Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

O druhach i pieśniach Wołodii, a tak naprawdę – o Rosji!

Esensja.pl
Esensja.pl
Styczeń to miesiąc, w którym drogi wszystkich zagorzałych wielbicieli słynnego rosyjskiego aktora, barda i poety Władimira Wysockiego wiodą do Koszalina. Nie inaczej było i w tym roku. Okazja szczególna – ósma edycja Międzynarodowego Festiwalu Filmów Dokumentalnych o tym wybitnie artyście, który tradycyjnie odbył się pod hasłem „Pasje według Świętego Włodzimierza”.

Sebastian Chosiński

O druhach i pieśniach Wołodii, a tak naprawdę – o Rosji!

Styczeń to miesiąc, w którym drogi wszystkich zagorzałych wielbicieli słynnego rosyjskiego aktora, barda i poety Władimira Wysockiego wiodą do Koszalina. Nie inaczej było i w tym roku. Okazja szczególna – ósma edycja Międzynarodowego Festiwalu Filmów Dokumentalnych o tym wybitnie artyście, który tradycyjnie odbył się pod hasłem „Pasje według Świętego Włodzimierza”.
Chociaż 25 lipca 2010 roku minie równe trzydzieści lat od śmierci Władimira Wysockiego, pamięć o tym wszechstronnym artyście nie przemija. Na całym świecie każdego roku powstają poświęcone mu książki, filmy, niezliczone zastępy wokalistów sięgają po jego pieśni. W rodzinnym kraju wciąż jest on postacią – bez najmniejszej przesady – kultową. Świadczą o tym wyrastające w całej Rosji jak grzyby po deszczu pomniki Wołodii, nazywane jego imieniem ulice, w końcu – poświęcone mu muzea. Badacze literatury nieustannie starają się zgłębić fenomen jego poezji, a krytycy filmowi i teatralni rozkładają na czynniki pierwsze jego kreacje kinowe, telewizyjne i sceniczne. Wysocki cieszy się jednak ogromnym szacunkiem nie tylko w ojczyźnie; wielkim mirem obdarzono go również – i to jeszcze za życia – w Polsce. Miejscem szczególnym dla wszystkich wysockologów nad Wisłą jest jedyne w naszym kraju muzeum poety, które mieści się w Koszalinie, a założone zostało i prowadzone jest po dziś dzień przez doktor Marlenę Zimną, jednocześnie jedną z najlepszych tłumaczek poetyckiej spuścizny Wołodii na język polski. Muzeum znane jest również – i to na całym świecie – jako organizator Międzynarodowego Festiwalu Filmów Dokumentalnych o Włodzimierzu Wysockim „Pasje według Świętego Włodzimierza”, który w ostatni styczniowy weekend odbył się już po raz ósmy. Zjechali nań nie tylko polscy wielbiciele artysty; Koszalin miał okazję gościć również przybyszów z Rosji (Moskwa, Sankt Petersburg, Kotłas, Archangielsk), Ukrainy (Odessa), Łotwy (Ryga), Litwy (Wilno), Irlandii (Dublin), Izraela (Herzliya), Włoch (Genua), a nawet z dalekich Stanów Zjednoczonych (Austin w Teksasie).
Dyrektor koszalińskiego Muzeum Włodzimierza Wysockiego Marlena Zimna jest pomysłodawcą i głównym organizatorem festiwalu od początku jego istnienia. (fot. Sebastian Chosiński)
Dyrektor koszalińskiego Muzeum Włodzimierza Wysockiego Marlena Zimna jest pomysłodawcą i głównym organizatorem festiwalu od początku jego istnienia. (fot. Sebastian Chosiński)
Uroczyste otwarcie festiwalu – w sobotę 30 stycznia – nastąpiło tradycyjnie w sali kinowej Centrum Kultury 105, w holu którego zebrani mogli obejrzeć okazjonalną wystawę zdjęć upamiętniających występ Wołodii w leningradzkim Wszechzwiązkowym Instytucie Aluminium i Magnezu (WAMI) w czerwcu 1972 roku. Niesamowita, z perspektywy czasu, mogła wydawać się zwłaszcza scenografia: za plecami Wysockiego znajdował się bowiem gigantyczny napis „Wpieriod k kommunizmu”, co można przetłumaczyć jako: „Naprzód ku komunizmowi”. Ironia losu? Nie brakowało takowych w życiu autora „Polowania na wilki”… Po otwarciu imprezy, którego dokonał wiceprezydent Koszalina, przedstawiono pierwszy konkursowy film. Krótkometrażówka Siergieja Sofronowa „Dlatego, że jest kochany” (2009) była w zasadzie telewizyjnym reportażem z odsłonięcia pomnika artysty w Woroneżu, co miało miejsce we wrześniu ubiegłego roku. Ot, ciekawostka, choć znakomicie oddająca fenomen jego nieustającej popularności. Dość powiedzieć, że ceremonia ta zgromadziła tysiące mieszkańców tej liczącej w sumie około miliona aglomeracji. Na kolejne seanse festiwalowi goście przenieśli się do położonego nieopodal Centrum Kultury 105 zabytkowego Domku Kata, gdzie – już w dużo bardziej kameralnych warunkach – prezentowane były kolejne filmy konkursowe. „Artur Szczerbak” (2009) – obraz Michaiła Trifonowa z autorskim tekstem Witalija Dobrusina – był jedną z części dokumentalnego serialu „Samarskie losy” i Wysockiego dotyczył jedynie pośrednio. Zmarły przed trzema laty bohater filmu był współtwórcą legendarnego kujbyszewskiego – taką nazwę w latach 1935-1991 nosiła Samara – klubu młodzieżowego GMK-62 (to skrót od: Gorodskoj Mołodiożnyj Kłub) i zarazem jednym z organizatorów dwóch koncertów Wołodii w tym mieście w 1967 roku, od których de facto rozpoczęła się wielka kariera barda.
Na wystawie zaprezentowanej w holu Centrum Kultury 105 można było obejrzeć unikatowe zdjęcia Wysockiego z koncertu w leningradzkim Wszechzwiązkowym Instytucie Aluminium i Magnezu w 1972 roku.  (fot. S
Na wystawie zaprezentowanej w holu Centrum Kultury 105 można było obejrzeć unikatowe zdjęcia Wysockiego z koncertu w leningradzkim Wszechzwiązkowym Instytucie Aluminium i Magnezu w 1972 roku. (fot. S
Intrygującą ciekawostką, zwłaszcza dla polskiej publiczności, był odnaleziony w archiwach telewizji publicznej program kabaretowy Zbigniewa Bogdańskiego „Co słychać?”. Zrealizowany w 1978 roku na zamówienie „Studia Gama”, był telewizyjną adaptacją spektaklu wystawionego na deskach warszawskiego Teatru „Kwadrat”. Wykorzystano w nim nie tylko utwory Władimira Wysockiego, ale również pieśni Bułata Okudżawy i humoreski Michaiła Zoszczenki. Dobór wykonawców był pierwszorzędny – między innymi Jan Kobuszewski, Jarema Stępowski, Janusz Gajos, Andrzej Zaorski, Włodzimierz Press, Edward Dziewoński, Bohdan Łazuka i Andrzej Fedorowicz. Nic więc dziwnego, że program był prawdziwym aktorskim majstersztykiem; prezentował poziom, do którego żaden ze współczesnych polskich kabaretów nie byłby w stanie nawet się zbliżyć, a co dopiero mu dorównać. „Włodzimierz Wysocki. Pierwszy stadion” (2008) Wsiewołoda Chanczina to kolejny film przedstawiający związki rosyjskiego barda z Samarą, w dużym stopniu przedstawiający te same wydarzenia, o których opowiedziano już w obrazie na temat Artura Szczerbaka. Amatorsko zrealizowaną etiudę „Kapryśne konie. Tango” potraktować należy z przymrużeniem oka. Bo choć Mariana Montes i Sebastian Arce to znani w całej Ameryce Południowej argentyńscy tancerze, to jednak zaprezentowany przez nich układ do pieśni Wołodii nie wykroczył poza wymiar egzotycznej nowinki. Zdecydowanie ciekawszy był półgodzinny dokument Michaiła Woroneżcewa „Garik Sukaczew o Władimirze Wysockim” (2007), nakręcony w ramach cyklu „Idole o idolach”. Sukaczew to słynny rosyjski rockmen (niegdyś występujący z zespołem Brigada S, od kilku zaś lat solo), aktor i reżyser filmowy oraz, jak się okazuje, wielki admirator twórczości autora „Pieśni o przyjacielu”. Pomiędzy kolejnymi prezentacjami konkursowymi pojawił się, związany z moskiewskim Teatrze na Tagance, Paweł Jewdokimow, który – podobnie jak miało to miejsce rok temu – przedstawił kolejne odnalezione w ostatnich miesiącach filmowe kadry z Wysockim, czarno-białe i jeszcze nieudźwiękowione.
Laureat drugiej nagrody – Oleg Wasin z Moskwy. Publiczność doceniła jego film „O druhu zagorzałym”.  (fot. Sebastian Chosiński)
Laureat drugiej nagrody – Oleg Wasin z Moskwy. Publiczność doceniła jego film „O druhu zagorzałym”. (fot. Sebastian Chosiński)
Na zakończenie pierwszego dnia festiwalu odbył się w koszalińskim Domku Kata koncert pod hasłem „Śpiewasz na cały świat…”. Irlandzki bard Thom Moore przedstawił własne, anglojęzyczne wersje kilku pieśni Wołodii (między innymi „Skałołazka”, „Na Bolszom Karietnom”, „On nie wiernułsia iz boja”), dzieląc się przy okazji z publicznością spostrzeżeniami na temat ogromnych trudności towarzyszących tłumaczeniu poezji Wysockiego na język Szekspira. Po gościu z Zielonej Wyspy na scenie pojawił się, pochodzący z Rygi, dziecięco-młodzieżowy zespół wokalny „Mode-S”, który – przy akompaniamencie gitary i z wokalną pomocą Wadima Nowożyłowa – przedstawił dwa dwudziestominutowe programy złożone z piosenek rosyjskiego artysty: „Ballada o samotności” oraz „Nieznany Wysocki”. Na deser w trzecim wejściu publiczność mogła usłyszeć skomponowaną przez Wołodię specjalnie dla Mariny Vlady piosenkę „Bieda”. Pomiędzy kolejnymi występami „Mode-S” zaprezentowali się jeszcze szczecinianin Radosław Szepiłło (akompaniując sobie na akordeonie, zaśpiewał „Bratskije mogiły”, „Sentymentalnego boksera” i „Wsio nie tak, riebiata”) oraz wilnianin Viktoras Pustovojus (wykonujący – już po bożemu, z gitarą – pieśni Rosjanina po polsku, litewsku, angielsku i ukraińsku).
Zdobywca Grand Prix – moskwianin Aleksandr Kowanowski, autor (wespół z Igorem Rachmanowem) filmu „Kiedy powrócę…”.  (fot. Sebastian Chosiński)
Zdobywca Grand Prix – moskwianin Aleksandr Kowanowski, autor (wespół z Igorem Rachmanowem) filmu „Kiedy powrócę…”. (fot. Sebastian Chosiński)
