Zagraj to jeszcze raz Sam: Do góry, kangury!Kontynuując klimat wakacyjnego uniesienia, dziś zajmiemy się utworem zespołu, który miał nam dać polskich gwiazdorów pokroju Robbiego Williamsa i Justina Timberlake′a, oraz natrzaskać przebojów, niczym Backstreet Boys, ′Nsync i Take That razem wzięci. Czyli Just 5 i ich „Kolorowe sny”.
Piotr ‘Pi’ GołębiewskiZagraj to jeszcze raz Sam: Do góry, kangury!Kontynuując klimat wakacyjnego uniesienia, dziś zajmiemy się utworem zespołu, który miał nam dać polskich gwiazdorów pokroju Robbiego Williamsa i Justina Timberlake′a, oraz natrzaskać przebojów, niczym Backstreet Boys, ′Nsync i Take That razem wzięci. Czyli Just 5 i ich „Kolorowe sny”. Jak powszechnie wiadomo, projekt pod nazwą Just 5 był przedsięwzięciem czysto biznesowym, a jego członków wyłoniono w castingu. Spodobał się głównie dziewczynkom z niższych klas szkół podstawowych, co nie przeszkodziło mu sprzedać wystarczającej ilości płyt, by dorobić się podwójnej Platyny. Spory udział w ich popularności miały pisma „Bravo” i „Popcorn”, którym chyba ktoś płacić za pozytywne recenzje twórczości chłopaków. Dziś jednak formacja stanowi przykład prawie najbardziej żenującego oblicza polskiego popu (prawie, ponieważ jeszcze gorzej wypadła próba stworzenia girlsbandu). Burzliwa kariera Po Prostu Piątki zakończyła się w 2002 roku po wydaniu trzech płyt (ostatnia ukazała się w 1999 roku). Niemniej przyniosła nam Bartka Wronę i przebój „Kolorowe sny”. W czasie, kiedy Just 5 dogorywał w męczarniach, karierą rozwijał inny polski zespół, mający jednak o wiele większe ambicje. W swojej twórczości łączył rock, funk i rap, niemniej nie stronił też od wygłupów. Początkowo nosił nazwę Wild Storm, ale w 1997 roku zmienił ją na Kangaroz (dodajmy, że w tym samym czasie zadebiutował Just 5 – przypadek?). Na fonograficzny debiut, zatytułowany po prostu „Kangaroz”, musiał jednak czekać cztery lata. Jako bonus dodano do niego cover największego hitu zespołu Bartka Wrony, czyli „Kolorowe sny”, podany w taki sposób, że chyba nie ma nikogo, komu by się nie podobał (w przeciwieństwie do oryginału). Panowie postawili na totalny luz, wyśmiewając popową estetykę. Do miałkiego tekstu dopasowali zadziorną, rozbujaną muzykę, niczym za najlepszych czasów Rage Against The Machine. Bawiąc się konwencją nie zapomnieli o słodkim wejściu, przekształconym w rozbrajające zawodzenie (chodzi o fragment: „pokaż mi niebo, a ja będę tęczą / kolorów wstęgą co dnia”). Mamy też szybkie cytaty z „California Dreamin′” The Mamas and the Papas, Liroya, oraz Backstreet Boys, a na koniec szaloną jazdę bez trzymanki, zakończoną orgazmistycznymi jękami. Gdyby twórczość Just 5 od początku tak wyglądała, mielibyśmy do czynienia z legendą na miarę Acid Drinkers, Flapjack, czy Blenders. A tak, jest jak jest. 31 lipca 2019 |
Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.
więcej »W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Na ulicach Babilonu gaz
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Lament zniewolonego ludu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Perwersyjna poezja miłosna
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Gruby cover
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Z sąsiedzkim pozdrowieniem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Hardkorowa terapia
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ino wpierw ciulnę ją sztachelką
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Ups… tak im wyszło
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Który miś dla której dziewczyny
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Jesteś moim sercem, jesteś moją duszą
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiksowe Top 10: Marzec 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch
My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
Komiksowe Top 10: Luty 2024
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski