Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 10 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Morte Macabre
‹Symphonic Holocaust›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSymphonic Holocaust
Wykonawca / KompozytorMorte Macabre
Data wydania1998
Wydawca Mellotronen
NośnikWinyl
Czas trwania57:17
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Nicklas Berg, Stefan Dimle, Reine Fiske, Peter Nordins, Yessika Lindkvist, Janne Hansson
Utwory
Winyl1
1) Apoteosi del mistero04:16
2) Threats of Stark Reality02:59
3) Sequenza ritmica e tema07:02
4) Lullaby08:02
5) Quiet Drops06:43
6) Opening Theme02:50
7) The Photosession07:10
8) Symphonic Holocaust17:51
Wyszukaj / Kup

Śmierć na różne sposoby, czyli muzyczne oblicze horroru
[Morte Macabre „Symphonic Holocaust” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Nieczęsto się zdarza, aby nikomu nieznany zespół nagrał płytę mającą szansę przejść do historii – płytę ze wszech miar w swej formie doskonałą. Jeszcze rzadziej przydarza się to debiutantom.

Sebastian Chosiński

Śmierć na różne sposoby, czyli muzyczne oblicze horroru
[Morte Macabre „Symphonic Holocaust” - recenzja]

Nieczęsto się zdarza, aby nikomu nieznany zespół nagrał płytę mającą szansę przejść do historii – płytę ze wszech miar w swej formie doskonałą. Jeszcze rzadziej przydarza się to debiutantom.

