Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Siergiej Łukianienko
‹Linia Marzeń›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLinia Marzeń
Tytuł oryginalnyЛиния Грез
Data wydaniagrudzień 2001
Autor
PrzekładEwa Skórska
Wydawca Amber
ISBN83-7245-869-3
Format326s. 120×190mm
Cena29,80
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Od Siergieja według możliwości, czytelnikowi według potrzeb
[Siergiej Łukianienko „Linia Marzeń”, Siergiej Łukianienko „Imperatorzy Iluzji”, Siergiej Łukianienko „Zimne błyskotki gwiazd”, Siergiej Łukianienko „Labirynt odbić”, Siergiej Łukianienko „Fałszywe lustra”, Siergiej Łukjanienko „Jesienne wizyty”, Siergiej Łukjanienko „Nocny Patrol”, Siergiej Łukjanienko „Zimne brzegi” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 »

Paweł Pluta

Od Siergieja według możliwości, czytelnikowi według potrzeb
[Siergiej Łukianienko „Linia Marzeń”, Siergiej Łukianienko „Imperatorzy Iluzji”, Siergiej Łukianienko „Zimne błyskotki gwiazd”, Siergiej Łukianienko „Labirynt odbić”, Siergiej Łukianienko „Fałszywe lustra”, Siergiej Łukjanienko „Jesienne wizyty”, Siergiej Łukjanienko „Nocny Patrol”, Siergiej Łukjanienko „Zimne brzegi” - recenzja]

