Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Jim Lee, Carl Potts, John Wellington
‹Punisher #09 (3/1991): Na tropie nieznanych zwierząt; Zagrożony gatunek›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPunisher #09 (3/1991): Na tropie nieznanych zwierząt; Zagrożony gatunek
Scenariusz
Data wydaniamarzec 1991
RysunkiJim Lee, Carl Potts
Wydawca TM-Semic
CyklPunisher
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Dekada TM-Semic: Lepiej nie naśladujcie tych gości!

Esensja.pl
Esensja.pl
Nareszcie skończyła się miniseria „Shadowmasters”, zajmująca połowę każdego numeru „The Punisher” od TM-Semic. Śmiało więc można powiedzieć, że zeszyt z numerem 3/1991 jest pierwszym w pełni autonomicznym odcinkiem „Pogromcy”.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dekada TM-Semic: Lepiej nie naśladujcie tych gości!

Nareszcie skończyła się miniseria „Shadowmasters”, zajmująca połowę każdego numeru „The Punisher” od TM-Semic. Śmiało więc można powiedzieć, że zeszyt z numerem 3/1991 jest pierwszym w pełni autonomicznym odcinkiem „Pogromcy”.

Jim Lee, Carl Potts, John Wellington
‹Punisher #09 (3/1991): Na tropie nieznanych zwierząt; Zagrożony gatunek›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPunisher #09 (3/1991): Na tropie nieznanych zwierząt; Zagrożony gatunek
Scenariusz
Data wydaniamarzec 1991
RysunkiJim Lee, Carl Potts
Wydawca TM-Semic
CyklPunisher
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W poprzednim odcinku poznaliśmy też finał sagi opowiadającej o pierwszym starciu Franka Castle’a z Ważniakiem-Kingpinem. Było to także pożegnanie z wyśmienitym rysownikiem Whilce’m Portacio. Polscy fani jednak nie mieli powodów do smutku, ponieważ zastąpił go nie mniej (a może nawet bardziej) utalentowany Jim Lee. Stało się to dlatego, że TM-Semic (a w zasadzie TM-Systemgruppen I Codem Consulting) nie kontynuował publikacji amerykańskiego „The Punisher”, w którym swe prace w następnej kolejności zaprezentował Mike Baron, a sięgnął po równoległą serię „Punisher War Journal”, wybierając z niej odcinki 6 i 7 z 1989 roku.
Był to strzał w samą dziesiątkę. Po pierwsze, ponieważ wreszcie w obrębie jednego albumu otrzymaliśmy całą opowieść, a po drugie, ponieważ w ten sposób debiut nad Wisłą zaliczyła kolejna ikoniczna postać Marvela – Wolverine. Nie było takiego nastolatka, który by się nie zachwycał dynamiczną okładką, na której nasz dobrze znany twardziel z trupią czachą na piersiach, stojący w wodzie po kolana, walczy z dzikim, owłosionym stworem ze szponami wystającymi z zaciśniętych pięści. Rysunek pochodził z „Punisher War Journal” nr 7. Natomiast ten, zdobiący numer 6, dodano na końcu w ramach minigalerii.
Do spotkania gigantów doszło przypadkiem. Ponadto, jak to zwykle w Marvelu bywa, zaczęło się od nieporozumienia i bijatyki. Miało to miejsce w Kongo, do którego Frank przybył w roli ochroniarza misji badawczej. Fuchę załatwił mu Microchip, nalegający by partner nieco wypoczął od codziennych starć z bandytami. Wyprawa w dzikie ostępy w poszukiwaniu widzianych przez tubylców dinozaurów (nazywanych Mokele Mbembe), które miały ocaleć w unikatowym, kongijskim mikroklimacie, miała go odstresować. Punisher jednak przyciąga zbrodnię i wkrótce natrafił na ślady szajki kłusowników polujących na gatunki zwierząt będących pod ochroną.
Na podobny trop wpada Wolverine, którego pseudonim, zgodnie z tradycją panującą na początku lat 90. spolszczono, w efekcie czego został Rosomakiem. Swoją drogą – w samej historii ani razu się nie przedstawia, o jego ksywce dowiadujemy się ze wspomnianej, dołączonej na końcu okładki. Jego przygoda zaczęła się w Madripoorze od przemytnika skórami rzadkich gatunków. Mutant, który okazał się filantropem, postanowił przyjrzeć się sprawie bliżej. W tym miejscu należy zauważyć, że Wolverine w tym czasie nie działał razem z X-Men, tylko prowadził własny interes, ukrywając się pod ksywką „Patch” i udając, że nie ma jednego oka. Oczywiście szary, polski pochłaniacz komiksów nie miał o tym zielonego pojęcia. Na szczęście ta wiedza nie jest potrzebna by czerpać przyjemność z lektury.
Scenariusz, za który odpowiada Carl Potts nie należy do najbardziej wyrafinowanych, niemniej posiada swój klimat, wyłamując się ze stereotypu, czyli kolejnej potyczki Punishera z gangami. Frank dostał więcej czasu na rozmyślanie nad naturą człowieka i jego rolą w ekosystemie, co wydaje się dziś bardzo na czasie. Potrafił być jednak także bezwzględny, jak rzadko kiedy. Nawet obecnie nie spotyka się, by strzelał kobietom w plecy i to nie jakiemuś wrednemu babsztylowi pokroju Mamy Gnucci, a całkiem atrakcyjnej blondynce.
Klasą samą w sobie są także rysunki Jima Lee. Jego dokładna, dynamiczna kreska idealnie sprawdza się w pełnych dramatyzmu kadrach starcia Pogromcy z Rosomakiem, ale także w momentach, gdy ten pierwszy zmuszony jest walczyć wręcz z gorylem czy krokodylem. Wolverine portretowany jest za to, jako dzikie zwierzę, doskonale czujące się w kongijskiej dżungli. Przypomnijmy, że za chwilę Lee będzie miał możliwość częstszego go szkicowania, kiedy tylko zadomowi się jako etatowy rysownik „Uncanny X-Men”. Pierwszym odcinkiem, do którego przyłożył rękę nosi numer 248 i ukazał się trzy miesiące po omawianym „Punisher War Journal”.
Ciekawych rzeczy można dowiedzieć się także za sprawą polskiego tłumaczenia autorstwa Andrzeja Rusinka. I nie chodzi wyłącznie o nieszczęsne spolszczenia Pogromcy i Rosomaka, a dziwne podejście do regeneracyjnych mocy Logana i jego szkieletu z adamantium. Możemy się więc dowiedzieć, że ma „twarde jak diament kości”, zaś jego pazury są ze „stali borowej”. Natomiast czynnik gojący zastąpiła lecząca rany „magiczna maść”, co wydaje się dziwne, bo na żadnym rysunku nie widać, by ją stosował. Trudno orzec, czy wypłynęła tu kwestia niedostatecznej znajomości materii komiksu przez tłumacza, czy też chęć uproszczenia świata Marvela, by nie wrzucać młodych, niedoświadczonych czytelników na głęboką wodę. Ze mną w każdym razie to nie podziałało, bo kiedy w ofercie TM-Semic pojawił się „Uncanny X-Men”, z początku miałem problem z tym, by zaakceptować, że Wolverine potrafi się sam uzdrawiać i nie potrzebuje żadnego czarodziejskiego specyfiku.
Na żółtych stronach Klubu KomiKsu redakcja kontynuuje publikację imion, nazwisk i adresów jego członków, co w teorii miało umożliwić klubowiczom łatwiejszy kontakt listowny. Cieszy, że na 55 osób znalazło się chociaż 5 dziewczyn (jeśli któraś z Was czytałaby przypadkiem niniejszy tekst, jestem ciekaw, czy ktokolwiek się do Was odezwał). ponadto redakcja przeprasza, że nie złożyła życzeń na Boże Narodzenie, tłumacząc się trzymiesięcznym okresem wydawniczym.
Najważniejszym fragmentem wydaje się jednak ten poświęcony odpowiedzi na pytanie zadane przez Tomka ze Szczecina-Sławociesza: „dlaczego Punisher ciągle zabija z zimną krwią”. W odpowiedzi pojawia się szybkie przypomnienie tego, że Frank Castle mści się za zabójstwo jego rodziny, ale także zostaje podkreślone (i to dosłownie), że „działając jednoosobowo w roli policjanta, prokuratora, sędziego i kata Pogromca łamie prawo, a więc jest przestępcą”. Wywód kończy się zdaniami drukowanymi pogrubioną czcionką: „Traktujmy Pogromcę tak jak na to zasługuje, jako fikcyjną postać literacką. Nie traktujmy go jako wzór do naśladowania!” (pisownia oryginalna).
Starcie Punishera i Wolverine’a robiło wrażenie, dając do zrozumienia polskim czytelnikom, że mają jeszcze sporo do nadrobienia. Na razie jednak tyle musiało wystarczyć. A jeśli komiks ten nie zaspokoił czyjegoś apetytu, na czwartej stronie okładki ponownie pojawiła się reklama kalifornijskich rodzynek, którymi ów apetyt można było skutecznie uciszyć.
koniec
28 czerwca 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niekoniecznie jasno pisane: Jedenaście lat Sodomy
Marcin Knyszyński

