Kur..., jaki znów \"Simpler\"?! Nick SIMPER!
znakomita/smakowita płyta
na przedwczorajszym openerowym koncercie udowodnili że mają klasę :3
Rewelacyjna płyta, według mnie lepsza niż poprzednia, chociaż obie są świetne. Jack White jest mistrzem i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Na płytach i na żywo każda jego grupa wypada rewelacyjnie!
No Code to kanon jak diabli - najlepsza przecież ich płyta.
Cykl Pot i Kreff został pomyślany jako rzecz dla osób, które jak ja kochają koncerty, a także dla tych, którzy lubią pogrzebać by wyszukiwać ciekawą muzykę. O bootlegach i w ogóle koncertówkach mało się pisze i stąd pomysł by wypełnić lukę. A co do \"mędzenia\", to chyba warto wspomnieć o ich jakości, bo bez tego czytelnik może się na daną pozycję napalić, a potem rozczaruje się jakością.
Po Waszych wszystkich komentarzach mój nie ma sensu
1. Nie fuzji Idei z Orange, ale rebrandingu. Idea się nie połączyła. Idea zmieniła nazwę i znak handlowy :)
2. A Day in a Life nie był zaskoczeniem dla nikogo, kto choć pobieżnie śledzi karierę i płyty Stinga.
3. Jeśli Every Breath.. i If I Ever Lose... to też elementy zanudzenia publiczności, to chcę więcej ;))
4. Bilety nie były \"w drodze losowania\". Bilet dostawało się, jeśli było się abonentem Idei i wysłało sms na odpowiedni numer. Stąd Służewiec pękał w szwach.
Byłem na tym koncercie i zapamiętałem go jako bardzo dobry, miejscami porywający. I coś mi mówiło, że Policjanci niedługo wrócą. Nie pomyliłem się ;))
BTW - zastanawiam się, jaki jest cel tego cyklu. Każdy przedstawiony bootleg służy jedynie temu, żeby autor pomędził. Jak nie na jakość koncertu, to przynajmniej na jakość nagrania. No ale to bootlegi, albo się je bierze z dobrodziejstwem inwentarza (czyli najczęściej wszystkim tym, z czym wiąże się nagranie z publiczności), albo koncentruje się na płytach wydanych oficjalnie - tam najczęściej niedoskonałości brak.
Nienawidzę tej płyty ;) Nie za treść muzyczną, z tą zapoznałem się jedynie pobieżnie - ale kiedy po dwóch tygodniach oczekiwania i liiicznych perturbacjach, po dwukrotnym 40-minutowym maratonie w ulewnym deszczu, znajduje się ją w przesyłce ze sklepu internetowego, w której miało być moje ukochane Deftones, na które czekałem od dwóch lat... Nienawiść od pierwszego wejrzenia :)
@Z Twoim drugim komentarzem pierwszy nadal ma sens. :)
Po to go dodałem:)
To ja dodam, że byłem święcie przekonany, że \"Anything Goes\" było na koncercie. Widocznie pomieszało mi się, bo po wszystkim zrobiłem sobie maraton twórczości AC/DC.
Z Twoim drugim komentarzem pierwszy nadal ma sens. :)
Wskazane przeze mnie błędy zostały poprawione bez żadnego odzewu w komentarzach, więc może wyrzućcie mój pierwszy komentarz, bo teraz jest bez sensu.
1. Nie przypominam sobie - kiedy zagrali Anything Goes?
2. Moneytalks - tak brzmi tytuł piosenki, której zabrakło.
Dobra recenzja, świetna płyta. Słucha się tego bardzo dobrze. Teledysk do \"Bang, bang\" super. Kawałki, które mnie najbardziej pasują to \"Across 110th Street\", \"Bang, bang\" oraz \"Strawberry fields forever\".
ogladajac 21 z kevienm spaceim strasznie sie zawiodlem ale tam pierwszy raz uszylszalem time to pretend i z miejsca sie zakochaelm :X
Artifical będzie można kupić wyłącznie na vinylu - to wersja dla DJ\'ów i kolekcjonerów.
