Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Siergiej Łukianienko
‹Genom›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGenom
Tytuł oryginalnyГеном
Data wydania20 września 2005
Autor
Wydawca Amber
ISBN83-241-2251-6
Format336s. 123×190mm
Cena34,80
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Kryminał w kosmosie
[Siergiej Łukianienko „Genom” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Dotychczas każdą kolejną wydaną w Polsce powieścią udawało się Siergiejowi Łukianience zaskoczyć czytelników. Nawet sięgając po zgrane do cna schematy i motywy literatury fantastycznonaukowej, potrafił tworzyć dzieła intrygujące i atrakcyjne fabularnie. Wydany przed dwoma miesiącami „Genom” to następna karta w talii pisarza – powieść jest bowiem klasycznym kryminałem, tyle że przeniesionym w przestrzeń kosmiczną. Szkopuł w tym, że – na tle innych książek Łukianienki – nie lśni typowym dla nich blaskiem.

Sebastian Chosiński

Kryminał w kosmosie
[Siergiej Łukianienko „Genom” - recenzja]

Dotychczas każdą kolejną wydaną w Polsce powieścią udawało się Siergiejowi Łukianience zaskoczyć czytelników. Nawet sięgając po zgrane do cna schematy i motywy literatury fantastycznonaukowej, potrafił tworzyć dzieła intrygujące i atrakcyjne fabularnie. Wydany przed dwoma miesiącami „Genom” to następna karta w talii pisarza – powieść jest bowiem klasycznym kryminałem, tyle że przeniesionym w przestrzeń kosmiczną. Szkopuł w tym, że – na tle innych książek Łukianienki – nie lśni typowym dla nich blaskiem.

