Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 13 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Krzysztof Gawronkiewicz, Dennis Wojda
‹Mikropolis. Przewodnik turystyczny›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMikropolis. Przewodnik turystyczny
Scenariusz
Data wydania2001
RysunkiKrzysztof Gawronkiewicz
Wydawca Siedmioróg
CyklMiasteczko Mikropolis
ISBN-1083-7162-949-4
Format64s.
Cena20,-
Gatunekobyczajowy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

O dwóch takich co komiks zrobili

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 »

Esensja Komiks

O dwóch takich co komiks zrobili

DW: Właściwie może nie jest to już komiks. Komiks to "Kaczor Donald" i "X-men". Coś, co jest lepsze i na wyższym poziomie, to już coś innego.
KG: Ja to nazywam czasami opowiadaniem. Ale nie komiksowym.
DW: Użyję takiego przykładu, może dosyć typowego. Przeciętny Belg czyta dużo albumów komiksowych, na wysokim poziomie, literackich, ale zdarza się, że w dzieciństwie nigdy nie czytał komiksu! Dopiero odkrył go, te fajniejsze rzeczy, jak już był trochę starszy. Wtedy, kiedy odkrył fajne kino i dobrą muzykę.
E: Ale komiks jest tam zdecydowanie inaczej traktowany.
KG. Taki wyrafinowany odbiorca, jeśli mu czegoś jeszcze brakuje, kupuje sobie bardzo drogi komiks, który jest rodzajem twórczości, tyle tylko, że w kadrach.
My nie wiemy, o co chodzi, to wygląda wszystko estetycznie, ale on się tym fascynuje. Komiks traktowany jest tam jako sztuka wysoka.
DW: Nie trzeba docierać do fajnego komiksu przez złe komiksy.
KG: Wystarczy coś dobrego. I tyle.
DW. I mamy nadzieje, że Mikropolis może będzie, a może już jest komiksem, który będą mogli czytać nawet ci ludzie, którzy komiksu nie lubią. Wielu naszych znajomych i ludzi, których spotykamy, a którzy czytają Mikropolis, to ludzie, którzy komiksem wcale się nie interesują.
E: To jest to, co zostało powiedziane wcześniej, że nie jest to komiks środowiskowy, że on zaistniał inną drogą.
KG. To co powstanie jest najważniejsze w komiksie, podobnie jak w innych dziedzinach. Ktoś bierze do ręki jakieś dzieło, czy książkę, czy komiks i mu się to podoba. Po prostu go to wciąga. Zapomina o rysunku, o sposobie skadrowania, jakim językiem jest to napisane. Wciąga go po prostu historia.
E: Poznaliście się na studiach, wychowani w różnych środowiskach, w innych państwach. Jak to się stało, że teraz tworzycie komiksy wspólnie?
KG: Ja na początku nie wiedziałem, że Dennis interesuje się komiksami. Podczas naszych pierwszych spotkań spodobała mi się jego wyobraźnia, sposób myślenia, jego dowcipy, jakieś dziwne zestawienia zdań, słów, komentarzy. Wydaje mi się, że już wcześnie namolnie namawiałem go, że musimy jakiś komiks zrobić, żeby napisał coś dziwacznego, obojętnie z jaką puentą. Wydawało mi się, że podobnie myślimy; inaczej, ale gdzieś tam się stykaliśmy. Potem przez "Kelwina i Celsjusza" musieliśmy już robić komiksy wspólnie i dziś z perspektywy czasu wydaje się, że to pismo ukształtowało naszą historię.
Tamten komiks został spreparowany na potrzeby wydawnictwa i musieliśmy wpasować się pewne ramy, w stylistykę tego pisma.
Ciekawe jest na przykład jeszcze to w naszej współpracy, że tylko jeden raz zrobiliśmy Mikropolis tak dla siebie, w pozostałych przypadkach były one robione na zamówienie. Przy czym nigdy nie narzucano nam pomysłów czy historii. Przykładem jest "Co jest grane" [dodatek "Gazety Wyborczej" - przyp. red.], którego Mikropolis miało być integralną częścią, gdzie mieliśmy wolną rękę.
