Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 1 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne

więcej »

Zapowiedzi

Limp Bizkit
‹Gold Cobra›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGold Cobra
Wykonawca / KompozytorLimp Bizkit
Data wydania1 lipca 2011
Wydawca Universal
NośnikCD
Czas trwania49:38
Gatunekrock
EAN0602527711522
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Introbra1:20
2) Bring It Back2:17
3) Gold Cobra3:53
4) Shark Attack3:26
5) Get A Life4:54
6) Shotgun4:33
7) Douche Bag3:42
8) Walking Away4:45
9) Loser4:53
10) Autotunage5:00
11) 90.2.104:18
12) Why Try2:51
13) Killer In You3:46
Wyszukaj / Kup

Solidny kop w tyłek od złotej kobry
[Limp Bizkit „Gold Cobra” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
NU METAL ŻYJE! W czasach, w których królują zniewieściali chłopcy drący do mikrofonu swe śliczne buziuchny w kolejnych takich samych zespołach poppunkowych, pojawiło się światełko nadziei – Limp Bizkit wrócił z nową płytą po ponad sześciu długich latach od ostatniego studyjnego materiału. I do tego wrócił w oryginalnym składzie, z synem marnotrawnym, chyba największym świrem wśród numetalowych gitarzystów – Wesem Borlandem.

Jakub Dzióbek

Solidny kop w tyłek od złotej kobry
[Limp Bizkit „Gold Cobra” - recenzja]

NU METAL ŻYJE! W czasach, w których królują zniewieściali chłopcy drący do mikrofonu swe śliczne buziuchny w kolejnych takich samych zespołach poppunkowych, pojawiło się światełko nadziei – Limp Bizkit wrócił z nową płytą po ponad sześciu długich latach od ostatniego studyjnego materiału. I do tego wrócił w oryginalnym składzie, z synem marnotrawnym, chyba największym świrem wśród numetalowych gitarzystów – Wesem Borlandem.

Limp Bizkit
‹Gold Cobra›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGold Cobra
Wykonawca / KompozytorLimp Bizkit
Data wydania1 lipca 2011
Wydawca Universal
NośnikCD
Czas trwania49:38
Gatunekrock
EAN0602527711522
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Introbra1:20
2) Bring It Back2:17
3) Gold Cobra3:53
4) Shark Attack3:26
5) Get A Life4:54
6) Shotgun4:33
7) Douche Bag3:42
8) Walking Away4:45
9) Loser4:53
10) Autotunage5:00
11) 90.2.104:18
12) Why Try2:51
13) Killer In You3:46
Wyszukaj / Kup
Recenzja nadesłana na konkurs „Esensji”.
Po typowym dla Bizkitów psychodelicznym intrze rusza oparty na groove „Bring It Back”. Kawałek jest krótki, ale od razu pokazuje, że nie mamy do czynienia z dyletantami. Potem „Gold Cobra” – niesamowicie chwytliwy numer ze świetnym refrenem. Już tu słychać wyraźnie, że żadnej rewolucji w stylu nie możemy się spodziewać. Z drugiej strony – po sześciu latach niebytu lepiej nie bawić się w stylistyczne eksperymenty. Niektóre kompozycje mają cechy bizkitowych hitów sprzed lat. „Shark Attack” = „Break Stuff”, niesamowicie agresywny „Why Try” = „Nookie”. Na wpół balladowy „Walking Away” momentami przypomina „My Way”. Nie oznacza to broń Boże, że materiał jest wtórny – to dawka kolejnych koncertowych wymiataczy na absolutnie światowym poziomie.
Mimo pewnej zachowawczości pojawiają się drobne eksperymenty – „Loser” to kontynuacja melodyjnej ścieżki obranej w „Behind Blue Eyes”. Natomiast „Autotunage” to pierwsze w świecie… metalowe R’n’B. Za pomocą Autotune’a połączonego z typową bizkitową riffownią Fred i spółka tworzą miażdżący, stadionowy niemalże hymn.
Jak zwykle Fred pokazuje też swój kunszt w tworzeniu absurdalnych, przesyconych agresją tekstów. Tak jest – granie „na poważnie” słyszalne na albumie „Results May Vary” to pieśń przeszłości. Wraz z powrotem oryginalnego składu Bizkici znów zaczynają się wygłupiać. Pan Durst znowu nałożył swą słynną czerwoną czapeczkę i bezlitośnie karmi nas kolejnymi „fuckami”, jak choćby w „Douche Bag”, chyba najbardziej jaskrawym przykładzie powrotu do korzeni (pod względem bezsensownej wulgarności ten numer niewiele ustępuje sławetnemu „Hot Dog”). Prawdziwym wymiataczem i niezaprzeczalnie najlepszym utworem na płycie jest „Shotgun”. Jest tu wszystko, za co pokochaliśmy Limp Bizkit – gitarowe pajączki Wesa, agresywny gadko–rap Freda, mimo całej brutalności hip–hopowo bujająca sekcja rytmiczna, a to wszystko doprawione elektronicznym wkładem DJ’a Lethala.
Wielki powrót dobrego zespołu. Po mdłym, wyraźnie wymęczonym „Results May Vary” Bizkici znów zarządzili nagraną z luzem i polotem płytą, która wyrwie z marazmu starych biszkoptowych fanów, a także skusi nowych. Jak dla mnie, na dzień dzisiejszy, „Gold Cobra” to absolutnie najlepszy album formacji. Taki Linkin Park mógł zdezerterować, ale Limp Bizkit wciąż dzielnie stawiają opór postępującemu rozkładowi nu metalu.
koniec
19 stycznia 2012

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Sympatyczne słuchadło
— Jakub Dzióbek

Joyce muzyki rozrywkowej?
— Jakub Dzióbek

Wetknij dłoń w swoje oko!
— Jakub Dzióbek

Nie słuchajcie tej płyty
— Jakub Dzióbek

Co się tu dzieje?!
— Jakub Dzióbek

Różowe obłoki na lazurowym niebie
— Jakub Dzióbek

Choćbym szedł ciemną doliną…
— Jakub Dzióbek

Gwóźdź do trumny
— Jakub Dzióbek

Antychryst zmartwychwstał!
— Jakub Dzióbek

Czy post punk kiedykolwiek umrze?
— Jakub Dzióbek

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.