Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Shin'ya Tsukamoto
‹Ognie w polu›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOgnie w polu
Tytuł oryginalny野火 [Nobi]
Dystrybutor Aurora Films
Data premiery15 maja 2015
ReżyseriaShin'ya Tsukamoto
ZdjęciaSatoshi Hayashi, Shin'ya Tsukamoto
Scenariusz
ObsadaRirî Furankî, Tatsuya Nakamura, Yûko Nakamura, Dean Newcombe, Shin'ya Tsukamoto
MuzykaChu Ishikawa
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiJaponia
Czas trwania87 min
WWW
Gatunekdramat, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Grzech, czyściec, pokuta
[Shin'ya Tsukamoto „Ognie w polu” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Shin’ya Tsukamoto – reżyser znany do tej pory głównie z horrorów (science fiction i gore) – postanowił przenieść na ekran klasyczną antywojenną powieść Shōhei Ōoki. Zrobił to pięćdziesiąt pięć lat po tym, jak uczynił to Kon Ichikawa, kręcąc „Ognie polne”. Film Tsukamoto – dystrybuowany w Polsce, dla odmiany, pod tytułem „Ognie w polu” – nie dorównuje klasykowi, ale oglądany bez jego znajomości, może zrobić na widzów ogromne wrażenie.

Sebastian Chosiński

Grzech, czyściec, pokuta
[Shin'ya Tsukamoto „Ognie w polu” - recenzja]

Shin’ya Tsukamoto – reżyser znany do tej pory głównie z horrorów (science fiction i gore) – postanowił przenieść na ekran klasyczną antywojenną powieść Shōhei Ōoki. Zrobił to pięćdziesiąt pięć lat po tym, jak uczynił to Kon Ichikawa, kręcąc „Ognie polne”. Film Tsukamoto – dystrybuowany w Polsce, dla odmiany, pod tytułem „Ognie w polu” – nie dorównuje klasykowi, ale oglądany bez jego znajomości, może zrobić na widzów ogromne wrażenie.

Shin'ya Tsukamoto
‹Ognie w polu›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOgnie w polu
Tytuł oryginalny野火 [Nobi]
Dystrybutor Aurora Films
Data premiery15 maja 2015
ReżyseriaShin'ya Tsukamoto
ZdjęciaSatoshi Hayashi, Shin'ya Tsukamoto
Scenariusz
ObsadaRirî Furankî, Tatsuya Nakamura, Yûko Nakamura, Dean Newcombe, Shin'ya Tsukamoto
MuzykaChu Ishikawa
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiJaponia
Czas trwania87 min
WWW
Gatunekdramat, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Shōhei Ōoka przyszedł na świat w Tokio w 1909 roku. Karierę literacką – jako dziennikarz, publicysta i tłumacz (z języka francuskiego) – zaczął jeszcze przed wojną, ale wielką sławę w Japonii zyskał dopiero po 1945 roku, czyli po wojnie, która była dla niego niezwykle traumatycznym przeżyciem. Jako żołnierz armii cesarskiej walczył na Filipinach, gdzie zresztą w ostatnich miesiącach konfliktu japońsko-amerykańskiego dostał się do niewoli i trafił do obozu jenieckiego na wyspie Leyte. Powróciwszy do ojczyzny, zaczął spisywać swoje przeżycie z ostatnich lat – publikował je w formie wspomnień, ale także powieści. Najsłynniejszym dziełem Ōoki okazały się „Ognie polne”, uhonorowane w 1951 roku Nagrodą Yomiuri, przyznawaną za szczególne osiągnięcia na polu tworzenia kultury narodowej. Książka była szokiem dla czytelników – nie tylko z uwagi na swoje wyraziście antywojenne przesłanie, ale także, a może przede wszystkim, z powodu przedstawionej w niej w naturalistyczny sposób absolutnie przerażającej żołnierskiej codzienności. Osiem lat później po powieść tę sięgnął reżyser Kon Ichikawa (twórca „Harfy birmańskiej”) i nakręcił na jej podstawie film, który do dzisiaj – obok „Doli człowieczej” (1959) Masakiego Kobayashi – należy do najwybitniejszych portretów drugiej wojny światowej w kinematografii Kraju Kwitnącej Wiśni.
Obraz Ichikawy nie był może arcydziełem, ale zebrał bardzo pozytywne oceny. Dziwić więc może nieco fakt, że po ponad półwieczu znalazł się autor, który postanowił opowiedzieć tę samą historię jeszcze raz. Tym bardziej że nie był to twórca kojarzony, przynajmniej do tej pory, z kinem artystycznym czy społecznie lub politycznie zaangażowanym. Shin’ya Tsukamoto (rocznik 1960) zasłynął głównie jako reżyser (choć jest też producentem, aktorem, scenarzystą, operatorem i montażystą) popularnych w Azji horrorów, spośród których największy rozgłos zyskały: seria „Tetsuo” (1989, 1992, 2009), „Znamię” (1999), „Wąż czerwcowy” (2002), „Detektyw nocnych koszmarów” (2006) oraz „Kotoko” (2011). Co ciekawe, w „Ogniach w polu” – polski dystrybutor, zapewne chcąc odróżnić dzieło Tsukamoto od filmu Ichikawy, nieznacznie zmienił tłumaczenie polskiego tytułu, ponieważ w oryginale oba obrazy noszą to samo miano („Nobi”) – Japończyk nie zrezygnował z poetyki horroru; uznał prawdopodobnie, że właśnie ona najlepiej będzie nadawać się do wykreowania na ekranie niewyobrażalnej wręcz grozy wojny. Oglądając efekt jego kilkumiesięcznej pracy, przez większość czasu widz może czuć się jak na seansie dreszczowca spod znaku gore. Tyle leje się tam krwi i śmiga w powietrzu oderwanych przez pociski artyleryjskie bądź odstrzelonych przez karabiny maszynowe kończyn…
Jakby tego było mało, Tsukamoto nawiązuje również do obecnego zwłaszcza w kinematografii włoskiej nurtu kanibalistycznego. Na obronę reżysera – na przykład przed zarzutami, jakie mogłyby się pojawić, o tanie efekciarstwo – należy dodać, że wszystkie te elementy znalazły się już w pierwowzorze literackim Shōhei Ōoki, a nie zostały wymyślone i dodane przez niego. „Ognie w polu” to, rozgrywająca się w ostatnich miesiącach drugiej wojny światowej na jednej z wysp filipińskich, tragiczna historia niemłodego już szeregowca Tamury (będącego alter ego pisarza). Chory na gruźlicę, zostaje on odesłany przez swego dowódcę do szpitala polowego; gdy tam przybywa, lekarz jasno daje mu do zrozumienia, że nie ma ani czasu, ani ochoty zajmować się takimi głupotami. Jego pomocy potrzebują ciężko ranni. W efekcie Tamura zostaje odesłany z powrotem do oddziału, co tylko wywołuje wściekłość przełożonego, który nie chce mieć w jednostce żołnierza zarażającego innych. Kiedy szpital ponownie odmawia przyjęcia szeregowca, przełożony sugeruje, że jedynym honorowym wyjściem byłoby dla niego popełnienie samobójstwa. Ale on wcale nie chce umierać. W Tokio pozostawił rodzinę, do której chciałby wrócić. Marzy też o tym, by – jak przed wojną – pisać. Przeciwstawienie się rozkazowi dowódcy, biorąc pod uwagę reguły panujące w Cesarskiej Armii Japońskiej, okryłoby go jednak hańbą.
