Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Esensja czyta: Lipiec 2014
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Redaktorzy Esensji przeczytali w lipcu dziesięć książek. No… tak naprawdę to chyba trochę więcej, ale przynajmniej o tylu zdecydowali się napisać w comiesięcznym zbiorze krótkich recenzji.

Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Jarosław Loretz, Daniel Markiewicz, Beatrycze Nowicka, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Esensja czyta: Lipiec 2014
[ - recenzja]

Redaktorzy Esensji przeczytali w lipcu dziesięć książek. No… tak naprawdę to chyba trochę więcej, ale przynajmniej o tylu zdecydowali się napisać w comiesięcznym zbiorze krótkich recenzji.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Daniel Markiewicz
Zaskakująco (jak na obiecujący lepsze życie „światowy bestseller”) przekonujący i logiczny poradnik o tym, w jaki sposób uporządkować wszystkie sprawy, z którymi codziennie się zmagamy. Allen rozpisuje punkt po punkcie „system” Getting Things Done, a następnie – równie szczegółowo – wyjaśnia, jak wprowadzić go w życie. Wychodzi przy tym z wielu rozsądnych założeń (przekonując na przykład, że zadania, które zapiszemy, nie będą niepotrzebnie obciążały „pamięci operacyjnej” naszego mózgu), dzięki czemu siła jego argumentów jest znacznie wyższa od pseudopsychologicznego bełkotu, jaki często spotyka się w podobnych publikacjach. I chociaż książka wydaje się skierowana przede wszystkim do ludzi naprawdę zapracowanych, zajmujących się jednocześnie dziesiątkami projektów, to proponowany przez autora „system” jest na tyle elastyczny, by okazać się pomocnym również dla tych, w których życiu dzieje się nieco mniej. Dużą zaletą publikacji jest również przejrzystość i prostota – nie ma obaw, że czytelnik pogubi się w głównych założeniach, bo do wielu z zaprezentowanych porad wystarczą mu przedmioty, z jakimi i tak ma styczność na co dzień (arkusze A4, papierowe teczki, karteczki samoprzylepne, kalendarz). Dodatkowo spora część informacji jest w ten czy inny sposób powtarzana w kolejnych rozdziałach, co można uznać za kolejną metodę przyswajania treści – książkę można byłoby odchudzić o kilkadziesiąt stron, ale czy wtedy jej tezy nie wyparowałyby z naszej pamięci znacznie szybciej? Cóż, i tak, i nie. Tak, jeśli zignorujemy to, co chce nam doradzić Allen. Nie, jeśli chociaż w pewnym stopniu zastosujemy jego „system”.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Agnieszka Szady [60%]
„Rekin z parku Yoyogi” stoi w księgarniach na półce z literaturą podróżniczą, choć zdecydowanie bardziej pasowałby do działu eseistyki (o ile takowy istnieje). Owszem, zawarte w książce felietony dotyczą Japonii, lecz są to raczej przemyślenia niż typowy reportaż. Autorka czasem pisze o konkretnych zdarzeniach – jak tsunami z 2011 roku – ale znacznie częściej krąży wokół literatury Murakamiego lub prac rozmaitych socjologów. Sama zresztą jest socjologiem z wykształcenia i stara się analizować różne występujące w Japonii zjawiska; wiele uwagi poświęca na przykład cosplayerom i otaku (w książce znajdziemy nawet stylizowany na mangę komiks przedstawiający pierwsze zetknięcie pisarki z tymi fanami). Widać jednak, że manga i anime to dla pani Joanny świat całkowicie obcy: co prawda od czasu wydania „Japońskiego wachlarza” dowiedziała się, że serial o czarodziejce z Księżyca ma polski tytuł, za to nie ma pojęcia o wyglądzie bohaterek i twierdzi, że zobaczony na ulicy plakat dziewczyny z miotłą i króliczymi uszami przedstawia Sailor Mars.
„Rekin…” jest napisany z wielką erudycją, jednak prawdziwą przyjemność z lektury (oraz zrozumienie) osiągną chyba tylko czytelnicy znający utwory Murakamiego.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Jacek Jaciubek [70%]
Tym razem Lauren Beukes darowała sobie wszystkie fajerwerki, którymi nieudanie próbowała mnie zachwycić w „Zoo City”, a zostawiła prawdziwe mięso. W konwencji thrillera, za pomocą filmowo prowadzonej narracji, autorka opowiada historię prostszą, a jednocześnie konsekwentniej zbudowaną niż w chaotycznym poprzedniku. Tym razem Beukes zdaje się w pełni panować nad światem przedstawionym, nie przerzuca nas zbędnymi wątkami, odpowiednio rozkłada akcenty. Wynikiem tego jest powieść przemyślana, wciągająca, z celnie sportretowanymi postaciami – pisarka uwypukliła wszelkie zalety „Zoo City”, zarazem pozbywając się wad poprzedniej powieści. Rezultat godny pochwał. Element fantastyczny umieściła tu tylko jeden, za to znaczący: dom, do którego przypadkiem (a może nie?) dostaje się wyjątkowy okrutny człowiek, uciekający przed linczem w Chicago w czasach wielkiego kryzysu. Ów budynek przenosi mężczyznę w różne lata XX wieku i „wskazuje” kolejne ofiary, czyli tytułowe lśniące kobiety. A Harper Curtis z gorliwością prymitywnego oprawcy morduje je, nieustannie skacząc w czasie i dzięki temu pozostając bezkarnym. Poważny błąd po drodze kosztuje go jednak bardzo wiele, jedna z ofiar bowiem obsesyjnie próbuje doprowadzić do jego ujęcia. Beukes utrzymuje napięcie do samego końca i choć czasem nie rozumiem jej żartów czy metafor, to w sumie zapewnia godziwą rozrywkę na odpowiednio wysokim poziomie. W co chwila skaczącej między różnymi czasami akcji nie zauważa się żadnych dziur, elementy są spójne, a tło odpowiednio bogate. Dodatkowo niepokojące zakończenie pozwala wyobrażać sobie, że czasem koniec bywa dopiero początkiem.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Miłosz Cybowski [60%]
