Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Jason Aaron, Roland Boschi, Steve Dillon
‹Punisher MAX #9›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPunisher MAX #9
Scenariusz
Data wydania7 października 2020
RysunkiSteve Dillon, Roland Boschi
PrzekładMarek Starosta
Wydawca Egmont
CyklPunisher MAX
ISBN9788328196834
Format292s. 170x260mm
Cena89,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Powrót do domu
[Jason Aaron, Roland Boschi, Steve Dillon „Punisher MAX #9” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Dziewiąty tom „Punishera MAX” od Egmontu zawiera drugą połowę dwudziestodwuodcinkowej serii o tym samym tytule. Wychodziła ona za oceanem w latach 2010-2012 – scenariusze pisał autor niesamowitego „Skalpu”, czyli Jason Aaron, a za rysunki odpowiadał Steve Dillon. Oto Frank Castle, który najlepsze lata ma już dawno za sobą – teraz cierpi na słabości starego już ciała i męki dręczonego zbyt długo umysłu.

Marcin Knyszyński

Powrót do domu
[Jason Aaron, Roland Boschi, Steve Dillon „Punisher MAX #9” - recenzja]

Dziewiąty tom „Punishera MAX” od Egmontu zawiera drugą połowę dwudziestodwuodcinkowej serii o tym samym tytule. Wychodziła ona za oceanem w latach 2010-2012 – scenariusze pisał autor niesamowitego „Skalpu”, czyli Jason Aaron, a za rysunki odpowiadał Steve Dillon. Oto Frank Castle, który najlepsze lata ma już dawno za sobą – teraz cierpi na słabości starego już ciała i męki dręczonego zbyt długo umysłu.

Jason Aaron, Roland Boschi, Steve Dillon
‹Punisher MAX #9›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPunisher MAX #9
Scenariusz
Data wydania7 października 2020
RysunkiSteve Dillon, Roland Boschi
PrzekładMarek Starosta
Wydawca Egmont
CyklPunisher MAX
ISBN9788328196834
Format292s. 170x260mm
Cena89,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Pamiętamy tom ósmy. Władzę nad przestępczym światem Nowego Jorku objął Kingpin (realia „Punishera MAX” nie mają nic wspólnego z regularnym uniwersum Marvela, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby uznać, że „Ważniak” zrobił to dopiero teraz, gdy Punisher jest po sześćdziesiątce), który postanowił raz na zawsze usunąć zagrożenie ze strony Pogromcy. Bullseye, etatowy przeciwnik Daredevila, okazał się tym łotrem, któremu udało się złamać Punishera, dotrzeć do jego mrocznego wnętrza i wystawić na światło dzienne wszystkie koszmarne i wypierane tajemnice. Pogromca ledwo przeżył – połamany, poharatany, na granicy życia i śmierci, trafia w końcu tam, gdzie czeka na niego tysiąc drani pragnących odebrać mu życie – do więzienia na Wyspie Rykera.
Jason Aaron prowadzi narrację dwutorowo. Jeden wątek dotyczy samego pobytu Franka w więzieniu i nieustannemu zagrożeniu – w każdej chwili może pojawić się ktoś na tyle odważny, kto wpakuje mu kosę pod żebro. Drugi wątek to wspomnienia – Wietnam, powrót do domu i życie u boku rodziny, która z każdym dniem widzi w nim coraz bardziej obcego i przerażającego człowieka. Mamy tu do czynienia z bezpośrednią kontynuacją wizji Gartha Ennisa – „Punisher” narodził się w Wietnamie (patrz siódmy „Punisher MAX”), w dżungli zalanej krwią i usłanej stosami trupów. Frank nie boi się wojny – wręcz przeciwnie, jest jej ucieleśnieniem. Boi się domu, żony, dzieci, bliskości, normalnej, spokojnej egzystencji. Takie życie jest dla niego piekłem i więzieniem.
Gdy zaczyna się druga połowa dziewiątego tomu, a akcja przenosi się już poza więzienne mury, prosto w okolice wieży z kości słoniowej Wilsona Fiska, mamy wrażenie, że stoi oto przed nami finalna wersja Franka Castle’a. Taka, którą cegiełka po cegiełce budował Garth Ennis, a za wykończenie wziął się Jason Aaron. Ostatnie odcinki to opowieść naprawdę mocna i intensywna – pojawia się Elektra w roli ochroniarza Kingpina, jego żona postanawia wziąć sprawy w swoje ręce, nowojorska policja ściga Pogromcę, a on sam stacza się po równi pochyłej. Stary, zaszczuty, zmęczony i ledwo żywy wraca w końcu do domu – dosłownie i symbolicznie. Rozlicza się sam ze sobą, ze swoją przeszłością i całym życiem. Co dała jego trzydziestoletnia krucjata, skoro kończy się na tym, że ktoś taki jak Kingpin włada całą przestępczością na Wschodnim Wybrzeżu? Czy Punisher zmienił świat, skoro handel prochami nadal kwitnie, morderstw i gwałtów jest tyle samo, a korupcja ciągle istnieje? Pogromca okazuje się ostatecznie piekielnym Syzyfem, który walczy bardziej dla samego siebie, dla własnej żądzy wojny, a nie dla zbawienia świata. Aaron bardzo brutalnie traktuje mit „Punishera”, bardzo odważnie – i być może nie w smak zagorzałym fanom.
Trzeba jednak wiedzieć, że run Aarona nie wpisuje się do końca w sztandarowe hasło inicjatywy „MAX”. Miały to być z założenia komiksy o skrajnie realistycznych, „nie-komiksowych” fabułach – takie pokazujące, co by było, gdyby bohaterowie (w tym przypadku Punisher) istnieli naprawdę. Ennis trzymał się tych zasad, choć czasem dryfował w nieco mniej wiarygodne rejony – patrz chociażby Barrakuda. Aaron ani myśli się ich trzymać – jest lekko absurdalnie, „komiksowo”, z dużą dozą umownych rozwiązań fabularnych (najbardziej ewidentnym jest tutaj Kingpin w białym stroju, zamknięty w swoim Isengardzie jak Saruman Biały, z laską o kryształowej gałce w ręku). Aaron daje temu wyraz chyba najmocniej poprzez wprowadzenie takiej właśnie trójcy oponentów Punishera – Kingpin (władca Nowego Jorku), Bullseye (niemal zabijający bohatera) i Elektra (bezwzględna, psychopatyczna asystentka Wilsona Fiska). Usuńmy Punishera, podstawmy Diabła z Hell’s Kitchen i co otrzymamy? No właśnie – „Daredevila” Franka Millera, z którym scenarzysta prowadzi naprawdę rozbrajającą grę. No bo jak inaczej nazwać scenę, w której Bullseye leży całkowicie sparaliżowany w szpitalnym łóżku i odwiedza go jego niedawny przeciwnik, który kipi rządzą zemsty i trzyma pistolet w ręku? Aaron cytuje Millera znakomicie.
Dla porządku wspomnijmy jeszcze o krótkiej opowieści zamieszczonej na samym końcu – „Punisher MAX. X-Mas Special” z 2009 roku. Pogromca znowu toczy krwawe porachunki z włoskimi gangsterami – tym razem podczas Bożego Narodzenia. Średnia rzecz, przeciętnie narysowana, może nieco lepiej napisana – autorem jest Aaron, więc dlatego się to tu znalazło. Ale specjalnej uwagi nie będę temu poświęcał. Dziewiąty tom „Punishera MAX” kończy opowieść Jasona Aarona i Steve’a Dillona. Przed nami jeszcze jeden, ostatni tom cyklu – choć to nie koniec „Punishera” w Egmoncie.
koniec
19 lipca 2021

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Palec z artretyzmem na cynglu
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

27 IV 2024

„Torpedo 1972” to powrót po latach Luca Torelliego, niegdyś twardziela i zabijaki, a dziś… w sumie też zabijaki, ale o wiele bardziej zramolałego.

więcej »

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Zagubiony w samym sobie
Andrzej Goryl

25 IV 2024

„Czarny Młot” to seria, która miała bardzo intrygujący początek, ciekawie się rozwijała, ale jej zakończenie było co najmniej rozczarowujące. Po drodze ukazało się też kilka komiksów pobocznych, które w większości nie prezentowały zbyt wysokiego poziomu. Podobnie sprawa się ma z najnowszą publikacją z tego uniwersum – albumem „Pułkownik Weird. Zagubiony w kosmosie”.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

To nie jest kraj dla starego Punishera
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż twórcy

Twoje zdrowie, John!
— Andrzej Goryl

Niech się stanie rzeź
— Andrzej Goryl

Rozbijanie baniek
— Marcin Knyszyński

Okultysta z sąsiedztwa
— Andrzej Goryl

Inwazja prosto z piekła
— Marcin Knyszyński

Powrót z martwych
— Marcin Knyszyński

„John Smith”. Aha.
— Marcin Knyszyński

Po bandzie
— Marcin Knyszyński

Co za degenerat!
— Marcin Knyszyński

„MAX” ale na wesoło
— Marcin Knyszyński

Tegoż autora

Beznadziejna piątka
— Marcin Knyszyński

Oto koniec znanego nam świata
— Marcin Knyszyński

Miecze i sandały
— Marcin Knyszyński

Z rodzynkami, czy bez?
— Marcin Knyszyński

Hola, hola, panie Straczynski!
— Marcin Knyszyński

Żadna dziura nie jest dość głęboka
— Marcin Knyszyński

Uczta ekstremalna
— Marcin Knyszyński

Straczynski Odnowiciel
— Marcin Knyszyński

Cztery wywiady, coś tam pomiędzy i pogrzeb
— Marcin Knyszyński

Bez emocji
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.