Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Kadr, który…: Czasoprzestrzeń w Mechaniscburgu

Esensja.pl
Esensja.pl
Czy słowa mogą odmierzać czas? Mogą. Czy golemy mogą stawić czoła mechanicznym kretom? Nie wiadomo, ale prawdopodobnie tak. Wszystko jest możliwe w świecie rządzonym przez szaloną naukę! – czyli kadr z „Girl Genius” Phila i Kaji Foglio.

Łukasz Bodurka

Kadr, który…: Czasoprzestrzeń w Mechaniscburgu

Czy słowa mogą odmierzać czas? Mogą. Czy golemy mogą stawić czoła mechanicznym kretom? Nie wiadomo, ale prawdopodobnie tak. Wszystko jest możliwe w świecie rządzonym przez szaloną naukę! – czyli kadr z „Girl Genius” Phila i Kaji Foglio.
Komiks „Girl Genius” już parę razy pojawiał się w dziale „Kadr, który…” (tu, tu i tu) i pojawi pewnie jeszcze nieraz; po prostu trudno mu się oprzeć. Przygody Agaty Heterodyny, dziedziczki rodu sławnego zarówno z bohaterów, jak i chwiejnych emocjonalnie maniaków żyjących w alternatywnej steampunkowej Europie, zajmują dziesięć tomów i wygrały już dwie nagrody Hugo. Światem tym rządzą (kiepsko) szaleni geniusze, zdolni wypaczać prawa fizyki i pluć Bogu i Naturze w twarze w imię Nauki. Streszczenie całej historii zajęłoby dużo miejsca – dość powiedzieć, że główna bohaterka jakiś czas temu (początek tej przygody opublikowano w Internecie w 2007 roku) zabrała się za naprawę rodowego zamku. Naprawa była ekscytująca, pełna eksplozji i przemocy, ale po tak długim czasie spędzonym w ciasnych zamkowych komnatach i laboratoriach czytelnicy zasługują na otwarte przestrzenie i świeże powietrze.
Na załączonym kadrze mamy więc Mechanicsburg – odwieczną siedzibę rodu Heterodynów. Na barki mieszczan, jak za dawnych czasów, spadł obowiązek obrony miasta. W centrum, w heroicznej pozie stoi Vanamonde van Mekkhan, nowo mianowany seneszal oraz wielbiciel kawy – o czym świadczy zbiornik z boskim napojem tuż za nim. W Mechanicsburgu niczego nie robią połowicznie. Naokoło zaimprowizowany sztab – Fogliowie mają dar do tworzenia charakterystycznych postaci, o których naprawdę chciałoby się dowiedzieć więcej, a które pojawiają się tylko na krótko, jako tło przygód głównych bohaterów komiksu. Tutaj mają szanse na swoje pięć minut sławy. W tle mamy płomienie i wojenne machiny – to rozmaite frakcje wyrażają swój sprzeciw wobec rozwoju wypadków. Ten milowy sterowiec to „Zamek Wulfenbach”, latająca siedziba barona Klausa Wulfenbacha, niechętnego dyktatora Europy.
Bardzo podoba mi się sposób, w jaki w tym kadrze zastosowano kształt dymków z dialogami do przekazania emocji. Porównajcie szpiczasty, kanciasty okrzyk posłańca, w którym krzyczy on o inwazji krecich machin oblężniczych z wypowiedziami pozostałych postaci. Mimo tego, co dzieje się na drugim planie, są one opanowane i stonowane. A jednak istnieje wyraźne podobieństwo między strzałkami wskazującymi, co kto mówi a światłami reflektorów dźgających niebo. Splata to pierwszy i drugi plan kadru w jedną całość, sugeruje ukryte napięcie, które wszyscy muszą czuć i oczywiście prowadzi spojrzenie czytelnika na Vanamonde van Mekkhana, bohatera całej sceny.
Obrazek zawiera również przykład konwencji, do której jesteśmy tak przyzwyczajeni w komiksach, że nie zwracamy na nią uwagi. A tymczasem chwila zastanowienia się nad nią prowadzi do zabawnych wniosków. Najpierw pytanie: czym jest kadr w komiksie? Pierwsza odpowiedź, która się nasuwa: to po prostu rysunkowy odpowiednik fotografii, przedstawienie ułamka sekundy z toczących się wydarzeń. Ale w takim razie jak Vanamonde zastygły w swej heroicznej pozie i jego towarzysze mogą toczyć kilka konwersacji na raz? Skoro jest rozmowa, to musi być i upływ czasu: najpierw od starców przy lewej krawędzi dowiadujemy się, że ktoś zaginął, potem – że krecie machiny oblężnicze wyszły na powierzchnię i zaraz spotkają golemy i na koniec – że stan obrony pozostawia wiele do życzenia. Czytelnik odbiera bohaterów kadru jako mówiących jeden po drugim, tak jak odczytuje ich dialogi. Ale przecież rysownik uchwycił ich wszystkich zamrożonych w tym samym momencie. I oto objawia się nam koncepcja upływu czasu w komiksach, pasująca jak ulał do świata „Girl Genius” i jego szalonych naukowców: im dalej na prawo tym później, a idąc w lewo cofamy się w czasie. Czysta czasoprzestrzeń, Einstein byłby dumny.
koniec
27 listopada 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Po komiks marsz: Maj 2024
Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady

14 V 2024

Końcówka maja to oczywiście Komiksowa Warszawa i to wydarzenie widać bardzo dobrze w zapowiedziach premier wydawców. Premier szykuje się bardzo dużo, poniżej zwracamy uwagę na część z nich.

więcej »

Niedzielny krytyk komiksów: Śrubełek? Głowadzik?
Marcin Osuch

28 IV 2024

Każdy smok ma swój słaby punkt ukryty pod którąś z łusek. Tak było ze Smaugiem z „Hobbita”, tak było też ze smokiem z przygód Jonki, Jonka i Kleksa. A że w przypadku tego drugiego chodziło o wentyl do pompki? Na tym polegał urok komiksów Szarloty Pawel.

więcej »

Niekoniecznie jasno pisane: Jedenaście lat Sodomy
Marcin Knyszyński

21 IV 2024

Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Z tego cyklu

Głowa astronauty czy ufoludka?
— Wojciech Gołąbowski

W świetle i bez niego
— Wojciech Gołąbowski

Właściwy człowiek na właściwym grzbiecie
— Konrad Wągrowski

Trójwymiarowość
— Wojciech Gołąbowski

Sakai i Andreas
— Wojciech Gołąbowski

Pośród cieni
— Wojciech Gołąbowski

Co to to, kto to tak pcha
— Marcin Mroziuk

Ho, ho… kurde bele… ho!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

No wiesz ty co…?
— Wojciech Gołąbowski

Kto wrobił G.H. Fretwella?
— Paweł Ciołkiewicz

Tegoż autora

O Ziemiomorzu raz jeszcze: „Inny wiatr”, czyli coś nie z tej bajki
— Łukasz Bodurka, Miłosz Cybowski, Beatrycze Nowicka

Pacjent zmarł, po czym wstał jako zombie
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Jakub Gałka, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jarosław Robak, Beatrycze Nowicka, Łukasz Bodurka

A ja chcę potworów pod łóżkiem
— Łukasz Bodurka

Gdy razem z tygrysem wyruszasz na Alaskę
— Łukasz Bodurka

Więzienie w kosmosie
— Łukasz Bodurka

Jak ja lubię, gdy nadciąga ostateczne starcie dobra ze złem
— Łukasz Bodurka

Brutalnie zabawny, zabawnie brutalny
— Łukasz Bodurka

Wadliwość rozgrzeszona
— Łukasz Bodurka

Nerd będzie ich wiódł
— Łukasz Bodurka

Zbrodnicze antidotum na współczesność
— Łukasz Bodurka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.