21 IV 2024

Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.

więcej »

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

17 IV 2024

W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.

więcej »

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

11 IV 2024

Wiosna w pełni także na rynku komiksowym. Jest z czego wybierać i aż strach pomyśleć, co będzie się działo w maju.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

50 najlepszych komiksów wydanych przez TM-Semic
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Z tego cyklu

Nie taki Ważniak ważny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Było raz dwóch szaleńców w domu wariatów
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pająk i skafander
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Frank umarł - narodził się Pogromca
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Narodziny nowego Supermana
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Czy tańczyłeś już z diabłem w bladym świetle księżyca?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Witamy polskich czytelników w universum Marwela
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dzień osądu ostatecznego
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiks ociekający jadem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż twórcy

Złote dziecko komiksu i jego mutanci
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Chaos kontrolowany
— Marcin Knyszyński

Batman metalem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

DC Comics: Hush, skarbie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

DC Comics: Kolekcja DC wystartowała!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Sadystyczny mroczny rycerz
— Konrad Wągrowski

Krótko o komiksach: Listopad 2005
— Artur Długosz, Daniel Gizicki, Wojciech Gołąbowski, Tomasz Sidorkiewicz, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Cicho sza
— Artur Długosz

Krótko o komiksach: Grudzień 2003
— Sebastian Chosiński, Daniel Gizicki, Piotr Niemkiewicz

Kolorowe, choć czarno-białe
— Piotr Niemkiewicz

Tegoż autora

Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.