Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Randy Bernsen
‹Heart, Mind and Soul›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHeart, Mind and Soul
Wykonawca / KompozytorRandy Bernsen
Data wydania16 czerwca 2023
Wydawca Jericho Jams
NośnikCD
Czas trwania32:58
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Randy Bernsen, Uzi Nizri, Jimmy Haslip, David Nizri, Derek Sims, Dan Davis, Bob Franceschini, Bob Mintzer, George Whitty
Utwory
CD1
1) With You Always05:01
2) Prodigal Son04:39
3) Shepherd’s Heart05:29
4) Billy Gate Blues06:46
5) Abba Father03:13
6) Chant 88107:51
Wyszukaj / Kup

Serce, umysł, dusza
[Randy Bernsen „Heart, Mind and Soul” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Po ośmiu latach od wydania albumu „Grace Notes” amerykański gitarzysta jazzrockowy Randy Bernsen powraca z kolejną płytą – „Heart, Mind and Soul”. Niezbyt długą, ale za to niezwykle wysmakowaną, która powinna przypaść do gustu przede wszystkim wielbicielom twórczości Jaco Pastoriusa oraz Blood, Sweat & Tears.

Sebastian Chosiński

Serce, umysł, dusza
[Randy Bernsen „Heart, Mind and Soul” - recenzja]

Po ośmiu latach od wydania albumu „Grace Notes” amerykański gitarzysta jazzrockowy Randy Bernsen powraca z kolejną płytą – „Heart, Mind and Soul”. Niezbyt długą, ale za to niezwykle wysmakowaną, która powinna przypaść do gustu przede wszystkim wielbicielom twórczości Jaco Pastoriusa oraz Blood, Sweat & Tears.

