Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

George R.R. Martin
‹Światło się mroczy›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŚwiatło się mroczy
Tytuł oryginalnyDying of the Light
Data wydania9 marca 2004
Autor
PrzekładMichał Jakuszewski
Wydawca Zysk i S-ka
ISBN83-7298-540-5
Format348s. 125×183mm
Cena29,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Po-mroczność Martina
[George R.R. Martin „Światło się mroczy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Światło się mroczy” to powieść z wczesnego okresu kariery George’a R. R. Martina – autora m.in. słynnych „Piaseczników” i „Nawałnicy mieczy”. Teoretycznie jest to klasyczna space opera, tyle że poziomem znacznie odbiega od późniejszych dzieł Amerykanina. I nic nie zmieni tutaj euforyczna notka kolegi po fachu, Rogera Zelaznego, zamieszczona przez wydawcę na okładce książki.

Sebastian Chosiński

Po-mroczność Martina
[George R.R. Martin „Światło się mroczy” - recenzja]

„Światło się mroczy” to powieść z wczesnego okresu kariery George’a R. R. Martina – autora m.in. słynnych „Piaseczników” i „Nawałnicy mieczy”. Teoretycznie jest to klasyczna space opera, tyle że poziomem znacznie odbiega od późniejszych dzieł Amerykanina. I nic nie zmieni tutaj euforyczna notka kolegi po fachu, Rogera Zelaznego, zamieszczona przez wydawcę na okładce książki.

