Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Yoshiharu Ashino
‹Pierwszy Oddział: Moment prawdy›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPierwszy Oddział: Moment prawdy
Tytuł oryginalnyПервый отряд
ReżyseriaYoshiharu Ashino
Scenariusz
MuzykaDJ Krush, the3ug3reeder
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiJaponia, Kanada, Rosja
Czas trwania58 min
GatunekSF, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: Radzieccy pionierzy nie gorsi od „X-Menów”
[Yoshiharu Ashino „Pierwszy Oddział: Moment prawdy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Tego jeszcze w historii światowej kinematografii nie było! W 2009 roku światło dzienne ujrzał pierwszy rosyjsko-japoński film anime, dla fabuły którego punktem wyjścia stała się Wielka Wojna Ojczyźniana. Nie należy jednak oczekiwać nowej wersji „Grobowca świetlików”; „Pierwszy Oddział” to bardziej kino fantastyczne niż wojenne. Film Yoshiharu Ashino stanowi zresztą dopiero wstęp do planowanej przez scenarzystów Michaiła Szprica i Aleksieja Klimowa tetralogii.

Sebastian Chosiński

East Side Story: Radzieccy pionierzy nie gorsi od „X-Menów”
[Yoshiharu Ashino „Pierwszy Oddział: Moment prawdy” - recenzja]

Tego jeszcze w historii światowej kinematografii nie było! W 2009 roku światło dzienne ujrzał pierwszy rosyjsko-japoński film anime, dla fabuły którego punktem wyjścia stała się Wielka Wojna Ojczyźniana. Nie należy jednak oczekiwać nowej wersji „Grobowca świetlików”; „Pierwszy Oddział” to bardziej kino fantastyczne niż wojenne. Film Yoshiharu Ashino stanowi zresztą dopiero wstęp do planowanej przez scenarzystów Michaiła Szprica i Aleksieja Klimowa tetralogii.

