Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Stanisław Lem
‹Solaris›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSolaris
Data wydania19 lutego 2020
Autor
Wydawca Wydawnictwo Literackie
ISBN978-83-08-07051-2
Format340s. 125×195mm
Cena38,—
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Stulecie Stanisława Lema: List znad Oceanu

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 »

Stanisław Lem
‹Solaris›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSolaris
Data wydania22 października 2008
Autor
Wydawca Agora
SeriaBiblioteka Gazety Wyborczej, Stanisław Lem – dzieła
ISBN978-83-7552-403-1
Format240s. 145×215mm; oprawa twarda
Cena19,99
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Ohyda!
Na jakiej zasadzie ocean wybrał inspiracje do stworzenia „gości”? Sami bohaterowie nieraz się nad tym zastanawiają, niestety wniosków nie pomaga formułować fakt, że autor nie pisze wiele na temat towarzyszy pozostałych mieszkańców stacji. Czy byli tym, co najbardziej jątrzy i boli, czy raczej spełnieniem ukrytych pragnień?
Pierwszą z istot, która pojawia się na kartach książki jest „ogromna Murzynka” w spódniczce z trawy. Dziwaczne wydało mi się to, że z opisu wynika, jakby wzbudziła w Kelvinie przede wszystkim odrazę („Kim była ta poczwarna Afrodyta (…) Odruchowo oczekiwałem wstrętnego, wyraźnego odoru jej potu”), zamiast zdziwienia, że ktoś taki wędruje korytarzami położonej daleko od Ziemi stacji, na której teoretycznie powinno mieszkać wyłącznie trzech naukowców.
Wynotowałam sobie fragmenty wypowiedzi Snauta: „Co to jest człowiek normalny? Taki, co nigdy nie popełnił niczego ohydnego? Tak, ale czy nigdy o tym nie pomyślał? A może nie pomyślał nawet, tylko coś w nim pomyślało, wyroiło się (…) a teraz wyobraź sobie, że naraz, w pełnym dniu, wśród innych ludzi, spotyka TO ucieleśnione, przykute do siebie, niezniszczalne. (…) Pomyśl o… o fetyszyście, który zakochał się, bo ja wiem, w kawałku brudnej bielizny (…). Który jednocześnie brzydzi się swej pożądliwości i szaleje za nim (…). Nasza własna, monstrualna brzydota, nasze błazeństwo i wstyd!!! (…) Gdybyś był prześladowany przez gotową czynić dla ciebie wszystko maszkarę”. Cybernetyk nazywa też Kelvina „niewinnym chłopcem”, najwidoczniej sądząc, że przyczynienie się do samobójstwa ukochanej osoby mniej waży niż to, co – jak twierdzi – nigdy się nie wydarzyło, o czym tylko myśleli. Gdzie indziej mówi też „ty jesteś inny”, zatem można sądzić, że istoty posłane jemu i Sartoriusowi są do siebie bardziej podobne niż do Harey.
Czyżby „goście” pozostałych naukowców byli po prostu ich ucieleśnionymi seksualnymi fantazjami. Czy byłoby to aż tak banalne? Tabu kulturowe, które sparaliżowało Snauta i Sartoriusa tak, że byli zdolni tylko do ukrywania i ponawiania prób zniszczenia oceanicznych tworów. Gdy czytałam fragment o pilocie Bertonie, który zobaczył w oceanie rzeczy tak dziwne i straszne, że doprowadziło to go do rozstroju nerwowego i wymiotów, przypomniał mi się mój dziadek. W swej pracy zajmował się między innymi wypadkami górniczymi, skąd mniemam, że widział niejedno, a jednocześnie pamiętam babcię opowiadającą o filmie, że „musieli wyłączyć telewizor, kiedy oni tak się zaczęli całować w tej taksówce” ponieważ dziadek stwierdził, że zaraz zwymiotuje. Czyżby w pokoleniu Lema, zwłaszcza wśród ludzi wywodzących się z rodzin inteligenckich, zahamowania były aż tak wielkie, a postawa naukowców ze stacji nad oceanem stanowiła tego odzwierciedlenie?
Sartorius na pewno ma się czego wstydzić, skoro Kelvin wspomina, że słyszy lekkie kroki (i – jakże naiwnie, zwłaszcza, jak na psychologa, zastanawia się, czy należą one do karła), a przy innej rozmowie zauważa „tylko [Snaut] obruszał się na moje nieostrożne słowa. Sartorius zdawał się ich nie obawiać. Czyżby to znaczyło, że jego »gość« z natury jest mniej bystry od »gościa« Snauta”. „Stchórzy… ale tylko przez kapelusik. Kapelusika nie zdradzi nikomu, taki odważny to on nie jest” stwierdza pod koniec książki cybernetyk. Sporo wskazuje więc na to, że pokładowy fizyk miał skłonności pedofilskie.
A kto przybył do cybernetyka? Niestety, w tym przypadku Lem nie zdradził żadnych szczegółów, co frustruje mnie nawet bardziej niż nieznajomość motywów oceanu. Na miejscu Kelvina pewnie starałabym się za wszelką cenę dowiedzieć, co skrywają towarzysze. Przy okazji dodam, że Snaut wydał mi się najbardziej ludzki z całej ekipy i wzbudził cień sympatii, który jednak blednie, gdy pomyśleć, że to on zastrzelił Harey. Niewątpliwą zaletą „Solaris” jest to, że „siedzi w głowie” długo po lekturze i skłania do refleksji. Oto przyszło mi na myśl, że może sytuacja z „gościem” Snauta przypomina drugą część „Łowcy androidów”, to znaczy, że odpowiedź czytelnik miał przed oczami - co, jeśli Kelvin jednak nie śnił (coś nazbyt składnie i rzeczowo brzmiała ta rozmowa), jeśli Snauta nawiedzała kopia Gibariana? Warto zwrócić uwagę, że okoliczności śmierci tego naukowca są niejasne, a wyjaśnienia udzielane przez cybernetyka dość mętne. Z pozostawionych materiałów wynika, że Gibarian zabrał się za metodyczne szukanie odpowiedzi, z czego by wynikało, że podszedł do sprawy najmniej emocjonalnie. Dlaczego więc miałby popełniać samobójstwo? Wypytywany o okoliczności śmierci szefa, cybernetyk reaguje bardzo nerwowo.
« 1 2 3 »

Komentarze

« 1 2
22 XI 2021   15:43:00

Ja uważam że te wtręty wykładowe nie służą wyłożeniu czegokolwiek oprócz pokazania że przykładanie miar ludzkiej nauki do czegoś całkowicie obcego mówi więcej o ludzkiej nauce niż o badanym obiekcie. Te wszystkie klasyfikacje i rozróżnienia mające opisywać ocean są sztuczne i do niczego nie prowadzą i moim zdaniem właśnie o to chodziło Lemowi. Nie dysponujemy narzędziami do badania czegoś absolutnie obcego ale i tak będziemy próbowali. Kilka zadań i komentarzy nie pozwoliłoby zrozumieć jak długo trwają i jak bezowocne są próby zbadania oceanu.

« 1 2

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Pijane ślimaki prowadzą śledztwo
— Mieszko B. Wandowicz

Pogrzeb pośród mgławic
— Mieszko B. Wandowicz

O korzyściach z bycia ślimakiem (śluzem na marginesie „Głosu Pana”)
— Mieszko B. Wandowicz

Lem w komiksie
— Marcin Knyszyński

Przeciętniak w swym zawodzie
— Agnieszka Hałas, Adam Kordaś, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Jam jest robot hartowany, zdalnie prądem sterowany!
— Miłosz Cybowski, Adam Kordaś, Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Zawsze szach, nigdy mat
— Marcin Knyszyński

Świadomość jako błąd
— Marcin Knyszyński

Człowiek jako bariera ostateczna
— Marcin Knyszyński

Nie wszystko i nie wszędzie jest dla nas
— Marcin Knyszyński

Tegoż twórcy

„W zeszłym roku nie miałem wakacji”
— Joanna Kapica-Curzytek

Esensja czyta: Wrzesień 2013
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Alicja Kuciel, Paweł Micnas, Beatrycze Nowicka

Panie Stanisławie, Mrogi Drożku!
— Marcin T.P. Łuczyński

Przeczytaj to jeszcze raz: Social-fiction
— Daniel Markiewicz

Dialogi
— Janusz A. Urbanowicz

Tegoż autora

Tryby historii
— Beatrycze Nowicka

Imperium zwane pamięcią
— Beatrycze Nowicka

Gorzka czekolada
— Beatrycze Nowicka

Krótko o książkach: Kąpiel w letniej wodzie
— Beatrycze Nowicka

Kosiarz wyłącznie na okładce
— Beatrycze Nowicka

Bitwy nieoczywiste
— Beatrycze Nowicka

Morderstwa z tego i nie z tego świata
— Beatrycze Nowicka

Z tarczą
— Beatrycze Nowicka

Rodzinna sielanka
— Beatrycze Nowicka

Wiła wianki i to by było na tyle
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.