Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Z filmu wyjęte: Pracownik idealny

Esensja.pl
Esensja.pl
Na trzechsetną odsłonę cyklu „Z filmu wyjęte” proponuję… pracownika idealnego. Prawda, że wszyscy byśmy takiego chcieli?

Jarosław Loretz

Z filmu wyjęte: Pracownik idealny

Na trzechsetną odsłonę cyklu „Z filmu wyjęte” proponuję… pracownika idealnego. Prawda, że wszyscy byśmy takiego chcieli?
Dzisiaj, w ramach trzechsetnego, jubileuszowego odcinka, proponuję kadr specjalny (czy może raczej specjalnej troski?), przedstawiający… pracownika idealnego. Tak jest, ten kurdupel z wielgachnymi oczyskami, chomiczymi policzkami i ufokowymi czułkami rzekomo ma przedstawiać pracownika, którego jako ludzkość bardzo chcemy, ale na którego nie zasługujemy. Nic to, że porusza się jak otyłe, chrome dziecko. Nic to, że w każdej dłoni ma po cztery tłuste, niezbyt zginające się palce. Nic to, że inteligencją w sumie nie grzeszy. Ale za to jak wspaniale strzela z czułków elektrycznością, gdy się podnieci (w tym zdrowym znaczeniu – wzburzenia emocjonalnego). Istota absolutnie bezsensowna, ale uparcie lansowana jako ideał pracownika świata przyszłości. Co więcej – twórcy, którzy zaserwowali to kuriozum widzom, byli przekonani, że rzecz będzie hitem i da się ją przekuć w pełnoprawny serial. Cóż za zaskoczenie, że jednak nie znalazł się żaden desperat, który wyłożyłby na to pieniądze.
Film, o którym mowa, to „Wishman” – nakręcony w 1983 roku ledwie godzinny, silnie familijny film telewizyjny. Jego tytuł w zasadzie jest nieprzetłumaczalny, bo z jednej strony chodzi o „Człowieka cudów”, jak i „Człowieka marzeń”, ale przy tym nazwa stworka, czy też bardziej jego imię, wzięła się od nazwiska szefa projektu, doktora Harolda Wisha. Czyli tak naprawdę jest to „Człowiek Wisha”. Dodatkowo „Wishman” świetnie się wpisuje w plejadę różnych superbohaterskich „cośtam-manów”, co zresztą chyba było efektem jak najbardziej zamierzonym.
W pewnym instytucie zostaje BIOLOGICZNIE stworzony (z tymi czułkami i prądem, normalka) pracownik idealny, właśnie ten opisany we wstępie. Ponieważ szef projektu stwierdza, że nie jest to jeszcze produkt udany – głównie ze względu na średnią responsywność i niemal zerowe efekty procesu nauczania – i postanawia poddać go wiwisekcji, jeden z naukowców wykrada czułkowego gówniarza i wciągnąwszy w porwanie żonę, melinuje się u jej przyjaciółki. Głównie dlatego, że jej mężem jest prawnik, i to całkiem dobry, którego naturalnie z miejsca proszą o pomoc. W tym czasie w teren rusza w celu odzyskania własności instytutu facet od brudnej roboty, śledzący poczynania bohaterów dzięki swego rodzaju sztucznej inteligencji, która wyłuskuje z komputerowej sieci (przypominam, że to rok 1983, kiedy Internet jako taki jeszcze nie istniał) informacje m.in. o miejscu użycia karty kredytowej. Tu należy sobie przypomnieć, że tak naprawdę jest to film familijny, pracownik idealny mentalnością i wyglądem przypomina dziecko, a źli są do szpiku kości źli, więc nie będzie chyba zaskoczeniem, jak napiszę, że rozwój akcji nie obfituje w sceny brutalne, zaś zakończenie nie przewróci naszego życia do góry nogami i nie wyciśnie nam z oczu hektolitra łez.
Film można by więc dzisiaj rozpatrywać w kategoriach ciekawostki z dawno minionej epoki, ale hipotetyczną przyjemność z obcowania z przyzwoitym pomysłem morduje umowna realizacja, wszechobecna naiwność oraz – przede wszystkim – absolutnie kuriozalna kreacja rzekomego pracownika przyszłości, który bardziej przypomina infantylnego przybysza z kosmosu niż coś, co moglibyśmy kiedykolwiek spotkać za kasą w sklepie czy za kierownicą miejskiego autobusu. Na „Wishmana” warto jednak mimo wszystko rzucić okiem, żeby się przekonać, jak wyglądała kariera filmowa Lindy Hamilton na rok przed „Terminatorem”. Zaręczam, to bardzo ciekawe doświadczenie.
koniec
7 sierpnia 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Tegoż autora

Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.