Yoshiharu Ashino
‹Pierwszy Oddział: Moment prawdy›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPierwszy Oddział: Moment prawdy
Tytuł oryginalnyПервый отряд
ReżyseriaYoshiharu Ashino
Scenariusz
MuzykaDJ Krush, the3ug3reeder
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiJaponia, Kanada, Rosja
Czas trwania58 min
GatunekSF, wojenny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
W Związku Radzieckim animacja stała na bardzo wysokim poziomie. Adaptacje klasycznych bajek rosyjskich – w tym przede wszystkim Aleksandra Puszkina – urzekały artystyczną wizją. Wielką popularność w świecie zdobyły również seriale o Wilku i Zającu („Nu, pogodi!”, 1969-2005) oraz misiopodobnym stworzonku o imieniu Kiwaczek, któremu w doli i niedoli towarzyszył zawsze przesympatyczny krokodyl Giena („Czieburaszka”, 1969-1983). Po upadku władzy komunistycznej podupadł cały rosyjski przemysł filmowy; załamanie nastąpiło także w produkcji obrazów animowanych – i to zarówno tych przeznaczonych dla kina, jak i telewizji. Symptomy przezwyciężenia kryzysu stały się dostrzegalne dopiero w XXI wieku. Obecnie w Rosji produkuje się od kilku do kilkunastu pełnometrażowych filmów rysunkowych rocznie. Podejmują one zresztą bardzo różną tematykę – od science fiction („Urodziny Alicji” Siergieja Sieriogina według powieści Kira Bułyczowa), poprzez odległą w czasie historię („Kniaź Władimir” Jurija Kułakowa), po typowo bajkowe fantasy („Karlik Nos”, „Dobrynia Nikiticz i Zmiej Gorynycz” Ilji Maksimowa oraz „Masza i Czarodziejski Orzech” Jegora Michałkowa-Konczałowskiego). Mimo to na ich tle „Pierwszy Oddział” jest produkcją niezwykłą. Z dwóch powodów. To pierwszy klasyczny obraz anime, w powstaniu którego wzięli udział Rosjanie; nietypowy jest też temat – Wielka Wojna Ojczyźniana (choć nie ma co ukrywać, że potraktowana z dużym przymrużeniem oka).
Pomysł realizacji filmu wyszedł od Michaiła Szprica (rocznik 1972) i Aleksieja Klimowa (rocznik 1973) – dwóch rosyjskich artystów plastyków, przyjaciół z czasów dzieciństwa i młodości, którzy po ukończeniu moskiewskiej szkoły średniej wybrali się na studia na Zachód, do Monachium i Wiednia. Szpric ostatecznie wylądował w Nowym Jorku; Klimow natomiast osiadł na stałe w stolicy Bawarii. Tam też w 2004 roku odwiedził go Michaił. Wspominając dawne czasy i swoich ówczesnych filmowo-literackich bohaterów (między innymi stworzonych przez Arkadija Gajdara „Timura i jego drużynę”), panowie wpadli na pomysł, aby ożywić odważnych pionierów i skierować ich na front wojny z nazistowskimi Niemcami. Początkowo zakładali, że powstanie jedynie komiks; dopiero później napisali scenariusz filmu, a mówiąc precyzyjniej – serialu. Na jego produkcję starali się znaleźć pieniądze w ojczyźnie, było o to jednak niezwykle trudno. I kiedy wydawało się, że koncept pozostanie już na zawsze na papierze, zainteresowanie nim wyraziło – specjalizujące się w anime – japońskie studio 4oC. Dodatkowo jeszcze pieniądze wyłożyli Kanadyjczycy z Molot Entertainment. W efekcie udało się zebrać trzy miliony dolarów. Producenci z Kraju Kwitnącej Wiśni nie mieli jednak zamiaru angażować się w niepewny interes, dlatego wcześniej postanowili wysondować rynek rosyjski. Jak? Wypuszczając 8 maja 2005 roku teledysk słynnego rosyjskiego rapera Andrieja Mieńszykowa – wszystkim fanom hip-hopu na Wschodzie znanego jako Ligalize – do piosenki „Nasza s toboj pobieda”. Utwór był nową wersją legendarnego tanga Jerzego Petersburskiego z lat 30. ubiegłego wieku „Utomlionnoje sołnce”, które w Polsce znane jest jako „To ostatnia niedziela”. Znacznie ważniejszy od piosenki był jednak ilustrujący ją, a wyreżyserowany przez Daisukego Nakayamę filmik, w którym radzieccy pionierzy, wykorzystując nowoczesne technologie, walczą z hitlerowcami, natomiast czołgi T-34 bezlitośnie rozprawiają się z niemieckimi robotami bojowymi. Klip został znakomicie przyjęty, można więc było zrobić kolejny krok.