Siergiej Łukianienko
‹Zimne błyskotki gwiazd›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZimne błyskotki gwiazd
Tytuł oryginalnyЗвезды – холодные игрушки
Data wydaniamaj 2003
Autor
PrzekładEwa Skórska
Wydawca Amber
ISBN83-241-0335-X
Format352s. 125×195mm
Cena34,80
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
W rok po „Linii marzeń” pojawiła się następna powieść z tego samego gatunku, „Zimne błyskotki gwiazd”. Jak zwykle dylogia, ale na razie znany tylko jej pierwszą część, trochę trudno więc o niej mówić, w drugim tomie jeszcze dużo się może zmienić. Z całą pewnością jednak jest to historia odmienna od poprzedniej. Przede wszystkim dzieje się niemalże w teraźniejszości i tym razem to nie Ludzie panują nad Kosmosem. Tak właściwie znaleźli się w nim w ogóle przypadkiem, kiedy naukowcy odkryli możliwość skracania sobie drogi w przestrzeni, a konstruktorzy statków kosmicznych skorzystali z niej. No i pod Syriuszem Ludzie natknęli się na Hiksoidów.
Nie, żeby Hiksoidzi, a razem z nimi reszta Konklawe Galaktycznego zaraz chcieli zrobić Ziemianom coś niemiłego. Po prostu wskazali im – nam – miejsce w szeregu. Konkretnie chodziło o szereg kosmicznych ciężarówek pilotowanych przez Ludzi. A dlatego przez Ludzi, że nikt inny nie jest w stanie przetrwać skoku, w każdym razie takie jest ogólne przekonanie. Obcy muszą podróżować wolniejszymi sposobami, z przyczyn technicznych nie da się też wysłać statku automatycznego. Drugą młodość przeżywają więc promy kosmiczne, znane amerykańskie, ale i rosyjskie Burany, nie mówiąc o nowych konstrukcjach innych krajów, korzystających z okazji do zrobienia dobrego interesu. Kiedy podróż trwa kilka godzin, nie jest problemem mizerny, prawdę mówiąc, czas jaki wahadłowiec może spędzać w przestrzeni. Gdyby jeszcze nie to, że każdy skok zabiera ze sobą wszystko w promieniu ćwierć kilometra, więc wykonuje się go z orbity, bo ponowne zapełnienie powietrzem kuli próżni takiej wielkości ma efekty uboczne zbliżone do trzęsienia ziemi, wszystko byłoby wspaniałe. Nawiasem mówiąc, podobny problem przedstawił Tomasz Kołodziejczak w opowiadaniu „Spróbuj przekonać Kolumba”, tylko że jego wejście w hiperprzestrzeń naruszało przestrzeń klasyczną w promieniu tysiąc razy większym. Cóż, wątły to ślad, ale może i Łukianienko zna ten tekst.
Stanowisko kosmicznych wozaków nie jest jednak ani odpowiadające ambicjom Ludzi, ani nawet bezpieczne. Przecież w każdej chwili może się okazać, że inna rasa wynajdzie lepszy sposób podróżowania, chociażby nie nakładający na długość podróży sztywnego ograniczenia dwunastu z kawałkiem lat świetlnych. A tak długi, i zawsze tak długi jest pojedynczy skok. Po takim wynalazku ambitna, a już niepotrzebna i trzymana z boku młoda rasa może stać się niebezpieczna i wtedy rzeczywiście grozi jej pacyfikacja, o ile wcześniej nie zlikwiduje jej straszliwy kryzys wąsko wyspecjalizowanej gospodarki. Trzeba się więc jakoś zabezpieczyć, albo wręcz zaatakować prewencyjnie. Tylko że z atakiem będzie problem, bo silne rasy rzeczywiście są silne.
Zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę Andriej Chrumow, dziadek Piotra Chrumowa, jednego z pilotów transportowych. Właśnie dzięki Piotrowi mamy możliwość udziału w fascynującym awaryjnym lądowaniu promu kosmicznego na podrzędnej drodze. Siergiej Łukianienko ponownie pokazuje, jak mistrzowsko potrafi budować wizje zdarzeń, w tym przypadku równocześnie dramatycznych i komicznych, a to za sprawą pojawiającego się na tej szosie Ikarusa, którego kierowca nie przejął się zamknięciem drogi dla ruchu. Przy tym właśnie lądowaniu, kiedy wahadłowiec wchodzi w atmosferę, pojawia się intrygująca wzmianka o dwóch katastrofach takich statków. Obie nastąpiły w wyniku oderwania się płytek pancerza termicznego i wdarcia do struktury pojazdu rozpalonej plazmy. Brzmi znajomo. I odrobinę zjeża włosy, jeśli czyta się to w książce sprzed sześciu lat, za to w dwa miesiące po dokładnie takim zdarzeniem spowodowanej katastrofie Columbii.
A skoro mowa o pancerzu, jest on dobrym przykładem funkcjonowania wymiany towarowej między cywilizacjami. Ten pancerz wcale nie służy do ochrony przed temperaturą. On jest nałożony na prom wyłącznie po to, aby ten ładniej wyglądał. Materiał, kupowany od Hiksoidów, wykorzystywany jest przez nich do celów zdobniczych i, zgodnie z Prawem o Zastosowaniu Niezgodnym z Przeznaczeniem, tylko w taki sposób mogą go używać Ludzie. Więc zdobią swoje statki do upojenia, zdobią też na przykład ubrania. To, że w pierwszym przypadku powstaje doskonała osłona termiczna, a w drugim kamizelka kuloodporna, to tylko skutek uboczny. Oficjalnie.
Dość jednak tej dygresji. Wracając do Chrumowa dziadka, jego opinia ksenofoba sięga daleko poza rodzinną planetę, paradoksalnie przyciągając sprzymierzeńców. Tak się bowiem składa, że oprócz ras silnych są i młodsze, za to podobnie do ludzi ambitne, a jednej z nich udaje się natknąć na kogoś, kto wygląda jak Człowiek. Ale nie jest Człowiekiem. Za to jego rasa ma możliwości, do których daleko Konklawe Galaktycznemu. Oczywiste jest, że do nawiązania kontaktu najlepiej wysłać kogoś, kto jest prawie identyczny. Aby jednak zabezpieczyć się przed skutkami niepowodzenia, które dotknęłyby całą planetę, buntownicy działają w konspiracji, zwłaszcza przed własnymi rządami.
Mniej więcej od tego momentu wątki czysto space operowe ustępują miejsca klasyce rosyjskiej, właściwie jeszcze radzieckiej, fantastyki. Nowoodkryta rasa Geometrów jako żywo przypomina Sniegowowskich Galaktów z tego, co w Polsce znane jest jako „Dalekie szlaki”. Przede wszystkim oczywiście fizycznym podobieństwem do Ludzi, ale też i zbliżonymi dziejami – mimo swojej potęgi musieli przed kimś uciekać. Ale też dzięki swojej potędze, uciekli całą planetą. Przyznam jednak, że co było dobre w bohaterskim okresie fantastyki, czyli to niebywałe podobieństwo dwóch kosmicznych ras, teraz może trochę denerwować. Chociaż, jak wspomniałem, jeszcze druga część dylogii przed nami i może autor jakoś to wytłumaczy,acz doprawdy nie wiem jak mógłby wybrnąć z prywatnego podobieństwa Piotra Chrumowa do Geometry – jeńca.
Drugą kłopotliwą sprawą jest uniwersalność symbionta Kualkua zaszczepionego zwiadowcy wysłanemu do Geometrów. Ale cóż, space opera ma swoje prawa, w tym liczne dyspensy. Niechże więc zwiadowca wędruje niczym strugacki Maksym Kammerer. Tak samo, a równocześnie zupełnie inaczej. Przede wszystkim Geometrzy stoją wyżej w rozwoju, a jeżeli nie wyżej, to przynajmniej dalej, więc to oni powinni wysyłać progresorów. Powinni, nawet kiedyś wysyłali, ale już tego nie robią, za to odwrócili całkowicie koncepcję progrestorstwa. Już nie podnoszą napotkanych ras do swojego poziomu, z czym mają przykre doświadczenia, a dokonują ich regresu do stadium, w którym nie będą sprawiały trudności. Niewątpliwie, droga to odmienna od altruistycznego niesienia kaganka oświaty z czasów, gdy taka internacjonalistyczna (a używam tego słowa tylko do opisu zjawiska, nie do szufladkowania) pomoc była w cenie. Teraz zamiast internacjonalizmu jest globalizacja, wśród innych szczytnych haseł niosąca na sztandarach również i „śmierć frajerom”.
Trudno powiedzieć, w jaki wzór ułożą się ostatecznie „Zimne błyskotki gwiazd”, skoro ich związek z następną, jeszcze nie wydaną częścią jest tak silny, iż rozpoczyna się ona dokładnie tam, gdzie kończy pierwsza. Wiele tajemnic pewnie się wyjaśni, w tym niektóre, myślę, bardzo niespodziewanie. W każdym razie, mimo że nie jest to raczej szczytowe osiągnięcie Siergieja Wasiliewicza, warto będzie poznać dalszy ciąg.
Częstymi epizodami w książkach Łukianienki są drobne zderzenia kulturowe, w rodzaju wspomnianej intencjonalnej obrazy Mrszanina z „Linii marzeń” prostym pogratulowaniem mu narodzin syna, albo wzmianki o możliwości potraktowania przez Hiksoida życzeń zdrowia jako złośliwej drwiny. Jakiś czas temu „Science Fiction” (niestety akurat w jednym z numerów, których nie zachowałem) opublikowało opowiadanie „Negocjatorzy” oparte właśnie na takim zderzeniu, aczkolwiek tym razem w tonie humoreski. Oto przypadkowy kapitan ludzkiego statku musi prowadzić negocjacje z nowo napotkanymi Obcymi, dostosowując się do ich etykiety. Oznacza to, że albo pomaluje sobie dziwne miejsca na dziwne kolory, albo wybuchnie wojna (lub zdarzy się coś podobnie niemiłego, jak mówię, nie mam akurat możliwości przypomnienia sobie szczegółów). Groźną sytuację ratuje skomplementowanie kolorystyki tego specyficznego makijażu u Obcego.
Jak się okazuje, w negocjacjach z kosmitami bardzo może pomóc praktyka nabyta podczas rozmów z kobietami własnego gatunku.
Ciekawostką jest, że Ewa Skórska wyjątkowo pozwoliła na przetłumaczenie tego opowiadania Eugeniuszowi Dębskiemu,
twierdząc że nie widzi, gdzie jest w nim dowcip i że to wcale nie dlatego, że jest kobietą.
Kończąc wątek kosmiczny, wypada wspomnieć jeszcze o opowiadaniu „Mój tata jest antybiotykiem” z „Nowej Fantastyki” 9/2000. W gruncie rzeczy kosmos nie jest w nim nawet do niczego potrzebny, historia żołnierza, który przywozi synowi prezent z pola bitwy mogłaby się bez problemu dziać gdziekolwiek.
Rzecz jasna prezent okazuje się mieć bardzo nieprzyjemne cechy, jest po prostu dosłownie bombą zegarową.
Niewątpliwie inspiracją autora były niedawne wojny, czy to afgańska, czy czeczeńska, a ogólniej wszelkie starcia towarzyszące rozpadowi Związku Radzieckiego na mniejsze państwa. Trudno powiedzieć, w jakim stopniu Siergiej Łukianienko zetknął się osobiście z takimi zdarzeniami, jednak warto chyba pamiętać, że jego rodzinna Ałma-Ata leży właśnie w rejonie, gdzie potrafiły one przebiegać zadziwiająco.
« 1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: Październik 2016
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Trzy miasta i trzej magowie – część pierwsza
— Beatrycze Nowicka

