Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 15 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Deep Purple
‹Live at Inglewood 1968›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLive at Inglewood 1968
Wykonawca / KompozytorDeep Purple
Data wydania2002
NośnikCD
Czas trwania49:20
Gatunekkoncert, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Hush4:44
2) Kentucky Woman5:01
3) Mandrake Root10:10
4) Help6:19
5) Wring That Neck6:40
6) River Deep, Mountain High9:44
7) Hey Joe7:57
Wyszukaj / Kup

Pot i Kreff: Pierwsze wyjście z mroku
[Deep Purple „Live at Inglewood 1968” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Pisząc o płytach koncertowych, nie sposób nie wspomnieć szerzej o absolutnych rekordzistach w ilości wydawanych płyt z nagraniami na żywo, czyli Deep Purple. Zespół ten wielokrotnie przeżywał radykalne zmiany składu i w zasadzie każdy doczekał się pamiątkowego albumu live. Dziś wspomnijmy trudne początki kapeli, kiedy w jej składzie byli jeszcze Rod Evans i Nick Simpler.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pot i Kreff: Pierwsze wyjście z mroku
[Deep Purple „Live at Inglewood 1968” - recenzja]

Pisząc o płytach koncertowych, nie sposób nie wspomnieć szerzej o absolutnych rekordzistach w ilości wydawanych płyt z nagraniami na żywo, czyli Deep Purple. Zespół ten wielokrotnie przeżywał radykalne zmiany składu i w zasadzie każdy doczekał się pamiątkowego albumu live. Dziś wspomnijmy trudne początki kapeli, kiedy w jej składzie byli jeszcze Rod Evans i Nick Simpler.

Deep Purple
‹Live at Inglewood 1968›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLive at Inglewood 1968
Wykonawca / KompozytorDeep Purple
Data wydania2002
NośnikCD
Czas trwania49:20
Gatunekkoncert, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Hush4:44
2) Kentucky Woman5:01
3) Mandrake Root10:10
4) Help6:19
5) Wring That Neck6:40
6) River Deep, Mountain High9:44
7) Hey Joe7:57
Wyszukaj / Kup
Ze względu na liczne perturbacje personalne w szeregach Deep Purple, by się w tym nie pogubić, fani z czasem zaczęli oznaczać kolejne składy numerkami. Pierwsze wcielenie grupy zostało więc ochrzczone mianem Mark I (czasem pisane w skrócie MK I), natomiast obecnie funkcjonuje Mark VIII. Należy zaznaczyć jednak, że poszczególni muzycy potrafili kilka razy opuszczać skład i do niego wracać. Dla przykładu najbardziej znany układ personalny – Blackmore, Gillan, Paice, Glover, Lord – schodził się trzy razy.
Powstanie Deep Purple datuje się na kwiecień 1968 roku. Wtedy to gitarzysta formacji, Ritchie Blackmore, do spółki z klawiszowcem Jonem Lordem pozyskali do zespołu perkusistę Iana Paice’a, basistę Nicka Simplera oraz wokalistę Roda Evansa. Panowie pierwszy koncert zagrali 20 kwietnia wspomnianego roku w Vestpoppen, mieszczącym się na przedmieściach Kopenhagi. Tak narodziła się legenda.
Na razie jednak Deep Purple był dobrym zespołem, aczkolwiek wciąż krystalizującym swój styl, którego kompozycje wciąż głęboko tkwiły w bluesrockowych tradycjach. Co prawda momentami kapela zdradzała zapędy w stronę hard rocka, ale tak naprawdę poza kilkoma nośnymi kompozycjami nie miała wiele do zaoferowania. Skład ten nagrał trzy albumy studyjne – „Shades of Deep Purple” (1968), „The Book of Taliesyn” (1968) i „Deep Purple” (1969) – z czego do najbardziej udanych należy ten pierwszy.
Ten okres działalności kapeli dokumentuje tylko jedna koncertówka – „Live at Inglewood 1968”. Biorąc pod uwagę jej jakość, nietrudno zgadnąć, czemu zespół poprzestał tylko na niej. Przede wszystkim mamy do czynienia z dość marnym nagraniem, dokonanym na słabej jakości sprzęcie. Dlatego też chętni muszą przygotować się na mankamenty w postaci trzasków, słabej selektywności brzmienia oraz częstych przypadków, kiedy dźwięk najpierw zanika, by nagle ryknąć z głośników. Tak więc kompakt ten ma zdecydowanie większą wartość historyczną niż artystyczną.
Z drugiej strony trzeba przyznać, że dobór utworów jest bardzo interesujący. Panowie chyba jeszcze nie do końca wierzyli w swoje siły, dlatego też na siedem zagranych kompozycji tylko dwie – „Mandrake Root” i „Wring That Neck” – są ich autorskimi dziełami. Reszta to covery z „Hush” na czele (czyli pierwszym wielkim przebojem Purpli). Niestety, dźwiękowiec w czasie tego kawałka dopiero regulował głośność, co negatywnie wpłynęło na jego jakość. O wiele lepiej zabrzmiał „Help” z repertuaru The Beatles. Blackmore z kolegami postanowili potraktować kawałek po swojemu, grając go bardziej lirycznie od pierwowzoru. Jednak największym zaskoczeniem jest swobodne podejście do „Hey Joe” (autorstwa Billy Roberta, rozpowszechnionego przez Jimiego Hendriksa), zwłaszcza jeśli ktoś nie słyszał studyjnej wersji z „Shades of Deep Purple”. Słynny riff został tu odstawiony na bok, a jego miejsce zajęły hiszpańsko brzmiące popisy klawiszowo – gitarowe, wykonywane na tle marszowej perkusji. Trzeba przyznać, że efekt jest bardzo ciekawy.
Jeśli chodzi o wspomniane dwie autorskie kompozycje, to w ich trakcie kapela dała upust swoim improwizacyjnym zapędom. To zapowiedź przyszłego Deep Purple. Niestety, „Mandrake Root” nieco się rozjeżdża (choć perkusyjne solo zdradza geniusz Paice’a) i na jego tle „Wring That Neck” wypada o wiele bardziej okazale. Być może dlatego, że nie śpiewa na nim Rod Evans, który nie jest zaliczany do wybitnych wokalistów. Mimo to trzeba mu oddać honor, w większości kawałków radzi sobie całkiem nieźle; historia nieco za surowo go oceniła. Ale jak się ma za następcę Iana Gillana, nie ma się czemu dziwić.
Koncert Deep Purple w Inglewood był supportem dla mistrzów z Cream. Po młodych muzykach nie widać jednak tremy, grają żywiołowo, bez zbytniego spinania, pozwalając sobie na małe żarty – jak zagranie przez Blackmoore’a frazy z „Jingle Bells” czy rozpoczęcie „River Deep, Mountain High” motywem z „2001: Odysei kosmicznej”.
Cóż, całości na pewno o wiele lepiej by się słuchało, gdyby nie mało zadowalająca jakość dźwięku, spychająca „Live at Inglewood 1968” do poziomu ciekawostki dla kolekcjonerów. Szkoda, aczkolwiek trzeba pamiętać, że prawdziwa klasa zespołu miała się dopiero objawić.
koniec
8 lipca 2010

Komentarze

08 VII 2010   09:55:54

Kur..., jaki znów "Simpler"?! Nick SIMPER!

10 VII 2010   12:15:04

"Motyw z 'Odysei Kosmicznej' " to "Tako rzecze Zarathustra" Straussa ;)

Szkoda, że nie wydano występu tego składu na DVD - jest i takie nagranie.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Z Beskidów widać Jukatan, Afrykę i Japonię
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Na każdą kolejną płytę jazzowo-folkowego projektu Into the Roots, któremu patronuje trębacz Piotr Damasiewicz (nierzadko, a ostatnimi laty coraz chętniej sięgający także po inne instrumenty), czekam z dużą niecierpliwością. Za każdym razem zastanawia mnie bowiem, co jeszcze nowego można odkryć na eksploatowanym od dawna polu artystycznym. Trzeci album zespołu – „Świtanie” – udowadnia, że jednak można. I to całkiem sporo.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: W cieniu Purpurowego Słońca
Sebastian Chosiński

10 V 2024

Po reinterpretacji dokonań twórczych Krzysztofa Komedy i Sun Ra panowie z EABS postanowili zmierzyć się z kolejną jazzową legendą – utworami zmarłego przed sześcioma laty trębacza Tomasza Stańki. Tym razem jednak wrocławski kwintet zdecydował się zmierzyć z konkretną płytą. Tak narodził się album „Reflections of Purple Sun”.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Mroczne zaułki Malmö
Sebastian Chosiński

9 V 2024

To najbardziej nietypowa płyta pochodzącej z Malmö Agusy. Nietypowa, ponieważ zawierająca muzykę skomponowaną do niezależnego filmu kryminalnego autorstwa Augustina Sjöberga, który jest znajomym lidera zespołu, gitarzysty Mikaela Ödesjö. I chociaż wypełnia ją ten sam co zawsze progresywny folk, musicie przygotować się na jedną, ale za to zasadniczą zmianę – utwory są znacznie krótsze, niż bywało dotąd.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Puk… puk…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dwadzieścia sześć minut orgazmu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Jak zdobywano dziką miłość
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Strzelając z bombowca
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Rozmowa dwóch stołków
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

25 minut sacrum
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Debeściaki bestii
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Made in Heaven
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

10 najlepszych płyt koncertowych 2014 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jacek Walewski

10 najlepszych płyt koncertowych 2013 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż twórcy

To się nie może tak skończyć
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pot i Kreff – Made in Poland: Chopin chciał grać w Deep Purple
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Po komiks marsz: Maj 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Napoleon i jego cień
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.