George R.R. Martin
‹Światło się mroczy›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŚwiatło się mroczy
Tytuł oryginalnyDying of the Light
Data wydania9 marca 2004
Autor
PrzekładMichał Jakuszewski
Wydawca Zysk i S-ka
ISBN83-7298-540-5
Format348s. 125×183mm
Cena29,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Roger Zelazny przyrównał wczesną powieść Martina do „mrocznego westernu przeniesionego w galaktyczne przestrzenie”. I o ile z tym stwierdzeniem nie sposób się sprzeczać, o tyle kolejne, jakoby „Światło się mroczy” stanowiło „oszlifowany z najwyższym talentem diament”, wywołuje wewnętrzny sprzeciw czytelnika. Martin postanowił bowiem za wszelką cenę powieść swą udziwnić, czego wyrazistymi dowodami są chociażby niezwykle poplątana kavalańska mitologia i wieloczłonowe nazwiska głównych bohaterów.
Akcja powieści – napisanej, co prawda, ze sporym rozmachem, ale ze zdecydowanie mniejszym mistrzostwem – rozgrywa się na Worlornie. Niegdyś planeta ta stanowiła niemal centrum wszechświata, teraz jednak, skazana na samotną wędrówkę przez międzygwiezdne otchłanie, przypomina raczej tonący statek, z którego uciekają wszyscy marzący nie tylko o dostatnim, ale w ogóle jakimkolwiek życiu. Na planetę tę trafia pewnego dnia piękna Gwen. Związana jest ona ze Zgromadzeniem Irongate, dla którego wykonuje na Worlornie prace naukowe. Towarzyszy jej nowy kochanek, mieszkaniec Dumnego Kavalaanu, Jaan Vikary i związany z nim tradycyjnym kavalarskim przymierzem Garse Janacek (podaję jedynie skrócone wersje nazwisk, by niepotrzebnie nie zaśmiecać czytelnikom pamięci). Związek łączący tę trójkę jest nader specyficzny, tym bardziej iż Kavalarovie traktują kobiety w sposób zdecydowanie odbiegający od ogólnie przyjętych norm. Gwen, stwierdziwszy, że wiążąc się z Jaanem – i poprzez to pośrednio także z Garsem – wpadła w pułapkę bez wyjścia, wzywa na pomoc swego starego przyjaciela Dirka t’Lariena.
To właśnie jego przylot na Worlorn i spotkanie z Gwen oraz jej przyjacielem, Kimdissianinem Ruarkiem Arkinem, otwiera całą intrygę. Choć może określenie „intryga” na określenie fabuły „Światła…” jest pewnym nadużyciem. Wiadomo przecież od razu, że Dirk popadnie w konflikt z Vikarym, że stojący za Jaanem Garse poprze swego przyjaciela, a sprzyjający kobiecie Ruark, nienawidzący wszystkiego, co wiąże się z Dumnym Kavalaanem, będzie popierał t’Lariena. Jedynym nowym elementem całej układanki okażą się, pojawiający się nieco później, kolejni Kavalarovie, którzy przybyli na Worlorn jedynie po to, aby bezkarnie urządzać sobie polowania na wyjętych spod prawa niby-ludzi. Takim niby-człowiekiem będzie zaś dla nich Dirk. Ku jego zaskoczeniu pomocną dłoń poda mu sam Jaan, stojący w opozycji do swoich konserwatywnych rodaków. Tyle na temat fabuły, która nie jest ani odkrywczą, ani tym bardziej szczególnie interesującą. Akcja powieści ciągnie się jak flaki z olejem, bohaterowie wygłaszają przydługie monologi, które nie bardzo wiadomo czemu mają służyć. Być może Martinowi zależało na uwiarygodnieniu w ten sposób psychologii postaci. Jeśli tak, zabieg okazał się całkowicie nieudany – cała ta gadanina donikąd nie prowadzi, za słowami bowiem nie kryje się nic.
Mniej więcej do setnej strony można jeszcze było mieć nadzieję, że akcja ruszy z miejsca, że coś zacznie się dziać. Niestety, autor – starając się za wszelką cenę ratować książkę, na którą nie miał specjalnie pomysłu – zaczyna w tym momencie pseudofilozoficzne wywody na temat Dumnego Kavalaanu i rządzących nim praw, legend i mitów. Problem w tym, że nie wnoszą one niczego, co mogłoby wpłynąć na uatrakcyjnienie powieści. Więcej nawet: pada tyle udziwnianych na siłę nazw gwiazdozbiorów, planet czy cywilizacji, że czytelnik szybko może się w całej tej gmatwaninie pogubić. Dotarłszy zaś do ostatniej strony, zadaje sobie odwieczne uczniowskie pytanie: „Co autor miał na myśli?” Pytanie raczej, w kontekście wcześniejszych uwag, retoryczne. Jedyne, co się Martinowi w „Świetle…” udało, to stworzenie odpowiedniego klimatu – rozkładu, upadku, zgnilizny ogarniających Worlorn. Jednak kilka stron sugestywnych plastycznych opisów opuszczonych przez ludzi miast i umierającej przyrody, to jednak dużo za mało, aby uratować liczącą ponad trzysta stron powieść. Powieść, którą sympatycy Martina powinni omijać szerokim łukiem.
koniec
7 października 2004

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Jak to dobrze, że nie jesteśmy wszechwiedzący
Joanna Kapica-Curzytek

28 IV 2024

Czym tak naprawdę jest tytułowa siła? Wścibstwem czy pełnym pasji poznawaniem świata? Trzech znakomitych autorów odpowiada na te i inne pytania w tomie esejów pt. „Ciekawość”.

więcej »

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Po Westeros i okolicach
— Dawid Kantor

Przed lodem i ogniem
— Dawid Kantor

Na ubitej ziemi
— Kamil Armacki

Pieśń nad pieśniami
— Kamil Armacki

O rycerzu twardogłowym
— Miłosz Cybowski

Na skrzydłach innego wiatru
— Beatrycze Nowicka

Nim zawieją wichry zimy
— Kamil Armacki

Smoki tańczą dość niemrawo
— Miłosz Cybowski

Mniej intryg, więcej nudy
— Miłosz Cybowski

Przeczytaj to jeszcze raz: W sieci intryg, spisków i nudy
— Miłosz Cybowski

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.