, Lou Grassi „The Last Of The Beboppers” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Maciej Fortuna to prawdopodobnie – obok Mikołaja Trzaski – najbardziej zapracowany polski muzyk jazzowy ostatnich lat. Nie ma roku, by nie ukazała się jego nowa płyta, a najczęściej nawet kilka. „The Last of the Beboppers” jest jednak krążkiem o tyle nietypowym, że powstał za Oceanem, a wśród pozostałych artystów, występujących u boku Fortuny, znaleźli się sami Amerykanie, w tym niezwykle ceniony saksofonista Mack Goldsbury.

Sebastian Chosiński

W nocnych klubach Nowego Jorku i Chicago…
[Maciej Fortuna, Mack Goldsbury, Mark Minchello, Lou Grassi „The Last Of The Beboppers” - recenzja]

Maciej Fortuna to prawdopodobnie – obok Mikołaja Trzaski – najbardziej zapracowany polski muzyk jazzowy ostatnich lat. Nie ma roku, by nie ukazała się jego nowa płyta, a najczęściej nawet kilka. „The Last of the Beboppers” jest jednak krążkiem o tyle nietypowym, że powstał za Oceanem, a wśród pozostałych artystów, występujących u boku Fortuny, znaleźli się sami Amerykanie, w tym niezwykle ceniony saksofonista Mack Goldsbury.

Maciej Fortuna, Mack Goldsbury, Mark Minchello, Lou Grassi
‹The Last Of The Beboppers›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThe Last Of The Beboppers
Wykonawca / KompozytorMaciej Fortuna, Mack Goldsbury, Mark Minchello, Lou Grassi
Data wydania30 listopada 2014
Wydawca Fortuna Music
NośnikCD
Czas trwania47:59
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Maciej Fortuna, Mack Goldsbury, Mark Minchello, Lou Grassi
Utwory
CD1
1) Dim Sum06:25
2) Dark Dawn in Aurora04:24
3) Early Morning05:50
4) Toast05:00
5) Night05:44
6) Minuet in G09:03
7) The Last of the Beboppers03:58
8) Not This Blues07:17
Wyszukaj / Kup
Nie tak dawno obchodził trzydzieste drugie urodziny. Wciąż jest więc muzykiem bardzo młodym, ale dorobek płytowy ma taki, że mógłby nim obdzielić kilku znacznie dłużej funkcjonujących na rynku kolegów po fachu. Bardzo rozległe są też zainteresowania Macieja Fortuny: od modern jazzu (z własnym triem i kwartetem), poprzez muzykę improwizowaną (w duecie z pianistą Krzysztofem Dysem) i ethno jazz (tegoroczny krążek „Zakhaar”, seria koncertów prezentujących polskie utwory ludowe ze skarbnicy Oskara Kolberga), aż po bliskie eksperymentom ze świata elektroniki przeróbki muzyki klasycznej (vide płyta „Electroacoustic Transcription of Film Music by Krzysztof Penderecki”). Na tle dotychczasowych dokonań artysty rodem z Leszna album „The Last of the Beboppers”, który do sprzedaży w naszym kraju trafi 30 listopada, prezentuje się zaskakująco klasycznie, by nie rzec wręcz – staroświecko (choć oczywiście w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa). W każdym razie zawiera muzykę, która największą popularnością cieszyła się w latach 60. i 70. ubiegłego wieku.
Materiał, który znalazł się na „The Last of the Beboppers” nagrany został z muzykami amerykańskimi i zarejestrowany za Oceanem, w Hitman Studio w Kinnelon w stanie New Jersey. Obok Polaka główną postacią był – najstarszy w całym gronie, urodzony w 1946 roku w Nowym Meksyku – saksofonista Mack Goldsbury, znany z produkcji solowych (najsłynniejszym jego albumem był, wydany w 1979 roku, „Anthropo-Logic”), jak również ze wspólnych nagrań z pianistką Laurie Altman („For Now At Least”, 1982), perkusistą Ernstem Bierem i freejazzowym saksofonistą Timem Berne („Ancestors”, 1983). Spośród naszych rodaków zaszczyt występowania na scenie u jego boku mieli natomiast między innymi Kuba Stankiewicz, Maciej Sikała oraz Piotr Wojtasik. Współpraca Goldsbury’ego z Fortuną sięga jeszcze poprzedniej dekady, a jej efektami były dwa koncertowe albumy sygnowane nazwiskiem Amerykanina: „Arteisa Sunrise” (2010) i „Live at CoCo’s” (2012). Skład, w jakim zrealizowano „The Last of the Beboppers”, uzupełniają jeszcze organista Mark Minchello (specjalizujący się w jazzie tradycyjnym) oraz bębniarz Lou Grassi (między innymi stojący na czele własnego tria i kierujący freejazzowym The Nu Band).
Na album trafiło osiem kompozycji różnych autorów, na dodatek nie zawsze nawet premierowych (jak chociażby kawałek tytułowy, który Lou Grassi grywał już wcześniej z innymi swoimi formacjami). Ale to tak naprawdę ma drugorzędne znaczenie; nowe aranżacje sprawiły bowiem, że różnic nie słychać, a propozycja kwartetu brzmi niezwykle zwarcie i przejrzyście. Całość otwiera „Dim Sum” (niemieckiego pianisty Rudy’ego Redla) i jest to imponujące uderzenie. Wystarczy wsłuchać się w duet saksofonu i trąbki, by zrozumieć, na czym polega potęga tej muzyki – na niezwykłej melodyjności i lekkości, na romantycznym nastroju i wielu smaczkach, wśród których prym wiodą pojawiające się w tle organy Hammonda. Fortuna i Goldsbury wymieniają się tutaj partiami solowymi, jednocześnie napędzając siebie nawzajem. Nie mniejszą siłę rażenia ma „Dark Dawn in Aurora”, które wyszło spod ręki Lou Grassiego. Grające unisono dęciaki i marszowy rytm perkusji przydają temu utworowi patetyzmu; podniosły motyw przewodni, który w dalszej części podejmuje Goldsbury, sprawia zaś, że po plecach dosłownie przebiegają ciarki. Ale ważną rolę gra tu także Fortuna, którego trąbka z czasem owija się wokół saksofonu jak bluszcz, stanowiąc doskonałe dopełnienie.
W „Early Morning” Goldsbury’ego mamy do czynienia z klasycznym hard bopem, w którym do głosu dochodzą wpływy bluesa (patrz: partia organów), chociaż nie brakuje także pojawiających się na tle pulsujących bębnów solówek instrumentów dętych. W podobnym klimacie utrzymany jest „Toast” Marka Minchello, zaczynający się – jak na kawałek skomponowany przez hammondzistę przystało – od introdukcji organowej. Do klawiszy szybko jednak dołączają swingujące trąbka i saksofon, hipnotycznie kołyszące słuchaczy niemal do ostatniej sekundy. Świetnie prezentuje się również „Night” Macieja Fortuny – kto wie, czy nie najbardziej klimatyczny numer na całym albumie. Dość powiedzieć, że zespół udanie przywołuje w nim, znany większości z nas z filmów amerykańskich, nastrój nocnych klubów Nowego Jorku i Chicago, gdzie w powietrzu unoszą się zapach tytoniu i whisky. Jest melodyjnie i zmysłowo, subtelnie i kołysząco. Znacznie lżejszy ciężar gatunkowy ma za to „Minuet in G”, czyli przerobiona przez Macka Goldsbury’ego kompozycja Jana Sebastiana Bacha, w której – obok organisty – pierwsze skrzypce gra trębacz. Fortuna pozwala tu sobie nawet na improwizację, co jednak dziwić nie powinno, skoro utwór ten rozbudowany został do dziewięciu minut.
W „The Last of the Beboppers” mamy do czynienia z idealnie dobranymi proporcjami – klawisze i dęciaki doskonale ze sobą współgrają, co jedynie potwierdza fakt, że polsko-amerykański kwartet to świetnie rozumiejący się jazzowy kolektyw. Każdy z muzyków, znając swoje miejsce w szeregu, potrafi dać maksymalnie dużo od siebie dla dobra wspólnego. Krążek zamyka trwający ponad siedem minut „Not This Blues”, za powstanie którego ponownie odpowiada Minchello. Tu także artyści pozwalają sobie improwizacje; przede wszystkim należy jednak zwrócić uwagę, że po raz pierwszy (i ostatni) w partii solowej – rozpisanej na kilka części – „głos” zabiera Lou Grassi. Są to, co prawda, krótkie fragmenty, ale potwierdzające kunszt amerykańskiego perkusisty. Album Fortuny, Goldsbury’ego, Minchello i Grassiego zawiera muzykę, którą dziś słychać już z płyt i scen koncertowych coraz rzadziej; tym większa zasługa czwórki muzyków, że zdecydowali się przywrócić czar lat 60. i 70., że zafundowali słuchaczom powrót do czasów, kiedy królowali Miles Davis, John Coltrane, Freddie Hubbard czy Cannonball Adderley. Kiedy nawet bezpretensjonalna muzyka potrafiła urzekać pięknem i wywoływać wzruszenie.
koniec
27 listopada 2014
Skład:
Maciej Fortuna – trąbka
Mack Goldsbury – saksofon
Mark Minchello – organy Hammonda
Lou Grassi – perkusja

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Mityczna rzeka w jaskini lwa
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Po trzech latach oczekiwania wreszcie zostały spełnione marzenia wielbicieli norweskiego tria Elephant9. Nakładem Rune Grammofon ukazała się dziesiąta, wliczając w to także albumy koncertowe, płyta formacji prowadzonej przez klawiszowca Stålego Storløkkena – „Mythical River”. Dla fanów skandynawskiego jazz-rocka to pozycja obowiązkowa. Dla tych, którzy dotąd nie zetknęli się z zespołem – szansa na nowy związek, którego nie da się zerwać.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.