Z filmu wyjęte: Wsiąść do pociągu… i nie móc wyjechaćNa lewo dom, na prawo dom, a w salon szyna wiedzie. To bardzo głęboka Rosja, nikt już stąd nie wyjedzie.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Wsiąść do pociągu… i nie móc wyjechaćNa lewo dom, na prawo dom, a w salon szyna wiedzie. To bardzo głęboka Rosja, nikt już stąd nie wyjedzie. Dziś proponuję sielski widoczek z Rosji roku 1990, czyli technicznie rzecz biorąc wciąż jeszcze Związku Radzieckiego. Nie umiem powiedzieć, gdzie konkretnie znajduje się sportretowane miejsce, jest ono jednak położone z dala od cywilizacji. Najpewniej gdzieś na dalszym wschodzie, gdzie mimo wojennej zawieruchy uchowały się klasyczne budyneczki okresu carskiego. Przynajmniej te ceglane, bo drewniany, mimo że wygląda na starą robotę, chyba powstał już po rewolucji, bo za caratu raczej nikt nie wpadłby na tak pozbawiony sensu pomysł, jak budowanie chałupy bezpośrednio na szynach. Notabene widać, że do miejscowości nie zawitała jeszcze nowa, umownie kapitalistyczna rzeczywistość, bo w innym wypadku prędzej czy później ktoś by te szyny wydłubał i sprzedał na złom. W końcu co pół litra, to pół litra. Kadr pochodzi z nietuzinkowego filmu „Duchow dien”, czyli „Dzień zesłania Ducha Świętego”1). Tytuł pochodzi z nazwy prawosławnego święta, aczkolwiek nie posiada przełożenia na samą zawartość fabuły. Głównym bohaterem opowieści jest Iwan Christoforow, pochodzący z tajemniczej rodziny, której członkowie posiadali na przestrzeni dziejów dziwne umiejętności, w poczet których wliczała się między innymi telekineza oraz moc… przesuwania budynków. Niestety, wszyscy w dość młodym wieku znikali z kart historii, w związku z czym bohater zaczyna dokładniej przyglądać się ich losom, odkrywając z czasem, że również i on sam przejawia nadprzyrodzone zdolności – potrafi bowiem krzykiem… wysadzić w powietrze dowolną rzecz. Ba! Potrafi też momentalnie przenosić się w dowolne miejsce na świecie, dzięki czemu odwiedza Paryż, a potem na chwilę wpada na Syberię, do rodzinnej wioski. Przeskoki, dzięki którym notabene wyrwał się spod kontroli którejś z rządowych organizacji (nie tylko prowadzono nad nim badania, ale był też pod stałym nadzorem milicji), uświadamiają mu, że ktoś pomaga schodzić Christoforowowom ze świata. Od lat, sumiennie, i nad wyraz skutecznie. Co ciekawe, niezupełnie jednak oznacza to ich fizyczną śmierć. Film jest zrealizowany w sposób bardzo charakterystyczny dla odradzającego się kina rosyjskiego lat 90. Akcja rozgrywa się w brudnych lokacjach, zdjęcia są ziarniste, a wszystkiemu towarzyszy chropawa muzyka. Fabuła jednak posiada jakąś hipnotyczną wewnętrzną siłę, dzięki której „Dzień zesłania Ducha Świętego” ogląda się ze swego rodzaju fascynacją. Poniekąd bierze się to stąd, że „Dzień zesłania Ducha Świętego” jest swego rodzaju alegorią polityczną o wyzwoleniu umysłów ściśniętych dotąd sowietyzmem, ogólnym wyrwaniu się spod kontroli reżimu. Całe to odzyskiwanie własnej historii, szukanie krewnych, którzy przepadli bez wieści w okresie ZSRR, a w końcu odkrywanie własnych możliwości i otwieranie się na świat, przekonywanie się, że jednak coś poza Rosją istnieje – wszystko to powoduje, że film jawi się jak najprawdziwszy przekładaniec, w którym każdy znajdzie jakąś smakowitą warstwę. Sporo jednak daje też specyficzna ścieżka dźwiękowa, która tworzy nieco odrealniony, wyczuwalnie ponury klimat. Robił ją nie kto inny, jak Jurij Szewczuk, założyciel i po dziś dzień leader DDT, jednego z najbardziej zasłużonych zespołów rockowych radzieckiej (i rosyjskiej) sceny rockowej. Szewczuk zresztą miał prawdopodobnie w ogóle dość duży wpływ na taki, a nie inny kształt filmu – w końcu nie tylko zrobił do niego muzykę, ale i zagrał w nim główną rolę. Szkoda, że dziś mało kto już pamięta o tej produkcji… 3 maja 2021 1) Nie jest to najszczęśliwsze tłumaczenie, bo owszem, „Duchow dien” to określenie konkretnego święta prawosławnego, ale równocześnie można do odebrać literalnie jako „Dzień duchów”, co bardziej odpowiada zawartości fabuły. Niestety, ta dwuwykładalność zupełnie się gubi po polsku… |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz