Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Keiji Nakazawa
‹Hiroszima 1945 - Bosonogi Gen #1›

Hiroszima 1945
EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHiroszima 1945 - Bosonogi Gen #1
Tytuł oryginalnyHadashi-No Gen
Scenariusz
Data wydaniasierpień 2004
RysunkiKeiji Nakazawa
PrzekładKatsuyoshi Watanabe
Wydawca Waneko
CyklHiroszima 1945
ISBN-1083-89893-25-7
Gatunekhistoryczny, obyczajowy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Historia w obrazkach: Bezlitośnie obiektywny, do bólu prawdziwy
[Keiji Nakazawa „Hiroszima 1945 - Bosonogi Gen #1” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Nie tak dawno recenzowaliśmy na łamach „Esensji” zbiorcze wydanie „Mausa”. Dzieło Arta Spiegelmana przypomniało nam o jeszcze jednym niezwykle ważnym komiksie podejmującym temat drugiej wojny światowej – „Bosonogim Genie” (w Polsce znanym lepiej pod tytułem „Hiroszima 1945”). Mangę Kenjiego Nakazawy wiele różni od pracy amerykańskiego Żyda z polskimi korzeniami, ale łączy jedno – oba dzieła są bezpardonowym oskarżeniem totalitarnych systemów, które rozpętały ten najstraszliwszy konflikt w dziejach świata.

Sebastian Chosiński

Historia w obrazkach: Bezlitośnie obiektywny, do bólu prawdziwy
[Keiji Nakazawa „Hiroszima 1945 - Bosonogi Gen #1” - recenzja]

Nie tak dawno recenzowaliśmy na łamach „Esensji” zbiorcze wydanie „Mausa”. Dzieło Arta Spiegelmana przypomniało nam o jeszcze jednym niezwykle ważnym komiksie podejmującym temat drugiej wojny światowej – „Bosonogim Genie” (w Polsce znanym lepiej pod tytułem „Hiroszima 1945”). Mangę Kenjiego Nakazawy wiele różni od pracy amerykańskiego Żyda z polskimi korzeniami, ale łączy jedno – oba dzieła są bezpardonowym oskarżeniem totalitarnych systemów, które rozpętały ten najstraszliwszy konflikt w dziejach świata.

