Najpierw była sygnowana nazwiskiem szwajcarskiego saksofonisty Christopha Graba płyta „Reflections”. Trzy lata po niej pojawił się kolejny – tym razem koncertowy – krążek podpisany nazwą Christoph Grab’s Reflections; po czterech kolejnych do rąk wielbicieli Helwetów trafia album „Oneness”. Co je łączy? Fakt, że na wszystkich pojawiają się nowe wersje kompozycji legendarnego amerykańskiego pianisty jazzowego Theloniousa Monka.
Monk wieczne żywy!
[Christoph Grab Reflections „Oneness” - recenzja]
Najpierw była sygnowana nazwiskiem szwajcarskiego saksofonisty Christopha Graba płyta „Reflections”. Trzy lata po niej pojawił się kolejny – tym razem koncertowy – krążek podpisany nazwą Christoph Grab’s Reflections; po czterech kolejnych do rąk wielbicieli Helwetów trafia album „Oneness”. Co je łączy? Fakt, że na wszystkich pojawiają się nowe wersje kompozycji legendarnego amerykańskiego pianisty jazzowego Theloniousa Monka.
Christoph Grab Reflections
‹Oneness›
Utwory | |
CD1 | |
1) Introspection | 08:15 |
2) We See | 04:51 |
3) Something in Blue | 06:40 |
4) Skippy | 05:02 |
5) Boo Boo’s Birthday | 05:20 |
6) Crepuscule with Nellie | 05:23 |
7) Work | 04:20 |
8) Who Knows | 05:34 |
9) Ugly Beauty | 04:57 |
Szwajcarski saksofonista Christoph Grab to jeden z najbardziej zasłużonych jazzmanów z Kraju Helwetów. Urodzony w Bernie w 1967 roku, jest absolwentem mającej siedzibę w tym samym mieście publicznej uczelni Swiss Jazz School (w klasach saksofonu, kompozycji oraz aranżacji). Profesjonalną karierę rozpoczął jako dwudziestosiedmiolatek, wydając w składzie improwizującej formacji Nadelöhr album zatytułowany po prostu… „Nadelöhr”; kolejne to: „Charming Stories” (1999) oraz „Many Melodies” (2002). Jak się okazało, był to udany początek trwającej po dziś dzień bogatej pod każdym względem drogi twórczej, znaczonej wieloma projektami rozpiętymi od klasycznego free jazzu po post-bop. W kolejnych latach Grab współpracował z bądź stał na czele takich zespołów, jak Science Fiction Theater („Pimp Town”, 2010; „Dolby Shot”, 2013), Spittin’ Horns („Moanin’ – Mingus Reloaded”, 2014), Raw Vision („Code Talker”, 2015; „Fool’s Dance”, 2018), Tough Tenor („Basics Swing”, 2018), Escape Argot („Still Waiting Letters”, 2018; „You. Me. Them.”, 2019) czy Hausquartett („From the Cadavre Exquis Collection”, 2023).
Do tego zestawu należy dorzucić jeszcze albumy sygnowane własnym nazwiskiem, jak chociażby nagrany w duecie z pianistą Markusem Portenierem „The Art Of Duo” (1998), „Personal” (2004), „Cryptic Blues” (2006), „Raw Vision” (2014), „Reflections” (2017), „Root Area” (2021) oraz „Blossom” (2022). Trzeci od końca dał początek nowej grupie Szwajcara – Christoph Grab Reflections, która właśnie doczekała się wydania trzeciego krążka (jeśli oczywiście jako jej debiut zaliczymy ten sprzed siedmiu lat). Wśród swoich mistrzów Grab wymienia przede wszystkim saksofonistów; są to Szwajcar Andy Scherrer (1946-2019) oraz czterej Amerykanie: Salvatore Nistico (1938-1991, urodzony wprawdzie w Nowym Jorku, ale zmarły w Szwajcarii), Dave Liebman (rocznik 1946), Jerry Bergonzi (1947) i Joe Lovano (1952). W gronie tym brakuje jeszcze jednego, niezwykle ważnego dla Christopha artysty zza Atlantyku. Nie był on jednak saksofonistą, lecz pianistą.
Chodzi o legendę jazzowej pianistyki Theloniousa Monka (1917-1982). Powołana do życia w 2017 roku formacja Christoph Grab Reflections powstała właśnie po to, aby go upamiętnić. Zarówno na longplayu „Reflections” (2017), podobnie jak i „Live at Haberhaus” (2020) oraz najnowszym „Oneness” (2024) – znalazły się kompozycje zmarłego przed ponad czterema dekadami mistrza. Sesja nagraniowa odbyła się 11 lipca 2022 roku w Hardstudios w Winterthur, a zameldowali się na niej – poza liderem i aranżerem wszystkich utworów – trębacz Lukas Thoeni (znany niegdyś ze współpracy z Amygdala Project), puzonista Andreas Tschopp (muzyk rozchwytywany w świecie jazzu), kontrabasista Bänz Oester (kierujący na co dzień grupami Snow of Tomorrow i The Rainmakers) oraz perkusista Pius Baschnagel (stojący na czele takich bandów, jak Baschnagel Group, Pius Baschnagel Influences czy Pius Baschnagel’s Latinworld).
