Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Magia teoretyczna

Esensja.pl
Esensja.pl
Na początku gry Baldur’s Gate II, twórcy postanawiają nam pokazać, jaka to fajna gra. Błyskawice, światła, wybuchy; ten pokaz pirotechniczny to walka czarodziejów.

Olga Stefańska

Magia teoretyczna

Na początku gry Baldur’s Gate II, twórcy postanawiają nam pokazać, jaka to fajna gra. Błyskawice, światła, wybuchy; ten pokaz pirotechniczny to walka czarodziejów.
Blask jest najwspanialszym dostępnym doznaniem. Opisując przeżycia duchowe, mówimy o oświeceniu. Życie pozagrobowe to wiekuista światłość; Bóg jest światłością. Grubas z Valis Philipa Dicka podszedł do problemu racjonalnie, zadał sobie trud, by określić jego długość fali: powyżej 700 nanometrów. Także UFO i magia często prezentują się jako ogniste kule, ale nadprzyrodzone bywa bardziej dyskretne.
Przypomnijmy sobie Gandalfa. Spiczasty kapelusz, krzaczaste brwi - czarodziej w każdym calu. A czy państwo pamiętają, żeby czarował? Nie. Jego najbardziej spektakularny wyczyn to puszczanie zwykłych fajerwerków. Mimo to nie mamy wątpliwości co do jego profesji. To wiedza i mądrość czynią go czarodziejem.
U Tolkiena nie ma czarów rodem z Baldur’s Gate. Magia wiąże się z przedmiotami. Podobne artefakty mamy w domu. Palantiry to telewizja przemysłowa, magiczny kryształ służy jako latarka, a co do niezwykłych nasion Sama, to obawiam się, że zostały genetycznie zmodyfikowane.
Cudowne w Śródziemiu nie wynika z magii. Cudowne jest to, co piękne, szlachetne, to, co przechowuje pamięć o bogach i przypomina o elfach. Proste, a przemawiające do serca. Magiczne artefakty wywołują podziw, gdy pochodzą od elfów, albo obrzydzenie, gdy posługują się nimi ci źli. U Tolkiena magia to technika.
W ostatnim czasie zatraciliśmy zdolność do odróżniania tych dwóch porządków. Arthur Clarke zauważył, że dla nisko rozwiniętych ludów magią jest odpowiednio zaawansowana technika.
Widocznie jesteśmy słabo rozwinięci. Myślące majtki, mysz z ludzkim uchem na grzbiecie, latający David Copperfield (jak on to robi?), przyciągają uwagę na chwilę, po czym akceptujemy je tak, jak inne niezliczone dziwy naszych czasów.
Czym różni się magia od nauki? Antropologia ma na to zwodniczo prostą odpowiedź.
Zacząć wypada od Jamesa George’a Frazera, rówieśnika Sigmunda Freuda. Frazer, brytyjski dżentelmen, na pytanie, czy widział „dzikusa”, którym się zajmuje, odparł: „Uchowaj Boże!”. Erudycja pozwoliła mu jednak spłodzić dwanaście tomów Złotej gałęzi, zbioru zwyczajów, zabiegów magicznych i pospolitych przesądów.
Jego definicja do dziś trzyma się mocno:
…magia jest fałszywym systemem praw przyrody i równocześnie zespołem fałszywych wskazówek postępowania. Jest to zarówno fałszywa nauka, jak i zawodna sztuka.
Według Frazera, przeciętny użytkownik magii „o słabo rozwiniętym umyśle” nie jest świadom założeń teoretycznych swoich działań. Wystarczy mu magiczny przepis.
Oczywiście, teoria istnieje. Autor „Złotej gałęzi” dzieli magię na homeopatyczną - działającą na prawie podobieństwa - oraz przenośną - na prawie styczności. Magię homeopatyczną wykorzystuje ktoś, kto wbija igły w lalkę podobną do wroga, wierząc, że na jego ciele pojawią się identyczne obrażenia. Drugi rodzaj, magię przenośną, stosowano do całkiem niedawna. Zakładano, że rzeczy pozostające niegdyś w styczności zawsze będą w kontakcie. Stąd wykorzystywano w czarach fragmenty czyjegoś ubrania, jego włosy czy paznokcie. Logicznym sposobem leczenia rany zdawało się smarowanie maścią broni, która ranę zadała. Stosowali ten trik współcześni Newtona i Kartezjusza.
Obie gałęzie magii, homeopatyczną i przenośną, można łatwo ująć po ogólnym terminem magii sympatycznej, jako że obie zakładają, iż rzeczy wpływają na siebie na odległość na skutek pewnego tajnego powinowactwa, a impulsy przekazywane są za pośrednictwem tego, co moglibyśmy określić jako swego rodzaju niewidzialny eter, podobny do tego, którego istnienie postuluje współczesna nauka dla ściśle identycznych powodów, a mianowicie, w celu wytłumaczenia, w jakim sposób rzeczy mogą na siebie wzajemnie wpływać poprzez przestrzeń, która zdaje się być pusta.
Obecnie sądzimy, że eter nie istnieje. Wiemy też, że cztery żywioły nie są najbardziej podstawowymi pierwiastkami natury, co nie pozwala czerpać z nich energii tak, jak czynili to magowie ceremonialni zgodnie ze stanem współczesnej sobie nauki. Problem w tym, że nic nie zastąpiło tych prostych założeń.