Dwa oblicza Moskwy
— Magdalena Kubasiewicz

Esensja czyta: Listopad 2010
— Jędrzej Burszta, Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek , Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Lato 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Dokąd zmierza świat… a dokąd Rosja…?
— Sebastian Chosiński

A Słowo było u ludzi
— Paweł Pluta

Nie zamkniesz drzwi przed nieproszonym gościem
— Sebastian Chosiński

Poszukiwanie
— Eryk Remiezowicz

Tegoż twórcy

Krótko o książkach: Prawdziwa historia komunizmu
— Jarosław Loretz

Esensja czyta: Lipiec 2017
— Dominika Cirocka, Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Beatrycze Nowicka, Katarzyna Piekarz, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Esensja czyta: Październik 2016
— Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Joanna Słupek, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Trzy miasta i trzej magowie – część pierwsza
— Beatrycze Nowicka

Jesteśmy inni
— Magdalena Kubasiewicz

Mam takie życzenie…
— Magdalena Kubasiewicz

Dwa oblicza Moskwy
— Magdalena Kubasiewicz

Esensja czyta: Listopad 2010
— Jędrzej Burszta, Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek , Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Lato 2009
— Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Za wolność naszą i waszą!
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Pamiątka z historii
— Paweł Pluta

Hidalgos de putas
— Paweł Pluta

My też mamy Makoare
— Paweł Pluta

El Polcon mexicano
— Paweł Pluta

Elektryczne stosy
— Paweł Pluta

Ktoś nam znany, ktoś kochany…
— Paweł Pluta

Przejście przez cień
— Paweł Pluta

Druga bije pierwszą
— Michał Chaciński, Paweł Pluta, Eryk Remiezowicz, Konrad Wągrowski

A Słowo było u ludzi
— Paweł Pluta

Od przyjaciół nie całkiem Moskali
— Gromowica Bierdnik, Paweł Pluta

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.