Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jon Favreau
‹Elf›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułElf
Tytuł oryginalnyElf
Data premiery26 listopada 2004
ReżyseriaJon Favreau
ZdjęciaGreg Gardiner
Scenariusz
ObsadaWill Ferrell, Zooey Deschanel, James Caan, Peter Dinklage, Faizon Love
MuzykaJohn Debney
Rok produkcji2003
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania97 min
Gatunekfamilijny, fantasy, komedia
EAN7321910593721
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

I ty możesz zostać elfem
[Jon Favreau „Elf” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Z jednej strony „Elf” to typowo bożonarodzeniowa komedia. Z drugiej jednak – mimo obowiązkowego sztafażu świątecznego – na filmie można bawić się przez cały rok, nie ma tutaj bowiem nadmiaru kolęd, Mikołaja czy piszczących na widok prezentów dzieci.

Jarosław Loretz

I ty możesz zostać elfem
[Jon Favreau „Elf” - recenzja]

Z jednej strony „Elf” to typowo bożonarodzeniowa komedia. Z drugiej jednak – mimo obowiązkowego sztafażu świątecznego – na filmie można bawić się przez cały rok, nie ma tutaj bowiem nadmiaru kolęd, Mikołaja czy piszczących na widok prezentów dzieci.

Jon Favreau
‹Elf›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułElf
Tytuł oryginalnyElf
Data premiery26 listopada 2004
ReżyseriaJon Favreau
ZdjęciaGreg Gardiner
Scenariusz
ObsadaWill Ferrell, Zooey Deschanel, James Caan, Peter Dinklage, Faizon Love
MuzykaJohn Debney
Rok produkcji2003
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania97 min
Gatunekfamilijny, fantasy, komedia
EAN7321910593721
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Muszę przyznać, że mimo iż nie przepadam za większością współczesnych amerykańskich aktorów komediowych, a także czuję bliżej niesprecyzowany niepokój sięgając po wysokobudżetowe komedie zza oceanu, „Elf” mile mnie zaskoczył. Ma dostrzegalną fabułę, nie jest nadmiernie ckliwy oraz posiada bohatera, który może i jest niezbyt lotnym umysłowo naiwniakiem, ale przynajmniej nie zachowuje się jak wioskowy przygłup. To po prostu prawdziwa, świąteczna komedia, którą z powodzeniem można oglądać również w okresie, gdy Boże Narodzenie jest już mocno wyblakłym wspomnieniem.
Do swojej siedziby na północnym biegunie, po dorocznym rozwożeniu prezentów wraca strudzony święty Mikołaj. Dziękuje elfom za oddaną pracę i zagrzewa do kolejnego wysiłku, po czym nagle spostrzega wychodzącego z worka z prezentami brzdąca (tak na marginesie – dlaczego w worku wciąż były zabawki? Nie powinny zostać rozdane do końca?). Mimo że ludziom nie wolno tu przebywać, na adopcję dzieciaka, który dostał się do worka na terenie sierocińca, decyduje się jeden z elfów. W efekcie Buddy – bo takie imię mu nadano – dorasta na biegunie, wprawiając się, jak na elfa przystało, w produkcji zabawek. Osiągnąwszy wiek jak najbardziej dojrzały, Buddy odkrywa jednak, że elfem nie jest. Wówczas przybrany elfi ojciec opowiada mu o jego prawdziwych rodzicach i Buddy rusza do Nowego Jorku szukać swoich korzeni.
Cały film to właśnie przygody ubranego w zielony, elfi kubraczek Buddy’ego, który odkrywa nieznany sobie świat wielkiej metropolii, zdumiewając się techniką, architekturą i obyczajami wiecznie zabieganego miasta. Jako że jest naiwny i – oględnie mówiąc – niezbyt lotny, nie tylko ma problemy z przekonaniem wydawcy książeczek dla dzieci (James Caan), że jest jego prawowitym potomkiem, ale w ogóle nie radzi sobie z dostosowaniem się do życia w metropolii, co i rusz doprowadzając kogoś do białej gorączki.