Od jakiegoś czasu czytając Borunia staram się znaleźć w nim coś, co pozwoliłoby mi sięgnąć po o wiele wyższą skalę ocen niż dotychczas. W przypadku „Progu nieśmiertelności” byłem początkowo przekonany, że zasługuje on na nieco więcej niż przyznane przez Konrada Wągrowskiego 60%. Oczywiście nie sposób ukryć, że książka się zestarzała i to, co mogło jeszcze w latach 70. stanowić bardzo nowatorskie podejście do śmierci, zahaczające o ostatnio modne wątki transhumanizmu, dziś nie wzbudza już tak wielkich emocji i zaskoczenia. Dla uważnego czytelnika, mimo sprawnego zacierania tropów, rozwiązanie głównego problemu będzie dość łatwe do dostrzeżenia. Co ciekawe, tutaj leciwość książki stanowi też nie lada wyzwanie dla naszych domysłów, nie wiemy bowiem do końca, jak wygląda naukowa rzeczywistość przedstawiona bardzo pobieżnie przez Borunia i co tak naprawdę mogło być w niej możliwe, a co nie (szczególnie kiedy czytamy o miesięcznych ograniczeniach w korzystaniu z komputerów, które są zresztą dostępne tylko na uniwersytetach). Jednocześnie w książce dzieje się bardzo mało i główny ciężar położony został nie tyle na fabułę (obracającą się w bardzo ograniczonej scenerii i pozbawionej jakiejkolwiek właściwej „akcji”), co na bezustanne, niekiedy nad wyraz rozwlekłe, dyskusje między bohaterami. Nie służy to jednak głębszemu nakreśleniu ich portretów psychologicznych i można odnieść wrażenie, że spośród wszystkich występujących w „Progu nieśmiertelności” postaci, główny narrator należy do tych najbardziej bezbarwnych, a przy tym zachowujących się najbardziej irracjonalnie (szczególnie jeśli brać pod uwagę jego profesję).
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Beatrycze Nowicka [40%]
Wydawcy postanowili przypomnieć czytelnikom pierwszy tom cyklu „Shannara” Terry’ego Brooksa, w związku z czym postanowiłam podzielić się wspomnieniami z lektury tej powieści. Gdyby ktoś porównał ze sobą utwory fantasy nawiązujące do Tolkiena a następnie wyłonił najczęściej powtarzające się motywy i wątki, z dużym prawdopodobieństwem odnalazłby je także w „Mieczu Shannary”. Główny bohater to młodzieniec żyjący sobie w położonej na uboczu wiosce. Już w pierwszym akapicie, w jakim się pojawia, autor oprócz opisu wyglądu zewnętrznego raczy czytelnika informacjami na temat wspaniałego charakteru swojej postaci. Cudowny, prawy i dzielny Shea Ohmsford jest oczywiście przeznaczony do wyższych celów, o czym dowiaduje się, kiedy do wioski przybywa tajemniczy czar… druid Allanon. Wkrótce potem bohater musi uciekać przed wysłannikami Złego Lorda. Nietrudno zgadnąć, że powstaje drużyna, która radośnie przemierza stworzoną na potrzeby powieści krainę. Choć – trzeba to przyznać – spodziewałam się, że autor zostawi sobie sporo niezbadanych obszarów na potrzeby dalszych części, a tymczasem postaci już w pierwszym tomie wędrują przez niemal całą mapę (na której można znaleźć tak „klimatyczne” nazwy, jak Moczary Mgieł oraz Góra Czaszki). Oczywiście na końcu wybrańcowi przyjdzie się zmierzyć z mrocznym, złym i niegodziwym Lordem Warlockiem, do czego niezbędny mu będzie tytułowy miecz, zwany także Mieczem Prawdy. Niektórzy zwracają uwagę, że pewnym novum, jeśli chodzi o kreację świata, były wzmianki, wskazujące na to, iż w zamierzchłej przeszłości poziom technologiczny był wysoki, później jednak nastąpiła zagłada cywilizacji, która w czasie akcji „Miecza Shannary” ponownie zaczęła się rozwijać. Choć, szczerze mówiąc, nie wpływa to znacznie na charakter samego uniwersum. Zaletą powieści Brooksa jest natomiast styl – mało którą książkę fantasy czytało mi się tak gładko i potoczyście. Drużyna podróżuje, ciągle coś się dzieje, nawet nie wiadomo kiedy przewraca się kolejne kartki i ani się człowiek obejrzy, a już bohaterowie (z jednym wyjątkiem, który końca nie dożył) świętują zwycięstwo nad złem. Powstaje tylko pytanie, czy warto takie książki wznawiać? Dorosłemu i wyrobionemu czytelnikowi fantasy Brooks nie ma w zasadzie nic do zaoferowania, chyba, że ktoś jest wielbicielem klasycznych motywów. „Miecz Shannary” ma większe szanse spodobać się młodszemu czytelnikowi, zaczynającemu przygodę z fantastyką, tyle że wydaje mi się, iż w tego rodzaju literaturze panują obecnie inne mody. Długo zastanawiałam się nad oceną – 40% rezerwuję sobie zazwyczaj dla utworów, których lektura mnie męczyła i zniechęcała, a tak nie było. Niemniej, jest to naprawdę książka, którą można sobie darować.
1 2 »

Komentarze

31 VII 2014   13:42:20

Przy opisie pierwszej książki nie ma podanego ekstraktu.

31 VII 2014   14:37:30

Bo nie nie ma być. Również przy „pełnych” recenzjach nie zawsze autor wystawia ocenę procentową.

31 VII 2014   16:31:01

O, właśnie miałem się zabrać za "Lśniące dziewczyny"! A że "Zoo City", mimo pewnego bałaganu, miało świetny klimat (genialnie oddany też przez powiązany z książką soundtrack - polecam odsłuchać), to i tym razem liczę na dobrą lekturę.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Wolha, wybawicielka wampirów
— Beatrycze Nowicka

Nauka przeciw prawom boskim
— Konrad Wągrowski

Z tego cyklu

Luty 2018
— Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Katarzyna Piekarz, Konrad Wągrowski

Styczeń 2018
— Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Konrad Wągrowski

Grudzień 2017
— Dominika Cirocka, Joanna Kapica-Curzytek, Konrad Wągrowski

Listopad 2017
— Miłosz Cybowski, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Październik 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Beatrycze Nowicka, Konrad Wągrowski

Wrzesień 2017
— Dominika Cirocka, Dawid Kantor, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka

Sierpień 2017
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Lipiec 2017
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Katarzyna Piekarz, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Czerwiec 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk

Maj 2017
— Miłosz Cybowski, Dawid Kantor, Joanna Kapica-Curzytek, Magdalena Kubasiewicz, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Katarzyna Piekarz

Tegoż twórcy

Inne twarze
— Joanna Kapica-Curzytek

Krótko o książkach: Problemy łóżkowe Polaków
— Miłosz Cybowski

Powrót do Belorii
— Beatrycze Nowicka

Dla tych, co stęsknili się za wiedźmą
— Beatrycze Nowicka

Dwoje na tropie
— Beatrycze Nowicka

Na krowie w siną dal
— Beatrycze Nowicka

Wiedźma w krainie wampirów
— Magdalena Kubasiewicz

Wolha, wybawicielka wampirów
— Beatrycze Nowicka

Wakacje z wiedźmą
— Beatrycze Nowicka

Gruba szara książka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.