Monologi wewnętrzne pianisty [Floris Kappeyne Trio „Closer” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Muzykom tworzącym Floris Kappeyne Trio donikąd się nie spieszy. Kolejne płyty wydają wtedy, gdy dochodzą do wniosku, że mają coś istotnego do powiedzenia. Od publikacji poprzedniej minęły cztery lata. Nie oznacza to jednak, że w tym czasie Holendrzy próżnowali. Korzystając z pandemicznego spowolnienia, lider formacji skupił się na twórczości solowej, a jednocześnie pracował nad materiałem na nowy album Tria – „Closer”.
Monologi wewnętrzne pianisty [Floris Kappeyne Trio „Closer” - recenzja]Muzykom tworzącym Floris Kappeyne Trio donikąd się nie spieszy. Kolejne płyty wydają wtedy, gdy dochodzą do wniosku, że mają coś istotnego do powiedzenia. Od publikacji poprzedniej minęły cztery lata. Nie oznacza to jednak, że w tym czasie Holendrzy próżnowali. Korzystając z pandemicznego spowolnienia, lider formacji skupił się na twórczości solowej, a jednocześnie pracował nad materiałem na nowy album Tria – „Closer”.
Floris Kappeyne Trio ‹Closer›Utwory | | CD1 | | 1) Mirror | 06:07 | 2) Closer | 06:16 | 3) Fantasy | 05:29 | 4) Deamon | 05:20 | 5) Inner Monologue | 09:00 | 6) Memories Lost, Like Tears in Rain | 06:39 | 7) Powder Blue, Burgundy and Sage | 06:25 |
Oj, nie brakuje ostatnimi czasy – pisząc to mam na myśli jedynie 2023 rok – wartościowych płyt wykonawców jazzowych, którzy albo dopiero startują z karierą, albo mozolnie budują swoją pozycję. O wielu z nich wspominałem w „Esensji” nie tak dawno – vide trio Little North („ Wide Open”), duet Tigeroak („ Living and Living”), kwartet Laury Schuler („ Sueños Paralelos”), formacje Areia („ Stories”) i Andorra („ Current”), wreszcie zespół Roberta Pistolesiego („ Open Lands and Moving People”). Naprawdę jest na czym ucho zawiesić. A jakby tego było mało, w tym tygodniu czeka nas kolejny wysyp albumów, które byłoby grzech przegapić. W piątek 14 kwietnia nakładem holenderskiej wytwórni ZenneZ Records (z siedzibą w miejscowości Amersfoort niedaleko Utrechtu) ukazuje się trzeci pełnowymiarowy krążek tria prowadzonego przez pianistę i klawiszowca (oraz kompozytora) Florisa Kappeyne’a (rocznik 1995). To muzyk aktywny na europejskiej scenie jazzowej od dekady. Nie tylko prowadzi on własną grupę, ale też chętnie wspomaga innych artystów. Usłyszeć można go więc na płytach zespołów Motet, Anti-Panopticon, jak również trębacza Gidona Nunesa Vaza („Carry It On!”, 2017) czy hiszpańskiego saksofonisty Martína Díaza („Identities”, 2021). Jest też członkiem kwartetu kontrabasisty – starszego od siebie o dwa lata – Tijsa Klaassena, który wraz z perkusistą Wouterem Kühne’em (rocznik 1997) tworzy z kolei sekcję rytmiczną jego tria. Klaassen i Kühne znają się zresztą doskonale; od lat stanowią bowiem nierozerwalny tandem (między innymi Mo van der Does Quartet, Oosterdok 4, The Henk Meutgeert New Jazz Orchestra oraz Suzan Veneman Sextet). Trudno zresztą dziwić się tej artystycznej wierności, skoro cała trójka muzyków ma za sobą wspólne doświadczenie nauki w Konserwatorium w Amsterdamie. To właśnie wtedy narodził się pomysł założenia tria, które powstało wprawdzie w 2013 roku, ale debiut płytowy – w postaci albumu „Interchange” – zaliczyło dopiero cztery lata później. Przed czterema laty ukazała się płyta „Synesthesia”, a teraz do sprzedaży trafia „Closer” (gwoli ścisłości po drodze Floris opublikował jeszcze solowy longplay pianistyczny „Half of What I Say is Meaningless”). Muzyka