Randy Bernsen
‹Heart, Mind and Soul›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHeart, Mind and Soul
Wykonawca / KompozytorRandy Bernsen
Data wydania16 czerwca 2023
Wydawca Jericho Jams
NośnikCD
Czas trwania32:58
Gatunekjazz, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Randy Bernsen, Uzi Nizri, Jimmy Haslip, David Nizri, Derek Sims, Dan Davis, Bob Franceschini, Bob Mintzer, George Whitty
Utwory
CD1
1) With You Always05:01
2) Prodigal Son04:39
3) Shepherd’s Heart05:29
4) Billy Gate Blues06:46
5) Abba Father03:13
6) Chant 88107:51
Wyszukaj / Kup
Choć ma bogatą biografię artystyczną, w Polsce pozostaje praktycznie twórcą nieznanym. W ciągu minionych czterdziestu lat wydał bowiem zaledwie osiem albumów podpisanych własnym nazwiskiem. Całkiem sporo ma za to na koncie występów gościnnych jako muzyk sesyjny. Gitarzysta Randy Bernsen urodził się w 1954 roku w miasteczku Needham w stanie Massachusetts, ale większość swego życia – od młodości aż po chwilę obecną – spędził na południu Florydy. W drugiej połowie lat 70. ubiegłego wieku okazjonalnie współpracował z takimi tuzami jazzu i fusion, jak Jaco Pastorius czy Blood, Sweat & Tears, a w dwóch kolejnych dekadach – z The Zawinul Syndicate. Poza tym można usłyszeć go na albumach wokalistki Urszuli Dudziak, klawiszowca Herbiego Hancocka, saksofonistów Michaela Breckera i Wayne’a Shortera, basisty Marcusa Millera czy perkusisty Steve’a Gadda. To oczywiście jedynie wierzchołek góry lodowej, nazwiska największych z największych.
Mając takie doświadczenie, naturalną koleją losu Bernsen zdecydował się w pewnym momencie na rozpoczęcie kariery solowej. Analizując jej przebieg, łatwo jednak dojść do wniosku, że nigdy nie była ona dla niego priorytetem. Przede wszystkim od początku lat 80. nie stworzył regularnego zespołu; do pracy nad kolejnymi płytami zawsze zapraszał spore grono – czasami kilku, czasami kilkunastu – zaprzyjaźnionych muzyków. Taki projekt trudno było później przenieść na scenę, wyruszyć z nim w trasę koncertową. Zadebiutował w 1984 roku longplayem „Music for Planets, People and Washing Machines”; w kolejnych latach dorzucił jeszcze „ Mo’ Wasabi” (1986), „Paradise Citizens” (1988), „Live @ Tavern 213, Vol. 1” (1997), EP-kę „App Teaser” (2012), „Calling Me Back Home” (1993), „Grace Notes” (2015) oraz – po ośmiu latach przerwy – „Heart, Mind and Soul”, którego premiera zapowiedziana została na piątek 16 czerwca (nakładem należącej do samego Randy’ego firmy Jericho Jams).
Na przestrzeni dekad muzyka Bernsena ewoluowała, ale zawsze lokowała się w okolicach jazz-rocka spod znaku Blood, Sweat & Tears czy Weather Report (stąd ta kooperacja z Joem Zawinulem). Nie inaczej jest w przypadku płyty „Heart, Mind and Soul”, do nagrania której Randy – notabene kompozytor całego materiału i człowiek odpowiadający za syntezatorowe orkiestracje – zaprosił braci Uziego (fortepian i organy) oraz Davida (perkusja) Nizrich, jak również cenionego basistę Jimmy’ego Haslipa (zaczynającego karierę w progresywnym Symphonic Slam, a potem znanego ze współpracy między innymi z Allanem Holdsworthem i mnóstwa płyt solowych). Tak prezentuje się skład podstawowy, bo do tego dochodzą jeszcze goście specjalni: trębacze Derek Sims i Dan Davis oraz saksofoniści Bob Franceschini (między innymi współpracownik gitarzysty Mike’a Sterna i basisty Victora Wootena) i Bob Mintzer (którego można usłyszeć na albumach Jaco Pastoriusa oraz zespołu Yellowjackets). Zacne grono.
Pracując nad „Heart, Mind and Soul”, Bernsen powielił schemat z poprzednich płyt. Rotował składem, kładąc główny nacisk nie na treść, lecz formę – wydaje się, że ona zawsze była dla niego istotniejsza. Stąd dbałość o dopieszczenie każdego dźwięku i nadanie swojej muzyce właściwych klasycznemu fusion dojrzałości i podniosłości. Dlatego też muzyka Randy’ego może wydawać się trochę niewspółczesna, nawiązująca do dokonań takich gitarzystów jazzowych i jazzrockowych, jak Ralph Towner, Pat Metheny, Al Di Meola czy nieżyjący już John Abercrombie. A jednak ma ona w sobie wielki urok, wynikający przede wszystkim ze szlachetności i selektywności brzmienia oraz doborowych aranżacji. Ale skoro Bernsenowi nigdzie się nie spieszy, może zwracać uwagę na najdrobniejsze nawet szczegóły.
I to rzuca się w „uszy” podczas kolejnych odsłuchów „Heart, Mind and Soul”. Ileż radości przynoszą piękna, wysmakowana partia gitary i stonowana solówka fortepianu w otwierającym płytę „With You Always”, dodatkowo w drugiej części wzbogaconym dźwiękami organów. Ileż pozytywnej energii niesie ze sobą drugi w kolejności „Prodigal Son”, w którym mocno brzmiące dęciaki i syntezatory kontrastują z kojącym brzmieniem gitary lidera. Jeszcze więcej emocji niesie ze sobą „Shepherd’s Heart”, któremu ton nadaje nastrojowy motyw saksofonu Boba Mintzera, który nie tylko chętnie wchodzi w dialog z Bernsenem, ale do wytężonej pracy zachęca również pozostałych instrumentalistów. Odpowiednio budowane napięcie prowadzi zaś do przesilenia, po którym ponownie do głosu dochodzą – tyle że teraz już bardzo liryczne – saksofon i gitara.
W „Billy Gate Blues” Randy Bernsen udowadnia z kolei, że nieobce są mu również tajniki energetycznego blues-rocka, który umiejętnie wzbogaca o elementy psychodelii (vide „kwasowe” organy) oraz jazzu (trąbka Dana Davisa). Końcówka tej kompozycji swą mocą potrafiłaby chyba nawet olbrzyma zwalić z nóg. „Abba Father” to – dla odmiany – nastrojowy religijny hymn; na plan pierwszy wybija się w nim nastrojowa gitara, której towarzyszą powłóczyste syntezatory i subtelnie improwizujący fortepian. Całość zamyka niemal ośmiominutowy „Chant 881”, w którym po medytacyjnej klawiszowej introdukcji pojawia się wprowadzająca motyw orientalny gitara. Na nim zbudowany jest ciąg dalszy utworu, który z czasem staje się coraz bardziej dynamiczny, nie tracąc przy tym jednak na melodyjności. Zaskoczeniem mogą być natomiast ostatnie dwie minuty tej kompozycji, posklejane – jak muzyczny patchwork – z wielu różnych motywów.
Nie jest to album, który zagości na listach najlepiej sprzedających się płyt. Zapewne nawet wielu wielbicieli klasycznego fusion nie dowie się o jego istnieniu. Ale czy to zmartwi Randy’ego Bernsena? Raczej nie. Mam bowiem wrażenie, że dla Amerykanina najważniejsze są sama radość grania, możliwość współpracy z utalentowanymi muzykami, wreszcie oddawanie chwały Bogu.
koniec
13 czerwca 2023
Skład:
Randy Bernsen – gitara, syntezatory (orkiestracja), muzyka
Uzi Nizri – fortepian, organy
Jimmy Haslip – gitara basowa (1,2,4,6)
David Nizri – perkusja

