Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Art Spiegelman
‹Maus›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMaus
Scenariusz
Data wydaniastyczeń 2011
RysunkiArt Spiegelman
Wydawca POST
CyklMaus. Opowieść ocalonego
ISBN978-83-61762-03-4
Cena69,00
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Historia w obrazkach: …wśród narodów świata

Esensja.pl
Esensja.pl
Dziesięć lat po polskiej premierze krakowskie Wydawnictwo Post zdecydowało się na ponowne wydanie arcydzieła światowej powieści graficznej – „Mausa” Arta Spiegelmana. Tym razem otrzymujemy dwa albumy – „Mój ojciec krwawi historią” oraz „I tu się zaczęły moje kłopoty” – w jednym obszernym tomie. Mimo ascetycznej formy, komiks wciąż robi piorunujące wrażenie, pozostając jednym z najbardziej wstrząsających świadectw Holokaustu.

Sebastian Chosiński

Historia w obrazkach: …wśród narodów świata

Dziesięć lat po polskiej premierze krakowskie Wydawnictwo Post zdecydowało się na ponowne wydanie arcydzieła światowej powieści graficznej – „Mausa” Arta Spiegelmana. Tym razem otrzymujemy dwa albumy – „Mój ojciec krwawi historią” oraz „I tu się zaczęły moje kłopoty” – w jednym obszernym tomie. Mimo ascetycznej formy, komiks wciąż robi piorunujące wrażenie, pozostając jednym z najbardziej wstrząsających świadectw Holokaustu.

Art Spiegelman
‹Maus›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMaus
Scenariusz
Data wydaniastyczeń 2011
RysunkiArt Spiegelman
Wydawca POST
CyklMaus. Opowieść ocalonego
ISBN978-83-61762-03-4
Cena69,00
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Kiedy przed dziesięcioma laty w Polsce ukazało się pierwsze wydanie – w dwóch oddzielnych albumach – „Mausa. Opowieść ocalałego” Arta Spiegelmana, polskie media wciąż jeszcze leczyły rany po bezpardonowej dyskusji na temat Holokaustu i udziału (czy też raczej: sprawstwa pomocniczego) Polaków w eksterminacji Żydów, której zaczynem stała się opublikowana rok wcześniej głośna książka profesora Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi. Historia zagłady żydowskiego miasteczka”. Jedni odsądzali jej autora od czci i wiary, inni stawali w jego obronie, dowodząc, że nawet jeżeli czasami mylił się bądź nadinterpretował fakty, to przynajmniej zmusił do pogłębionej debaty nad zagadnieniem, które przez wiele lat spychane było na margines zainteresowania historyków. I chociaż nietrudno jest z perspektywy czasu wskazać Grossowi popełnione przez niego kardynalne błędy metodologiczne – nie jest on w końcu zawodowym historykiem, lecz socjologiem – to mimo wszystko nie sposób przecenić jego wkładu w obecny stan badań nad Zagładą. „Sąsiedzi” i późniejszy o sześć lat „Strach. Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie. Historia moralnej zapaści” pobudziły bowiem dziesiątki badaczy do studiów nad zachowaniami Polaków wobec Żydów podczas drugiej wojny światowej i w pierwszych latach po jej zakończeniu.
„Maus” miał to szczęście, że ukazał się w naszym kraju po „Sąsiadach” i tym samym nie spotkał się już z aż tak silnymi atakami ze strony prawicowych i nacjonalistycznych polityków i mediów. Co jednak wcale nie znaczy, że nie podjęto w ogóle próby zdyskredytowania dzieła Spiegelmana. Czyniono to na dwóch płaszczyznach, z jednej strony przedstawiając komiks jako zakłamujący historię, z drugiej – przekonując, że nie można go traktować jako poważny głos w dyskusji, ponieważ jest… opowieścią obrazkową. A więc – gorszą, niegodną dorosłego czytelnika. W obu przypadkach krytycy, mówiąc najdelikatniej, nie mieli racji, co widać jeszcze wyraźniej podczas lektury zbiorczego wydania „Mausa”, który – obok wspomnień Calka Perechodnika („Czy ja jestem mordercą?”), Martina Graya („Wszystkim, których kochałem”), Imrego Kertesza („Utracony los”) czy Primo Leviego („Czy to jest człowiek”) – wciąż jawi się jednym z najbardziej wstrząsających literackich świadectw z czasów Szoa.
Art Spiegelman, urodzony w 1948 roku w Sztokholmie, jest młodszym synem (jego starszy brat nie przeżył wojny) dwójki polskich Żydów, ocaleńców z Zagłady – Władka Szpigelmana i Anny Zylberberg. Gdy miał kilka lat, rodzice przenieśli się do Stanów Zjednoczonych i tam właśnie rozpoczął karierę rysownika i autora scenariuszy komiksów. W latach 60. i 70 ubiegłego wieku stał się jednym z fundamentów amerykańskiego komiksowego undergroundu. W 1972 roku opublikował pierwszą opowieść rysunkową, której kanwą stały się rodzinne przeżycia – „Prisoner on the Hell Planet”; przedstawił w niej zakończoną samobójczą śmiercią historię swojej matki. W tym samym czasie powstała również trzystronicowa nowela, którą można uznać za zalążek „Mausa”. Nad pierwszym tomem tej graficznej powieści, zatytułowanym „Mój ojciec krwawi historią”, Spiegelman pracował prawie dekadę – począwszy od 1977 do 1986 roku, kiedy to książka pojawiła się w sklepach. Drugi album, „I tu się zaczęły moje kłopoty”, trafił do sprzedaży pięć lat później. W 1992 roku za całość dzieła autora uhonorowano prestiżową Nagrodą Pulitzera. Mimo to na jego polską edycję musieliśmy czekać jeszcze dziewięć lat. I kto wie, czy nie czekalibyśmy jeszcze dłużej, gdyby wcześniej szlaku nie przetarł Gross ze swoimi „Sąsiadami”.
Zbiorcze wydanie „Mausa” to opasły tom, liczący trzysta wydrukowanych na kredowym papierze stron. Ale oczywiście nie w objętości ani tym bardziej w jakości papieru tkwi wartość tego niezwykłego pod każdym względem komiksu, w którym Art Spiegelman – pojawiający się zresztą dość często na kartach dzieła – opowiada historię swojej rodziny, a w szczególności ojca. Władek Szpigelman (różnica w pisowni nazwiska wynika z tradycji, ojciec pisał się z żydowska) po wojnie osiadł wraz z rodziną w Stanach Zjednoczonych. Dorobił się majątku na handlu (między innymi diamentami), ale trudno byłoby uznać jego życie za szczęśliwe. W 1968 roku stracił żonę, która popełniła samobójstwo, nie mogąc poradzić sobie z wciąż powracającymi tragicznymi reminiscencjami z przeszłości. Wiele lat później Władek ożenił się ponownie i zamieszkał w Rego Park nieopodal Nowego Jorku. To tam właśnie odwiedza go Artie, prosząc, aby opowiedział mu o swoich wojennych przeżyciach, chciałby je bowiem przedstawić światu w formie, którą opanował do perfekcji – powieści graficznej. Ojciec z początku niechętny, z biegiem czasu daje się namówić na wspomnienia.
Tom pierwszy przedstawia wydarzenia, które miały miejsce pomiędzy połową lat 30. a zimą przełomu 1943/1944 roku. Władka poznajemy jako młodego żydowskiego bon vivanta, niezbyt może bogatego, ale też nie biednego, cieszącego się – z racji podobieństwa do słynnego kinowego amanta Rudolfa Valentino – sporym powodzeniem u kobiet. Mieszka wówczas w Częstochowie i pracuje jako handlarz w branży tekstylnej. Spotyka się z urodziwą Lusią Grynberg, nakłaniającą go nawet do małżeństwa, do którego on nie jest jednak przekonany. Jak się niebawem okazuje, całkiem słusznie. W czasie jednej ze swoich wypraw do Sosnowca, gdzie mieszkają od jakiegoś czasu rodzice Władka, kuzynka przedstawia mu swoją koleżankę Andzię (Annę) Zylberberg. Nie jest ona może tak ładna i wyzwolona jak Lusia, ale ma za to inne zalety – pochodzi z niezwykle bogatej rodziny, jej ojciec jest właścicielem jednej z największych w II Rzeczypospolitej fabryk pończoszniczych. Od tej pory wszystko idzie już zgodnie z planem młodego Szpigelmana – pod koniec 1936 roku zaręcza się on z Andzią i przenosi do Sosnowca, w lutym 1937 ma miejsce ślub, a osiem miesięcy później na świat przychodzi ich pierwsze dziecko, synek Rysiu. Jednocześnie za pożyczone od teścia pieniądze otwiera on fabrykę tekstylną w Bielsku. Żona Władka przeżywa, co prawda, depresję poporodową, ale równowagę psychiczną pomaga jej odzyskać wizyta w modnym zagranicznym sanatorium.
Po powrocie do domu wydaje się, że od tej pory życie Szpigelmanów będzie już tylko usłane różami. Ale nic bardziej mylnego – wielkimi krokami zbliża się bowiem wrzesień 1939 roku! Władek dostaje się do niewoli niemieckiej pierwszego dnia wojny; jako szeregowy żołnierz zostaje jednak zwolniony kilka miesięcy później i ostatecznie na początku wiosny 1940 roku po wielu perypetiach wraca do żony i synka. Wtedy tez dowiaduje się, że Sosnowiec został wcielony do III Rzeszy, a warunki życia Żydów w mieście pogorszyły się niewyobrażalnie w porównaniu z czasami przedwojennymi. Codziennością stają się upokorzenia i łapanki, najbardziej jednak we znaki dają się głód i niepewność jutra. Niemal każdego dnia na żydowskich mieszkańców spadają nowe represje. Najstarsi, zgodnie z niemieckimi zapewnieniami, zostają wywiezieni do Terezina (a w rzeczywistości prosto do gazu); młodsi – zamknięci w getcie, które utworzono na terenie podsosnowieckiej wsi Środula (dzisiaj to jedna z dzielnic miasta). Od tej chwili zaczyna się już prawdziwa walka o życie, w której tylko nielicznym Żydom będzie dane ocalić swoje istnienie. Pierwszy tom kończy się w chwili, gdy Władek i Andzia, którym nie udała się ucieczka z Rzeszy na Węgry, trafiają do transportu wiozącego ich do Auschwitz.
Drugi album poświęcony jest w sporej części oświęcimskim wspomnieniom Szpigelmana-seniora i jego rozpaczliwej walce o ocalenie – siebie i żony, która trafiła do Birkenau. Na kartach komiksu widzimy to wszystko, co znamy z dziesiątek innych dzieł opisujących życie obozowe – z „lekturowej” prozy Tadeusza Borowskiego i Zofii Nałkowskiej, z filmów Wandy Jakubowskiej („Ostatni etap”) i Andrzeja Munka („Pasażerka”). Widzimy więźniów ustawionych na placu apelowym, sadystycznych esesmanów, komory gazowe i piece krematoryjne. Pojawia się nawet osławiony „Anioł Śmierci”, czyli doktor Josef Mengele. Jak widać, Władkowi nic nie zostaje oszczędzone. W styczniu 1945 roku, gdy Armia Czerwona zbliża się do Auschwitz, wraz z innymi więźniami zostaje on pognany w „marszu śmierci” na zachód – najpierw do Gross Rosen, a następnie do Dachau. Szczęśliwym trafem udaje mu się przeżyć i wraca do Sosnowca, by odnaleźć Andzię. Oboje Szpigelmanowie zdają sobie jednak sprawę, że w Polsce, która stała się grobem dla niemal wszystkich ich krewnych (w tym malutkiego Rysia), nie mogą już żyć. Decydują się więc na ucieczkę do Skandynawii, a stamtąd trafiają do Ameryki Północnej. O tym, jak próbowali odbudować swoją egzystencję w powojennym świecie, opowiadają dwa ostatnie rozdziały drugiego tomu.
„Maus” nie jest jednak tylko opowieścią o czasie Zagłady. Bardzo istotne wątki autor podejmuje również w sekwencjach rozgrywających się po wojnie, w których to w delikatny, ale jednocześnie boleśnie prawdziwy sposób kreśli postać swojego ojca – człowieka skrzywionego przez Los, pełnego uprzedzeń i fobii, w obejściu więcej niż trudnego dla otoczenia. Jest to portret tak realistyczny, że w pewnym momencie Art Spiegelman – co znajduje zresztą odzwierciedlenie na kartach komiksu – wyraża obawę, iż może zostać uznany wręcz za karykaturalny. Niepotrzebnie. Bo przecież wiadomo, że prawda nie tylko nas wyzwoli, ale także zawsze się obroni. Po pierwszym wydaniu „Mausa” w naszym kraju rysownika i scenarzystę krytykowano przede wszystkim za to, że przedstawił Polaków jako świnie (dla pełnej jasności: Żydzi to myszy, a Niemcy – koty). Że nie omieszkał wytknąć nam, iż Polacy zostawali obozowymi kapo. Że w niewielkim epizodzie wspomniał o tym, iż po wojnie zdarzały się mordy na Żydach, którzy wracali do domów i chcieli odzyskać własny majątek, nierzadko zagarnięty już przez ich dawnych polskich sąsiadów (o czym profesor Gross pisał szeroko w „Strachu”). Tylko czy uczciwym jest słać gromy na kogoś, kto pisze prawdę?
W przeciwieństwie do wielu innych żydowskich autorów piszących o Holokauście (jak chociażby Gross), Spiegelman zachowuje zaskakująco daleko posunięty obiektywizm. Owszem, widzimy na kartach „Mausa” brutalnego i sprzedajnego Polaka kapo w Auschwitz, ale pojawia się tam też postać katolickiego księdza, który podnosi Władka na duchu, być może w ten sposób ratując go przed depresją i śmiercią. Owszem, widzimy grupę szmalcowników, którzy wydają Szpigelmanów (i jeszcze innych Żydów) w ręce nazistów, ale autor nie omieszkał pokazać też naszych rodaków, którzy z narażeniem własnego życia przechowują ich w swoich domach. Że często za pieniądze? Ale jakie miałoby to znaczenie, gdyby wszystkich nakryli Niemcy? Owszem, jest mowa o żydowskim ocaleńcu zabitym przez Polaka, gdy przyszedł po wojnie upomnieć się o swoją piekarnię, lecz pokazani zostali także członkowie żydowskiej policji w getcie sosnowieckim, którzy pędzili swoich bliskich do bydlęcych wagonów, jakimi wywożono ich później do obozów masowej zagłady. Zarzucanie Spiegelmanowi antypolskości byłoby więc naprawdę sporym nadużyciem, dyktowanym ewidentnie złą wolą.
W tym roku mija ćwierć wieku od premiery pierwszego tomu „Mausa”. I choć już wcześniej powstawały komiksy, które wspominały o Zagładzie – vide amerykańska „Rasa panów” Bernarda Krigsteina, opublikowana wiosną 1955 roku w antologii „Impact” magazynu EC Comics – ten był pierwszym, którego autor zdecydował się zmierzyć z tym tematem na tak wielką skalę. Osiągnięty przez Spiegelmana sukces artystyczny (i zarazem, nie ma co ukrywać, także komercyjny) spowodował, że jego śladem podążyli wkrótce inni –Amerykanin (żydowskiego pochodzenia) Joe Kubert („Josel: 13 kwietnia 1943”), Francuz Pascal Croci („Auschwitz”), jego rodacy Stéphane Perger i Tarek Ben Yakhlef („Wannsee, 1942”, będące środkowym tomem szpiegowskiej trylogii „Sir Arthur Benton”) oraz Holender Eric Heuvel (autor liczącej pięć albumów serii, która powstała przy współpracy z Fundacją Anny Frank; w naszym kraju znany jest tylko czwarty album – „Poszukiwanie”). Żadnemu z nich nie udało się jednak dorównać Spiegelmanowi. W czym zatem tkwi siła „Mausa”? To proste: w jego wizualnej ascetyczności i fabularnym rozmachu, w idealnym rozłożeniu akcentów tragicznych i ironicznych, a nade wszystko – w obiektywizmie autora i prawdzie historycznej, której nie próbował naginać, aby osiągnąć jakikolwiek inny cel od artystycznego.
koniec
1 marca 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Wiem, ale nie powiem
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Brytyjska autorka kryminałów Dorothy Leigh Sayers, w przeciwieństwie do Raymonda Chandlera czy spółki pisarskiej używającej pseudonimu Patrick Quentin, nie była rozpieszczana przez polskich reżyserów. W połowie lat 80. powstały jednak dwa oparte na jej opowiadaniach, zrealizowane przez Stanisława Zajączkowskiego, spektakle. Jeden z nich był adaptacją tekstu zatytułowanego „Człowiek, który wiedział, jak to się robi”.

więcej »

Z filmu wyjęte: Nurkujący kopytny
Jarosław Loretz

13 V 2024

Czy nikt z Was nie marzył, żeby popływać sobie pod wodą wraz z ulubionym koniem? Nie? To dziwne…

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Wehrmacht kontra SS
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.

więcej »

Polecamy

Nurkujący kopytny

Z filmu wyjęte:

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Nie przegap: Styczeń 2017
— Esensja

Folwark zwierzęcy
— Paweł Ciołkiewicz

Z tego cyklu

Powinno być lepiej
— Sebastian Chosiński

Konkwistadorzy!
— Sebastian Chosiński

Z Kijowa do Algieru
— Sebastian Chosiński

Zaskakująco dobrze
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Do utraty tchu i zmysłów
— Sebastian Chosiński

Pycha kroczy przed upadkiem
— Wojciech Gołąbowski

Co znaczy współpraca
— Wojciech Gołąbowski

Bardzo na czasie
— Wojciech Gołąbowski

Miłość w czasach wojny
— Marcin Osuch

Przeczuwając własną śmierć
— Wojciech Gołąbowski

Tegoż twórcy

Folwark zwierzęcy
— Paweł Ciołkiewicz

Myszy i ludzie
— Marcin Herman

Dwa komiksy o Holokauście
— Docent

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.