Drugiego dnia festiwalu, w niedzielę 31 stycznia, pokazy konkursowe rozpoczęły się dokładnie w południe. I to od razu z górnego C – od filmu gości z Moskwy, Olega Wasina (reżyseria) i Igora Rachmanowa (montaż) „Włodzimierz Wysocki. O druhu zagorzałym” (2010). To przejmująca opowieść o przedwcześnie zmarłym 27 września 2009 roku, a więc krótko po zakończeniu zdjęć do tego dokumentu, Iwanie Dychowicznym, przyjacielu Wołodii z czasów Taganki, który po śmierci pieśniarza zrezygnował z gry w teatrze i poświęcił się karierze reżyserskiej. Dychowiczny nie tylko wspominał Wysockiego, ale opowiadał również o swojej karierze, nie szczędząc przy tym gorzkich słów pod adresem „cara rosyjskiej kinematografii” Nikity Michałkowa. Obraz Wasina, niezwykle przejmujący, chyba nikogo nie pozostawił obojętnym. Emocje ostudził nieco kolejny punkt programu, czyli spotkanie z przybyłym z Genui Mario Alessandro Curletto, autorem opublikowanej we Włoszech w grudniu ubiegłego roku biografii odtwórcy postaci Gleba Żegłowa w serialu sensacyjnym „Gdzie jest czarny kot”. Gość z Italii wiele słów poświęcił zwłaszcza recepcji twórczości Wołodii na Półwyspie Apenińskim, porównując Rosjanina z legendarnym genueńskim pieśniarzem i poetą Fabrizio De André. Ta chwila oddechu zdecydowanie przydała się przed prezentacją następnego dokumentu – „Kiedy powrócę…” (2009) Aleksandra Kowanowskiego (reżyseria) i Igora Rachmanowa (montaż). Choć można czepiać się zbyt luźnej formy i zbyt wielu wątków podjętych w filmie (od Andrieja Sacharowa, poprzez wojnę w Czeczenii, aż po uwięzienie i proces Michaiła Chodorkowskiego), to jednak ta – ilustrowana pieśniami Wysockiego – opowieść o ostatnich dwudziestu latach historii Rosji pozostawiła po sobie wstrząsające wrażenie. Podobnie jak i, pokazany jednak poza konkursem, kolejny obraz duetu Kowanowski-Rachmanow „Włodzimierz Wysocki. Nieznany, którego znali wszyscy…” (2010). Przedstawiono w nim archiwalne, wcześniej nieznane bądź zapomniane, zdjęcia artysty z lat 60. ubiegłego wieku, w tym dzisiaj już bezcenne sceny z prób do filmu „Mój tata jest kapitanem” (1969) Władimira Byczkowa, w którym ostatecznie z przyczyn cenzuralnych Wołodia nie zagrał.
Mario Alessandro Curletto – autor biografii Wysockiego „Byłem duszą złego towarzystwa” – przyjechał do Koszalina z Genui.  (fot. Sebastian Chosiński)
Mario Alessandro Curletto – autor biografii Wysockiego „Byłem duszą złego towarzystwa” – przyjechał do Koszalina z Genui. (fot. Sebastian Chosiński)
Trzecim konkursowym dokumentem drugiego dnia festiwalu był izraelski obraz Gregory’ego Grumberga „Vladimir, czyli Przerwany lot w Migdal HaEmeq” (2009), będący w zasadzie zapisem – od strony technicznej, niestety, rażąco amatorskim – monodramu opartego na wspomnieniowej książce Mariny Vlady. Kolejną niedzielną atrakcją było spotkanie z przybyłą ze Stanów Zjednoczonych Ruby J. Jones, doktor Uniwersytetu Teksaskiego w Austin, autorką książki „Wykorzystanie muzyki Włodzimierza Wysockiego w nauczaniu języka rosyjskiego”. Po przenosinach z Domku Kata do Centrum Kultury 105 odbyła się uroczystość wręczenia nagród – wraz z wzorowanymi na Oscarze statuetkami z podobizną Wołodii – autorom najlepszych filmów festiwalu; tradycyjnie o ich przyznaniu zdecydowali w tajnym głosowaniu uczestnicy imprezy. O ile miejsce trzecie – dla dzieła izraelskiego – mogło być pewnym zaskoczeniem, o tyle dokumenty, które