Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Blue Floyd
‹Begins›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBegins
Wykonawca / KompozytorBlue Floyd
Data wydania11 sierpnia 2008
Wydawca Evangeline Records
NośnikCD
Czas trwania
Gatunekblues, koncert, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) HAL 9000 Intro - Shine On You Crazy Diamond
2) Have A Cigar
3) Fearless
4) Interstellar Overdrive - Wish You Were Here
5) Drums
6) Set The Controls For The Heart Of The Sun
7) Hey You - Another Brick In The Wall Pt. 2
8) In The Flesh - Sheep
9) Money
10) Us & Them - Jam
11) Young Lust
12) Beatjam - Come Together
13) Beatjam - Taxman
Wyszukaj / Kup

Przebacz im, Ojcze, bo zgrzeszyli
[Blue Floyd „Begins” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Blue Floyd to jeden z licznych zespołów, które bezlitośnie profanują grane przez siebie covery. Jest jednak jedynym mi znanym, który robi to z takim wdziękiem, że po prostu chce się tego słuchać non stop. Tak jak na płycie „Begins”, na której rozjeżdża doszczętnie twórczość innego Floyda. Różowego.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Przebacz im, Ojcze, bo zgrzeszyli
[Blue Floyd „Begins” - recenzja]

Blue Floyd to jeden z licznych zespołów, które bezlitośnie profanują grane przez siebie covery. Jest jednak jedynym mi znanym, który robi to z takim wdziękiem, że po prostu chce się tego słuchać non stop. Tak jak na płycie „Begins”, na której rozjeżdża doszczętnie twórczość innego Floyda. Różowego.

Blue Floyd
‹Begins›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBegins
Wykonawca / KompozytorBlue Floyd
Data wydania11 sierpnia 2008
Wydawca Evangeline Records
NośnikCD
Czas trwania
Gatunekblues, koncert, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) HAL 9000 Intro - Shine On You Crazy Diamond
2) Have A Cigar
3) Fearless
4) Interstellar Overdrive - Wish You Were Here
5) Drums
6) Set The Controls For The Heart Of The Sun
7) Hey You - Another Brick In The Wall Pt. 2
8) In The Flesh - Sheep
9) Money
10) Us & Them - Jam
11) Young Lust
12) Beatjam - Come Together
13) Beatjam - Taxman
Wyszukaj / Kup
Od razu wyjaśniam, że mówiąc o profanacji, nie traktuję tego jako zarzutu. Wręcz przeciwnie, jest to potężny plus „Begins”. Blue Floyd nie mają litości i podchodzą do muzyki Pink Floyd bez kompleksów, i nie traktują jej jak prawdy objawionej. Nic w tym dziwnego, ponieważ członkowie tej efemerycznej grupy nie należą do uczniaków. W jej skład wchodzą: Allen Woody, Joanny Neel (obaj z The Allman Brothers Band), Matt Abts (Gov’t Mule), Marc Ford (The Black Crowes) i Berry Oakley Jr. (Bloodline). Imponujący zestaw, prawda?
Artyści połączyli swe siły, by dać cykl koncertów, które były hołdem dla Rogera Watersa i spółki. Nie stali się jednak typowym tribute bandem. Utwory typu „Money”, „Us and Them”, czy „Have a Cigar” stanowią jedynie podstawę do kilkunastominutowych improwizacji. Artyści w nieskończoność rozwijają, przetwarzają i mieszają ze sobą znane wątki. Jednocześnie nie boją się wprowadzać całkiem nowych. Robią to przy tym z godnym podziwu luzem, bez ciśnienia. Z płyty przebija radość grania i lekkość, z jaką poruszają się w świecie dźwięków. Wprowadzają przy okazji bluesowy feeling, czasem w bardzo niebluesowych utworach, jak chociażby „Interstellar Overdrive”.
Już sam początek „Begins” zapowiada, że to nie będzie zwykłe odklepanie klasyki. Słuchaczy wita głos HALA 9000, komputera znanego z filmu „2001: Odyseja kosmiczna” Stanleya Kubricka. Po tym długim wstępie następuje „Shine on You Crazy Diamond”. Co prawda kawałek ten nie zapowiada jeszcze wielkich zmian w formule, ale kiedy muzycy docierają do momentu, w którym powinien odezwać się wokal, utwór nagle się kończy i w gładki sposób przechodzi w „Have a Cigar”. Notabene, jeden z najlepszych momentów na krążku. Choć już w wykonaniu Pinków był to, jak na nich, bardzo zadziorny kawałek, to po podrasowaniu przez Blue stał się tak gorący, że aż dziw bierze, że muzykom nie stopiły się struny.
To oczywiście nie koniec niespodzianek. W „Fearless” motyw gitarowy zastąpiono harmonijką ustną, co dało niesamowity efekt. Znawcy tematu mogą się również pobawić przy śledzeniu łączenia utworów, które zdawałoby się całkiem do siebie nie przystają. Otrzymujemy więc hybrydę „Sheeps” z „In the Flesh” oraz „Insterstellar Overdrive” z… „Wish You Were Here”. Zdarzają się też całkiem nieoczekiwane smaczki, typu wplecenie w „Another Brick in the Wall, Part 2” fragmentu „What God Wants?” z solowego dorobku Rogera Watersa.
Zdaję sobie sprawę, że ortodoksi mogą nie być uszczęśliwieni tego typu zabiegami, ale całość wyszła naprawdę wyśmienicie i jajcarsko. Co najwyżej można mieć uwagi do zbyt mało zaangażowanego śpiewu. Aczkolwiek w „Hey You – Another Brick in the Wall, Part 2” wokaliści potrafią zakrzyknąć. Jeśli miałbym się czepiać, to zupełnie mi nie podeszła zmieniona linia melodyczna w „Another Brick…”. Ale jak wspominałem, Blue Floydzi nie szanują świętości.
Pomimo że całość jest dość długa (wydawnictwo składa się z dwóch płyt), to słucha się jej z przyjemnością, bez uczucia znużenia – a przynajmniej póki obcujemy z kompozycjami Pinków. Ostatnie dwa kawałki to improwizacje na bazie „Taxman” i „Come Together” i są to najsłabsze momenty płyty. Sprawiają wrażenie upchanych na siłę. Co za dużo, to niezdrowo.
Blue Floyd, porywając się na dzieła Pink Floyd, bez wątpienia zszargali świętość. Zgrzeszyli, łamiąc wszystkie siedem grzechów głównych: dopuścili się pychy, porywając się na dzieła idealne, chciwie korzystali z twórczości innego zespołu, klasykę grali nieczysto, nie przejmując się specjalnie jej pierwotnym kształtem, umyślnie powodują zazdrość u konkurencji, długie instrumentalne popisy wskazują na nieumiarkowanie, ich wersje są tak gniewne, że palą wzmacniacze i wreszcie nakłaniają słuchaczy do lenistwa. Zafascynowani dźwiękami usiądą w fotelu i przez bite dwie godziny z niego nie wstaną.
koniec
14 października 2008

