Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne (wybrane)

więcej »

Zapowiedzi

muzyczne

więcej »

Get the Blessing
‹Pallett›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPallett
Wykonawca / KompozytorGet the Blessing
Data wydania20 października 2023
Wydawca All is Yes Records
NośnikCD
Czas trwania40:59
Gatunekelektronika, jazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Jake McMurchie, Pete Judge, Jim Barr, Clive Deamer, Adrian Utley
Utwory
CD1
1) Self Oscillation07:24
2) H4003:26
3) Cobalt Cutters04:14
4) Dry Brush03:21
5) Sao Pedro03:00
6) Ambient09:41
7) Motoric02:27
8) Small Star of the Big Dipper02:41
9) Temperate04:45
Wyszukaj / Kup

Totalna (elektroniczna) hipnoza
[Get the Blessing „Pallett” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Kiedy pod koniec lat 90. ubiegłego wieku umierała grupa Portishead, na jej gruzach narodziła się nowa – The Blessing. Z czasem przeistoczyła się ona w Get the Blessing, stając się przy okazji jednym z najciekawszych zjawisk muzycznych na styku trip-hopu i jazz-rocka. Niebawem, po pięciu latach milczenia, przypomni ona o sobie albumem „Pallett”.

Sebastian Chosiński

Totalna (elektroniczna) hipnoza
[Get the Blessing „Pallett” - recenzja]

Kiedy pod koniec lat 90. ubiegłego wieku umierała grupa Portishead, na jej gruzach narodziła się nowa – The Blessing. Z czasem przeistoczyła się ona w Get the Blessing, stając się przy okazji jednym z najciekawszych zjawisk muzycznych na styku trip-hopu i jazz-rocka. Niebawem, po pięciu latach milczenia, przypomni ona o sobie albumem „Pallett”.

Get the Blessing
‹Pallett›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPallett
Wykonawca / KompozytorGet the Blessing
Data wydania20 października 2023
Wydawca All is Yes Records
NośnikCD
Czas trwania40:59
Gatunekelektronika, jazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Jake McMurchie, Pete Judge, Jim Barr, Clive Deamer, Adrian Utley
Utwory
CD1
1) Self Oscillation07:24
2) H4003:26
3) Cobalt Cutters04:14
4) Dry Brush03:21
5) Sao Pedro03:00
6) Ambient09:41
7) Motoric02:27
8) Small Star of the Big Dipper02:41
9) Temperate04:45
Wyszukaj / Kup
Lata 90. ubiegłego wieku zdecydowanie należały do brytyjskiej formacji Portishead. I choć była ona zaliczana, podobnie jak Massive Attack czy Tricky, do triphopowej „wierchuszki”, od wspomnianych kolegów po fachu odróżniały ją jazzowo-rockowe korzenie. W okresie największej świetności grupa wydała dwa albumy studyjne („Dummy”, 1994; „Portishead”, 1997) oraz koncertowe DVD „Roseland NYC Live” (1998). Obok podstawowego składu, czyli wokalistki Beth Gibbons, gitarzysty Adriana Utleya oraz klawiszowca i perkusisty Geoffa Barrowa, zaistnieli na nich również basista Jim Barr i bębniarz Clive Deamer. Zwłaszcza ten ostatni muzyk mógł pochwalić się bogatym życiorysem. W pierwszej połowie lat 80. na koncertach grywał z Hawkwind, a poza tym wspierał swoim talentem – wtedy i później – artystów tego formatu, co Alison Moyet, Siouxsie Sioux, Radiohead, a nawet Jeff Beck i Robert Plant.
Kiedy pod koniec ubiegłego stulecia Portishead zawiesiło działalność, Barr i Deamer poszli na swoje, powołując do życia grupę The Blessing. Jej skład uzupełnili dwaj muzycy dobrze znający się z występów w big bandzie Ultrasound Contemporary Jazz Ensemble: saksofonista Jake McMurchie oraz trębacz Pete Judge. Pierwszym, jeszcze nieoficjalnym, przejawem działalności kwartetu była wydana za własne pieniądze płyta „Odd Numbers: The Blessing Live at Bell Bath 2004” (2004); pierwszym oficjalnym krążkiem natomiast wydany cztery lata później „All is Yes”. Po jego publikacji formacja zmieniła nieznacznie nazwę, dodając na początku słówko „Get”. Od tamtej pory, za każdym razem w tym samym zestawieniu personalnym, nagrała jeszcze pięć albumów: „Bugs in Amber” (2009), „OCDC” (2012), „Lope and Antilope” (2014), „Astronautilus” (015) oraz „Bristopia” (2018). A potem… zawiesiła działalność.
Nie wszyscy muzycy jednak zawiesili swoje instrumenty na kołkach. McMurchie, Judge i Barr zaczęli grywać koncerty bez Deamera, posługując się przy tej okazji nazwą Blessing in Disguise. Jeden z nich ukazał się nawet na longplayu „Live at Exchange” (2019). Ale i ta historia nie trwała długo. Aż do ubiegłego roku o zespole było cicho. Na szczęście można już o tym mówić w czasie przeszłym, albowiem za kilka dni ukaże się najnowsza, premierowa płyta Get the Blessing – „Pallett” (okładka wyjaśnia skąd ten tytuł). Grupa powróciła w starym składzie, aczkolwiek w studiu wzmocnił ją jeszcze jeden muzyk – grający na gitarze elektrycznej i klawiszach Adrian Utley, stary znajomy z Portishead. Zawarta na najnowszym krążku muzyka wpisuje się w dotychczasowe dokonania kwartetu; ponownie mamy więc do czynienia z nowocześnie brzmiącą mieszanką trip-hopu z jazzem i rockiem.
W sumie to trochę ponad czterdzieści minut muzyki, która za sprawą zazwyczaj jednostajnego rytmu i „kwasowych” brzmień sprawia wrażenie concept-albumu. Czy takie było zamierzenie muzyków, nie mam pojęcia. Prędzej czy później wypowiedzą się zapewne na ten temat w wywiadach. Jako że ton Get the Blessing nadają muzycy z sekcji rytmicznej, trudno dziwić się, że to właśnie bas i perkusja tak często wybijają się na plan pierwszy. Że pozostałe instrumenty – saksofony, trąbka, syntezatory, gitara – pełnią zazwyczaj rolę służebną, jedynie dopełniając przekaz. Choć, gwoli ścisłości, zdarza im się także od czasu do czasu zagrać solówkę.
Otwierający płytę „Self Oscillation” to ponad siedem minut zapętlonego triphopowo-jazzowego transu, z wyeksponowanym rytmem i pojawiającymi się w tle subtelnymi dźwiękami saksofonu i gitary. Najprzyjemniej robi się jednak w momencie, kiedy swą senną opowieść zaczyna Pete Judge. Ale kto sądzi, że zdąży się zdrzemnąć – jest w błędzie; na drugim planie robi się bowiem coraz gęściej i intensywniej, aż do spuentowanego cichnącą elektroniką finału. W „H40” zespół zwalnia jeszcze bardziej, dzięki czemu robi się niemal hipnotycznie. Uderzające punktowo dęciaki (unisono!) przydają tej kompozycji niesamowitości, która nie przemija nawet wtedy, gdy w części drugiej muzycy rozkręcają się, z jednej strony zagęszczając fakturę, z drugiej – oddając w zakończeniu głos trębaczowi.
„Cobalt Cutters” oparty jest nie tylko na leniwym, monotonnym rytmie, ale także wypełniających tło plamach syntezatorowych. Nieco życia wnosi za to powłóczysta partia saksofonu, przez którą w pewnym momencie przebijają nawet – słuch chyba mnie nie oszukał? – dźwięki fortepianu. Początek „Dry Brush”, podobnie jak w kilku innych przypadkach, ponownie należy do Barra i Deamera, którzy budują podkład pod popisy swoich pozostałych kolegów. McMurchie i Judge odpłacają im się nastrojowym duetem. Za to w „Sao Pedro” od pierwszych sekund prym wiedzie stonowany, magnetyczny saksofon, którego w tle wydatnie wspierają nie tylko członkowie sekcji rytmicznej, ale także muzyk odpowiadający za efekty elektroniczne.
„Ambient” to najdłuższy utwór na płycie. Jego tytuł w zasadzie wyjaśnia wszystko. Rozbudowana syntezatorowo-elektroniczna introdukcja konsekwentnie buduje nastrój, którego nie psują ani improwizacja gitarowa Adriana Utleya, ani przenikliwe dźwięki przetworzonego elektronicznie dęciaka. „Motoric”, choć krótki, wprowadza dużo ożywienia, które zawdzięczamy zarówno wyeksponowanym basowi i bębnom, jak i nałożonym na siebie kilku ścieżkom instrumentów dętych. Sprawiają one, że chcąc wyłowić wszystkie smaczki, trzeba dysponować szczególnie podzielną uwagą. „Small Star of the Big Dipper” zbudowano na kontrastach: z jednej strony wybrzmiewa delikatny bas i powłóczysta trąbka, z drugiej – powietrze tną elektroniczne zgrzyty. Mimo to wszystko doskonale się uzupełnia, prowadząc do zaskakująco optymistycznego finału w postaci „Temperate”. Cała piątka instrumentalistów, a więc włącznie z Utleyem, daje z siebie wszystko, nie szczędząc mocy ani rozmachu.
Wiosną ubiegłego roku Portishead powróciło przy okazji odbywającego się w rodzinnym Bristolu charytatywnego koncertu zorganizowanego przez brytyjską agendę organizacji War Child (dochód z niego został przeznaczony na pomoc uchodźcom z Ukrainy). Być może muzycy grupy potraktują to jako impuls do wznowienia aktywnej działalności. Na razie, czekając na to, cieszmy się kolejnym albumem Get the Blessing!
koniec
16 października 2023
Skład:
Jake McMurchie – saksofony
Pete Judge – trąbka
Jim Barr – gitara basowa
Clive Deamer – perkusja

oraz
Adrian Utley – gitara elektryczna, instrumenty klawiszowe

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.