@amon_dieu: no to po kolei:
"Mój boże" - Przemek w zupełności wystarczy ;)
"jak czytam takie patetyczne teksty, jak "„My Body is a Cage” to wręcz reinterpretacja życia artysty" czy "doskonały obraz naszego pokolenia, które wszędzie się śpieszy, a nigdzie zdążyć nie może" to coś we mnie się przewraca i wołam o wiadro." - a niby co w tym złego? Jeśli nie potrafisz tego wyłapać i nie zrozumiałeś czego Gabriel dokonał i co chciał przez ten minimalizm przekazać, to faktycznie wiadro to Twoje jedyne wyjście. Garbiel to nie jest muzyk jednego pokolenia i doskonale wie co robi. Rzekłbym nawet, że im starszy tym lepiej mu to wychodzi. To dość kontrowersyjna płyta, bo zupełnie inna od rzeczy, do których nas przyzwyczaił. Można konwencji nie lubić - normalna sprawa, ale pisanie o wiadrze świadczy tylko na Twoją niekorzyść.
"Płyta jest słaba z obiektywnego punktu widzenia" - no tak szukam w Twojej argumentacji tego obiektywizmu i znaleźć nie mogę.
"Johnny Cash onegdaj przerobił "Hurt" NIN na skąpo opracowane (akustyk, głos, smyczki) countrowe balladowanie. Ten cover słuchacza rozpierdalał na kawałki, wyrywał mu serce i duszę." - nie przeczę, że tak nie jest, uwielbiam zarówno cover jak i orginał.
"Covery Gabriela zmuszają słuchacza, by wyrwał płytę z odtwarzacza i rozpierdolił ja o ścianę wyjąc z tęsknoty za powrotem twórczej weny niegdyś znakomitego, a obecnie coraz niżej lądującego artysty" - no przecież masz tutaj masę twórczych patentów, tyle że sposób wykonania odbiega od jego standardów. To była ryzykowna płyta i można nawet powiedzieć, że z góry skazana na niepowodzenie. No bo cóż może być gorszego od pójścia w płaczliwy ton, przy lekko snujących się dzwiękach, bez cienia gitary? Garbiel tą płytą na starość wręcz oddycha i trzeba być głuchym, aby nie usłyszeć. Masz taki cover Bowiego, który bez tej gitary i perkusji nadal przypomina "Heroes" - ile tam jest emocji - chcesz mi powiedzieć, że to brak weny i serca włożonego w utwór?
" - z mojego puntu widzenia - to numer jeden w kategorii ."- rozumiem, że wiadro już pełne ;)
@amon_dieu
Żółta kartka za wulgaryzmy. Następny taki komentarz zostanie skasowany.
Mój boże, jak czytam takie patetyczne teksty, jak \"„My Body is a Cage” to wręcz reinterpretacja życia artysty\" czy \"doskonały obraz naszego pokolenia, które wszędzie się śpieszy, a nigdzie zdążyć nie może\" to coś we mnie się przewraca i wołam o wiadro. To raz. Płyta jest słaba z obiektywnego punktu widzenia - nie trzeba tu być - jak namiętnie usiłuje wmówić nam autor - \"fanem \'So\' czy \'Us\' \". Wystarczy być fanem \"czwórki\", by na ach jakże nowatorskie reinterpretacje Gabriela zareagować pawiem. Ujmę to tak - Johnny Cash onegdaj przerobił \"Hurt\" NIN na skąpo opracowane (akustyk, głos, smyczki) countrowe balladowanie. Ten cover słuchacza rozpierdalał na kawałki, wyrywał mu serce i duszę. Covery Gabriela zmuszają słuchacza, by wyrwał płytę z odtwarzacza i rozpierdolił ja o ścianę wyjąc z tęsknoty za powrotem twórczej weny niegdyś znakomitego, a obecnie coraz niżej lądującego artysty. Z tego poronionego projektu znacznie ciekawiej zapowiada się \"I\'ll scratch yours\", na której będą przeróbki numerów Gabriela. Mam nadzieję, że interpretatorzy pokażą Peterowi, jak należy robić covery. Że nie trzeba udziwniać, wystarczy po prostu włożyć w to co się robi nieco serca. \"Scratch my back\" - z mojego puntu widzenia - to numer jeden w kategorii \"porażka roku\".