Keiji Nakazawa
‹Hiroszima 1945 - Bosonogi Gen #1›

Hiroszima 1945
EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHiroszima 1945 - Bosonogi Gen #1
Tytuł oryginalnyHadashi-No Gen
Scenariusz
Data wydaniasierpień 2004
RysunkiKeiji Nakazawa
PrzekładKatsuyoshi Watanabe
Wydawca Waneko
CyklHiroszima 1945
ISBN-1083-89893-25-7
Gatunekhistoryczny, obyczajowy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
„Bosonogi Gen” bardzo długo czekał na polskie wydanie, po części zapewne z obawy o to, jak podobna historia zostanie przyjęta przez wielbicieli mang nad Wisłą, którzy wcześniej nie byli jeszcze karmieni komiksami japońskimi o tak potężnym ciężarze gatunkowym („Eden” czy „Ghost in the Shell” to mimo wszystko zupełnie inna, nieporównywalna kategoria). Sukces „Mausa” (1986, 1991) Arta Spiegelmana mógł jednak rodzić nadzieję na to, że polski odbiorca jest już gotowy na spotkanie z dziełem, które w formie obrazkowej przedstawia jedno z najstraszniejszych, obok Holokaustu, doświadczeń z czasów drugiej wojny światowej. Pierwszy tom na poły autobiograficznej opowieści Kenjiego Nakazawy opublikowany został przez Waneko przed siedmioma laty (w 2004 roku), dziewiąty – przed czterema miesiącami, na ostatni (dziesiąty) przyjdzie nam zapewne poczekać jeszcze z pół roku. W tym czasie na pewno warto sobie przypomnieć, jakie były koleje losu Gena Nakaoki, któremu przyszło przeżyć dzieciństwo z jak najkoszmarniejszego snu.
Kenji Nakazawa urodził się w 1939 roku w Hiroszimie. Japonią władał wówczas – formalnie od trzynastu, a nieformalnie już od osiemnastu lat (wcześniej był bowiem regentem swego chorego umysłowo ojca) – cesarz Hirohito. W pierwszej dekadzie jego panowania w państwie narastały tendencje nacjonalistyczne i militarystyczne, którym z różnych przyczyn nie potrafił się przeciwstawić. W efekcie Kraj Kwitnącej Wiśni stał się najbardziej agresywnym i nieprzewidywalnym elementem dalekowschodniej układanki politycznej. W 1931 roku Japończycy zajęli należącą do Chin Mandżurię i rok później powołali do życia marionetkowe państwo Mandżukuo; skrytykowani za to przez Ligę Narodów, wystąpili z tej organizacji. W 1936 roku sprzymierzyli się z nazistowską III Rzeszą w ramach paktu antykominternowskiego (czyli skierowanego przeciwko komunizmowi), co nie powinno dziwić, ponieważ wpływy niemieckie w Cesarstwie były bardzo silne już od końca XIX wieku, kiedy to pruscy oficerowie pomagali cesarzowi Mutsuhito reformować zacofaną armię. W rok po mariażu z Hitlerem nastąpił atak na Chiny, wiosną i latem 1939 roku z kolei Armia Kwantuńska toczyła krwawe – i ostatecznie zakończone klęską – boje z sowiecką Armią Czerwoną nad rzeką Chałchin-Goł w Mongolii (nieopodal granicy z Mandżukuo).
W tym czasie wielkie zmiany zachodziły także wewnątrz kraju. W budżecie sukcesywnie zwiększano wydatki na wojsko; rozwiązano partie polityczne, których miejsce zajęło prorządowe Stowarzyszenie Wspierania Władzy Cesarskiej, wykorzystywane przede wszystkim do indoktrynacji społeczeństwa (zarówno dorosłych, jak i dzieci). Do służby polityce zaprzęgnięto nawet tradycyjną japońską religię – szintoizm, który od tej pory miał stać się jednym z filarów państwowego militaryzmu. Wreszcie, po podpisaniu traktatu o neutralności ze Związkiem Radzieckim, Japonia zaczęła szykować się do wojny na Pacyfiku przeciwko Stanom Zjednoczonym, która zakończyła się latem 1945 roku po dwukrotnym amerykańskim ataku jądrowym – na Hiroszimę i Nagasaki. Dzieciństwo Kenjiego Nakazawy przypadło więc na niezwykle dramatyczny okres w historii jego ojczyzny. Choć to i tak bardzo nieprecyzyjne określenie. Ale jak inaczej można określić los sześciolatka, któremu dane było zobaczyć na własne oczy i przeżyć wybuch bomby atomowej? Z najbliższych krewnych przyszłego artysty z piekła Hiroszimy ocalała jedynie jego matka oraz malutka siostrzyczka (jeszcze niemowlę), która zmarła zresztą kilka tygodni później.
W 1961 roku Nakazawa przeprowadził się do Tokio, wkrótce zaczął rysować komiksy. Śmierć matki pięć lat później skłoniła go do wspomnień, które znalazły ujście w opowiadającym o powojennych losach ocaleńców z Hiroszimy tomie „Kuroi Ame ni Utarete” (doczekał się on jeszcze czterech kontynuacji). W 1970 roku magazyn mangowy „Shūkan Shōnen Janpu” opublikował jego wojenną „Okinawę”, z kolei w sierpniu 1972 w osobnym zeszycie wydano „Ore wa Mita” („Widziałem to”), które było bliską dokumentowi relacją z wydarzeń, jakie miały miejsce w Hiroszimie 6 sierpnia 1945 roku. Tuż potem Nakazawa zabrał się do pracy nad fikcyjnym, ale w dużej mierze opartym na własnych przeżyciach, „Bosonogim Genem”, który ukazywał się we wspomnianym już magazynie w latach 1973-1974 (wydany osobno materiał liczył dziesięć tomów). Polską edycję tej jednej z najsłynniejszych mang w dziejach rozpoczęto trzy dekady później. Lepiej jednak późno niż wcale!