Prace nad filmem rozpoczęto przed prawie trzema laty; trwały one półtora roku. Na reżysera wybrano, urodzonego w 1966 roku, Yoshiharu Ashino – niegdyś muzyka orkiestry symfonicznej, następnie absolwenta renomowanego tokijskiego Designer Gakuin College. Jako rysownik pracuje on od dziewiętnastu lat. Miał swój udział w powstaniu niektórych części „Final Fantasy” oraz „Pokemonów”. Po związaniu się ze studiem 4oC pracował również między innymi przy „Mind Game” Masakiego Yuasy oraz „Mulan 2” Darrella Rooneya i Lynne Southerland (oba obrazy z 2004 roku). Jego pierwszym samodzielnym dziełem był sześcioodcinkowy serial „Makô shôjo Tai Alys” (2003); kolejnym – właśnie „Pierwszy Oddział”. Zbierając materiały do filmu, reżyser odwiedził Rosję i Moskwę; przyglądał się ludziom, architekturze, naturze. Dodatkowo Szpric i Klimow podrzucili mu dwa klasyczne obrazy wojenne: „Aleksandra Newskiego” (1938) Siergieja Eisensteina oraz „Dziecko wojny” (1962) Andrieja Tarkowskiego. To na nich Japończyk miał poznawać zawiłości duszy rosyjskiej. Postaci stworzone zostały przez Rosjan, którzy bardzo dokładnie instruowali swoich skośnookich współpracowników, jak powinny być one rysowane i ożywiane. Niekiedy nad filmem pracowała nawet stuosobowa grupa animatorów. Efekt ich pracy po raz pierwszy można było zobaczyć w maju ubiegłego roku na festiwalu w Cannes; później „Pierwszy Oddział” pokazano jeszcze między innymi w Szwajcarii (festiwal w Locarno), Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych i na Węgrzech. Oficjalna premiera rosyjska odbyła się w połowie października 2009 roku.
Główni bohaterowie filmu to radzieccy nastolatkowie, pionierzy, których radosną młodość przerywa wybuch drugiej wojny światowej. I choć, gdy patrzy się na nich z boku, niczym nie różnią się oni od swoich rówieśników, każdy z nich posiada jakąś ponadnaturalną zdolność. Czternastoletnia Nadia Rusłanowa jest jasnowidzem; starszy od niej o rok Lonia dysponuje idealną intuicją, która pozwala mu dokonać nadzwyczaj szybkiej oceny sytuacji; rudowłosa Zina zna pięć języków obcych i jest specjalistką od numerologii; Marat z kolei ma ogromną siłę fizyczną. Trzynastoletni Wala, najmłodszy w całej grupie, posiada zdolność lewitacji i telekinezy. Jeszcze przed wybuchem wojny dzieci zwróciły na siebie uwagę służb specjalnych, a mówiąc dokładniej – kierującego 6. Wydziałem wywiadu wojskowego generała Biełowa, który ściągnął wszystkich do działającej przy jego jednostce szkoły. Po przejściu odpowiedniego szkolenia nastolatkowie zostali wcieleni do Pierwszego Oddziału, którego dowódcą mianowano najbardziej roztropnego Lonię. Nadia trafiła doń jako ostatnia, krótko przed hitlerowską napaścią. Wcześniej występowała w cyrku razem ze swoimi rodzicami. Gdy jednak zginęli oni, jeszcze przed wojną, w czasie wykonywania zadania dla wywiadu, została sierotą. Wtedy właśnie na jej horyzoncie pojawił się tajemniczy generał.
Niemiecka napaść kładzie kres istnieniu oddziału. Kierujący nazistowskim odpowiednikiem 6. Wydziału, czyli powołaną z inicjatywy Heinricha Himmlera organizacją „Ahnenerbe”, Obergruppenführer SS Martin Linz wydaje bowiem rozkaz wytropienia i zamordowania bohaterskich pionierów. Z całej piątki przy życiu pozostaje jedynie Nadia. Straciwszy jednak kontakt z dowództwem, dziewczynka tuła się po linii frontu, biorąc udział w występach artystycznych, podczas których robi za „cudowne dziecko”, potrafiące odpowiedzieć na każde pytanie. W czasie jednego z nich wpada w oko dwóm blondynkom bliźniaczkom, które choć mają na sobie mundury Armii Czerwonej, naprawdę są niemieckimi sabotażystkami. Zyskawszy pewność, że dziewczynka rzeczywiście potrafi przepowiadać przyszłość, siostry Elza i Greta Rauch postanawiają ją zabić. Na ratunek Rusłanowej w ostatniej chwili przybywa… nazistowskie lotnictwo, które – przeprowadzając bombardowanie – umożliwia młodej Rosjance ucieczkę. Nastolatka zostaje jednak w czasie nalotu kontuzjowana i od tej pory ma spore luki w pamięci. Na szczęście trafia na starego ojca Nikołaja, czyli tajemniczego Mnicha, który roztacza nad nią opiekę. Mężczyzna był niegdyś żołnierzem armii carskiej, który w czasie wojny z Japonią dostał się do niewoli, by tam nauczyć się między innymi wschodnich sztuk walki. Później, w czasie bitwy o Moskwę w grudniu 1941 roku, poznał generała Biełowa i został jego konsultantem w 6. Wydziale. Trafiwszy na Nadię, starzec postanawia dostarczyć ją do Moskwy, na Kreml – na drodze stają im jednak siostry Rauch, co stanowi bardzo poważną komplikację.
Tymczasem sytuacja na froncie staje się dramatyczna. A to dopiero zapowiedź najgorszego, ponieważ SS ma właśnie zamiar sięgnąć po niecodzienną broń. Wykorzystując średniowieczny artefakt – miecz należący przed laty do wielkiego mistrza Zakonu Świętego Krzyża i jednocześnie legendarnego czarnego maga barona Gwidona von Wolffa – Obergruppenführer Linz pragnie sprowadzić z zaświatów jego armię. Będzie to możliwe dokładnie w siedemsetną rocznicę śmierci wielkiego wodza, do której doszło wiosną 1242 roku podczas pamiętnej bitwy na zamarzniętej tafli jeziora Pejpus (Czudzkiego). Ambitny esesman ma nadzieję, że von Wolff nie odmówi nazistom swojej pomocy, gdy ofiarują mu oni możliwość pomszczenia klęski, jaką poniósł w boju z księciem Aleksandrem Newskim. I tak też się staje! Dowiedziawszy się o hitlerowskich planach, generał Biełow musi naprędce zorganizować jednostkę, która będzie w stanie powstrzymać nowych sojuszników III Rzeszy. Do głowy przychodzi mu tylko Pierwszy Oddział i cudem uratowana Nadia. Najpierw jednak dziewczyna musi udać się do Krainy Zmarłych i sprowadzić stamtąd swoich nieżywych towarzyszy-pionierów.
Pomysł na film Szpric i Klimow mieli świetny, chociaż trudno nazwać go oryginalnym. Scenariusz przywodzi bowiem na myśl amalgamat „X-Menów” z „Hellboyem” i szczyptą magii typowo Tolkienowskiej proweniencji (Mnich to postać bezsprzecznie wzorowana na Gandalfie, natomiast pędzący konno baron von Wolff do złudzenia przypomina Nazguli). Siłą obrazu jest bezsprzecznie jego mroczny klimat (kto widział „Wilczą brygadę” Hiroyukiego Okiury, będzie wiedział, czego się spodziewać), słabością natomiast – fabularny sprint, bo nawet już nie bieg, do finału, który sprawia, że po wielu niezwykle istotnych wątkach autorzy jedynie się prześlizgują. Zawodzi też na całej linii wizja ostatecznej batalii pomiędzy zmartwychwstałymi pionierami a rycerzami demonicznego niemieckiego arystokraty. A to przecież scena kluczowa, która powinna widza wbijać w fotel i na długo jeszcze po wyjściu z kina pozostawać w pamięci. Tak, niestety, się nie dzieje. W pamięci pozostaje za to znakomicie zrealizowana czołówka, graficznie nawiązująca do radzieckich plakatów propagandowych z czasów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Dobrze jednak, że realizatorzy wiedzieli, w którym miejscu się zatrzymać i w dalszym ciągu obrazu w zasadzie zrezygnowali z eksponowania walorów ideologii komunistycznej. „W zasadzie”, bo samo pojawienie się heroicznych pionierów dla wielu Polaków może okazać się już ciężkostrawne…
„Pierwszy Oddział” powstał w dwóch wersjach. Podstawowa trwa niespełna godzinę; reżyserska – kilkanaście minut dłużej. W drugiej dodano paradokumentalne wstawki, w których zawodowi aktorzy wcielają się w komentatorów – weteranów wojennych i ekspertów od zdolności ponadnaturalnych i psychiatrii. Za ścieżkę dźwiękową, wypełnioną muzyką klubową i electro, odpowiadają do spółki Japończyk DJ Krush (a właściwie Ishi Hideaki) oraz – ukrywający się pod nazwą the3ug3reeder – monachijczyk Lars Korb. Premiera obrazu była jednak dopiero początkiem wielkiej akcji marketingowej; Szpric i Klimow postanowili bowiem wycisnąć ze swego pomysłu, ile tylko się da. Tym samym w ślad za filmem światło dzienne mają ujrzeć również książka Anny Starobiniec (młodej autorki znanej w Polsce z tomu opowiadań „Szczeliny” oraz powieści „Schron 7/7”) oraz manga Enkiego Sugihary. Rosyjscy autorzy założyli także, że wymyślona przez nich historia ma tak wielki potencjał komercyjny, iż w następnych latach mają trafić do kin jeszcze trzy części „Pierwszego Oddziału”. Scenariusz drugiej jest już ponoć gotowy. Tyle że, zgodnie z zapowiedziami, będzie to już nie dzieło fantasy, ale znacznie bardziej tradycyjny horror.
koniec
24 stycznia 2010

