Z filmu wyjęte: Spotkanie w świetle księżycaNiektóre liryczne na pierwszy rzut oka spotkania w rzeczywistości kończą się źle. Przynajmniej dla jednej ze stron.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Spotkanie w świetle księżycaNiektóre liryczne na pierwszy rzut oka spotkania w rzeczywistości kończą się źle. Przynajmniej dla jednej ze stron. Dzisiaj wyjątkowo kadr urokliwy, czyli po prostu ładny widoczek. Taki kiczyk wprost na tapetę komputera. Mamy śliczny księżyc, którego promienie oblewają przykryty puchową kołderką krajobraz, mamy stojącego wilka (zamiast jelenia na rykowisku), oraz mamy kobietę w pozycji przewróconego na plecy żółwia. Elegancję harmonii pejzażu mąci jednak smuga krwi, ciągnąca się od nóg wilka do nóg kobiety. Bo spotkanie nocą wilka – a raczej wilkołaka, skoro wilki na dwóch łapach nie chodzą – nie jest czymś, co warto posiadać na liście „do zrobienia”. Takie spotkania są zazwyczaj krótkie i towarzyszy im chrzęst, chrupanie i fontanny krwi. Rzadko kiedy wilczej. Powyższy widoczek pochodzi z dość nowego, nakręconego w 2020 roku filmu „The Wolf of Snow Hollow”, czyli „Wilk ze Snow Hollow”. Pozornie jest to horror, choć z różnych przyczyn – których nie mogę wyjawić – bliżej mu do krwawego kryminału. W tytułowym miasteczku zaczynają ginąć w straszny sposób młode kobiety. Śledztwo prowadzi syn i zarazem zastępca szeryfa, tracący kontrolę i nad sytuacją, i nad samym sobą – bo ojciec jest już mocno zniedołężniały, ale wciąż próbuje szeryfować, żona, z którą bohater się rozstał, wcisnęła mu do niańczenia 17-letnią córkę, niezbyt się z nim dogadującą, a podwładni albo są lekkomyślni (jeden powiadomił media o zbrodni i niechcący rozpętał burzę), albo upierają się przy teorii morderczego wilkołaka. Bohater, wciąż się ze wszystkimi żrący, wraca więc do alkoholizmu, co w jakiś sposób pozwala mu przytłumić problemy i rozjaśnić myśli. Film wart jest uwagi z paru przyczyn. Przede wszystkim – proponuje zwartą, sensowną fabułę oplecioną wokół krwawej intrygi, znajdującej więcej niż satysfakcjonujące, dalekie od tuzinkowości zamknięcie. Do tego całość została skrojona z ogromnym wdziękiem, twórcy bowiem zaproponowali historię lekko przerysowaną, w której postawili na galerię mocno zróżnicowanych charakterologicznie postaci. Praktycznie każda osoba, przewijająca się na ekranie nawet i przez kilka sekund, natychmiast zapada w pamięć – jeśli nie osobliwym zachowaniem, to komplikacją przyziemnych problemów. Jak na horror, i to nieprzesadnie ambitny, jest to osiągnięcie niebagatelne. Swoje trzy grosze wtrąciło do fabuły również samo życie. Grający szeryfa Robert Foster, chyba rzeczywiście już wówczas zniedołężniały, zmarł w trakcie kręcenia filmu. Co prawda zabrakło szeregu scen, które twórcy pierwotnie przewidzieli z jego udziałem, ale dość gładko udało się spiąć fabułę, tym bardziej, że szeryf i tak miał w pewnym momencie odejść zupełnie w cień. Polecam więc „Wilka ze Snow Hollow”, bo to jeden z niewielu naprawdę przyzwoitych filmów z tematyką wilkołaczą. 20 grudnia 2021 |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz