Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Erlend Apneseth
‹Fragmentarium›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułFragmentarium
Wykonawca / KompozytorErlend Apneseth
Data wydania30 stycznia 2020
Wydawca Hubro Records
NośnikCD
Czas trwania33:34
Gatunekfolk, jazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Erlend Apneseth, Ida Løvli Hidle, Anja Lauvdal, Stein Urheim, Fredrik Luhr Dietrichson, Hans Hulbækmo, Jørgen Træen
Utwory
CD1
1) Gangar06:13
2) Du fallande Jord06:06
3) Fragmentarium05:00
4) Gruvene06:29
5) No, etterpå01:29
6) Det mørknar05:10
7) Omkved03:06
Wyszukaj / Kup

Skrzypek na… fiordzie
[Erlend Apneseth „Fragmentarium” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Specjalizuje się w grze na skrzypcach. Ale to nie są zwykłe skrzypce, to… hardingfele – instrument wykorzystywany w norweskiej muzyce ludowej od XVII wieku. Erlend Apneseth nie jest jednak wcale artystą folkowym, jak już to jazzmanem eksplorującym świat skandynawskiego folkloru, jednym z najciekawszych twórców tak zwanego nordic-jazz. Jego najnowsza płyta ukazała się przed miesiącem i nosi tytuł „Fragmentarium”.

Sebastian Chosiński

Skrzypek na… fiordzie
[Erlend Apneseth „Fragmentarium” - recenzja]

Specjalizuje się w grze na skrzypcach. Ale to nie są zwykłe skrzypce, to… hardingfele – instrument wykorzystywany w norweskiej muzyce ludowej od XVII wieku. Erlend Apneseth nie jest jednak wcale artystą folkowym, jak już to jazzmanem eksplorującym świat skandynawskiego folkloru, jednym z najciekawszych twórców tak zwanego nordic-jazz. Jego najnowsza płyta ukazała się przed miesiącem i nosi tytuł „Fragmentarium”.

Erlend Apneseth
‹Fragmentarium›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułFragmentarium
Wykonawca / KompozytorErlend Apneseth
Data wydania30 stycznia 2020
Wydawca Hubro Records
NośnikCD
Czas trwania33:34
Gatunekfolk, jazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Erlend Apneseth, Ida Løvli Hidle, Anja Lauvdal, Stein Urheim, Fredrik Luhr Dietrichson, Hans Hulbækmo, Jørgen Træen
Utwory
CD1
1) Gangar06:13
2) Du fallande Jord06:06
3) Fragmentarium05:00
4) Gruvene06:29
5) No, etterpå01:29
6) Det mørknar05:10
7) Omkved03:06
Wyszukaj / Kup
Szlaki jazzu i folkloru przecinają się od wielu już lat. Pod żadną długością ani szerokością geograficzną nie brakuje artystów, którzy uznawani są za jazzmanów, ale nadzwyczaj chętnie poszukują inspiracji w muzyce ludowej (na naszym podwórku wystarczy wymienić takich klasyków, jak Zbigniew Namysłowski czy Michaił Urbaniak). W przypadku Norwega Erlenda Apnesetha czasami nawet trudno orzec jednoznacznie, którego składnika jest w jego muzyce więcej. Erlend urodził się trzydzieści lat temu w miasteczku Kristiansand, które jest prawdopodobnie najdalej wysuniętym na południe skrawkiem jego ojczyzny. Studiował „tradycyjną muzykę norweską” w – istniejącej od 1977 roku – Ole Bull Akademiet w Voss. Patron uczelni, w Polsce będący artystą anonimowym, to żyjący w XIX wieku wybitny skandynawski skrzypek i kompozytor epoki romantyzmu. Można się domyślać, że jest jednym z mistrzów Apnesetha.
Świat – wiem, to trochę nazbyt górnolotne określenie – poznał Erlenda osiem lat temu, kiedy ukazała się składanka „Jølster 2012”, a na niej, wśród kilkunastu innych, cztery kompozycje Norwega. Rok później wydał on swój debiutancki album – „Blikkspor”, w nagraniu którego wspomogli go trębacz Arve Henriksen oraz gitarzysta Stephan Meidell (znany z takich projektów, jak Cakewalk, Velkro oraz płyt solowych) i perkusista Øyvind Hegg-Lunde (Building Instruments). Z czasem dwaj ostatni zostali etatowymi członkami formacji Erlend Apneseth Trio, która opublikowała już trzy pełnowymiarowe krążki: „Det Andre Rommet” (2016), „Åra” (2017) oraz – z gościnnym udziałem akordeonisty Frodego Haltli – „Salika, Molika” (2019). Do tego należy dodać jeszcze dwa kolejne solowe wydawnictwa Apnesetha, to jest „Nattsongar” (2017) i najnowsze „Fragmentarium”.
„Fragmentarium”, którego premiera miała miejsce 30 stycznia tego roku, jest czwartą płytą tego artysty sygnowaną przez wytwórnię Hubro Records z Oslo, znaną z zamiłowania do przekraczania gatunkowych granic i mieszania jazzu z awangardą i folkiem. I tak właśnie dzieje się w przypadku Norwega. Najnowszy materiał nagrał on w domu kultury w malutkim miasteczku Ål (tak, to jego pełna nazwa). Do współpracy zaprosił tym razem muzyków znanych głównie, ale nie tylko, z grup Skadedyr i Moskus, czyli akordeonistkę Idę Løvli Hidle, pianistkę Anję Lauvdal, kontrabasistę Fredrika Luhra Dietrichsona oraz perkusistę Hansa Hulbækmo (także Atomic i Gard Nilssen’s Supersonic Orchestra). Skład uzupełnia jeszcze grający na gitarze oraz bezprogowym buzuki Stein Urheim, o którym nie tak dawno była mowa w „Esensji” przy okazji wydania przez niego solowego krążka „Downhill Uplift” (2020).
„Fragmentarium” to nie jest długa płyta; trwa niespełna trzydzieści cztery minuty, ale to akurat jest typowe dla wydawnictw Hubro Records, które prawdopodobnie wychodzi z założenia, że… mniej w sensie ilości to tak naprawdę więcej w kontekście jakości. W przypadku albumu Erlenda trudno byłoby się z taką teorią, jeżeli oczywiście jest prawdziwa, nie zgodzić. Na otwarcie Apneseth wybrał utwór „Gangar”, który zaczyna się od pojedynczych elektronicznych dźwięków i miarowych, delikatnych uderzeń perkusji. Z czasem dochodzą po kolei gitara, kontrabas, akordeon i dopiero na koniec melduje się lider, co oznacza, że rozbrzmiewają skrzypce (dla ułatwienia tak będę określał hardingfele) – wtedy też z miejsca robi się folkowo. Gdy jednak wszyscy osiągają najwyższy stopień determinacji, nie stroniąc przy tym od partii bardzo emocjonalnych – sekstet zaczyna płynnie manewrować między folkiem, jazzem, a nawet rockiem. Z każdą kolejną minutą jest mocniej i gęściej, choć na finał muzycy powracają do punktu wyjścia, pozostawiając słuchaczy sam na sam z subtelną elektroniką i stopniowo wyciszającą się gitarą.
Początek jest mocny. Można się zatem domyślić, że ciąg dalszy będzie dużo bardziej stonowany. I tak też się dzieje – w „Du fallande Jord” dominują hipnotyczna sekcja rytmiczna oraz rzewne solówki skrzypiec i fortepianu. Piękno muzyki ludowej tkwi w przekazywanych przez nią emocjach, niekiedy skrajnych – w tym konkretnym przypadku w bolesnym i bezbrzeżnym smutku. Warto dodać, że „Du fallande Jord” to jedna z dwóch kompozycji, w których Erlend wykorzystał w formie sampli fragmenty oryginalnych nagrań artystów ludowych odkryte przez niego w Folklorystycznym Centrum Muzycznym okręgu Buskerud. Drugą jest skrzące się bogactwem brzmień tytułowe „Fragmentarium” – to tutaj pojawiają się i syntezatory, i buzuki, i akordeon, a nawet wybitnie ludowa drumla (na której gra Hulbækmo). W pewnym momencie robi się już tak gęsto, że trudno byłoby wcisnąć coś jeszcze. Na szczęście Apneseth idealnie panuje nad całością – każdy z instrumentów ma swoje miejsce i każdy w istotny sposób wzbogaca artystyczny przekaz.
Zaskakuje nieco otwarcie „Gruvene”, w którym – za sprawą efektów elektronicznych oraz syntezatorów – zespół wkracza na awangardowe poletko. Ale w tej poetyce utrzymana jest jedynie introdukcja. Pojawienie się kontrabasu staje się sygnałem do stylistycznej wolty i skoku w ludowość. Z kolei gitarowo-syntezatorowe tło przywołuje na myśl artystów ambientowych. Dopiero gdy na plan pierwszy wybijają się skrzypce, pierwiastek folkowy zaczyna zdecydowanie przeważać. Do tego stopnia, że Urheim przyłącza się ze swoją gitarą do duetu z Apnesethem. Półtoraminutowy „No, etterpå” to skrzypcowy wstęp do dynamicznego „Det mørknar”, w którym Norwegowie zahaczają wręcz o klasyczny rock progresywny. Elementy rockowe pojawiają się również w pierwszych kilkudziesięciu sekundach „Omkved”, później jednak sekstet nieco spuszcza z tonu, kierując się w stronę folku. Aż do całkowitego wyciszenia… „Fragmentarium” to, jak dotąd, najlepsza solowa płyta Erlenda (albumy Tria to jednak inna kategoria) – bogata brzmieniowa, perfekcyjna aranżacyjnie, a przede wszystkim nadzwyczaj emocjonalna. Jeszcze nie przekonaliście się do nordic-jazzu? To popróbujcie tego smakołyku!
koniec
3 marca 2020
Skład:
Erlend Apneseth – hardingfele, kompozycje
Ida Løvli Hidle – akordeon
Anja Lauvdal – fortepian, syntezatory, , efekty elektroniczne
Stein Urheim – gitara elektryczna, buzuki bezprogowe, efekty elektroniczne
Fredrik Luhr Dietrichson – kontrabas
Hans Hulbækmo – perkusja, instrumenty perkusyjne, drumla

gościnnie:
Jørgen Træen – miks & mastering

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
Sebastian Chosiński

25 IV 2024

Arild Andersen to w świecie europejskiego jazzu postać pomnikowa. Kontrabasista nie lubi jednak przesiadywać na cokole. Mimo że za rok będzie świętować osiemdziesiąte urodziny, wciąż koncertuje i nagrywa. Na dodatek kolejnymi produkcjami udowadnia, że jest bardzo daleki od odcinania kuponów. „As Time Passes” to nagrany z muzykami młodszymi od Norwega o kilkadziesiąt lat album, który sprawi mnóstwo radości wszystkim wielbicielom nordic-jazzu.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Oniryczne żałobne misterium
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

Martin Küchen – lider freejazzowej formacji Angles 9 – zaskakiwał już niejeden raz. Ale to, co przyszło mu na myśl w czasie pandemicznego odosobnienia, przebiło wszystko dotychczasowe. Postanowił stworzyć – opartą na starożytnym greckim micie i „Odysei” Homera – jazzową operę. Do współpracy zaprosił wokalistkę Elle-Kari Sander, kolegów z Angles oraz kwartet smyczkowy. Tak narodziło się „The Death of Kalypso”.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.