Komentarze

24 I 2010   11:20:12

W mojej skromnej opinii ta próba zaadaptowania motywów znanych z wojennej kinematografii radzieckiej do norm anime jest bezsprzeczną klęską. O ile styl i elegancja animacji to sprawa naturalnie wspaniała za sprawą rzemieślników ze Studia 4 C, to już koncept całości tytułu nie pozostawia wątpliwości, że mamy do czynienia z tworem nieokreślonym. Może dla widzów, którzy z głębokim, globalnym już zagadnieniem fenomenu japońskiej animacji mieli niewiele do czynienia, film mógł wydać się swego rodzaju świeży, jednak w rzeczywistości Studio 4 C stworzyło multum produkcji inspirowanych zarówno europejską (w tym także rosyjską) jak amerykańską animacją, ze znacznie ciekawszym skutkiem.

Dla mnie sytuacja jest tu jasna. Twórcy decydują się na uderzenie w masowe, rozpoznawalne znaki i z założenia próbują przyjąć na tej kanwie jakieś zasady popkulturowej zabawy. Moim zdaniem jednak efekt jest zupełnie niezadowalający. Ani to przyjemne w obejściu, ani to przełomowe czy interesujące. Na kolejne produkcje zdecydowanie się nie skuszę.

Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Gdy miłość szczęścia nie daje…
Sebastian Chosiński

1 V 2024

W trzecim odcinku tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bensiona Kimiagarowa doszło do fabularnego przesilenia. Wszystko, co mogło posypać się na budowie kanału – to się posypało. W czwartej odsłonie opowieści bohaterowie starają się więc przede wszystkim poskładać w jedno to, co jeszcze nadaje się do naprawienia – reputację, związek, plan do wykonania.

więcej »

Fallout: Odc. 5. Szczerość nie zawsze popłaca
Marcin Mroziuk

29 IV 2024

Brak Maximusa w poprzednim odcinku zostaje nam w znacznym stopniu zrekompensowany, bo teraz możemy obserwować jego perypetie z naprawdę dużym zainteresowaniem. Z kolei sporo do myślenia dają kolejne odkrycia, których Norm dokonuje w Kryptach 32 i 33.

więcej »

East Side Story: Ucz się (nieistniejących) języków!
Sebastian Chosiński

28 IV 2024

W czasie eksterminacji Żydów w czasie drugiej wojny światowej zdarzały się niezwykłe epizody, dzięki którym ludzie przeznaczeni na śmierć przeżywali. Czasami decydował o tym zwykły przypadek, niekiedy świadoma pomoc innych, to znów spryt i inteligencja ofiary. W przypadku „Poufnych lekcji perskiego” mamy do czynienia z każdym z tych elementów. Nie bez znaczenia jest fakt, że reżyserem filmu jest pochodzący z Ukrainy Żyd Wadim Perelman.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.