E: Czy podział ról jest jasny? Wasze komiksy zawsze jednoznacznie określają kto z was jest odpowiedzialny za scenariusz, a kto za stronę plastyczną. Ale czy naprawdę tak to jest? Czy ty Krzysiek rysujesz dokładnie według scenariusza Dennisa i czy ty z Dennis otrzymujesz od kolegi jakieś sugestie? Jak pracuje Wasz komiksowy duet?
KG: Pierwszy oczywiście jest scenariusz. Często się zdarza, że dzwonię do Dennisa i sugeruję jakieś zmiany, to na to, czy wytnijmy jakieś zdanie. Ale nie ingeruję w zakończone scenariusze na poziomie fabuły, chociaż często też zanim jeszcze Dennis weźmie się za jego spisanie wspólnie obgadujemy pomysł.
DW. Krzysiek jest żywym dyktafonem. Mówię do niego, słuchaj rok temu miałem pomysł: było tam drzewo. Pamiętasz? Krzysiek przewija do tyłu i zaczyna opowiadać: To drzewo zrobiło coś tam i coś tam. I wszystko mi się przypomina, mogę to już zanotować. Okazuje się, że często rozmawiamy o pomysłach, i z takiej rozmowy wynika kilka historyjek. Czasami jest tak, że Krzysiek twierdzi, że on tego nie rozumie, ale i tak narysuje.
KG. To prawda. Nieczęsto, ale kilka razy tak się zdarzyło, że nie wiedziałem o co chodzi. Wtedy staram się dopasować grafikę, jakieś dziwne kolory...
DW. To jest jak z muzyką. Może ci się podobać, ale nie słuchasz tekstu.
Plansza z komiksu
Plansza z komiksu
E: Teraz pytania o wasze indywidualne losy. Myślę, że wszyscy pamiętają "Burzę" Krzyśka do scenariusza Macieja Parowskiego. Jakie są dalsze losy tego komiksu, bo znamy ją tylko z fragmentów?
KG: Komiks był zamówiony do "Fantastyki" w 90 roku. I kiedy skończyłem 20 czy 22 plansze - to była gdzieś połowa albumu - okazało się, że "Fantastyka" nie chce tego komiksu. Bez wyraźnych powodów. Wszystko się rozmyło. Komiks miał iść w odcinkach. W międzyczasie jeszcze pojawił się "CDN", ale też upadł. "Burza" miała się ukazać właśnie w "CDN", była nawet zajawka.
W każdym bądź razie komiks był zamawiany dla "Fantastyki", gdzie miał iść w odcinkach. Wtedy Maciek Parowski postawił jeszcze na inną serię, którą napisał, "Naród wybrany". I powiedział mi, cyzeluj tam jeszcze troszkę, dorysuj parę stron, puścimy za rok. I tak to się rozmyło. Nigdy nie otrzymałem jasnej odpowiedzi.
E: Światło dzienne ujrzało zatem tylko parę plansz z tych, które są narysowane?
KG: Tak, są takie plansze, których nikt na dobrą sprawę nie widział.
E: I nikt nie jest komiksem zainteresowany?
KG: Do tej pory nie starałem się o publikację. Maciek wciąż od czasu do czasu się mnie pyta, co z "Burzą". Ale na tym kończy się rozmowa. Ja mam materiały, żeby puszczać w odcinkach, po cztery plansze, jak to było zaplanowane. Połowa materiału jest gotowa, ale w międzyczasie straciłem entuzjazm. Trzeba było zacząć zarabiać, a "Burzę" rysowałem w sumie trzy lata z przerwami zanim zakończyłem. Czasami dorysuję jeszcze rysunek, czy szczegół. Natomiast bardzo chętnie komiks bym skończył, gdyby znalazł się wydawca. Do tej pory chodząc po księgarniach, na przykład do Pelty często zaglądam, to jak widzę typ samolotu, który wiem, że będzie mi potrzebny do dokumentacji, to daną publikację kupuję. Nawet niedawno wybuliłem 50 złotych na małą broszurkę, w której jest jedno ujęcie potrzebne mi do "Burzy" - tankowanie japońskiego bombowca z 39 roku. Myślę sobie, że a nuż narysuję kiedyś tę "Burze" pewnie, niech to sobie tam leży...
E: A jaka będzie przyszłość komiksu "Achtung Zelig"?
KG. Właśnie skończyłem pierwszą, 30-stronicową historyjkę. Mam zamiar sam ją wydać przez jakieś znajome wydawnictwo. Zostało dosłownie parę kosmetycznych poprawek na komputerze i liternictwo. Chciałbym, żeby jeszcze w tym roku się to ukazało.
E: A teraz Dennis. Czy wybór Krzyśka jako rysownika to odejście od rysowania na dobre?
DW: Ja parę rzeczy zrobiłem na konwenty i to tylko na konwenty tak naprawdę. Na większą skalę rysować nie będę, bo bardziej podoba mi się pisanie.
E: Widziałem twoje własne komiksy i Mikropolis bardzo je przypomina klimatem... Czy to właśnie Twój wpływ na warstwę plastyczną?
DW: W przypadku "Kelwina i Celsjusza" to formę narzucało nieco pismo. Można powiedzieć, że były to komiksy, które wizualnie są komiksami dla dzieci, ale treść jest trudniejsza, metafizyczna. Takiego samego rodzaju komiksy goszczą w szwedzkich dziennikach na stronach komiksowych. To tak, jakby to w Polsce było w "Gazecie Wyborczej", albo "Rzeczpospolitej".
Z drugiej strony, moja dziewczyna twierdzi, że mam szwedzkie poczucie humoru, że tkwi we mnie pozostałość po tym, na czym się wychowałem, więc może w tym sensie wpływam na nasze z Krzyśkiem komiksy.
E: Możecie zdradzić wasze pozamikropolisowe plany, o ile takie są?
KG: To może ja na początek opowiem o naszej ostatniej rozmowie telefonicznej, ta historia rzuca dodatkowe światło na nasze wspólne rysowanie komiksów. Dennis zadzwonił do mnie i opowiedział mi scenariusz, który napisał dla Krzysztofa Ostrowskiego.
Opowiada w pewnej chwili o umiejscowieniu akcji tego komiksu. Mówi "wiesz, gdzie jest ulica Tamka, tam jest taki dom ceglany". Ja mówię, "wiem, bo ja tam umieściłem bohatera swojego komiksu". Dennis o tym nie wiedział. Rok wcześniej Grzegorz Janusz napisał kryminalny scenariusz. Dennis też wymyślił scenariusz kryminalny. I jak się okazało na zdjęciach, bo ja tą okolicę obfotografowałem, umieściliśmy naszych bohaterów obok, jako sąsiadów. Przy czym mój bohater jest detektywem, a Dennisa - inspektorem.
DW: Mam plan, żeby pociągnąć coś dalej z nadinspektorem Nowakowskim z komiksu "Tabula Rasa", bo myślę, że to fajna postać. Planuję napisać kilka scenariuszy dla różnych rysowników.
Logo miasteczka
Logo miasteczka
KG: Ale niewykluczone, jeśli ten ambitny plan się powiedzie, żeby później rysownicy razem rysowali jakiś scenariusz. Też mamy taki plan, nieco dziwaczny, żeby ci bohaterowie gdzieś tam się pojawiali z poszczególnych komiksów. To, co robiliśmy w "Tabula Rasa" i "Mikropolis".
DW: Na przykład pojawia się w "Tabula Rasa" taksówkarz z "Mikropolis".
E: Wzorujecie się na życiu?
« 1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »
Jordi Bayarri<br/>Fot. Irene Marsilla, lasprovincias.es

Staram się, żeby to nie były suche, biograficzne fakty
Jordi Bayarri

7 VIII 2023

O pracy nad serią „Najwybitniejsi naukowcy” z Jordim Bayarrim rozmawia Marcin Osuch.

więcej »

Postanowiłem „brać czas”
Zbigniew Kasprzak

29 I 2023

Rozmowa o komiksach i nie tylko, przeprowadzona przez Marcina Osucha i Konrada Wągrowskiego ze Zbigniewem Kasprzakiem. Spotkanie z artystą odbyło się na jesieni zeszłego roku dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.