gościnnie:
Derek Sims – trąbka (1,2)
Dan Davis – trąbka (1,4)
Bob Franceschini – saksofony (2)
Bob Mintzer – saksofon (3)
George Whitty – mix (2,3)

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Zimowy lament w cieniu Jupitera
Sebastian Chosiński

17 V 2024

Bywają takie formacje – także w świecie jazzu – które działają od wielu lat, ale niekoniecznie przekłada się to na bogactwo ich dyskografii. Takim właśnie przykładem może być prowadzony przez saksofonistę Johana Jutterströma szwedzki sekstet STHLM svaga, który doczekał się właśnie dopiero drugiej w swoim dorobku płyty – „Plays Carter, Plays Mitchell, Plays Shepp”. W jej tytule nieprzypadkowo pojawiają się nazwiska wielkich mistrzów jazzu.

więcej »

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
Sebastian Chosiński

16 V 2024

Próchno powoli, ale bardzo konsekwentnie buduje swoją pozycję na undergroundowej scenie. Po świetnie przyjętej ubiegłorocznej pełnowymiarowej płycie „P3” teraz wydaje aneks do niej – EP-kę zatytułowaną „3P”. W nagraniach tych trio zostało wsparte przez gości: duet Wczasy, trio Dynasonic oraz – co ucieszyło mnie najbardziej – jazzowego trębacza Wojciecha Jachnę.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Z Beskidów widać Jukatan, Afrykę i Japonię
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Na każdą kolejną płytę jazzowo-folkowego projektu Into the Roots, któremu patronuje trębacz Piotr Damasiewicz (nierzadko, a ostatnimi laty coraz chętniej sięgający także po inne instrumenty), czekam z dużą niecierpliwością. Za każdym razem zastanawia mnie bowiem, co jeszcze nowego można odkryć na eksploatowanym od dawna polu artystycznym. Trzeci album zespołu – „Świtanie” – udowadnia, że jednak można. I to całkiem sporo.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
— Sebastian Chosiński

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.