Rozmowy na zadany temat: Kino superbohaterskie, „Batman Początek” i diabli wiedzą co jeszczeDaniel Gizicki, Tomasz Kontny, Krzysztof Lipka-Chudzik
Daniel Gizicki, Tomasz Kontny, Krzysztof Lipka-ChudzikRozmowy na zadany temat: Kino superbohaterskie, „Batman Początek” i diabli wiedzą co jeszczeKLC: Myślę, że film powinien się spodobać osobom, które komiksów nie czytały. Chociaż w recenzjach pojawiały się pytania, po co to kręcić w tonacji realistycznej, skoro to jest i tak nierealistyczne. Tego się nie przeskoczy, prawda? Właśnie dlatego pierwsze pół godziny, z tymi bajkowymi ninjami, cholernie mi się nie podobało. Nastawiłem się rzeczywiście na realizm trochę millerowski, trochę z "Long Halloween" czy innych rzeczy. Ale początek filmu mi się spodobał - Bruce Wayne w więzieniu na Dalekim Wschodzie... Totalne zaskoczenie - co on tu robi!? A potem nagle przychodzi Qui-Gon Jinn z "Gwiezdnych Wojen", przy czym tym razem jest po Ciemnej Stronie Mocy. DG: I mówi "młody padawanie, ja cię wszystkiego nauczę, będzie fajnie". KLC: Dokładnie! Pójdź, dziecię, ja cię uczyć każę. I trochę mi entuzjazm zelżał. Na szczęście potem, kiedy akcja przeniosła się do Gotham City, odetchnąłem z ulgą. Wreszcie się zaczął ten "Batman", na którego czekałem. DG: A ja w tym momencie właśnie trochę się zdenerwowałem, ponieważ pojawiła się moja ukochana aktorka...
Wyszukaj / Kup KLC: Hyhyhy. DG: ...poziom adrenaliny od razu mi się podniósł, bo myślałem, że krzyknie do niego "Dawson, Dawson". I kolejna opowieść o osobie towarzyszącej. Moja dziewczyna jest prawnikiem... KLC: No trudno, wybaczamy. DG: ...no i jak ona zobaczyła tę cudowną dzierlatkę w roli zastępcy prokuratora generalnego, to buchnęła śmiechem. Mi się to udzieliło, bo sobie pomyślałem - dążymy do realizmu, a mamy osobę, która kompletnie nie spełnia wymogów. KLC: Wiecie co, podejrzewam - taki mój luźny domysł niepoparty żadnym dowodem - że tą postacią miał być Harvey Dent. Natomiast pewnie któryś producent z Warner Bros. poskrobał się w głowę i pomyślał - sami faceci są w tym filmie, a gdzie kobiety? Potrzebujemy kobiety! I dlatego w jakimś momencie zamiast Denta pojawiła się Katie Holmes. DG: To oczywiste - babka musi być! Jucha, babka i trochę humoru, nie? KLC: Ta jest. TK: No to w takim razie humor i aktorzy. KLC: Właśnie. W "Batmanach", wszystkich czterech, tak naprawdę są dwie postaci, które pojawiły się we wszystkich produkcjach - komisarz Gordon i Alfred. Przyznaję się szczerze, że strasznie mi przeszkadzali, jeden i drugi. Ponieważ Alfred komiksowy, jakkolwiek pomocny paniczowi Bruce′owi, jest facetem o niesamowicie ciętym języku, który przejawia zdrowy dystans do tego... TK: ...i tu tego nie ma. KLC: A u Burtona było? W czterech poprzednich "Batmanach" mieliśmy do czynienia z takim dobrotliwym dziadkiem, który chodził sobie... DG: ...pogłaskał po główce. TK: ...przylepił plastry. KLC: Tak, postukał młoteczkiem, ewentualnie naprawił samochód i to wszystko. Z kolei zamiast komisarza Gordona pojawiał się jakiś starszy pan z mocna zadyszką i widać było, że nie powinien jeść tłustych potraw, powinien natomiast bardzo na siebie uważać, bo ma wysoki poziom cholesterolu. Przy czym kompletnie nie przypominał komisarza Gordona takiego, jakiego znamy. Bardzo mi tych dwóch facetów przeszkadzało. Na "Batmanie" Nolana odetchnąłem z ulgą. Zawsze wyobrażałem sobie w roli Alfreda Anthony′ego Hopkinsa, zresztą nie tylko ja, bo producenci złożyli mu propozycję, ale odmówił. I tak w obsadzie znalazł się Michael Caine. I przynajmniej odrobinę ciętego języka w tym filmie zauważyłem. TK: Odrobinę. Za mało. KLC. Niemniej jednak on mu pomaga. Przepraszam, nie może go cały czas tłuc po głowie. Druga sprawa - Gary Oldman jako komisarz Gordon też mi się podobał, chociaż oczywiście - jestem wredna małpa - ja się lubię czepiać. Strasznie mi zaszwankowała scena, w której mały Bruce Wayne siedzi po zabójstwie swoich rodziców na posterunku, pojawia się mundurowy, a ja myśle - kurna, przecież tu coś jest nie tak. Wszyscy wiedzą przecież, że Gordon przyjechał do Gotham City z Chicago i go tam jeszcze wtedy nie było.