Akcja komiksu rozpoczyna się w kwietniu 1945 roku, kiedy wojna na Pacyfiku powoli zbliża się do swego tragicznego końca. W położonej na wyspie Honsiu Hiroszimie mieszka rodzina Nakaoków. Głowa rodu, Daikichi, przed wojną był malarzem; teraz, kiedy nie ma zapotrzebowania na jego obrazy, robi drewniaki. To nie wystarcza na utrzymanie najbliższych, tym bardziej że poza ciężarną żoną Kimie, ma jeszcze pięcioro dzieci: synów Kojiego, Akirę, Gena i Shinjiego oraz córkę Eiko. Wszyscy cierpią głód i w niczym nie może ulżyć im fakt, że Koji, już student, mieszka w internacie i na co dzień, zamiast się uczyć, pracuje w fabryce produkującej broń, a Akira zostaje z całą swoją klasą ewakuowany na wieś. Pozostali w domu Gen i Shinji, bardzo żywi i radośni chłopcy, wciąż bowiem domagają się jedzenia i trudno im zrozumieć, że rodzice mogą po prostu nie mieć ani ryżu, ani batatów. Starsza siostra Eiko stara się stopować ich zakusy i wilczy apetyt, ale przecież i ona wie doskonale, że dzieci, aby się prawidłowo rozwijały, potrzebują kalorii. Daikichi ciężko znosi trudy codziennego dnia; męczy go świadomość, że nie jest w stanie zapewnić rodzinie dobrobytu. O wszystko, co złe, oskarża wojskowych, którzy wywołali wojnę; nie widzi sensu jej prowadzenia i nie wierzy w wieszczone przez oficjalną propagandę rychłe zwycięstwo. Na dodatek nie ukrywa swoich poglądów; głośno mówi, co myśli, a to ściąga na jego głowę poważne kłopoty.
Gdy pewnego dnia zostaje wezwany, jak wszyscy mężczyźni z okolicy, na szkolenie samoobrony, idzie podpity i nie okazuje należnego szacunku ani uczącemu ich walki na kije bambusowe weteranowi wojny rosyjsko-japońskiej, ani chodzącemu w paradnym mundurze przewodniczącemu rady osiedlowej. W efekcie zostaje nazwany defetystą i zdrajcą i wkrótce ląduje w policyjnej celi, gdzie zostaje potężnie obity. Od tego momentu prześladowania spadają na całą rodzinę. Syn przewodniczącego rady Ryukichi i jego koledzy napadają na Eiko, Gena i Shinjiego; ktoś niszczy niewielkie należące do Nakaoków poletko pszenicy; jakby tego było mało, Eiko zostaje w szkole oskarżona o kradzież pieniędzy. Jedynym człowiekiem odnoszącym się do nich z sympatią i starającym się pomóc jest mieszkający po sąsiedzku pan Pak, Koreańczyk, przywieziony do Japonii na roboty. Z biegiem czasu, gdy sytuacja na froncie staje się coraz bardziej niekorzystna, oskarżenia o zdradę i tchórzostwo nasilają się, są nie do wytrzymania. Presja wywierana na rodzinę jest tak wielka, że Koji decyduje się, wbrew woli ojca, zgłosić na ochotnika do wojska. Trafia do oddziału specjalnego, gdzie szkolą pilotów kamikaze. Tymczasem po drugiej stronie Pacyfiku zostają zakończone prace nad Projektem Manhattan. Los mieszkańców Hiroszimy – w tym Daikichiego, Kimie i ich dzieci – zostaje przesądzony.
Przeżycia Gena są w dużym stopniu odzwierciedleniem historii samego autora mangi, mimo że tytułowy bohater jest o kilka lat od niego starszy. Świat widziany oczyma dziecka, choćby już nastoletniego, musi być nieco uproszczony. Nakazawa o tym nie zapomina, ale też robi wszystko, aby nie przekroczyć granicy dobrego smaku, za którą tragizm i należny ofiarom szacunek mógłby wymieszać się z groteską, zyskując tym samym wymiar karykaturalny. Nawet Daikichi, mający artystyczną skłonność do deformowania rzeczywistości, potrafi powściągnąć swoją wyobraźnię; zdaje sobie przecież doskonale sprawę z tego, że gdy w grę wchodzi los najbliższych, śmiech przestaje być najskuteczniejszym orężem. Odejście najstarszego syna do armii odbiera mu chyba ostatecznie nadzieję na to, że uda się rodzinie przeżyć tę wojnę bez strat. Fragmenty poświęcone szkoleniu przyszłych pilotów-samobójców są zresztą najbardziej przejmującymi w pierwszym tomie. Wplecione w główny nurt opowieści wątki Daijiro Kumaia i Terukuchiego Hanady, kolegów Kojiego z jednostki szkolącej kamikaze, dosłownie rwą serce.
Pierwszy tom „Bosonogiego Gena” to rozpaczliwy krzyk oskarżenia. Co jednak ciekawe, autor nie kieruje zarzutów pod adresem Amerykanów. Piętnuje natomiast tych Japończyków, którzy wciągnęli kraj w wojnę, którzy starali się narzucić swoje okrutne porządki innym narodom Azji (chociażby Koreańczykom – i tak traktowanym o niebo lepiej niż Chińczycy czy Wietnamczycy), którzy poprzez zbrodniczą indoktrynację doprowadzili do obłędu własne społeczeństwo. Wystarczy przyjrzeć się bliżej przewodniczącemu rady osiedla Semeijimie, sierżantowi Okawarze, bezimiennemu tłumowi, który lży amerykańskich jeńców wojennych, wreszcie setkom – a może nawet tysiącom – Japończyków popełniającym samobójstwa na Okinawie po to tylko, by nie dostać się w ręce aliantów. Nakazawa nie szczędzi czytelnikom scen okrucieństwa, ale nie przeinacza historii. Jest bezlitośnie obiektywny, do bólu prawdziwy.
Podjęty temat narzucił autorowi sposób rysowania. Od strony graficznej „Bosonogi Gen” jest mangą bardzo realistyczną, kreśloną z dbałością o szczegóły. Ale to nie powinno nikogo dziwić, tym bardziej że jest to przecież komiks już dość wiekowy. Mimo kontrowersyjnego przedstawienia obrazu wojny, szybko zawładnął on umysłami i sercami Japończyków, na efekty czego nie trzeba było długo czekać. W latach 1976-1980 Tengo Yamada nakręcił, na podstawie scenariuszy autora, trzy filmy fabularne. Z kolei w 1983 Mori Masaki, a trzy lata po nim Toshio Hirata zrealizowali pełnometrażowe anime, które w Polsce wydano pod tytułem „Boso przez Hiroszimę” (Vision, 2006). W 2007 roku natomiast japońska telewizja wyemitowała dwuczęściowy obraz Masakiego Nishiury oraz Shosuke Murakamiego. Poza tym ukazały się także w formie książkowej zbeletryzowane wersje komiksu; przeniesiono go też na scenę. Po wielu latach Nakazawa planował wrócić do serii i dopisać oraz dorysować kolejne tomy; uniemożliwiła mu to jednak postępująca choroba oczu. Przed dwoma laty oficjalnie obwieścił, że zrezygnował z tego pomysłu.
koniec
7 marca 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ptaki w wiosce Smerfów
Maciej Jasiński

5 V 2024

Wydawnictwo Egmont utrzymuje stałe tempo wydawania serii ze Smerfami, przeplatając najstarsze albumy stworzone przez Peyo (we współpracy z różnymi scenarzystami), z tymi nowszymi od innych autorów. Tak się złożyło, że ostatnie tytuły mają jeden wspólny element – ptaki, które miały i mają nadal wielki wpływ na życie w wiosce Smerfów. Jedne destrukcyjny, drugie wnoszą sporo humoru, a inne wreszcie pomagają Smerfom i ratują ich przed zagrożeniami.

więcej »

Maska kryjąca twarz mroku
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

4 V 2024

Czy to Humphrey Bogart? Czy to Robert Mitchum? Nie, to Spider-Man. A konkretnie „Spider-Man Noir”.

więcej »

Różne oblicza Mrocznego Lorda
Maciej Jasiński

3 V 2024

Darth Vader to najciekawsza postać z uniwersum „Gwiezdnych Wojen”. Od pierwszego jego pojawienia się w „Nowej nadziei” było wiadomo, że Lucas stworzył bohatera, który na stałe wejdzie do światowej popkultury. Mroczny Lord od dekad inspiruje też kolejnych twórców. Efektem tego są właśnie „Mroczne wizje” – zbiór krótkich komiksów z Vaderem, do których scenariusze napisał Daniel Hallum.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Z tego cyklu

Powinno być lepiej
— Sebastian Chosiński

Konkwistadorzy!
— Sebastian Chosiński

Z Kijowa do Algieru
— Sebastian Chosiński

Zaskakująco dobrze
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Do utraty tchu i zmysłów
— Sebastian Chosiński

Pycha kroczy przed upadkiem
— Wojciech Gołąbowski

Co znaczy współpraca
— Wojciech Gołąbowski

Bardzo na czasie
— Wojciech Gołąbowski

Miłość w czasach wojny
— Marcin Osuch

Przeczuwając własną śmierć
— Wojciech Gołąbowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.