Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Guy Delisle
‹Pjongjang›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPjongjang
Scenariusz
Data wydanialuty 2013
RysunkiGuy Delisle
Wydawca Kultura Gniewu
ISBN978-83-60915-73-8
Cena49,90
Gatunekobyczajowy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

W całkowitej ciemności można zobaczyć więcej
[Guy Delisle „Pjongjang” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Pierwsze polskie wydanie, opublikowanego oryginalnie w 2003 roku, komiksu Kanadyjczyka z Quebeku Guy Delisle’a o Korei Północnej ukazało się w Polsce trzy lata później pod tytułem „Phenian”. Drugie zagościło na półkach księgarskich jako „Pjongjang”, co związane jest z decyzją Komisji Standaryzacji Nazw Geograficznych, która postanowiła odejść od nazwy pochodzenia rosyjskiego i przyjąć nową, zaproponowaną przez orientalistów i bliższą wymowie koreańskiej. Treść oczywiście zmianie nie uległa.

Sebastian Chosiński

W całkowitej ciemności można zobaczyć więcej
[Guy Delisle „Pjongjang” - recenzja]

Pierwsze polskie wydanie, opublikowanego oryginalnie w 2003 roku, komiksu Kanadyjczyka z Quebeku Guy Delisle’a o Korei Północnej ukazało się w Polsce trzy lata później pod tytułem „Phenian”. Drugie zagościło na półkach księgarskich jako „Pjongjang”, co związane jest z decyzją Komisji Standaryzacji Nazw Geograficznych, która postanowiła odejść od nazwy pochodzenia rosyjskiego i przyjąć nową, zaproponowaną przez orientalistów i bliższą wymowie koreańskiej. Treść oczywiście zmianie nie uległa.

Guy Delisle
‹Pjongjang›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPjongjang
Scenariusz
Data wydanialuty 2013
RysunkiGuy Delisle
Wydawca Kultura Gniewu
ISBN978-83-60915-73-8
Cena49,90
Gatunekobyczajowy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
O Korei Północnej – a mówiąc precyzyjniej: Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej (KRLD) – zrobiło się ostatnimi czasy na świecie ponownie bardzo głośno. Związane jest to ze zmianami wewnętrznymi zachodzącymi w tym kraju po śmierci – w grudniu 2011 roku – Kim Dzong Ila, oficjalnego Najwyższego Przywódcy Korei Północnej i Sekretarza Generalnego Partii Pracy Korei, którego zastąpił syn (trzeci w kolejności urodzenia) Kim Dzong Un. Po młodym, dzisiaj zaledwie 30-letnim, Unie, wykształconym w Szwajcarii, spodziewano się większego otwarcia państwa na świat i rezygnacji choćby z części atrybutów władzy totalitarnej; tymczasem nowy władca KRLD – uznany od razu po objęciu stanowisk państwowych za Najwyższego Przywódcę Partii, Armii i Narodu, mianowany również marszałkiem – zaczął prężyć muskuły i straszyć swego południowego sąsiada oraz jego amerykańskich sojuszników użyciem broni jądrowej. Z dnia na dzień z Półwyspu Koreańskiego napływają coraz bardziej niepokojące informacje, choć specjaliści od Dalekiego Wschodu raczej uspokajają opinię publiczną, przekonani, że Kim Dzong Un, strasząc Seul, chce jedynie wzmocnić własną, wciąż jeszcze bardzo niepewną, pozycję w strukturach władzy.
Komunistyczna Korea to kraj, o którym wciąż wiemy niewiele. Mimo legendarnej dokumentalnej „Defilady” (1989) Andrzeja Fidyka i licznych publikacji profesora politologii Waldemara Jana Dziaka, kierownika Zakładu Azji i Pacyfiku Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk (z najnowszych warto wymienić „Koreę Północną u źródeł rodzinnej sukcesji władzy” oraz „Pjongjang. Rok 1956”), kraj rządzony przez jedyną w świecie dynastię komunistyczną jest dla większości Polaków prawdziwą tabula rasa. Niechętnie wpuszcza się tam obcokrajowców, a jeśli już, to bardzo dba się o to, aby zobaczyli tylko to, co władze chcą im pokazać (czytaj: czym mogą się pochwalić). Jednym ze „szczęśliwców” – cudzysłów jest w tym przypadku jak najbardziej uzasadniony – którym dane było przekroczyć 38. równoleżnik, był między innymi francuskojęzyczny Kanadyjczyk Guy Delisle (rocznik 1966), autor filmów animowanych oraz scenarzysta i rysownik komiksów. Po ukończeniu studiów podjął pracę w montrealskim studiu filmów animowanych CineGroupe, by następnie związać się z wytwórniami w innych rejonach świata – w Niemczech, Francji, Chinach i… Korei Północnej. Dwie ostatnie wyprawy zaowocowały głośnymi powieściami graficznymi – „Shenzen” (2000) oraz „Pjongjang” (2003). W następnych latach Delisle ugruntował jeszcze swą pozycję „Kronikami birmańskimi” (2007) oraz „Jerozolimą” (2011). Wszystkie albumy mają charakter biograficznych opowieści podróżniczych, wszystkie są fascynującymi relacjami z wypraw w rejony świata dla wielu będących niedostępnymi.
W stolicy Korei Północnej Kanadyjczyk spędził dwa miesiące (na początku XXI wieku, a więc w czasach, gdy państwem rządził jeszcze Kim Dzong Il), współpracując z produkującym filmy animowane Studiem SEK (to skrót od Naukowo-Edukacyjna Korea). Jak każdy obcokrajowiec, już na lotnisku otrzymał „przewodnika”-„opiekuna”, wkrótce potem jeszcze tłumacza, pana Sin, których zadaniem było – przynajmniej oficjalnie – służenie pomocą przybyszowi z dalekiego i obcego kraju. Nietrudno się domyślić, jakie inne obowiązki zostały zrzucone na ich wątłe, koreańskie barki. Zakwaterowany w wybudowanym przez Francuzów na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku 50-piętrowym hotelu Yanggakdo (w komiksie pojawia się nieco inna wersja nazwy: Yangakkdo) na niewielkiej wysepce położonej około dwa kilometry od centrum miasta, Delisle został praktycznie odcięty od normalnego świata. Samodzielne opuszczanie hotelu było bowiem zabronione; tym samym możliwość spotkania na ulicy, względnie zamienienia choćby kilku słów z „szarymi” obywatelami Korei Północnej, została zredukowana do zera. O zagospodarowanie wolnego czasu po pracy dbali gospodarze, dzięki uprzejmości których Kanadyjczyk mógł zobaczyć zapierające dech w piersiach swoją potęgą pomniki Kim Ir Sena (lub, jak chcą sami Koreańczycy, Kim Il Sunga), monumentalną, liczącą 170 metrów wysokości, Wieżę Dżucze (wzniesioną na cześć propagowanej przez dynastię Kimów ideologii), wyższy od paryskiego Łuk Triumfalny na górze Moran, jak również wykute we wnętrzu góry Muzeum Międzynarodowej Przyjaźni, w którym zebrano prezenty, jakie z całego świata napłynęły dla ojca obecnego przywódcy państwa. Jedynymi osobami, z jakimi Delisle stykał się w tym czasie – poza ściśle wyselekcjonowanymi pracownikami SEK, oficjalnymi „opiekunami” i tłumaczem – byli obcokrajowcy zakwaterowani w tym samym, co on, hotelu oraz aktywiści międzynarodowych organizacji pozarządowych, którym pozwolono działać w Korei Północnej po katastrofalnej w skutkach klęsce głodu, jaka nawiedziła kraj w połowie lat 90. XX wieku. To zaś nie służyło szczególnie poznaniu rzeczywistości.
Mimo to Kanadyjczykowi udało się w swoim komiksie stworzyć nader interesujący obraz miasta (a w szerszym kontekście także kraju) żyjącego w totalnej izolacji, który – co dodaje autorowi wiarygodności – jest spójny z tym, co znaleźć można na kartach naukowych opracowań poświęconych komunistycznej Korei. Wszechobecne inwigilacja i indoktrynacja, problemy z dostarczaniem energii elektrycznej (w wyniku których po zmroku praktycznie cała stolica, z wyjątkiem zawsze oświetlonej Wieży Dżucze, pogrąża się w ciemnościach), nieufność wobec obcych i nade wszystko bieda ekonomiczna, której nie udaje się ukryć nawet za monumentalnymi socrealistycznymi posągami i budowlami. Delisle jest uważnym obserwatorem, potrafi dodać dwa do dwóch, tym samym niekiedy z drobnych nawet przesłanek wysnuwa interesujące wnioski na temat otaczającej go rzeczywistości. Na dodatek jest człowiekiem niepozbawionym dowcipu i ten humor, nierzadko graniczący z ironią i sarkazmem, ba! nawet subtelną złośliwością, obecny jest także na kartach „Pjongjangu”. Inna sprawa, że – zakładając, iż tak było naprawdę – Kanadyjczyk pozwala sobie na żarty, mogące zapewne ściągnąć na głowy tych, którzy padli ich ofiarą, niemałe kłopoty. Jak w przypadku tłumacza, któremu podsuwa do przeczytania – z zaznaczeniem, że to ciekawa książka science fiction – „Rok 1984” George’a Orwella, czy pani technik od animacji, której opowiada o Bobie Marleyu, cytując jednocześnie tekst jednego z najbardziej znanych utworów pieśniarza z Jamajki: „Get up! Stand up! Stand up for your rights! Get up! Stand up! Don’t give up the fight!”.
Jak na przedstawiciela cywilizacji zachodniej przystało, Delisle dziwi się w Korei Północnej niemal wszystkiemu (nawet poplamionemu obrusowi w restauracji hotelowej). Dla Polaków – zwłaszcza tych ze starszego pokolenia, pamiętających jeszcze „dobrodziejstwa” PRL-u i innych krajów tak zwanej demokracji ludowej, poddawanych prokomunistycznej indoktrynacji w latach nauki szkolnej – tych zaskoczeń będzie mniej. Odnajdziemy nawet wiele podobieństw, choć nie zawsze będą to najprostsze analogie, w funkcjonowaniu różnych wersji tego samego systemu politycznego. Ale to już zupełnie inna sprawa… Delisle wykorzystuje w swoich rysunkach bardzo uproszczoną kreskę, stosuje ostre kontury, nawet postaciom nadaje, co prawda nie zawsze w pełni regularne, kształty geometryczne. Co zresztą świetnie sprawdza się w odwzorowaniu północnokoreańskiej rzeczywistości, a przede wszystkim – portretu miasta, które jawi się tym samym jako kolos całkowicie pozbawiony duszy. Puste ulice, na których tylko co jakiś czas pojawiają się tramwaje i przemykają – zaprogramowani jak roboty – ludzie; potężne budowle, w zamyśle mające służyć społeczeństwu, ale w praktyce stojące kompletnie niewykorzystane (vide centrum sportowe ze stadionem i dziesięcioma salami gimnastycznymi oraz kino otwierane raz na dwa lata na potrzeby Międzynarodowego Festiwalu Filmowego, na który swoje produkcje przez dłuższy czas wysyłały jedynie kinematografie Syrii, Libii, Iranu, Iraku i tym podobnych państw). Biorąc pod uwagę powyższe, tym większym zdziwieniem dla Kanadyjczyka jest wizyta w metrze, ukrytym kilkadziesiąt metrów pod powierzchnią (dzięki czemu może ono służyć również jako potężny schron przeciwatomowy) i oświetlonym jak… Las Vegas. Swoją drogą ciekawe, do której godziny?
„Pjongjang” nie wyjaśnia oczywiście wszystkich zawiłości życia w komunistycznej Korei. Po niektórych tematach autor jedynie się prześlizguje; najważniejsze jednak, że je w ogóle sygnalizuje, jak na przykład klęskę głodu z połowy lat 90., która mogła doprowadzić do śmierci nawet dwóch milionów ludzi, przywłaszczanie sobie przez hierarchów partyjnych i państwowych pomocy humanitarnej, istnienie obozów koncentracyjnych czy też porwania obywateli Korei Południowej (co w 1978 roku spotkało między innymi znanego reżysera filmowego Shin Sang-oka, wtrąconego do więzienia, a następnie zmuszanego do kręcenia filmów na zamówienie „następcy tronu”, czyli Kim Dzong Ila, w tym głośnego horroru fantasy „Pulgasari”). Bywa, że Delisle pozostawia pewne kwestie bez wyjaśnienia, jak chociażby sprawę niedokończonej budowy wieżowca hotelowego Ryugyong – pewnie dlatego, że sam nie potrafił znaleźć na nie wówczas odpowiedzi. Co wcale nie dziwi, skoro i dzisiaj jeszcze nie ma jasnych informacji na temat tego, czy ów mierzący 330 metrów obiekt zostanie kiedykolwiek oddany do użytku. Komiks Kanadyjczyka jest fascynującą lekturą, chociaż nieprawdziwe byłoby stwierdzenie, że jego lektura sprawia przyjemność. Cóż, trudno przecież odczuwać satysfakcję, czytając relację z podróży do kraju, który jest jednym wielkim gułagiem.
koniec
29 marca 2013

Komentarze

29 III 2013   12:26:35

wikipedia twierdzi, że Ryugyong będzie otwarty w tym roku, z zewnątrz jest skończony i od już kilku lat nie straszy swoim słynnym gołym szkieletem

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zupełnie jak nie trykoty
Dagmara Trembicka-Brzozowska

28 IV 2024

Ten album to taka „przejściówka” – rozpoczyna się sceną z „Wojen nieskończoności”, a akcja znajduje się najwyraźniej gdzieś przed albumem „King In Black”, w Polsce jak na razie nie wydanym, oraz późniejszymi komiksami m.in. z cyklu „Wojna światów” czy z Thorem w roli głównej. I jakkolwiek fabuła jest dość przeciętna, to jednak jest w „Czarnym” parę rzeczy wartych zobaczenia.

więcej »

Palec z artretyzmem na cynglu
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

27 IV 2024

„Torpedo 1972” to powrót po latach Luca Torelliego, niegdyś twardziela i zabijaki, a dziś… w sumie też zabijaki, ale o wiele bardziej zramolałego.

więcej »

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Ale o co chodzi
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Bycie ojcem jest męczące, ale też zabawne
— Maciej Jasiński

Pomścić córkę!
— Konrad Wągrowski

Kronika wypadków ojcowskich
— Konrad Wągrowski

Esensja czyta dymki: Grudzień 2016
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Kronika najdziwniejszego miejsca na Ziemi
— Sebastian Chosiński

Phenian, miasto zamknięte
— Robert Wyrzykowski

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.