Kogoś brakuje, prawda? Tak, nie ma pianisty! Za to jest rozbudowana, bo aż trzyosobowa, sekcja dęta (saksofon, trąbka, puzon). To sprawia, że biorący na warsztat dzieła Theloniousa Monka muzycy Reflections, a nade wszystko Christoph Grab, stanęli przed koniecznością ich – niekiedy (bo przecież w bardziej rozbudowanych składach grywał on także z saksofonistami i trębaczami) – znaczącego przearanżowania. W efekcie nabrały one zupełnie nowego blasku, niemal całkowicie zmieniło się ich oblicze. Na pierwszy ogień Szwajcarzy wybrali „Introspection” (utwór pierwotnie miał się ukazać na zawierającym nagrania z drugiej połowy lat 40. ubiegłego wieku longplayu „Genius of Modern Music”, ale ostatecznie trafił na współczesną kompaktową reedycję późniejszego o osiemnaście lat „Solo Monk”). Jak na „wprowadzenie”, jest ono nadzwyczaj rozwinięte, do ponad ośmiu minut. Na dodatek sporo się w nim dzieje, na co wpływ w sporej mierze mają także kontrabasista i bębniarz: to oni nadają utworowi mocy, wpływają na jego intensywność.
Ba! Grab nie czyni im nawet przeszkód w tym, by mogli zagrać solówkę w duecie. Na plan pierwszy przez większość czasu wybijają się jednak dęciaki – zarówno solo (vide saksofon i powłóczysta trąbka), jak i w tercecie (wówczas pojawia się miły dla ucha, mocno kołyszący motyw). „We See” to numer, który po raz pierwszy ukazał się na płycie „Monk” z 1954 roku. On też zaskakuje dynamiką i zmieniającymi się na pierwszym planie instrumentami dętymi: raz jest to saksofon Graba, to znów puzon Tschoppa, w finale natomiast zazębiają się wszystkie trzy, emanując przy tym ogromną radością wspólnego grania. „Something in Blue” to jedno z późniejszych dzieł amerykańskiego pianisty; zarejestrował je w połowie listopada 1971 roku dla wytwórni Black Lion Records. Początek przywołuje na myśl bluesa, w którym szybki rytm kontrastuje z powolnym marszem sekcji dętej. W części drugiej z kolei wybijają się dęciaki – w pierwszej kolejności trąbka Thoeniego, którą następnie zastępuje saksofon, w tle energetycznie wspomagany przez dwugłos puzonu z trąbką.
Pochodzący z wydanego w 1952 roku przez wytwórnię Blue Note singla „Skippy” tryska postbopową energią; jest w nim tyle frywolności i zadziorności zarazem, że słuchając go, trudno usiedzieć w miejscu. Kapitalnie też brzmią dęciaki, które pojawiają się tutaj we wtrętach solowych, ale także w duetach i tercecie. W 1968 roku Thelonious Monk opublikował longplay „Underground”. Na nim znalazł się taneczno-bigbandowy utwór „Boo Boo’s Birthday”, który w wersji opracowanej na kwintet nic nie stracił ze swojej dynamiki. Nawet jeśli na chwilę zespół zwalnia, to po kilkunastu sekundach Pius Baschnagel wyraźnie „oznajmia” kolegom, że czas ponownie zakasać rękawy i zabrać się do ciężkiej pracy. Bluesowy rodowód ma również „Crepuscule with Nellie” (pochodzący z wydanego w 1957 roku albumu „Monk’s Music”). Po leniwie snującej się introdukcji z wybijającymi się na plan pierwszy dęciakami rozbrzmiewa duet kontrabasowo-perkusyjny, a po nim – to rzecz wyjątkowo godna uwagi! – rozbudowany solowy popis Andreasa Tschoppa.
Na brak atrakcji nie można narzekać również w trakcie odsłuchu „Work” (z płyty „Thelonious Monk and Sonny Rollins” z 1956 roku). Oester i Baschnagel dbają o odpowiedni groove, a pozostali harcują na całego, co rusz wchodząc ze sobą w nowe interakcje. „Who Knows” to kolejna staroć. Podobnie jak „Introspection”, oryginalnie został on zarejestrowany jesienią 1947 roku i już po paru miesiącach ukazał się na singlu. To z kolei przykład klasycznego be-bopu, brzmieniowo bardzo barwnego i energetycznego, w tym przypadku znaczonego solowymi popisami saksofonisty i puzonisty. „Oneness” zamyka natomiast pełen kontrastów „Ugly Beauty” (kolega „Boo Boo’s Birthday” z longplaya „Underground”): z jednej strony ton nadają mu leniwie powłóczyste instrumenty dęte, melodyjne i nastrojowe, z drugiej – mamy tu do czynienia z dynamiczną grą sekcji rytmicznej. Całość pięknie wieńczy zaś tercet saksofonu, trąbki i puzonu. Aż żal po tych pięćdziesięciu minutach rozstawać się z tą płytą. Ale przecież, gdyby komuś było mało – czy to Christopha Graba, czy też Theloniousa Monka – może sięgnąć po wcześniejsze produkcje Reflections.
Skład:
Christoph Grab – saksofony, lider
Lukas Thoeni – trąbka
Andreas Tschopp – puzon
Bänz Oester – kontrabas
Pius Baschnagel – perkusja
oraz
Thelonious Monk – muzyka