Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Anja Salomonowitz
‹Droga do Hiszpanii›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDroga do Hiszpanii
Tytuł oryginalnySpanien
Dystrybutor Aurora Films
Data premiery26 kwietnia 2013
ReżyseriaAnja Salomonowitz
ZdjęciaSebastian Pfaffenbichler
Scenariusz
ObsadaTatjana Alexander, Cornelius Obonya, Grégoire Colin, Lukas Miko, Stefanie Dvorak, Wolf Bachofner, Denis Petkovic, Thomas Reisinger, Maria Weiss
MuzykaMax Richter
Rok produkcji2012
Kraj produkcjiAustria, Bułgaria
Czas trwania102 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Nie ma nadziei… A gdzie jest Bóg?
[Anja Salomonowitz „Droga do Hiszpanii” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Zazwyczaj gdy cenieni dokumentaliści biorą się za film fabularny, efekt tego jest – co najmniej – zadowalający. Kinowy debiut austriackiej reżyserki Anji Salomonowitz zdaje się to niepisane prawo potwierdzać. „Droga do Hiszpanii” to bardzo ascetyczne dzieło, które w artystyczny sposób opisuje jeden z najważniejszych problemów współczesnego świata (a przede wszystkim kontynentu europejskiego) – nielegalną imigrację.

Sebastian Chosiński

Nie ma nadziei… A gdzie jest Bóg?
[Anja Salomonowitz „Droga do Hiszpanii” - recenzja]

Zazwyczaj gdy cenieni dokumentaliści biorą się za film fabularny, efekt tego jest – co najmniej – zadowalający. Kinowy debiut austriackiej reżyserki Anji Salomonowitz zdaje się to niepisane prawo potwierdzać. „Droga do Hiszpanii” to bardzo ascetyczne dzieło, które w artystyczny sposób opisuje jeden z najważniejszych problemów współczesnego świata (a przede wszystkim kontynentu europejskiego) – nielegalną imigrację.

Anja Salomonowitz
‹Droga do Hiszpanii›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDroga do Hiszpanii
Tytuł oryginalnySpanien
Dystrybutor Aurora Films
Data premiery26 kwietnia 2013
ReżyseriaAnja Salomonowitz
ZdjęciaSebastian Pfaffenbichler
Scenariusz
ObsadaTatjana Alexander, Cornelius Obonya, Grégoire Colin, Lukas Miko, Stefanie Dvorak, Wolf Bachofner, Denis Petkovic, Thomas Reisinger, Maria Weiss
MuzykaMax Richter
Rok produkcji2012
Kraj produkcjiAustria, Bułgaria
Czas trwania102 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
W kinie polskim nie brakuje wybitnych reżyserów filmów fabularnych, którzy swoją karierę zaczynali jako dokumentaliści. Taki epizod w swoim curriculum vitae mieli i Wojciech Jerzy Has, i Jerzy Hoffman, i Andrzej Munk, i Krzysztof Kieślowski (by ograniczyć się do tych najznamienitszych). Poza Polską podobnych przykładów również nie brakuje. Jednym z najgłośniejszych w ostatnich latach jest urodzony na Białorusi Ukrainiec Siergiej Łoznica. Po kilkunastu latach kręcenia obrazów dokumentalnych, które przyniosły mu zresztą światowy rozgłos, przed trzema laty zadebiutował on – i to z jakim skutkiem! – w fabule dramatem psychologicznym „Szczęście ty moje”. Podobną drogą zdecydowała się pójść, urodzona w Wiedniu w 1976 roku, Anja Salomonowitz, która w ojczystym kraju zdobyła rozgłos filmami „Nigdy tego nie zrozumiesz” (2003) oraz „Zdarzyło się przed chwilą” (2006). Pierwszy poświęcony był nazistowskiej przeszłości ojczyzny Johanna Straussa i cesarza Franciszka Józefa, drugi natomiast podejmował temat jak najbardziej współczesny i aktualny – handel ludźmi. Niemal natychmiast po zakończeniu pracy nad „Zdarzyło się…” reżyserka rozpoczęła zbieranie materiałów do kolejnego projektu. Miał to być filmowy portret kobiety i mężczyzny, wywodzących się z różnych narodowości, których miłość niszczą pozbawione sentymentów przepisy imigracyjne. Z biegiem czasu ów pomysł pierwotny ewoluował i w konsekwencji Salomonowitz zdecydowała się na stworzenie fikcyjnej historii o niezwykłym trójkącie miłosnym.
Jako że nie miała doświadczenia w pracy nad scenariuszami filmów fabularnych, Austriaczka postanowiła poszukać pomocy. Znajomy polecił jej bułgarskiego pisarza Dimitré Dineva. Do pracy nad tekstem przystąpili latem 2007 roku; po siedmiu tygodniach był gotowy. Ale wtedy, zamiast przystąpić do zdjęć, postanowili odłożyć go do szuflady i wrócić doń po jakimś czasie. Minęły dwa lata. „Odkopany” scenariusz został poddany przeróbkom, usunięto z niego to, co – jak uznali autorzy – nie wytrzymało próby czasu. W tym czasie Salomonowitz udało się również zebrać pieniądze, więc produkcja mogła w końcu ruszyć pełną parą. „Droga do Hiszpanii” (oryginalny tytuł jest prostszy i brzmi po prostu „Hiszpania”) pokazana została w 2012 roku na kilkunastu przeglądach i festiwalach, między innymi w Berlinie, Walencji, Kijowie, Tbilisi, Göteborgu i Tajpej (na Tajwanie). Z nagrodą wróciła jednak tylko z Warny (najlepszy scenariusz), choć na pewno bardzo ważna była dla autorki także nominacja do Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w belgijskiej Gandawie, gdzie wyżej jednak oceniono – powstały w koprodukcji portugalsko-niemiecko-brazylijsko-francuskiej – melodramat „Tabu” Miguela Gomesa. „Droga do Hiszpanii” to historia czworga ludzi, którym los – niekiedy zwyczajnie przekorny, innym znów razem bezlitośnie okrutny – krzyżuje drogi. Postacią kluczową, na której Salomonowitz i Dinev zbudowali podstawowy zręb fabuły, jest nie najmłodszy już Mołdawianin Sava. Nie mogąc ułożyć sobie życia w ojczyźnie, postanawia – za chlebem – wyruszyć w świat. Jako punkt docelowy swojej podróży wybiera Hiszpanię. Nie dlatego, że jawi mu się ona jako ekonomiczna ziemia obiecana (obecny kryzys rozprawił się z taką wizją niemiłosiernie); kieruje się raczej przesłankami mistyczno-religijnymi – wszak, jak twierdzi, to kraj (być może jedyny w Europie), w którym ludzie wciąż jeszcze boją się Boga. Jako obywatel państwa, które nie jest członkiem Unii Europejskiej i które nie należy do strefy Schengen, może jednak tylko pomarzyć o wyjeździe do Madrytu. Dlatego decyduje się trafić tam nielegalnie. Ciężko zarobione pieniądze przekazuje firmie trudniącej się przemytem ludzi na Zachód. Zostaje jednak oszukany; przewożący go kierowca na terytorium Austrii mówi mu, że są już w Hiszpanii. Za co zresztą spotyka go surowa kara, chwilę później ginie w wypadku samochodowym. Sava zabiera mu dokumenty, telefon komórkowy, zapewne także portfel i rusza dalej. Jakież jest jego zdziwienie, gdy dowiaduje się, że dotarł jedynie w okolice Wiednia! Z pomocą przychodzi mu ksiądz, który oferuje Savie dach nad głową i pracę przy renowacji starego, zniszczonego kościółka. Dla mężczyzny stroniącego od ludzi, na dodatek mającego uraz do Niemców, takie zajęcie wydaje się jak najbardziej odpowiednie.
W czasie pracy w kościele Sava poznaje starszą od siebie kobietę – że ma ona na imię Magdalena, dowiaduje się znacznie później – rudowłosą konserwatorkę zabytków, każdego dnia dojeżdżającą do miasteczka z Wiednia. Nie rozmawiają ze sobą, każde oddaje się bez reszty swojemu zajęciu. Magdalena dorabia po godzinach, malując w domu ikony, które cieszą się sporym wzięciem w Serbii, Rosji i Bułgarii. Kupcy cenią sobie przede wszystkim fakt, że portrety świętych mają bardzo naturalnie przedstawione oczy – dzięki temu wyglądają oni jak żywi. Jak jej się to udaje? To żadna tajemnica; niemal każdej nocy kobieta zaprasza do domu napotkanych na ulicy lub w barach mężczyzn, którzy służą jej za modele. W tym samym czasie Albert, były mąż Magdaleny, targany na przemian miłością i nienawiścią, wystaje na ulicy pod jej oknem. Podejrzewa, że eksżona sprowadza kochanków. Chce zrozumieć, dlaczego wybiera innych, zamiast jego. W czym tamci są lepsi? Frustrację odreagowuje w pracy, a że jest funkcjonariuszem policji imigracyjnej, ma spore pole do popisu. Nachodzi pary, które – jak podejrzewa – zawarły fikcyjne małżeństwa, aby tym sposobem uzyskać dla współmałżonka zgodę na stały pobyt i obywatelstwo austriackie. W historię Savy, Magdaleny i Alberta scenarzyści wpisują jeszcze jedną opowieść – o Gabrielu, operatorze dźwigu, wyniszczanym przez nałóg hazardu. I choć w pierwszym odruchu można odnieść wrażenie, że jest on „ciałem obcym” w całej narracji, to jednak finał przekonuje dobitnie, że i dla niego przewidziano istotną rolę.
