Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Z filmu wyjęte: Zważaj na prędkość!

Esensja.pl
Esensja.pl
Czy prędkość może zabić śmiechem? Otóż i owszem, może – aczkolwiek tylko podczas oglądania filmu.

Jarosław Loretz

Z filmu wyjęte: Zważaj na prędkość!

Czy prędkość może zabić śmiechem? Otóż i owszem, może – aczkolwiek tylko podczas oglądania filmu.
Dzisiejszy kadr to swego rodzaju upomnienie dla twórców, żeby zważali na to, co robią. Bo inaczej znajdą się różni szczególarze, którzy to i owo wytkną palcem. I będą mieć rację. Film bowiem powinien być zrobiony na tyle porządnie, żeby w trakcie seansu nie rozpraszał zbyt oczywistymi potknięciami. A tutaj mamy z takim potknięciem właśnie do czynienia. O sednie problemu jednak za chwilę, gdy uporam się z tytułem filmu i ogólnym streszczeniem.
Otóż powyższe zdjęcie pochodzi z nakręconego w 2012 roku malezyjskiego horroru „Sumpahan Kum Kum”, czyli na nasze „Klątwa Kum Kum”. Wbrew pozorom nie chodzi jednak o żadną żabę, księcia czy inne znane z naszego folkloru samograje, a o specyficzne zjawisko z malajskiego systemu wierzeń… nowoczesnych. Klątwa nie pochodzi bowiem z dawnych wieków, a została sztucznie stworzona dopiero w latach 80. zeszłego stulecia. Jej celem było pognębienie zbyt gorliwych wyznawców islamu, przeżywającego wówczas na Malezji renesans – głównie kobiet noszących hidżab, a w późniejszym okresie również tych należących do ugrupowania al-Arqam, promującego noszenie purdy. Klątwa ta miała dotykać kobiet poprawiających sobie wygląd twarzy – nie tylko czarami czy chirurgicznie, ale nawet za pomocą makijażu. Po dokonaniu poprawek nie wolno im było oglądać się w lustrze przez 10 dni (wedle innej wersji miesiąc), co było o tyle trudne, że – w założeniu – wszyscy chwalili jej ulepszoną urodę. Gdy niecierpliwość brała górę i kobieta zerkała w lustro przed upływem zadanego czasu, jej twarz momentalnie szpetniała i jedyną drogą odzyskania urody było przemycie lica krwią utoczoną z krocza dziewicy. Odtąd kobieta chodziła (w hidżabie) po okolicy w poszukiwaniu odpowiedniej ofiary, pukając w kolejne drzwi i mówiąc: Kum Kum. Nie pytajcie jednak, co znaczy ta fraza, bo to jakaś głębsza tajemnica.
Intryga filmu z grubsza podąża śladem podanej wyżej miejskiej legendy. Koncentruje się wokół poczynań pryszczatej panny – i paskudnie pryszczatej, wręcz z kiściami wykwitów – która udała się po pomoc do lokalnej szamanki. Wyleczona, zachwycona atencją ze strony wyśmiewających się z niej wcześniej kolegów ze szkoły, oczywiście nie zdzierżyła i zerknęła w lustro, odzyskując pryszcze, wzbogacone dodatkowo sugestią nadgniwania skóry. Oryginalna legenda wydała się jednak twórcom zbyt błaha, więc nie dość, że okres „bez lustra” wydłużyli do 44 dni, to jeszcze kazali dziewczynie dorwać nie jedną, a dziewięć dziewic, i nie tylko myć twarz krwią, ale również ją pić. Niestety, na pierwszą ofiarę wybiera dziewczynę syna szamanki, w związku z czym sprawy mocno się komplikują, skutkując pojawieniem się ducha.
Głębiej w detale nie będę wnikał – z jednej strony, żeby nie psuć ewentualnych zakrętów intrygi, z drugiej zaś dlatego, że do filmu nie ma dostępnych żadnych napisów, co utrudnia odtworzenie pełnego obrazu fabuły. Jak by nie było, w jednej ze scen bohater pędzi swoim 50-letnim samochodem (ślicznie utrzymane Volvo Amazon), tracąc na chwilę koncentrację i mało nie zderzając się czołowo z jadącym z naprzeciwka autem. Scena jest pełna dynamizmu i napięcia – do czasu, gdy spojrzeć na prędkościomierz pojazdu, wskazujący zawrotną wartość 18 kilometrów na godzinę. Przy tak oszałamiającym pędzie ewentualne zderzenie poskutkowałoby zapewne ciężką raną wierzchniej powłoki chromu na zderzaku. Bo raczej nietrudno założyć, że jadące z naprzeciwka auto również gnało na złamanie karku z podobną prędkością. W końcu potem wystarczyło przyspieszyć trochę nagranie i voila – śmierć patrzy obu kierowcom w oczy. A wystarczyło nie zahaczać kamerą o prędkościomierz…
Jak na malezyjskie horrory „Klątwa Kum Kum” wypada zaskakująco strawnie, mało tu bowiem klasycznej dla tamtego rejonu sztampy czy irytujących dźwięków, raczej zabijających niż tworzących klimat, aczkolwiek gra aktorska obsady pozostawia trochę do życzenia, a śledzenie dość poszatkowanej fabuły bez pełnej znajomości intrygi jest zajęciem mimo wszystko frustrującym.
koniec
10 maja 2021

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Tegoż autora

Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.