Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Steve Dillon, Garth Ennis, William Simpson
‹Hellblazer - Garth Ennis prezentuje #4›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHellblazer - Garth Ennis prezentuje #4
Scenariusz
Data wydania3 czerwca 2020
RysunkiWilliam Simpson, Steve Dillon
PrzekładMarek Starosta
Wydawca Egmont
CyklHellblazer
ISBN9788328196315
Format464s. 167x255mm
Cena129,99
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Okultysta z sąsiedztwa
[Steve Dillon, Garth Ennis, William Simpson „Hellblazer - Garth Ennis prezentuje #4” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
John Constantine został stworzony przez Alana Moore’a na potrzeby „Sagi o Potworze z Bagien”. Wyszczekany mag-cwaniak z klasy robotniczej błyskawicznie zyskał sympatię czytelników i parę lat po debiucie doczekał się własnej serii, zatytułowanej „Hellblazer”. Pierwszym scenarzystą tego cyklu był Jamie Delano, jednak wiele osób uznaje numery pisane przez Gartha Ennisa za najlepsze odcinki serii (autor był nawet dwukrotnie nominowany za nie do nagrody Eisnera).

Andrzej Goryl

Okultysta z sąsiedztwa
[Steve Dillon, Garth Ennis, William Simpson „Hellblazer - Garth Ennis prezentuje #4” - recenzja]

John Constantine został stworzony przez Alana Moore’a na potrzeby „Sagi o Potworze z Bagien”. Wyszczekany mag-cwaniak z klasy robotniczej błyskawicznie zyskał sympatię czytelników i parę lat po debiucie doczekał się własnej serii, zatytułowanej „Hellblazer”. Pierwszym scenarzystą tego cyklu był Jamie Delano, jednak wiele osób uznaje numery pisane przez Gartha Ennisa za najlepsze odcinki serii (autor był nawet dwukrotnie nominowany za nie do nagrody Eisnera).

Steve Dillon, Garth Ennis, William Simpson
‹Hellblazer - Garth Ennis prezentuje #4›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHellblazer - Garth Ennis prezentuje #4
Scenariusz
Data wydania3 czerwca 2020
RysunkiWilliam Simpson, Steve Dillon
PrzekładMarek Starosta
Wydawca Egmont
CyklHellblazer
ISBN9788328196315
Format464s. 167x255mm
Cena129,99
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Nie będę wyrokował, czy rzeczywiście Ennis lepiej się sprawił od Delano, ale na pewno umiejętnie wykorzystał i rozwinął stworzone przez poprzednika podwaliny, a sprawność, z jaką prowadził tę postać, ugruntowała jego pozycję na rynku amerykańskim. Pisanie „Hellblazera” dało mu też okazję do przećwiczenia pewnych motywów przed rozpoczęciem swojego opus magnum – „Kaznodziei”.
Ale po kolei. Egmont już wcześniej wydawał ennisowe „Hellblazery”, ale dopiero teraz udało się opublikować całość w trzech grubych tomach. Omawiany tu drugi z nich zawiera krótsze historie, zamykające się w jednym, dwóch i trzech zeszytach, jednak przy ich pomocy autor buduje większą fabułę, skupiającą się na starciu Constantine’a z samym Szatanem. Ta jednak toczy się niemal mimochodem, autor raz po raz napomyka o niej, porusza związane z nią wątki, ale główny nacisk w tym tomie położony jest na związek Johna i Kit. To właśnie on jest dla protagonisty kluczowy, to problemy z nim związane sprawiają, że Constantine podejmuje określone decyzje. Ennis doskonale wie, jak to rozegrać – czytelnik nawet przez chwilę nie ma wątpliwości, co jest naprawdę ważne. Nawet jeśli czyta kolejne fabuły o porywaczach zwłok, demonach, duchach, aniołach czy wampirach, to w centrum zawsze znajdują się kwestie jak najbardziej ludzkie. Nadnaturalne i zwyczajne są tutaj nierozerwalnie ze sobą związane, dopełniają się wzajemnie, tworząc świat, gdzie groza może uderzyć z każdej strony – niekoniecznie tej nadprzyrodzonej.
Ennisowi wychodzi to tak naturalnie, że nawet gdy pisze cały zeszyt pozbawiony jakichkolwiek elementów horroru (pokazuje imprezę urodzinową Constantine’a), to odbiorca nawet tego nie zauważa. Delano osadzał swoje scenariusze w konkretnej rzeczywistości społecznej i Ennis kontynuuje ten trend – u wcześniejszego scenarzysty główny nacisk był położony na patologie rządów Thatcher. Irlandczyk stawia na zagrożenie reprezentowane przez rosnących w siłę faszystów. Ennis nie bawi się w półśrodki. Kiedy wprowadza ich na scenę, robi to z siłą młota walącego czytelnika w twarz, czyniąc z faszystów siłę, która rzeczywiście wywołuje w czytelniku niepokój.
Constantine Ennisa jest przede wszystkim cwaniakiem – większość problemów rozwiązuje przy pomocy sprytu, a nie sztuk tajemnych. Jednak jak zwykle wszystkie jego decyzje prowadzą do kolejnych problemów i cierpienia bliskich – Ennis bardzo umiejętnie rozgrywa te sceny, pozwalając czytelnikowi poczuć do Johna jednocześnie sympatię i pogardę.
Ennis jest autorem, który jak mało kto potrafi pisać dialogi. Świetnie czuje język, rytm i tempo wypowiedzi. Rozmowy i monologi postaci po prostu u niego płyną, z równą zręcznością potrafi stworzyć przekonującą „ścianę tekstu”, jak również podsumować scenę jednym celnym zdaniem. Dzięki temu jego cykl czyta się wybornie, autor nie pozwala się czytelnikowi ani przez chwilę nudzić – nawet jak pokazuje typowe „gadające głowy”.
Za rysunki w tym albumie odpowiadają Steve Dillon i Will Simpson – głównie pierwszy z nich. Dillon doskonale rozumie się z Ennisem (twórcy zrobili razem mnóstwo komiksów – w tym „Kaznodzieję”) i świetnie potrafi oddać brutalne wizje scenarzysty. Jego kreska na pierwszy rzut oka może wydawać się sztywna oraz pozbawiona wyrazu, ale to tylko pierwsze wrażenie – przeglądając kolejne kadry, dostrzega się, jak znakomicie artysta oddaje mrok i brud ludzkiej duszy, a twarze jego postaci znakomicie wyrażają emocje (zwłaszcza te negatywne).
Drugi tom ennisowego „Hellblazera” potwierdza klasę scenarzysty. Irlandzki autor świetnie czuje tę postać i oferuje czytelnikom historie, które nie tylko wywołują niepokój, ale też pozwalają poczuć emocjonalną więź z bohaterami.
Plusy:
  • ciekawe, dobrze skrojone fabuły
  • bardzo dobre łączenie elementów nadnaturalnych z powszednimi
  • wiarygodnie przekazane emocji i odczucia bohaterów
  • rysunki doskonale oddające mrok i brud scenariuszy
  • świetnie napisane dialogi
Minusy:
  • brak
koniec
14 lipca 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zupełnie jak nie trykoty
Dagmara Trembicka-Brzozowska

28 IV 2024

Ten album to taka „przejściówka” – rozpoczyna się sceną z „Wojen nieskończoności”, a akcja znajduje się najwyraźniej gdzieś przed albumem „King In Black”, w Polsce jak na razie nie wydanym, oraz późniejszymi komiksami m.in. z cyklu „Wojna światów” czy z Thorem w roli głównej. I jakkolwiek fabuła jest dość przeciętna, to jednak jest w „Czarnym” parę rzeczy wartych zobaczenia.

więcej »

Palec z artretyzmem na cynglu
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

27 IV 2024

„Torpedo 1972” to powrót po latach Luca Torelliego, niegdyś twardziela i zabijaki, a dziś… w sumie też zabijaki, ale o wiele bardziej zramolałego.

więcej »

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Jak być diabłem diabła?
— Marcin Knyszyński

Tegoż twórcy

Twoje zdrowie, John!
— Andrzej Goryl

Niech się stanie rzeź
— Andrzej Goryl

Inwazja prosto z piekła
— Marcin Knyszyński

Powrót z martwych
— Marcin Knyszyński

„John Smith”. Aha.
— Marcin Knyszyński

Po bandzie
— Marcin Knyszyński

„MAX” ale na wesoło
— Marcin Knyszyński

Powrót do domu
— Marcin Knyszyński

Demon na tronie z czaszek
— Marcin Knyszyński

Zacne sędziowskie archiwa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Zagubiony w samym sobie
— Andrzej Goryl

Zamknięcie etapu
— Andrzej Goryl

Taka zwyczajna magia
— Andrzej Goryl

Komiks zaledwie bardzo dobry
— Andrzej Goryl

Sprawiedliwość w kosmosie
— Andrzej Goryl

Koniec przeszłości
— Andrzej Goryl

Ultimates, rząd i mutanci
— Andrzej Goryl

Inne czasy, inni samuraje
— Andrzej Goryl

A więc do przodu!
— Andrzej Goryl

Twoje zdrowie, John!
— Andrzej Goryl

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.