Opowiadając o pogmatwanych losach swoich bohaterów, Salomonowitz zachowała niezbędny dystans. Przy okazji też, pozbawiając swój film ozdobników artystycznych (w postaci efektów specjalnych, bogatej scenografii czy wyrazistej ścieżki dźwiękowej) i w zasadzie redukując do minimum dialogi, starała się zbliżyć maksymalnie do poetyki kina dokumentalnego. Tym samym bardzo zaufała aktorom, którzy za to zaufanie odpłacili się reżyserce najlepiej, jak mogli – dobrymi kreacjami. Najlepiej skrojona jest postać Savy; gdyby film Austriaczki był westernem, moglibyśmy go nazwać Człowiekiem bez Imienia – na wzór bohaterów granych przez Clinta Eastwooda w filmach Sergia Leone. Przypadkiem pojawia się on w obcym dla siebie miejscu; przekonawszy się zaś, że został oszukany przez ludzi, którym zaufał, postanawia się na nich zemścić. Jakby tego było mało, na jego drodze staje też wykolejony stróż prawa. W ten poniekąd westernowy schemat autorzy scenariusza wpletli jednak opowieść jak najbardziej współczesną, przy okazji wyeksponowali też ważkie problemy społeczne, z jakimi boryka się i jakich wciąż nie potrafi rozwiązać Europa XXI wieku. Nie bez powodu Sava jest Mołdawianinem, obywatelem państwa uznawanego za jedno z najbiedniejszych, jeśli nie w ogóle najbiedniejsze, na Starym Kontynencie. Szukając szczęścia, musi opuścić ojczyznę. Tylko co mogą mieć mu do zaoferowania inne kraje?
Zastanawiający jest aspekt religijny filmu – vide imiona bohaterów (Magdalena, Gabriel), ksiądz podający Savie pomocną dłoń, poddawany renowacji kościół, malowane przez Magdalenę ikony, wzmianka o bojaźni Bożej (w kontekście Hiszpanii) – z którego jednak nic szczególnie istotnego nie wynika. Można odnieść wrażenie, że Salomonowitz posłużyła się pewnymi „atrybutami” chrześcijaństwa, aby pogłębić przesłanie swojego dzieła; problem w tym, że wykorzystała je czysto instrumentalnie. Bohaterom brak bowiem duchowości, trudno nawet orzec, czy którykolwiek z nich rzeczywiście wierzy w Boga, a nie traktuje Go jako swoisty totem. Ocenę podnosi za to zakończenie filmu, spinające całość klamrą. Klamrą, która jednocześnie skłania do niezbyt optymistycznych przemyśleń – zło, które się dokonało, prawdopodobnie nigdy nie będzie mieć końca… Najbardziej znanym aktorem, który przyjął propozycję Anji Salomonowitz był Francuz Grégoire Colin (rocznik 1975); podarował swą twarz próbującemu dostać się nielegalnie na Półwysep Pirenejski Savie. Do świata kinematografii wprowadziła Colina, gdy miał zaledwie siedemnaście lat, Agnieszka Holland, powierzając mu tytułową rolę w głośnym dramacie „Olivier, Olivier” (1992). Dwa lata później wciąż jeszcze nastoletni aktor pojawił się w epizodycznej rólce w „Królowej Margot” Patrice’a Chéreau, a po czterech kolejnych – w dramacie kryminalnym „Sekretna obrona” Jacques’a Rivette’a, w którym partnerował Jerzemu Radziwiłowiczowi. Ostatnio nie pojawia się już w tak spektakularnych produkcjach, ale w kinie francuskim wciąż pozostaje marką.
W konserwatorkę zabytków Magdalenę wcieliła się, urodzona w Melbourne w Australii w 1969 roku, Tatjana Alexander. Na koncie ma kilkadziesiąt ról w serialach i filmach telewizyjnych, kręconych głównie w Austrii i Niemczech (w tym w arcypopularnym w krajach niemieckojęzycznych serialu kryminalnym „Tatort”). Podobnie jest z, będącym rówieśnikiem Alexander, Corneliusem Obonyą, którego Salomonowitz obsadziła w roli budzącego litość i obrzydzenie policjanta Alberta. Na swoją wielką szansę wciąż czeka także czterdziestojednoletni Lukas Miko, czyli filmowy Gabriel, który najbardziej szczycić się może udziałem w pamiętnym dramacie Josepha Vilsmaiera „Odlotowy sekstet” (1997); problem w tym, że widać go tam jedynie w trzecioplanowej roli. „Droga do Hiszpanii” była debiutem kinowym nie tylko dla austriackiej reżyserki; po raz pierwszy przy tak dużym projekcie pracował również operator Sebastian Pfaffenbichler, który – jakby na przekór swemu niedoświadczeniu – z nałożonych na niego obowiązków wywiązał się znakomicie. Uwagę przykuwa też bardzo oszczędna, wręcz minimalistyczna ścieżka dźwiękowa autorstwa Maksa Richtera, który akurat ostatnimi czasy na brak zamówień nie narzeka. Kompozycje Niemca ozdobiły między innymi dzieła Davida Mackenziego („Ostatnia miłość na Ziemi”, 2011), Andrego Téchiné („Niewybaczalne”, 2011) i Cate Shortland („Lore”, 2012).
koniec
14 maja 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.