uplasowały się wyżej, były absolutnie bezkonkurencyjne. Srebro przypadło ubiegłorocznemu zwycięzcy Olegowi Wasinowi (za film „O druhu zagorzałym”), Grand Prix zgarnęli natomiast Kowanowski i Rachmanow (za „Kiedy powrócę…”). Ostatnim punktem festiwalu był spektakl kórnickiego Stowarzyszenia Teatralnego „Legion” zatytułowany „Przebudzenie”, a oparty na napisanym w 1968 roku opowiadaniu Wysockiego „Życie bez snu” (w oryginale: „Delfiny i psichi. Zapiski sumasszedszego, ili Żyzn’ bez sna”). Powstało ono po krótkim pobycie pieśniarza w szpitalu psychiatrycznym i tam też rozgrywa się akcja przedstawienia wyreżyserowanego przez Wojciecha Kopcińskiego na podstawie scenariusza Anny Łazuki-Witek. Przykro to stwierdzić, ale twórcy nie znaleźli odpowiedniego klucza do niełatwego przecież tekstu; w efekcie dokonali w miarę wiernej, ale za to nużącej i bezbarwnej adaptacji. Na dodatek – zdecydowanie zbyt długiej. Nie uniknięto też pretensjonalności. Bo jakże inaczej wytłumaczyć wykorzystanie w finale, śpiewanych przez wszystkich biorących udział w spektaklu aktorów-amatorów, „Murów” Jacka Kaczmarskiego… Ni przypiął to, ni przyłatał.
Doktor Ruby J. Jones na co dzień mieszka w Austin w Teksasie; w Koszalinie mówiła między innymi o wykorzystaniu muzyki Wysockiego w nauczaniu języka rosyjskiego.  (fot. Sebastian Chosiński)
Doktor Ruby J. Jones na co dzień mieszka w Austin w Teksasie; w Koszalinie mówiła między innymi o wykorzystaniu muzyki Wysockiego w nauczaniu języka rosyjskiego. (fot. Sebastian Chosiński)
Międzynarodowy Festiwal Filmów Dokumentalnych o Włodzimierzu Wysockim „Pasje według Świętego Włodzimierza”, choć odbywa się z dala od wielkich kulturalnych centrów, ma już wyrobioną markę w świecie. Gdyby było inaczej, komu chciałoby się przybywać do Koszalina z Rosji, Włoch, Stanów Zjednoczonych i Izraela? A wszystko to dzięki niespożytym siłom dyrektor koszalińskiego muzeum Marlenie Zimnej i jej nieocenionej mamie, pani Monice. Im dwóm oraz całej rzeszy ich współpracowników i wolontariuszy należą się najgorętsze podziękowania!
Stowarzyszenie Teatralne Legion z Kórnika dokonało scenicznej adaptacji opowiadania Wysockiego „Życie bez snu”; przedstawienie – podobnie jak niektóre z legendarnych spektakli Taganki – zaczęło się ju
Stowarzyszenie Teatralne Legion z Kórnika dokonało scenicznej adaptacji opowiadania Wysockiego „Życie bez snu”; przedstawienie – podobnie jak niektóre z legendarnych spektakli Taganki – zaczęło się ju
koniec
7 lutego 2010

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Eins, zwei, drei, vier, fünf…
Sebastian Chosiński

29 IV 2024

Wydawana od trzech lat seria koncertów Can z lat 70. ubiegłego wieku to wielka gratka dla wielbicieli krautrocka. Przed niemal trzema miesiącami ukazał się w niej album czwarty, zawierający koncert z paryskiej Olympii z maja 1973 roku. To jeden z ostatnich występów z wokalistą Damo Suzukim w składzie.

więcej »

Non omnis moriar: Brom w wersji fusion
Sebastian Chosiński

27 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj najbardziej jazzrockowy longplay czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.