Siergiej Łukianienko
‹Genom›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGenom
Tytuł oryginalnyГеном
Data wydania20 września 2005
Autor
Wydawca Amber
ISBN83-241-2251-6
Format336s. 123×190mm
Cena34,80
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Ze wszystkich poletek science fiction, jakie uprawia Siergiej Łukianienko, najlepsze plony przynosi, ulubiona chyba przezeń, space opera. „Gwiezdny cień”, „Zimne błyskotki gwiazd”, „Lord z planety Ziemia”, a nade wszystko dylogia „Linia marzeń” i „Imperatorzy iluzji” to powieści z najwyższej półki. W zalewie głównie amerykańskiej fantastyki, jaka królowała na polskim rynku wydawniczym w latach 90., zaskakiwały one świeżością fabularnych rozwiązań, rozmachem i konsekwencją w tworzeniu Wszechświata „made in Russia”. „Genom”, napisany i oryginalnie wydany w 1999 roku, należy do tego samego gatunku. Ale tylko pozornie. Z biegiem czasu – i tragicznych wydarzeń, świadkami których są bohaterowie powieści – książka ta zamienia się bowiem w… klasyczny kryminał. Miejscami aż nazbyt klasyczny. Jakby autor odrabiał zadanie domowe, którego celem było stworzenie dzieła w sposób niemal wiernopoddańczy nawiązującego do motywów znanych z twórczości Arthura Conan Doyle’a bądź Agathy Christie.
Akcja powieści rozgrywa się w dalekiej przyszłości, w znanym już czytelnikom Łukianienki uniwersum. Wszechświat skolonizowany jest przez ludzi, którzy – choć wcale nie było to łatwe zadanie – nauczyli się żyć w pokoju z innymi, równie wojowniczymi rasami, jak Brownie czy Czygu. Pokój ten jest jednak bardzo kruchy, nie wszyscy ludzie akceptują bowiem istnienie „robali” (jak potocznie określani są przedstawiciele Czygu), które poza tym, że wzbudzają naturalne obrzydzenie, to na dodatek często szokują swymi obyczajami i rytuałami. Nie brakuje więc w strukturach wojskowych Imperium „jastrzębi”, którzy najchętniej sprowokowaliby konflikt zbrojny tylko po to, by roznieść w proch i pył galaktyki zamieszkane przez Obcych. W świecie tym ziemscy naukowcy niemal do perfekcji doprowadzili zdolność modyfikacji genetycznej ludzkiego organizmu. Bez większych problemów można zatem, zmieniając genotyp płodu, przekształcić zwykłego człowieka, czyli naturala, w specagenta, specbojownika, specdetektywa, czy choćby specheterę (czytaj: idealną kochankę). Nie kosztuje to mało, ale opłaca się. Wielu rodziców traktuje metamorfozę jako długoterminową inwestycję we własne dziecko. Niby nic nowego, ale i do tego świata Łukianienko dorzucił coś swojego – co, sprawdźcie sami.
Bohater powieści, Alex Romanow, jest specpilotem, stworzonym po to, by dowodzić statkami kosmicznymi. Do tej pory wiodło mu się jednak przeciętnie, a gdy dotarł na planetę o mało zachęcającej nazwie Rtęciowe Dno, szczęście opuściło go całkowicie. Po ciężkim wypadku wylądował bowiem na pięć miesięcy w szpitalu, gdzie chirurdzy musieli zrekonstruować mu dolną część ciała. Świat kryje jednak w sobie wiele niespodzianek i jedną z nich zafundował Aleksowi. Po wyjściu ze szpitala najpierw przyszedł z samarytańską pomocą pięknej lolitce o imieniu Kim (za co dziewczyna postanowiła odwdzięczyć mu się tym, co miała najlepszego), a następnie złapał fuchę, o której wcześniej mógł tylko pomarzyć – etat kapitana statku z wolną ręką przy kompletowaniu załogi. Zbyt wiele tych handicapów, aby był to przypadek. Niebawem więc Romanow pakuje się w problemy, z których początkowo nie zdaje sobie oczywiście sprawy. Po wejściu na pokład „Lustra” dowiaduje się, że jego zadaniem będzie turystyczny rajd po Wszechświecie z dwiema przedstawicielkami rasy Czygu.
Od tej pory mamy w coraz większym stopniu do czynienia nie z łukianienkowską wersją space opery, ale z klasycznym modelem angielskiej powieści kryminalnej. Niewielka grupa osób zamkniętych na pokładzie statku kosmicznego, do tego dorzucić należy jeszcze burzę hormonów, rodzące się między poszczególnymi członkami załogi sympatie i antypatie (także generowane genetycznie) oraz rozgrywającą się gdzieś daleko w tle skomplikowaną grę polityczną – taki amalgamat namiętności musi doprowadzić do tragedii. I rzeczywiście: niebawem zostaje popełniona straszliwa zbrodnia. Tyleż okrutna, co zapowiadająca przerażające konsekwencje. Da się im jednak zapobiec, ale pod jednym warunkiem – że sprawca przestępstwa zostanie wykryty w ciągu kilkudziesięciu godzin. W przeciwnym razie Wszechświat utonie we krwi.
Łukianienko świadomie nawiązuje do klasyki kryminału – do detektywistycznych powieści Arthura Conan Doyle’a i Agathy Christie. Biorąc pod uwagę, że specdetektyw przysłany, by rozwiązać zagadkę, posługuje się imieniem Sherlocka Holmesa, a jego prawą ręką jest kobieta o nazwisku Watson, można by pomyśleć, że wpływy autora „Psa Baskerville’ów” są większe. A jednak byłoby to mylne założenie. Sherlockowi Holmesowi z kart „Genomu” znacznie bliżej jest bowiem – mam tu na myśli przede wszystkim jego sposób dedukcji – do Herkulesa Poirot. I wrażenia tego nie zaciera nawet fakt, że Holmes, podobnie jak oryginalna postać stworzona przez Brytyjczyka, jest zapalonym skrzypkiem. Cały finał zagadki jest zresztą w duchu Agathy Christie. Kto czytał przynajmniej jedną powieść – albo też oglądał film – z Poirot w roli głównej, będzie wiedział czego się spodziewać.
Mimo tych wcześniej niespotykanych w twórczości Łukianienki pierwiastków „Genom” zawodzi. Rzecz to będzie zapewne dla wielbicieli Rosjanina niezwykle zaskakująca i pewnie nawet trudna do zrozumienia, ale tym razem szwankuje przede wszystkim fabuła. Akcja toczy się, owszem, wartko, ale tylko do najważniejszego, na pozór, momentu powieści – do chwili popełnienia zbrodni. Potem z kart powieści zaczyna najzwyczajniej wiać nudą. Widać, że wyobraźnia Łukianienki potrzebuje przestrzeni, zamknięta w czterech ścianach (nieważne czy mieszkania, czy też statku kosmicznego) zaczyna po prostu kuleć. Jakby autor cierpiał na pisarską klaustrofobię. Jego bohaterowie miotają się po pokładzie „Lustra”, dyskutują, przeżywają dylematy moralne, psychologizują i moralizują, tracąc przy tym zdolność realnego działania. Czy Łukianienko widział, że mniej więcej od połowy powieść zaczęła wymykać mu się z rąk, a fabuła niebezpiecznie rozłazić i pękać w szwach? Chyba tak, skoro w ostatniej partii zdecydował się na sięgnięcie głównie po wątki parodystyczne. Sądził zapewne, że w ten sposób uratuje książkę przed niechybną drętwotą… Niestety, efekt okazał się jeszcze gorszy. Wymuszony humor i niewolnicze wręcz naśladownictwo Agathy Christie okazało się być gwoździem do trumny „Genomu”.
Nie da się ukryć, że to najsłabsza ze wszystkich do tej pory wydanych w Polsce powieści Siergieja Łukianienki. Jeśli pomyślana została jako formalny eksperyment, pal licho – przecież każdemu, nawet najlepszemu, pisarzowi mogą przytrafić się wpadki. Byle tylko autor „Nocnego patrolu” nie próbował iść dalej tym tropem. Pisanie kryminałów lepiej niech zostawi innym swoim rodakom – Aleksandrze Marininie i Borysowi Akuninowi.
koniec
31 października 2005

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Od cyberpunku do space opery
— Sebastian Chosiński

Wszechświat jak wioska globalny
— Sebastian Chosiński

Od Siergieja według możliwości, czytelnikowi według potrzeb
— Paweł Pluta

Dokąd zmierza świat… a dokąd Rosja…?
— Sebastian Chosiński

Poszukiwanie
— Eryk Remiezowicz

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.