Morte Macabre
‹Symphonic Holocaust›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSymphonic Holocaust
Wykonawca / KompozytorMorte Macabre
Data wydania1998
Wydawca Mellotronen
NośnikWinyl
Czas trwania57:17
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Nicklas Berg, Stefan Dimle, Reine Fiske, Peter Nordins, Yessika Lindkvist, Janne Hansson
Utwory
Winyl1
1) Apoteosi del mistero04:16
2) Threats of Stark Reality02:59
3) Sequenza ritmica e tema07:02
4) Lullaby08:02
5) Quiet Drops06:43
6) Opening Theme02:50
7) The Photosession07:10
8) Symphonic Holocaust17:51
Wyszukaj / Kup
Owszem, miewamy od czasu do czasu do czynienia z kapelami, którym udaje się wylansować jeden wielki przebój; gdy jednak ukazuje się już ich pierwsza płyta długogrająca, po jej przesłuchaniu dochodzimy do zaskakującego wniosku, że poza promującym ją kawałkiem nie ma na niej już nic interesującego. Dzieje takich zespołów bywają zatem nad wyraz krótkie; najczęściej giną one gdzieś w odmętach ludzkiej pamięci, a raczej – niepamięci. Szwedzkiej kapeli Morte Macabre przydarzyć się to raczej nie powinno. Przede wszystkim dlatego, że stworzyli ją czterej muzycy, którzy zdecydowanie nie byli żółtodziobami; poza tym zespół ów powstał jako jednorazowy – jak na razie – projekt, rodzaj odskoczni od działalności dwóch macierzystych kapel kwartetu: Anekdoten i Landberk. A są to nazwy znaczące! Przynajmniej dla fanów rocka progresywnego.
W Szwecji muzyka art-rockowa cieszy się od kilkunastu lat sporą estymą. Wiele kapel z tego skandynawskiego kraju robi karierę na skalę światową (poza wyżej wymienionymi można tu dodać jeszcze chociażby The Flower Kings i Pär Lindh Project); niektóre z nich – w sposób niemal rewolucyjny – starają się odświeżyć nieco skostniałą formę muzyczną symfonicznego rocka. Widać to doskonale zwłaszcza na przykładzie zespołów, które dały początek opisywanemu dzisiaj przeze mnie projektowi. Landberk, czerpiąc z dorobku Genesis i Marillion, poszerzył zakres swoich muzycznych peregrynacji o psychodelię; z kolei Anekdoten, zapatrzone w eksperymentalne oblicze King Crimson i Roberta Frippa, skupiło się na transowych dźwiękach, bliskich niekiedy muzyce trip-hopowej. Po dwóch pierwszych, mniej udanych albumach – „Lonely Land” (1992) i „One Man Tells Another” (1994) – Landberk opublikował w roku 1996 płytę, która przyprawiła niemal wszystkich fanów art-rocka o szybsze bicie serc; krążek ten nosił tytuł „Indian Summer”. Dla odmiany, kolejne kroki Anekdoten zmierzające do sławy od samego początku wieńczyły artystyczne sukcesy; już debiutancki album tej grupy – „Vemod” (1993) – był niemałym wydarzeniem; jeszcze lepsze wrażenie zrobił „Nucleus” (1995), ale najprawdziwszą bombą okazała się płyta wydana w rok po projekcie Morte Macabre (1999) – „From Within” (w międzyczasie Szwedzi wydali jeszcze podwójny koncert „Live In Japan”).
W składzie Morte Macabre znalazło się po dwóch muzyków z każdego zespołu; Anekdoten reprezentują tu multiinstrumentalista Nicklas Berg i perkusista Peter Nordins, natomiast Landberk – basista Stefan Dimle i gitarzysta Reine Fiske (każdy z nich grał jednak jeszcze na innych instrumentach). Płytę, nagraną w ciągu dwóch miesięcy (w styczniu i wrześniu 1998 roku), zatytułowali – adekwatnie do jej muzycznej zawartości – „Symphonic Holocaust”. Zawiera ona bowiem w zdecydowanej większości cudze kompozycje pochodzące z powstałych w latach 60. i 70. horrorów. Muzycy sięgnęli po filmy w Polsce praktycznie nieznane (z wyjątkiem „Dziecka Rosemary” Romana Polańskiego), na Zachodzie często jednak cieszące się statusem kultowych: „City Of The Living Dead”, „The Beyond”, „Beyond The Darkness”, „Golden Girls” oraz „Cannibal Holocaust”. Część z nich to włoskie obrazy klasy B, a nawet C; możliwe nawet, że jedyną rzeczą wartą w nich zapamiętania jest właśnie muzyka. Zdarzało się bowiem, że autorami ścieżek dźwiękowych do nich byli całkiem przyzwoici kompozytorzy (np. Riz Ortolani); niekiedy reżyserzy owych dziełek – często czynił to zwłaszcza słynny Dario Argento – zlecali to zadanie młodym zespołom rockowym z pogranicza muzycznej awangardy (vidé Goblin).
Śmierć z okładki
Śmierć z okładki
Album „Symphonic Holocaust” w wersji kompaktowej zawiera osiem utworów (na podwójnym winylu znalazł się jeszcze jeden dodatkowy, ale kto dzisiaj słucha takich płyt?); sześć z nich to właśnie przeróbki cudzych kompozycji. Otwierający krążek „Apoteosi del mistero” (z włoskiego filmu „City Of The Living Dead”) doskonale wprowadza w nastrój całości: jest tu niespokojny, spowolniony rytm, lekko histeryczna partia instrumentów klawiszowych z wsamplowanymi niby-chórkami w tle. Kolejnym niezwykle mocnym uderzeniem jest – poprzedzona intro skomponowanym przez Skandynawów – kompozycja „Sequenza ritmica etema” (z również włoskiego filmu „The Beyond”). Motyw przewodni tego utworu, powtarzany aż do znudzenia przez kolejnych solistów, może wprawić o szał; wprowadza bowiem słuchacza w trans, z którego niezwykle trudno jest się wyzwolić. Dalej czeka nas chwila wytchnienia, ale i to wytchnienie jest bardzo złudne. Kołysankę – i to dosłownie: „Lullaby” – polskiego kompozytora jazzowego Krzysztofa Komedy do filmu Romana Polańskiego „Rosemary’s Baby” znają chyba wszyscy. Na płycie Morte Macabre trwa ona osiem minut i, chociaż nie jest to numer, który powala swą dynamiką, bez dwóch zdań wgniata w fotel! Ma w sobie bowiem niepowtarzalne schizofreniczne piękno, które urzeka, hipnotyzuje i prowadzi prosto na skraj przepaści. Duża w tym zasługa „odpowiedzialnej” za wokalizę Yessiki Lindkvist, która potrafi nadać swemu głosowi dziecięcą niewinność i naiwność. My jednak doskonale znamy film Polańskiego i wiemy, co – a raczej kto – kryje się za tą niewinnością!
Kolejne utwory, choć także zapożyczone, brzmią podobnie i równie przekonująco. Dzięki temu nie słucha się tej płyty jak składanki, ale pełnoprawnego dzieła zespołu. Przeplatają się nastroje: w „Opening Theme” Ortolaniego z filmu „Cannibal Holocaust” robi się niemal sielankowo, w „The Photosession” z amerykańskiego obrazu „Golden Girls” ponownie wplata się nastrój niesamowitości. Na zakończenie otrzymujemy natomiast prawdziwe opus magnum albumu, czyli trwający prawie osiemnaście minut utwór tytułowy – „Symphonic Holocaust” (będący wspólną kompozycją członków Morte Macabre). Doskonale wpasowuje się on w nastrój poprzednich fragmentów; słuchając go, można jedynie żałować, że nie powstał jeszcze horror, którego ścieżkę dźwiękową by on stanowił. To najprawdziwszy majstersztyk rocka progresywnego, kolejny dowód na to, że muzyka ta – jak twierdzą liczni jej przeciwnicy – wcale nie umarła w latach siedemdziesiątych. W wykonaniu Morte Macabre brzmi bowiem niezwykle świeżo, inspirująco i intrygująco!
Być może nie jest to album, który spodoba Wam się od pierwszego przesłuchania – chyba że ktoś, jak ja, jest po prostu zakochany w takiej muzyce – ale gdy już pozwolicie jej przeniknąć do swojego wnętrza, możecie być pewni, że opęta Was do tego stopnia, że nie będziecie w stanie się od niej wyzwolić. Ta muzyka wciąga, zniewala, wprowadza w trans – jak zaklęcie, które czyni z ludzi bezwolne marionetki!
koniec
10 sierpnia 2003

