Na progu (oby wielkiej) kariery [Roger Lin „Exploitation Suite” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl „Exploitation Suite” to druga próba podboju jazzowego świata dokonywana przez pochodzącego z Tajwanu, ale związanego ze sceną amerykańską, gitarzystę Rogera Lina. Muzyka Chińczyka emanuje spokojem i subtelnością, jest wysmakowana i stylowa. Czasami jednak przydałby się jej mocniejszy akcent, odważniejsza improwizacja, pójście pod prąd regułom…
Na progu (oby wielkiej) kariery [Roger Lin „Exploitation Suite” - recenzja]„Exploitation Suite” to druga próba podboju jazzowego świata dokonywana przez pochodzącego z Tajwanu, ale związanego ze sceną amerykańską, gitarzystę Rogera Lina. Muzyka Chińczyka emanuje spokojem i subtelnością, jest wysmakowana i stylowa. Czasami jednak przydałby się jej mocniejszy akcent, odważniejsza improwizacja, pójście pod prąd regułom…
Roger Lin ‹Exploitation Suite›Utwory | | CD1 | | 1) Exploitation Suite, Part I: They’d Like to Support | 06:04 | 2) Shore on the Other Side – Intro | 02:56 | 3) Shore on the Other Side | 06:33 | 4) Exploitation Suite, Part II: At Mount Stupid, at the Bottom of a Well | 08:07 | 5) Sneaky Bastards | 06:13 | 6) Exploitation Suite, Part III: Resilience Against | 07:54 | 7) Aliens in Capitalized Societies | 08:40 | 8) Etude 1: Ambitious and Ugly | 02:18 | 9) Strenghts and Insecurities | 08:19 |
Kiedyś ten pierwszy raz musiał nastąpić. Dotąd nie miałem bowiem jeszcze możliwości recenzowania na łamach „Esensji” płyty wydanej przez artystę pochodzącego z Chin, a mówiąc jeszcze precyzyjniej – z Tajwanu. Tym, dzięki któremu wypełnię kolejną „białą plamę”, jest gitarzysta Roger Lin – muzyk, o którym fani jazzu na świecie mogli już usłyszeć, ale najprawdopodobniej nie było im to mimo wszystko dane. Lin urodził się w Tajpej, ale od kilku lat dzieli swoje życie między ojczystą wyspę a Stany Zjednoczone. Od piątego roku życia uczył się gry na fortepianie, ale niemal dekadę później zapałał miłością do zupełnie innego instrumentu – gitary. Przed dziewięcioma laty w takiej właśnie roli wystąpił na Taichung Jazz Festival, gdzie w Konkursie Młodych Talentów został uhonorowany drugą nagrodą. W 2019 roku po raz pierwszy na dłużej zawitał w USA, zostając uczniem renomowanego bostońskiego Berklee College of Music. A następnie „wsiąknął” w jazzową scenę Nowego Jorku, zamieszkując na Brooklynie. Trzy lata temu wydał debiutancki – można by dodać „pandemiczny” – album „Whisper of the Isolated”, w którego nagraniu wspomogli go trębacz Phil Grenadier, pianista Ryosuke Tsutsui, kontrabasista Soso Gelovani oraz bębniarz Nick Groat. Słyszeliście o tej płycie? Pewnie nie. I nic dziwnego. Krążek wydany własnym sumptem miał ograniczone możliwości dotarcia do zainteresowanych, ale to nie znaczy, że nie zasługuje na uwagę. W każdym razie dzisiaj możecie go odsłuchać na autorskim Bandcampie. Pewnie lada dzień trafi tam również „Exploitation Suite” – drugie wydawnictwo Chińczyka, również opublikowane za własne pieniądze, ale tym razem mające (przynajmniej w porównaniu z „Whisper of the Isolated”) znacznie szeroką dystrybucję. Kompletując skład, Roger skorzystał z pomocy zupełnie innych muzyków niż za pierwszym razem. W zasadzie to stworzył dwa kwintety (z różnymi sekcjami rytmicznymi), z którymi następnie odbył w brooklyńskim studiu Big Orange Sheep dwie sesje nagraniowe: 8 marca i 5 sierpnia tego roku. W składzie z saksofonistą Chazem Martineau, pianistą Moshem Elmakiasem, kontrabasistą Simónem Willsonem oraz perkusistą Willisem Edmundsonem zarejestrował kompozycje składające się na tytułową suitę („Part I: They’d Like to Support”, „Part II: At Mount Stupid, at the Bottom of a Well” i „Part III: Resilience Against”); w nagraniu sześciu pozostałych wspomogli go natomiast – obok Moshego i Chaza – kontrabasista Isaac Levien i perkusista Quinton Cain. Ich wszystkich, podobnie zresztą jak i Lina, też trudno szukać wśród uznanych sław amerykańskiego jazzu. Dopiero pracują na uznanie. Dla kogo powstała „Exploitation Suite”? Ta zawierająca bardzo subtelną, kontemplacyjną muzykę płyta ma wszelkie szanse przypaść do gustu głównie wielbicielom dokonań Johna Abercrombiego, Ralpha Townera czy Johna Scofielda. Co oznacza, że Lin zawiesił sobie bardzo wysoko poprzeczkę. I pewnie kiedyś, jeżeli jego kariera będzie rozwijała się bez zakłóceń, a on sam okaże się utalentowanym kompozytorem i instrumentalistą, któremu na dodatek będzie sprzyjać szczęście (bez niego ani rusz!) – może dołączyć do swoich mistrzów. „Exploitation Suite” to świetna zapowiedź tego, co może nastąpić, a byłaby jeszcze świetniejsza, gdyby artysta nieco powściągnął swoje ambicje i zamiast albumu niemal godzinnego, wypuścił na rynek płytę o kilkanaście minut krótszą. Uniknąłby tym samym pojawiającego się pod koniec efektu „przegadania”. Nie zmienia to jednak w niczym faktu, że możliwości Roger Lin ma spore. Potrafi zajmująco snuć swoje gitarowe opowieści, nie brakuje mu umiejętności, bywa porywająco wirtuozerski i na pewno wie, co to dobry smak. Nie zawsze jednak znajduje w towarzyszących mu muzykach równie oddanych interlokutorów. Choć warto pamiętać, że na pełne zrozumienie w zespole pracuje się latami, a jeśli chce się pójść na skróty – należy sięgnąć po wytrawnych, zaprawionych w bojach sidemanów. Jeżeli Lin zdecyduje się na dłuższą współpracę z tymi samymi akompaniatorami, za kilka lat będzie rozumiał się z nimi w ciemno. Jego dialogi z saksofonistą czy pianistą (względnie duety Martineau z Elmakiasem) staną się pewniejsze, odważniejsze, zagrane na większym luzie (co wcale nie oznacza, że z nonszalancją). Pewne jest bowiem, że Chińczyk ma dar do tworzenia nadzwyczaj subtelnych melodii. Połączone w jedno trzy części „Exploitation Suite”, które na płycie zostały rozdzielone innymi kompozycjami, to w sumie dwadzieścia dwie minuty muzyki. Muzyki bardzo delikatnej, z ciekawie „opowiadającą”, natchnioną gitarą, której partia zazwyczaj ewoluuje do coraz bardziej dynamicznej, w finale „Part III: Resilience Against” zahaczającej nawet – w dużej mierze dzięki wsparciu pianisty – o frazy bluesowe. Nie brakuje przy tym improwizacji, a nawet popisów Simóna Willsona na kontrabasie. Zarejestrowany z drugą sekcją rytmiczną „Shore on the Other Side” trwa – wraz z „Intro” – nieco ponad dziesięć minut. Oba fragmenty różnią się znacząco: wstęp jest delikatny, senny, właściwa część natomiast – energetyczna i optymistyczna, z wybijającą się pod koniec solówką saksofonu. Chaz Martineau pełni istotną rolę również w „Sneaky Bastards”, który jest najbardziej klasycznym – w rozumieniu nawiązującym do lat 60. ubiegłego wieku – kawałkiem na płycie. Ostatnie trzy kompozycje, następujące po ostatnim fragmencie tytułowej suity, nagrane zostały z Levienem i Cainem. Wróć! Nie trzy, lecz dwie, ponieważ rozdzielająca „Aliens in Capitalized Societies” i wieńczącą całość „Strenghts and Insecurities” miniatura „Etude 1: Ambitious and Ugly” to solowe dzieło Rogera Lina, w którym przez ponad dwie minuty obcujemy jedynie z jego gitarą. To, co przed, i to, co po – w niczym nie zmienia odbioru płyty. Oba utwory niezmiennie urzekają stonowanymi dźwiękami, nastrojowo-subtelnymi wtrętami saksofonu i nieustannie delikatną gitarą. Dopiero tuż przed finałem pojawia się półminutowa solówka perkusisty (czyli Quintona Caina), która sprawia, że krew zaczyna biec szybciej. Szkoda, że podobnych akcentów jest tak niewiele. Ożywiłyby one album, uczyniły go barwniejszym i brzmieniowo bogatszym. Marzy mi się też, aby w przyszłości Lin-kompozytor odważniej korzystał z umiejętności akompaniatorów i chętniej wchodził z nimi w nieco mniej uładzone dialogi. Skład: Roger Lin – gitara, muzyka Chaz Martineau – saksofon Moshe Elmakias – fortepian Simón Willson – kontrabas (1,4,6) Willis Edmundson – perkusja (1,4,6) Isaac Levien – kontrabas (2,3,5,7,9) Quinton Cain – perkusja (2,3,5,7,9)
|