Początkowo „Elf” nie sprawia zbyt dobrego wrażenia. Przede wszystkim odstręcza rozwleczoną do prawie dwudziestu minut czołówką, która – wbrew pozorom – nie wnosi aż tak wiele do historii. Poza tym daje się we znaki wyczuwalna infantylność, czego najlepszym dowodem bezsensownie wrzucone w fabułę, poklatkowo animowane zwierzątka i bałwanek. Zapewne również dla młodszych widzów przeznaczony został wątek wcinania przez bohatera ogromnych ilości słodyczy. Odrębny problem stanowią nieodłączne elementy droższych amerykańskich komedii, czyli bekanie i puszczanie bąków. Szczęśliwie incydenty te można policzyć na palcach jednej ręki, ale mimo wszystko trudno je uznać za wartościowy wkład.
Z czasem jednak historia na tyle dobrze się rozkręca, że wymienione wyżej mankamenty prawie bez śladu znikają, przesłonięte nadzwyczaj porządną realizacją techniczną, pomysłową, bajecznie kolorową scenografią, doskonale komponującą się z obrazem muzyką oraz kompetentną grą aktorską. Will Ferrell z nieodpartym wdziękiem odgrywa łagodnego idiotę, James Caan ze stoickim spokojem stawia czoło kolejnym katastrofom, zaś obsadzona w niezbyt eksponowanej roli Zooey Deschanel błyska od czasu do czasu przeuroczym uśmiechem. Co więcej, scenariusz został tak ułożony, że prawie wszystkie postaci poboczne są odpowiednio naświetlone i – co za tym idzie – wyraziste, a nie jest to przypadłość powszechna w dzisiejszej kinematografii. W efekcie „Elf” finiszuje w doskonałym stylu, po seansie zostawiając w pamięci choćby wizerunek absurdalnie złowieszczych funkcjonariuszy konnej jednostki Central Park Rangers.
Cieszy również, iż nie ma tutaj nadmiernie odczuwalnej moralistyki, choć naturalnie bez paru budujących przemian moralnych oraz chwalebnych zbiorowych inicjatyw się nie obeszło. Przy okazji jednak podczas seansu nasuwa się refleksja, że w pewnej części „Elf” pokrywa się fabularnie z „Dużym”, starszą o piętnaście lat komedią fantastyczną o dzieciaku, który dzięki automatowi do życzeń stał się w jednej chwili dorosły. W obu filmach główni bohaterowie nie bardzo potrafią odnaleźć się w świecie dorosłych i wciąż próbują przykładać dziecięcą miarę do spraw, które wymagają zupełnie odmiennego podejścia. Co więcej, w obu przypadkach, zupełnie wbrew logice, odnoszą sukces, wszystkim wokół pokazując, że odkrywanie w sobie dziecka jest rzeczą i zabawną, i pożyteczną. Obaj również, właśnie dzięki swoistej mieszance dziecka z dorosłym, znajdują miłość swojego życia, dziewczynę zafascynowaną nietypowym podejściem do rzeczywistości.
Summa summarum „Elf”, mimo niespecjalnie zachęcającego początku, okazuje się być filmem i dowcipnym, i w pewnej mierze mądrym, który z biegiem czasu ogląda się coraz przyjemniej. Tak, główny bohater jest infantylny. Tak, momentami zachowuje się, jakby był upośledzony i zwyczajnie nie potrafił myśleć logicznie. A jednak mimo to, oraz mimo drobnych scen rodem z czerstwej komedii slapstickowej, zarówno Buddy, jak i sam film, potrafią zaskarbić sobie sympatię widza. A to już coś znaczy.
koniec
21 kwietnia 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Ale co z tą papugą?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Esensja ogląda: Maj (2)
— Jarosław Robak, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Kosmici, na koń!
— Ewa Drab

SPF – Subiektywny Przegląd Filmów (15)
— Jakub Gałka

W żelaznym uścisku
— Ewa Drab

IRONiczny MANifest
— Piotr Dobry

Tegoż autora

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.