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: W cieniu Purpurowego Słońca
Sebastian Chosiński

10 V 2024

Po reinterpretacji dokonań twórczych Krzysztofa Komedy i Sun Ra panowie z EABS postanowili zmierzyć się z kolejną jazzową legendą – utworami zmarłego przed sześcioma laty trębacza Tomasza Stańki. Tym razem jednak wrocławski kwintet zdecydował się zmierzyć z konkretną płytą. Tak narodził się album „Reflections of Purple Sun”.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Mroczne zaułki Malmö
Sebastian Chosiński

9 V 2024

To najbardziej nietypowa płyta pochodzącej z Malmö Agusy. Nietypowa, ponieważ zawierająca muzykę skomponowaną do niezależnego filmu kryminalnego autorstwa Augustina Sjöberga, który jest znajomym lidera zespołu, gitarzysty Mikaela Ödesjö. I chociaż wypełnia ją ten sam co zawsze progresywny folk, musicie przygotować się na jedną, ale za to zasadniczą zmianę – utwory są znacznie krótsze, niż bywało dotąd.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Wpływ tykwy na rozwój światowej muzyki
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Będący wirtuozem kory Dawda Jobarteh przybył do Europy z Gambii. Duńczyk Stefan Pasborg to z kolei jazzman, którego fascynują rytmy afrykańskie. Mieszkając w Kopenhadze, prędzej czy później – musieli się spotkać. Po kilku latach od wydania albumu „Duo” odnowili współpracę, by pograć razem „na żywo”. Efektem tego stał się najnowszy krążek tego niezwykłego jazzowo-folkowo-rockowego duetu – „Live in Turku”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.