Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wielkie odkurzanie kina: Erich von Stroheim – artysta niepokorny

Esensja.pl
Esensja.pl
Enfant terrible amerykańskiego filmu lat 20., twórca o wielkich ambicjach i nieposkromionym temperamencie. Wiecznie przekraczał budżet, co powodowało kłopoty z producentami i wytwórniami. Jego filmy skracano lub powierzano innym reżyserom. Do dziś pozostaje symbolem niezależnej postawy artystycznej w świecie przemysłu filmowego. Nie poddawał się naciskom, więc musiał odejść.

Emilia Sękowska

Wielkie odkurzanie kina: Erich von Stroheim – artysta niepokorny

Enfant terrible amerykańskiego filmu lat 20., twórca o wielkich ambicjach i nieposkromionym temperamencie. Wiecznie przekraczał budżet, co powodowało kłopoty z producentami i wytwórniami. Jego filmy skracano lub powierzano innym reżyserom. Do dziś pozostaje symbolem niezależnej postawy artystycznej w świecie przemysłu filmowego. Nie poddawał się naciskom, więc musiał odejść.
Erich von Stroheim
Erich von Stroheim
Urodził się 22 września 1885 roku w Wiedniu. Był synem żydowskiego kapelusznika pochodzącego z Gliwic, lecz wymyślił legendę o swym arystokratycznym pochodzeniu i do nazwiska dodał „von”. Odbywszy krótką służbę wojskową w Austrii, emigrował ok. 1908 roku do Ameryki. Tam grywał małe rólki filmowe, aż trafił pod skrzydła Davida Warka Griffitha, który dał mu posadę asystenta reżysera. Współpracował z nim przy dwóch najsłynniejszych jego dziełach: „Narodzinach narodu” (1915 r.) i „Nietolerancji” (1916 r.). W latach 1917-18 wystąpił w kilku propagandowych filmach antyniemieckich, w których wcielał się w postaci brutalnych pruskich oficerów.
W 1919 roku zrealizował swój pierwszy obraz „Ślepi mężowie”, w którym sam zagrał jedną z głównych ról. Portretowaną warstwą społeczną (jak często u Stroheima) była tutaj burżuazja i arystokracja. W ekskluzywnym szwajcarskim pensjonacie reżyser umieścił miłosny trójkąt, a głęboki portret psychologiczny postaci uzupełnił o pełne krytyki spojrzenie na kult pieniądza i fałszywą moralność. Działał zgodnie ze swym przekonaniem, że kino miało być prawdziwym życiem, odbiciem świata i ludzi – bez żadnych trików. Jego filmy przywoływały klimat operetkowego świata przełomu wieków, świata wystawnego, gdzie pod powłoką konwenansów kryła się amoralność.
Jednym z największych sukcesów okazały się „Szalone żony” (1922), film stanowiący kwintesencję stylu reżysera. Na tle imponującej scenografii pozbawiony skrupułów rosyjski artysta uwodziciel (grany przed Stroheima) żyje z pieniędzy wyłudzanych od zamożnych kobiet. Bezlitosna obserwacja społeczeństwa i śmiałość obyczajowa obrazu wzbudziła w wielu kręgach protesty. Film został znacznie skrócony, podobnie jak kolejne dzieła („Wesoła wdówka” czy „Marsz weselny”). Współpraca z wielka gwiazdą ówczesnego kina Glorią Swanson przy „Królowej Kelly” zakończyła się konfliktem (dotyczącymn jak zwykle przekroczenia budżetu) i odsunięciem reżysera od projektu.
Chciwość
Chciwość
W 1924 roku Stroheim stworzył film uznawany za arcydzieło kina niemego: „Chciwość”. Ta adaptacja naturalistycznej powieści Franka Norrisa to ogromny fresk skupiający wszystkie cechy stylu twórcy. Obraz był wielokrotnie skracany wbrew woli reżysera (pierwotna wersja trwała ponad dziewięć godzin). Akcja filmu rozgrywa się w niewielkim miasteczku, a bohaterami sa prości ludzie, (nie – jak zazwyczaj – arystokracja), jednak wnikliwość psychologiczna i pasja w tropieniu obsesji bohaterów tworzą znak firmowy Stroheima. „Chciwość” stanowi dowód perfekcjonizmu twórcy, który uparł się, by słynną ostatnią scenę filmu, rozgrywającą się w kalifornijskiej Dolinie Śmierci, rzeczywiście tam nakręcono, nie zważając na morderczy skwar. Całkowicie rezygnując z pracy w atelier, Stroheim ukazuje trójkę ludzi targanych namiętnościami: tytułową żądzą pieniądza i zazdrością, nieuchronnie prowadzącymi do tragedii.
Film wszedł na ekrany znacznie okaleczony, zaś pierwszy i zarazem ostatni film dźwiękowy Stroheima „Walking down Broadway” ukazał się pod zmienionym tytułem „Hello, Sister” (1933 r.) po tym, jak twórcę odsunięto od zdjęć. Choć jego nazwiska nie usunięto z czołówki, nie zaakceptował ostatecznego kształtu dzieła. Artysta nie otrzymał więcej propozycji pracy w charakterze reżysera. Kontynuował karierę aktora, występując w mniej i bardziej znanych filmach. Wykorzystując charakterystyczny wygląd, stworzył postać arystokraty, kapitana Ruffensteina w filmie Jeana Renoira „Towarzysze broni” i niezapomniana kreację szofera gwiazdy niemego kina w „Bulwarze Zacodzącego Słońca” Billy’ego Wildera.
Erich von Stroheim ponad wszystko cenił własną osobowość, pozostał więc jednym z najbardziej niewykorzystanych talentów reżyserskich w dziejach kina. Ten wielki realista, stale łamiący ówczesną konwencję hollywoodzkiej produkcji, a zarazem wybitny kronikarz przemian klasowych lat 20., jest ikoną indywidualizmu zniszczonego przez amerykański przemysł filmowy.
koniec
28 lipca 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Rosjan – nawet zdrajców – zabijać nie można
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Android starszej daty
Jarosław Loretz

29 IV 2024

Kości pamięci, silikonowe powłoki, sztuczna krew – już dawno temu twórcy filmowi przyzwyczaili nas do takiego wizerunku androida. Początki jednak były dość siermiężne.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.