zawarta na „Closer” jest bardzo oszczędna, miejscami wręcz minimalistyczna, odwołująca się nie tylko do klasyków jazzu, ale również muzyki poważnej (wykształcenie konserwatoryjne w końcu do czegoś zobowiązuje). Wszystkie utwory wyszły spod ręki Kappeyne’a, nie można dziwić się więc, że to fortepian odgrywa w nich rolę dominującą. Jeżeli pojawia się syntezator, to głównie wtedy, gdy Floris pragnie stworzyć nastrojowe tło, ewentualnie wygenerować nietypowe dźwięki. Wspólnym mianownikiem całego wydawnictwa jest jego subtelność. Nawet w tych kompozycjach, w których trio pozwala sobie na nieco energiczniejsze improwizacje, słuchacz ma świadomość, że za chwilę – pół minuty, może minutę – wszystko wróci do normy i z głośników popłyną kojące dźwięki. W tym kontekście otwierający płytę „Mirror” trochę (ale z naciskiem na „trochę”) burzy schemat, albowiem zaczyna się od dynamicznego wejścia fortepianu i powłóczystej partii syntezatora w tle. Tijs i Wouter szybko jednak przywołują lidera do porządku i w części drugiej mamy już do czynienia z tym, co jest motywem przewodnim całej twórczości zespołu – stonowaną i pełną delikatności opowieścią o relacjach międzyludzkich (jak można wnioskować z tytułów). W „Closer” muzycy starają się ukołysać słuchaczy do snu – i to zarówno Kappeyne, jak i jego sekcja rytmiczna. Nawet jeżeli trafiają się mocniejsze akcenty, szybko następuje powrót do lirycznego motywu przewodniego fortepianu. Więcej werwy zespół wykazuje w „Fantasy”, w którym jazz udanie miesza się z klasyką, także dlatego, że Klaassen sięga po smyczek i zamienia swój instrument z rytmicznego w smyczkowy. Floris w tym momencie lojalnie usuwa się na dalszy plan, pozwalając, by dźwięki grane przez kolegę odpowiednio wybrzmiały. Po utworze zatytułowanym „Daemon” – i wcale nie chodzi tu o skojarzenia… szatańskie – można by spodziewać się ostrzejszych dźwięków, tymczasem okazuje się być jednym z najbardziej eterycznych fragmentów albumu, w którym ważną rolę odgrywa również cisza. Najdłuższym rozdziałem opowieści jest natomiast „Inner Monologue”. Tytuł dokładnie charakteryzuje jego „zawartość”. Pierwsze minuty to nadzwyczaj medytacyjna, bardziej klasyczna niż jazzowa solówka Florisa, który kontempluje każdy dźwięk. Z biegiem czasu muzyka staje się coraz smutniejsza i niepokojąca, a miejscami wręcz mroczna. Cokolwiek „gra” w duszy holenderskiego pianisty – dobrze, że ma on możność wyrzucenia tego z siebie, podzielenia się z innymi. Właściwą część płyty zamyka „Memories Lost, Like Tears in Rain” – utwór znacznie energiczniejszy niż wszystkie wcześniejsze, ze świszczącymi syntezatorami i transową sekcją rytmiczną, a nawet – uszczypnijcie mnie, bo do tej pory trudno mi w to uwierzyć! – solowym popisem Woutera na finał. Trzeba przyznać, że takie zwieńczenie dzieła robi kolosalne wrażenie. Ale zaraz… zaraz… ci, którzy zaopatrzą się w wersję kompaktową albumu, dostaną na „deser” jeszcze jeden numer. Dlaczego wyselekcjonowano go jako „bonus”? To całkiem zrozumiałe. Różni się bowiem znacząco od pozostałych. Więcej w nim efektów i dźwięków niemuzycznych; na dodatek kiedy już wszyscy członkowie tria chwytają za swoje instrumenty i zestrajają się – ze wspólnej improwizacji wychodzi im jazz w stylu retro, jaki grano w restauracjach w okresie międzywojennym. Bardzo stylowy, ale znacznie mniej typowy dla oblicza artystycznego tria. Skład: Floris Kappeyne – fortepian, syntezatory, muzyka Tijs Klaassen – kontrabas Wouter Kühne – perkusja
|