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Zimowy lament w cieniu Jupitera
Sebastian Chosiński

17 V 2024

Bywają takie formacje – także w świecie jazzu – które działają od wielu lat, ale niekoniecznie przekłada się to na bogactwo ich dyskografii. Takim właśnie przykładem może być prowadzony przez saksofonistę Johana Jutterströma szwedzki sekstet STHLM svaga, który doczekał się właśnie dopiero drugiej w swoim dorobku płyty – „Plays Carter, Plays Mitchell, Plays Shepp”. W jej tytule nieprzypadkowo pojawiają się nazwiska wielkich mistrzów jazzu.

więcej »

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
Sebastian Chosiński

16 V 2024

Próchno powoli, ale bardzo konsekwentnie buduje swoją pozycję na undergroundowej scenie. Po świetnie przyjętej ubiegłorocznej pełnowymiarowej płycie „P3” teraz wydaje aneks do niej – EP-kę zatytułowaną „3P”. W nagraniach tych trio zostało wsparte przez gości: duet Wczasy, trio Dynasonic oraz – co ucieszyło mnie najbardziej – jazzowego trębacza Wojciecha Jachnę.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Z Beskidów widać Jukatan, Afrykę i Japonię
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Na każdą kolejną płytę jazzowo-folkowego projektu Into the Roots, któremu patronuje trębacz Piotr Damasiewicz (nierzadko, a ostatnimi laty coraz chętniej sięgający także po inne instrumenty), czekam z dużą niecierpliwością. Za każdym razem zastanawia mnie bowiem, co jeszcze nowego można odkryć na eksploatowanym od dawna polu artystycznym. Trzeci album zespołu – „Świtanie” – udowadnia, że jednak można. I to całkiem sporo.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Sześćdziesiąt lat minęło…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Napoleon i jego cień
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.