Historia Casanovy w wersji lekkiej komedii romantycznej i gorzkiej opowieści o człowieku opętanym niekończącym się pożądaniem. Poczynająca sobie z pamiętnikami Wenecjanina na sposób ugładzający i rozbudowujący stronę emocjonalną. Ogień i woda. Grzeczność i grzeszność. Duży, kinowy ekran i mniejszy, telewizyjny. Legendę weneckiego kochanka przedstawiają: Federico Fellini i Lasse Hallström.
Człowiek, który chciał za dużo
[Lasse Hallström „Casanova”, Federico Fellini „Casanova” - recenzja]
Historia Casanovy w wersji lekkiej komedii romantycznej i gorzkiej opowieści o człowieku opętanym niekończącym się pożądaniem. Poczynająca sobie z pamiętnikami Wenecjanina na sposób ugładzający i rozbudowujący stronę emocjonalną. Ogień i woda. Grzeczność i grzeszność. Duży, kinowy ekran i mniejszy, telewizyjny. Legendę weneckiego kochanka przedstawiają: Federico Fellini i Lasse Hallström.
Lasse Hallström
‹Casanova›
EKSTRAKT: | 40% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Casanova |
Dystrybutor | Forum Film |
Data premiery | 24 marca 2006 |
Reżyseria | Lasse Hallström |
Zdjęcia | Oliver Stapleton |
Scenariusz | Kimberly Simi, Jeffrey Hatcher |
Obsada | Heath Ledger, Jeremy Irons, Sienna Miller, Lena Olin, Oliver Platt, Omid Djalili, Helen McCrory |
Muzyka | Alexandre Desplat |
Rok produkcji | 2005 |
Kraj produkcji | USA |
Czas trwania | 108 min |
WWW | Strona |
Gatunek | komedia, przygodowy |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Klasyk Felliniego z 1976 roku zrecenzowano kiedyś słowami: „»Casanova« jest trochę jak Wielkanocny królik, wyborny na zewnątrz, ale pusty w środku”. Autor tej sentencji nie grymasiłby tak bardzo, gdyby poznał najnowszą opowieść o słynnym kochanku: pustą w środku i niespecjalną na zewnątrz. Wersja Hallströma, mimo świetnej i bardzo filmowej postaci w roli głównej, bajkowych weneckich pejzaży, malowniczości XVIII-wiecznych realiów i gorącego aktorskiego nazwiska Heatha Ledgera w czołówce, żadnego z tych elementów kapitału początkowego nie potrafi przekuć w swoją zaletę.
Reżyser zamienił orgie cielesne na widowiskową orgię dla oczu, przenosząc akcję z pomieszczeń w otwarte plenery Wenecji i stawiając na przepych kadrów i piękno bogatych kostiumów z epoki. Hallström wypuszcza swojego bohatera w miasto, każe mu biegać po dachach i uciekać po zaułkach. Nie zdążą go te ucieczki solidnie zmęczyć, a już fabuła, z przygodowo-łotrzykowskiej, zbacza na tory komedii romantycznej. Casanovie wenecka inkwizycja nakazuje ustatkowanie się, on zaś zakochuje się w nieprzystępnej, wywrotowej pisarce Francesce Bruni. Pomysł naiwny, ale wydawałoby się komediowo płodny. Zawiązanie intrygi oferowało także warunki na wytworzenie pogodnego klimatu, ale zamiast wesoło i z gracją jest pretensjonalnie i pompatycznie. Nie ma tu ani jednego z powodzeniem rozegranego gagu i ani krzty kokieterii, jest za to sztucznie nadmuchana i nieznośnie słodka realizacja bez polotu. Ani grama uroku.
Ale o wiele trudniej od tego braku powabu przełknąć brak zaangażowania Heatha Ledgera w rolę główną. Zbierający laury za swoje ostatnie role Australijczyk rozczarowuje i sprawia wrażenie znudzonego i zmęczonego udziałem w wątpliwej klasy projekcie. U Anga Lee budził podziw postacią, w którą włożył worek emocji; w miłości do Jacka było czuć wewnętrzne bogactwo, uczucie do Franceski definiuje znużony wzrok Giacomo. Casanova rozmywa się w kolorowej scenerii i jest pozbawiony wyrazistości. Pozostawione miejsce na scenie bezbłędnie wykorzystują aktorzy drugiego planu. Każda z kobiet zdaje się być ciekawszą i godniejszą filmu postacią niż wenecki libertyn. Zbierają punkty za urodę, która perfekcyjnie zrosła się z bogatymi kostiumami. Parę lat temu Gwyneth Paltrow w „Zakochanym Szekspirze” a ostatnio Keira Knightley w „Dumie i uprzedzeniu” błyszczały nie tylko talentem i urokiem, ale i efektem specjalnym jakiego nie potrafi wykreować żaden komputer – odczuciem oglądania postaci przeniesionej rodem z innej epoki. Lena Olin promienieje na ekranie jak nigdy, zaś Sienna Miller, dotychczas ozdóbka u boku mężczyzn, ujawnia, że ma coś ciekawego do powiedzenia jako aktorka. Sama nie do końca jest chyba przekonana o swoich zdolnościach, bo podobno na serio rozważa propozycję zastąpienia Sharon Stone w „Nagim instynkcie 3” (mimo wszystko trzymajmy kciuki, żeby takowy projekt nie przeszedł z etapu przymiarek w fazę realizacji). Analogicznie sprawa ma się z panami: niewzruszonym, szorstkim Ironsem i epatującym pozytywną energią Plattem. Ledger okazuje się tylko barwną dekoracją i zwornikiem ich przygód.
Kto narobił sobie apetytu i nie zaspokoił go w kinie, temu z powodzeniem można polecić wskrzeszone na DVD wydanie filmu Felliniego. Poza tytułowym bohaterem różni je od siebie wszystko.
Federico Fellini
‹Casanova›
„Casanova” Federico Felliniego to jeden z tych filmów, które powstawały w wielkich bólach, piętrząc przed realizatorami najrozmaitsze problemy. Zaczęły się one tuż po podpisaniu przez reżysera kontraktu z producentem-legendą Dino de Laurentiisem. Fellini uznał pamiętniki weneckiego rozpustnika za emanujące emocjonalną pustką i nieprawdopodobnie… nudne. Chciał, pożyczając z nich jedynie osobę głównego bohatera, przerobić je wedle własnego uznania, co producentowi nie przypadło do gustu.
Jeszcze większe zamieszanie towarzyszyło doborowi odtwórcy głównej roli. De Laurentiis wyobrażał sobie „Casanovę” jako kombinację nieokiełznanej wyobraźni włoskiego twórcy z którąś z amerykańskich gwiazd w głównej roli. Jako Giacomo Casanovę rozważano Marlona Brando, Roberta Redforda, Paula Newmana czy Ala Pacino. Na takie warunki z kolei nie chciał przystać artysta. Do realizacji wspólnego projektu po wielu latach przepychanek i niekończących się bojach między panami ostatecznie nie doszło, kontrakt zerwano, a Fellini nakręcił film dosyć daleko odchodząc od literackiego pierwowzoru (zaowocowało to nominacją do Oscara za najlepszy scenariusz adaptowany).
W głównej roli obsadził Donalda Sutherlanda, wcale tym samym nie ułatwiając produkcji filmu po rozstaniu z Dino de Laurentiisem. Na aktorze rola jakoś nie leżała, nie mógł się wczuć, dodatkowych konfliktów nastręczał improwizacyjny sposób pracy Felliniego kręcącego ze scenariuszem nie na papierze, a we własnej głowie. Jedna z plotek głosiła, że kłopoty z wcieleniem miała zamaskować gruba warstwa charakteryzacji, która aktor nosił w filmie. Recenzje po premierze doceniały charyzmę nakreślonej postaci, ze smutkiem przyznając, że chyba najwięcej rola utraciła na zdubbingowaniu jej na włoski. Po latach wcielenie w Casanovę uznano za jedną z najlepszych ról w dorobku aktora.
Aby wypełnić emocjonalną próżnię, która tak kłuła reżysera gdy czytał pamiętniki włoskiego kochanka, akcję, skaczącą po niemal całej Europie, przeniesiono do przypominających teatralne dekoracje pomieszczeń zainscenizowanych przez Danilo Donatiego w studiu Cinecitta. Właśnie scenografia oraz muzyka Nino Roty są elementami, które mogą współczesnego widza zachwycić. Złośliwcy twierdzili nawet, że zilustrowany muzyką Roty, a pozbawiony dialogów, półtoraminutowy zwiastun ogląda się lepiej niż sam film. Zwyczajnie jest to wysoki scenograficzny standard, który prawie się dziś nie zmienił i do jakiego oglądania na ekranie jesteśmy przyzwyczajeni. Wystarczy wspomnieć znakomite aranżacje innego współpracownika Felliniego – Dante Ferrettiego, autora zapierających dech kompozycji z ostatnich filmów Scorsesego, aby styl obu panów uznać za podobny i trzymający wysoki poziom.
W sferze przekazu „Casanova” to gorzki dramat słabego człowieka opętanego żądzą. Zdemoralizowanego, zgaszonego, u schyłku swojej marnej egzystencji. Pustego i wypalonego, odkrywającego granice swojego ciała, przemijalność. To klasyk w pełni zasługujący na swoje miano, wciąż aktualny. Mit, który można przyłożyć zarówno do przeszłości („sztafety erotyczne” organizowane przez zepsutą cesarzową Mesalinę w starożytnym Rzymie) jak i do kina współczesnego (wystarczy przywołać głośną „Pianistkę” Hanekego).
Na francuskim i angielskim rynku film wydano w wersji dwupłytowej z bukietem dołączonych materiałów (wśród nich m.in. ponadgodzinny dokument nakręcony przez Gianfranco Angellucciego traktujący o przygotowaniach do realizacji). Niestety na polskim wydaniu jedynym dodatkiem jest wyższe niż zwykle czoło Donalda Sutherlanda. Ale to bonus od Felliniego, a nie od dystrybutora. Ten był najwyraźniej tak zgorszony samym filmem, że jeśli chodzi o bonusy, złośliwie wypuścił krążek… dziewiczo nietknięty.