Mechanizm Wszechświata przeczy zdrowemu rozsądkowi. Modna jest teoria chaosu. Mało kto wie, jak działa lodówka. Granice między magicznym a naukowym - między słusznym a fałszywym - zatarły się od epoki Frazera. Przeglądam pisemko poświęcone niewyjaśnionym zjawiskom. Obok artykułów a trzecim oku i o facecie, do którego przyklejają się widelce znajduję wywiad z Gatesem, rozważania o nanorobotach i ksenotransplantacjach. Wszystko są to zjawiska równie niewyjaśnione.
Oto przeglądam „Wysokie Obcasy”, gdzie prezentuje się nowości kosmetyczne. Obok tajemniczych substancji jak wisabolol oraz palmitynian retinolu (pochodna witaminy A), kosmetyki zawierają zrozumiałe składniki jak wyciąg z białej lili (magia homeopatyczna upodobni mnie do tego wdzięcznego kwiatu), imbir hawajski, kwiat wisterii, a nawet, niewątpliwie najpotężniejszy, „wyciąg z macicy muszli australijskiego perłopława olbrzymiego (ostrygi)”, który - wracając do porządku nauki, łagodzi objawy starzenia się skóry, związane ze spadkiem poziomu estrogenu w okresie menopauzy. Mieszanina nauki i bzdury przenika wszędzie.
Jeżeli kosmetyk nie zadziała, to nie jego wina. Po prostu stosująca wini samą siebie, że nawet najsilniejsza magia na nią nie działa, albo powinna była kupić droższy produkt. Efekty mizerne, ale biznes kręci się dalej.
Na tej zasadzie działa mnóstwo przemysłów. Czy związek diety ze zdrowiem widać gołym okiem? A czy ktoś go kwestionuje? Niektóre lekarstwa działają, inne nie. Choroby leczy się dalej, mimo braku efektów. Coś trzeba brać, mówi lekarz choremu nerwowo człowiekowi, u którego psychotropy wywołują najwyżej pogorszenie pamięci. Stosujemy wszystkie metody, o jakich wiemy, że kiedyś zadziałały.
Pierwotne społeczności dzielą z nami takie myślenie magiczne oparte nie na przyczynie i skutku, ale na współwystępowaniu zjawisk. Zabiegi magiczne składają się zwykle z zaklęcia oraz nierozerwalnie związanych czynności. Powiedzmy, śpiewając, równocześnie budują dom. Dom stoi, a więc śpiewy są skuteczne. Pamiętać należy, że wrogowie czuwają. Jeżeli nasza magia nie skutkuje, to znaczy, że wrogowie zastosowali przeciwmagię.
Tam, gdzie wierzy się w magię, nikt nie oczekuje cudów. Tymczasem my widzimy codziennie cuda techniki i boli nas niemoc.
Świat fantastyki, gdzie rządzi magia i miecz, jest nieporównanie prostszy. Rzeczywistość takiego wiedźmina można opisać za pomocą zrozumiałych praw. (Świat Conana też jest prosty, ale to patologia.) Potwory Wiedźminlandu są intruzami z innych sfer, naruszają ekologię i można je zlikwidować. Magia to sztuka sterowania mocą, zawartą w czterech żywiołach. Jej efekty może zobaczyć każdy, np. jako ogniste pociski, czyniące namacalne szkody. Jak posługiwać się mocą, uczą odpowiednie instytucje.
Jeszcze prostszy jest świat RPG, rządzony liczbami i prawidłami. Na łowcę przygód nie działa nieskończona liczba czynników. Nieważne, czy palił, czy jest genetycznie obciążony, czy miał dobry dzień, czy kupił ten produkt, co trzeba. Światem rządzą sekwencje liczb i zrozumiałe intencje.
Fantastyka nie jest ucieczką przed nauką. Jest powrotem do nauki takiej, jaką była w XIX wieku. Kiedy ktoś gra w RPG, uruchamia świat podobny do mechanicznej zabawki: w pełni kontrolowalny. W takim świecie twoje działania będą trafiały w cel efektownie jak ogniste pociski.

Komentarz redakcyjny:

Zamieszczamy tekst Olgi gdyż prezentuje interesujące spojrzenie na współczesne pojmowanie magii. Nie możemy jednak pozostawić bez komentarza zawartych w nim opinii na temat gier fabularnych, tyleż powszechnych co powierzchownych. Świat gry fabularnej jest rządzony w pierwszym rzędzie przez prowadzącego grę Mistrza Gry, który wedle woli może uwzględniać „zły dzień” bohatera, bądź też podporządkować wszystko prowadzeniu ciekawej opowieści. Dodatkowy element losowy niszczący mechaniczność świata i nieźle emulujący pecha bądź szczęście wprowadza użycie kostek wymaganych przez większość mechanik RPG.

Szerzej na naszych łamach pisał o tym Leszek Karlik w tekście Triada stylów (część pierwsza, część druga).

koniec
1 września 2001
Cytaty za: James George Frazer, „Złota gałąź”, PIW 1971

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.