Wyszukaj / Kup TK: Wszyscy wiedzą? KLC: No nie, przepraszam. Może podejdę do zjawiska z innej strony. Nie wiem, czy znacie komiksy o Asteriksie, które pokazują bohaterów w latach dziecinnych. Tam źródłem komizmu jest to, że Asteriks i Obeliks są chłopcami, natomiast Panoramiks i Geriatriks, który u nas jest Długowieczniksem, wyglądają dokładnie tak samo, jak w zwyczajnych odcinkach, czyli są po prostu starymi dziadkami. Zauważcie, że w momencie, w którym Wayne jest dzieciakiem, który opłakuje swoich rodziców, to komisarz Gordon i Alfred wyglądają dokładnie tak samo. To mi zazgrzytało. DG: Możemy to złożyć na karb tego, że imperium Wayne′a wynalazło jakiś... KLC: Nie zapłacili charakteryzatorowi. TK: Wracając do aktorów. Naczytałem się w recenzjach dużo piania nad fantastycznymi małymi rolami jak ta Hauera, Freemana... KLC: Mnie rozwalił Tom Wilkinson, ponieważ kojarzyłem tego aktora zazwyczaj z rolami łagodnych dobrotliwych starszych panów. Chociażby "Goło i wesoło", czy "Zakochany bez pamięci". Tymczasem on tutaj gra pełnokrwiste bydlę. Jest to rola, z którą w życiu bym go sobie nie skojarzył i bardzo mi się w tej roli podoba. TK: No dobra, ale czy wcielanie się tych aktorów w role, do których nie byli dopasowani w naszej wyobraźni, to jest taka specjalna zaleta? KLC: Przyznaję, że chętnie zobaczyłbym Morgana Freemana wreszcie w jakiejś negatywnej roli, bo mam tego już trochę dosyć... W każdym filmie wygląda jak św. Józef, oczywiście gdyby św. Józef był czarny. I tutaj, niestety, też taki jest. Natomiast do aktorstwa bym się tu nie przyczepiał. Właśnie wydaje mi się, że wizytówką dobrego filmu superbohaterskiego, każdego dobrego filmu, jest to, jakich aktorów udało się reżyserowi zgromadzić i jak ich poprowadził. Dlatego na przykład nie przekonuje mnie "Hellboy", który ma tylko jednego dobrego Rona Perlmana, a cała reszta niech się wbije w beczkę po śledziach.... TK: Ulubiony film Daniela, uważaj! DG: Właśnie nie ulubiony, ja nie dooglądałem do końca. KLC: ...nie przekonuje mnie "Daredevil", który też pod względem aktorskim jest katastrofą, bo tak naprawdę tylko postacie negatywne wzbudzają jakieś tam emocje. Natomiast dwoje głównych bohaterów to absolutnie bezpłciowa para. Miary goryczy dopełnia "Elektra" - nie wiem, po co ten film nakręcono. Jeśli powiecie mi: "dla kasy", to ja wam powiem tak. Producenci z Marvela zdążyli (a przynajmniej powinni) nauczyć się, że bardziej opłacają im się filmy zrobione dobrze, takie jak "Spider-Man", niż pawie typu "Elektra". W związku z czym jeżeli robią film dla kasy, to powinni wiedzieć, że warto nad filmem, aktorami, fabułą - popracować. Dlatego tłumaczenie "dla kasy" do mnie nie przemawia.
Wyszukaj / Kup TK: Moim zdaniem "Batman - Początek" zebrał zbyt wiele niezasłużonych pochwał. Aktorzy nie są super-hiper, dialogi nie zapadają w pamięć, a fabuła mogłaby być lepsza. KLC: Mogę zgodzić się z tym, że Nolan chciał chwycić zbyt wiele srok za ogon. Jego film jest po części kryminałem, po części opowieścią o ninjach, po części - z przymrużeniem oka - dramatem psychologicznym, komedią... DG: ...filmem romantycznym. KLC: ...też. I tak naprawę nie bardzo wiadomo, do jakiej szufladki go włożyć. Natomiast chciałem zwrócić uwagę na jedną rzecz. To tak naprawdę pierwsza udana produkcja na koncie DC Comics, ponieważ w ostatnich latach rynek kina superbohaterskiego zdominował Marvel. Prawie każdy tytuł z ostatnich lat, jaki wymienimy, należy do Marvela. W tym momencie strasznie mnie dziwi długoletnie milczenie DC Comics, ponieważ oni - teoretycznie - są w idealnej sytuacji. Siedzą w kieszeni u potentata filmowego Warner Bros., nie muszą szukać sponsora, podpisywać kontraktów z wytwórniami filmowymi, chodzić i żebrać. Mają materiał, tylko brać, filmować i zarabiać. Tymczasem okazuje się, że w ostatnich latach zostali kompletnie z rynku filmowego wysiudani i zobaczcie, czym próbowali Marvela przebić. Pierwsza próba - "Catwoman", po naszemu "Kobieta-Kot". Boże, co to było! Powiedzcie mi, co to było! TK: Bałem się na to iść. KLC: Ja się na to wybrałem, oczywiście. Jak niektórzy chodzą z obowiązku na filmy o Batmanie, to ja z obowiązku wybrałem się na "Kobietę-Kota". I cierpiałem naprawdę bardzo poważnie, ponieważ jest to film, który absolutnie - w najmniejszym nawet stopniu - nie zgadza się z oryginałem. Poczynając od tego, że bohaterka jest kimś innym i ma fatalną fryzurę z serii "kiczowate lata 80.". DG: I ma fajną czapkę. KLC: Jako lekarstwo po tej idiotycznej, przerysowanej groteskowości "Kobiety-Kota", zaaplikowałem sobie normalny zeszyt z serialu "Catwoman", który wychodzi w USA. I co my tam mamy? Akcja toczy się w ciągu jednej nocy. W pewnym momencie na jakimś dachu Gotham City spotykają się Catwoman i Batman. Rozmawiają w najlepsze, po czym stwierdzają - "na cholerę nam w ogóle te peleryny, wszystkie kostiumy, zróbmy sobie wolne na jedną noc". I poszli na randkę. Cały odcinek tak naprawdę opowiada o tym, jak Selina Kyle i Bruce Wayne idą sobie do kina, kawiarni, na spacer, rozmawiają, jest miło i sympatycznie... Czyta się to fantastycznie. Tego mi brakuje w tych filmach. To jest realizm, o którym mówiliśmy w opowieściach o superbohaterach. Przyznaję się do tego, że jeżeli chodzi o komiksy, najbardziej lubię te momenty, kiedy się nic nie dzieje. Największym wyzwaniem dla scenarzysty jest pokazać codzienność, chwile odpoczynku. Nie jest żadną sztuką zaś pokazać, jak ten zły i dobry się tłuką. To każdy potrafi. Dlatego też bardzo podobają mi się w "Ultimates" wszystkie te interwały pomiędzy pojedynkami. Zwłaszcza scena, kiedy bohaterowie siedzą w jednym pokoju i zgadują, kto by ich zagrał, gdyby zrobili o nich film. Mistrzostwo świata. Podobnie w "Kaznodziei". W ostatnio wydanym u nas "Krew i whisky" tak naprawdę nic się nie dzieje i to jest najfajniejsze, bo postaci siedzą, rozmawiają, jest gra emocji pomiędzy nimi. |
O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch
więcej »O pracy nad serią „Najwybitniejsi naukowcy” z Jordim Bayarrim rozmawia Marcin Osuch.
więcej »Rozmowa o komiksach i nie tylko, przeprowadzona przez Marcina Osucha i Konrada Wągrowskiego ze Zbigniewem Kasprzakiem. Spotkanie z artystą odbyło się na jesieni zeszłego roku dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.
więcej »Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński
Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński
Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński
Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński
Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński
„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński
Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński
Nowe status quo
— Marcin Knyszyński
Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński
Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński
Ostatnie takie wariatkowo
— Sebastian Chosiński
Cicho sza
— Artur Długosz
Bój się Nietoperza
— Michał R. Wiśniewski
Knot-woman
— Konrad Wągrowski
Frank Miller jakiego znamy
— Hubert Brychczyński
Krótko o komiksach: Luty 2004
— Sebastian Chosiński, Wojciech Gołąbowski, Konrad Wągrowski
DVD: Daredevil
— Konrad Wągrowski
Próba psychoanalizy superbohatera
— Daniel Gizicki
Niedopracowany superbohater
— Konrad Wągrowski
Krótko o filmach: Lipiec 2003
— Marta Bartnicka, Eryk Remiezowicz, Konrad Wągrowski
Rozmowy na zadany temat – Sin City
— Daniel Gizicki, Tomasz Kontny, Jarek Obważanek
Katalizator światopoglądu
— Daniel Gizicki, Tomasz Gut, Tomasz Kontny
Złote dziecko komiksu i jego mutanci
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Krótko o filmach: Porozmawiajmy z innym mną
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Batman cartoonowy
— Marcin Knyszyński
Kobiety Dzikiego Zachodu
— Maciej Jasiński
Po rewolucji
— Marcin Knyszyński
Chaos kontrolowany
— Marcin Knyszyński
Batman metalem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Pięć minut
— Marcin Knyszyński
Dobry, zły i łamliwy
— Konrad Wągrowski
Krótko o filmach: Iniemamocni 2
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Esensja czyta dymki: Reaktywacja
— Daniel Gizicki, Wojciech Gołąbowski, Marcin Osuch, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski
Na marginesie scenariusza #1
— Daniel Gizicki
Mała Esensja: Na spotkanie z przygodą
— Daniel Gizicki
Mała Esensja: Przeplatające się światy
— Daniel Gizicki
Na północy krew z rozbitych czaszek bucha
— Daniel Gizicki
Letnie dni
— Daniel Gizicki
Narkotyki i poszukiwania
— Daniel Gizicki
Wspaniały komiks!
— Daniel Gizicki
Młodociani turpiści?
— Daniel Gizicki
Czy na sali jest korekta?
— Daniel Gizicki