Jedyną szansą na przeżycie bez utraty honoru jest więc dla Tamury pozostanie w lazarecie, do którego udaje się po raz kolejny. Takich jak on, wyrzuconych na margines, czekających na symboliczny wyrok, jest zresztą więcej. Nie mają dokąd ani po co wracać; koczują zatem w dżungli nieopodal drewnianej chaty pełniącej funkcję szpitala polowego. Aż pewnej nocy nadlatują samoloty amerykańskie i bombardują lazaret. Od tego momentu zaczyna się pełna niebezpieczeństw odyseja japońskiego żołnierza. Samotnie przemierza leśne ostępy. Każdy dzień staje się dla niego walką o życie, które odebrać mogą mu partyzanci, żołnierze amerykańscy, a nawet tacy jak on japońscy maruderzy, których w dżungli nie brakuje. Tamura musi borykać się także z brakiem jedzenia i picia; przerażony, cierpiący potworny głód, trawiony niewyleczoną gruźlicą, nieustannie ociera się o śmierć. Ale najgorsze ma dopiero nadejść! Shin’ya Tsukamoto nie oszczędza widza; hojnie, czerpiąc ze swojego wieloletniego doświadczenia w kręceniu horrorów, przywołuje mrożące krew w żyłach obrazy. Owszem, niektóre sceny są mocno przerysowane, ale – na szczęście dla Japończyka – w żadnej z nich nie przekracza on granicy śmieszności, choć w paru miejscach niebezpiecznie się do niej zbliża.
Wystarczy przywołać nieudaną nocną akcję przedarcia się żołnierzy japońskich przez otwarte pole, podczas której zostają zmasakrowani przez wrogów, oraz postać szeregowca Nagamatsu, którego głód pcha do obłędu. Z biegiem czasu z uczestnika wojny Tamura staje się jedynie jej pozbawionym wpływu na przebieg wydarzeń obserwatorem. Jego odyseja, której końca nie widać, służy autorowi filmu do przedstawienia kolejnych okropieństw. Na ekranie makabra goni makabrę – widoki rozkładających się ciał (pamiętajmy, że wszystko dzieje się w dżungli, gdzie procesy gnilne zachodzą dużo szybciej), ludzi snujących się jak żywe trupy, patrzących na drugich jak na mięso, które można by skonsumować, by przedłużyć sobie szanse na przeżycie stają się codziennością bohatera. On sam zresztą nie jest w tym bez winy; również ma krew na rękach – i może właśnie dlatego potrafi przyjąć to, co go spotyka, z tak zadziwiającym spokojem, zdając sobie sprawę, że to pokuta, którą musi odbyć, aby móc kiedyś wrócić do normalnego życia. Tsukamoto skupia się przede wszystkim na pokazaniu znieczulicy, rozkładu więzi, psychicznej i moralnej degrengolady żołnierzy armii japońskiej; druga strona konfliktu jest praktycznie nieobecna.
I w sumie wcale to nie dziwi; wprowadzenie w szerszym zakresie do „gry” Amerykanów i partyzantów filipińskich mogłoby odwrócić uwagę od głównej idei przyświecającej i autorowi powieści, i reżyserowi. „Ognie w polu” robią więc duże wrażenie, ale mimo wszystko przegrywają w porównaniu z „Ogniami polnymi”. Tam gdzie Shin’ya Tsukamoto postawił na efekty specjalne (vide lejąca się na oczach widzów hektolitrami krew, rozpryskujące się mózgi, odpadające części twarzy), Kon Ichikawa wolał niedopowiedzenia (chociaż i on nie stronił od makabrycznych obrazów) – i raczej nie należy mieć wątpliwości, że nie wynikało to jedynie z ograniczeń technicznych. Pod koniec lat 50. ubiegłego wieku pamięć o przegranej przez cesarstwo wojnie była wciąż jeszcze zbyt bolesna, by można było okrucieństwo (zawinione bądź nie) doświadczone przez wciąż jeszcze żyjących uczestników tamtych wydarzeń podporządkowywać wymaganiom popkultury. Obraz Tsukamoto w ubiegłym roku na festiwalu w Wenecji, gdzie miał zresztą światową premierę, otrzymał nominację do Złotego Lwa; nagrody wprawdzie nie zdobył, ale dostrzeżony został przez selekcjonerów innych przeglądów i festiwali filmowych (od Kanady po Zjednoczone Emiraty Arabskie oraz od Hongkongu po Meksyk). Trafił też – chociaż jedynie do kin studyjnych – do Polski. Zwróćcie na niego uwagę. A wybierając się na seans, nie jedzcie wcześniej kolacji.
koniec
14 maja 2015

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.