Europejska dusza, amerykański sznyt [Susanne Alt „Royalty for Real” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Siódma płyta nagrana przez rezydującą w Amsterdamie niemiecką saksofonistkę jazzową Susanne Alt jest zarazem pierwszą, jaką zarejestrowała ona w Stanach Zjednoczonych i to na dodatek z muzykami amerykańskimi. Był to, jak się okazuje, doskonały wybór. Zawarte na „Royalty for Real” utwory to wysmakowany post-bop w amerykańskim stylu, podrasowany jednak europejską nostalgią.
Europejska dusza, amerykański sznyt [Susanne Alt „Royalty for Real” - recenzja]Siódma płyta nagrana przez rezydującą w Amsterdamie niemiecką saksofonistkę jazzową Susanne Alt jest zarazem pierwszą, jaką zarejestrowała ona w Stanach Zjednoczonych i to na dodatek z muzykami amerykańskimi. Był to, jak się okazuje, doskonały wybór. Zawarte na „Royalty for Real” utwory to wysmakowany post-bop w amerykańskim stylu, podrasowany jednak europejską nostalgią.
Susanne Alt ‹Royalty for Real›Utwory | | CD1 | | 1) Roy Allan | 05:54 | 2) Blue Notes & Fairy Tales | 06:34 | 3) Rue Lepic | 05:51 | 4) Bel Air Bop | 05:35 | 5) Classy Cats | 05:39 | 6) The Nearness of You | 08:31 | 7) Royalty for Real | 04:29 |
Alt. Susanne Alt! Jeśli nosi się takie nazwisko, to, zostawszy muzykiem jazzowym, jaki instrument można / należy wybrać? I chociaż zapewne trudno to uznać za najważniejszy powód, tak się złożyło, że Niemka została saksofonistką. Altową. Urodziła się w bawarskim Würzburgu w 1978 roku, ale od wielu już lat związana jest z… Amsterdamem. Dokąd przeprowadziła się jako osiemnastolatka, po ukończeniu studiów w klasie saksofonu w Konserwatorium w Norymberdze (1993-1996). Wybrała Holandię nie bez powodu; chciała bowiem kształcić się dalej. Mając na koncie przyznawaną młodym talentom Nagrodę Siemensa, mogła bez najmniejszego trudu dostać się do amsterdamskiego konserwatorium, w którego murach poszerzała wiedzę przez kolejne cztery lata (1996-2000). Ale i to jeszcze nie był koniec. W 2000 roku powróciła na krótko do Niemiec, tym razem do stolicy, aby zapisać się na Berliński Uniwersytet Sztuk Pięknych (2000-2003). Pęd do poszerzania wiedzy i umiejętności jest w przypadku Susanne wręcz nadzwyczajny. Z kolejnym dyplomem w ręku przeniosła się ponownie do Amsterdamu i tam mieszka po dziś dzień. Z miejsca zajęła się też projektowaniem swojej kariery. Założyła zespół (w jej Kwartecie znaleźli się jeszcze: pianista Thijs Cuppen, kontrabasista Sven Schuster i perkusista Klaas Van Donkersgoed) oraz własną wytwórnię płytową (Venus Tunes). Z Kwartetem wydała cztery płyty: „Nocturne” (2004), „Delight” (2007), „On Track” (2009) oraz koncertową „Live at Bimhuis” (2011). Na dwóch ostatnich na perkusji grał już nowy człowiek, Philippe Lemm. W tym momencie Alt doszła do wniosku, że wyrobiła sobie już na rynku zachodnioeuropejskim markę do tego stopnia, iż może zrezygnować z ostatniego członu nazwy grupy, odrzuciła więc „Quartet”, pozostawiając jedynie własne imię i nazwisko. Łącznikiem – a może cezurą? – między starymi a nowymi czasy stał się udział w nagraniu albumu „Temudgin” (2011), na którym wspomagała swoim talentem formację Adrián Escamilla Quartet. Później działała już głównie na własne konto. Longplay „How to Kiss” (2012) nagrała z wszystkimi muzykami z Kwartetu (Cuppen, Schuster, Lemm), ale do współpracy zaprosiła też kilku innych artystów (między innymi grającego na organach Thijsa Van Leera z legendarnej progresywnej grupy Focus). To było nowe otwarcie. Nowy, poszerzony format. Podczas pracy nad „Saxify” (2016) przez studio przewinęło się w sumie… kilkadziesiąt osób – instrumentalistów i wokalistów. Przedsięwzięcie było godne podziwu, ale także męczące i kosztowne. Może więc z tego powodu, przymierzając się do nagrania kolejnego krążka, Susanne postanowiła powrócić do wcześniejszych doświadczeń i zagrać w składzie kameralnym. By jednak nie powielać schematów, tym razem zdecydowała, że album powstanie w Nowym Jorku i że nagra go z miejscowymi jazzmanami. Tym sposobem 15 i 16 lutego 2022 roku trafiła do studia EastSide Sound, którego stałym bywalcem jest John Zorn. Kompletując nowy skład, Alt sięgnęła po muzyków, którzy niekoniecznie cieszą się światową sławą, ale są fantastycznymi artystami w swoich specjalizacjach. Na koncie mają po kilkadziesiąt płyt nagranych jako członkowie różnych kolektywów bądź sidemani. To klawiszowiec James Hurt (w przeszłości grywał z saksofonistą Abrahamem Burtonem, trębaczem Duane’em Eubanksem, perkusistami Rashiedem Alim i Adamem Rudolphem), kontrabasista Gerald Cannon (znany ze współpracy z pianistą Anthonym Wonseyem, puzonistą Steve’em Davisem, bębniarzem Shingo Okudairą, a na scenie wspierający między innymi legendarnego Elvina Jonesa, perkusistę kwartetu Johna Coltrane’a) oraz perkusista Willie Jones III (którego „lista płac” jest tak długa, że jej studiowanie zajęłoby co najmniej kilka godzin). Nie ulega więc wątpliwości, że Susanne Alt sięgnęła po instrumentalistów z najwyższej półki. I to słychać w każdym utworze z płyty „Royalty for Real”. Jeśli wojaż za Atlantyk miał przynieść muzyce Niemki nową jakość, to tak właśnie się stało. Album przesiąknięty jest bowiem duchem amerykańskiego jazzu z lat 50. i 60. ubiegłego wieku, wpływami hard i post-bopu. A zapewnili to – w największym stopniu – Hurt, Cannon i Jones III. Na otwarcie albumu Niemka wybrała kompozycję nie swoją, lecz pochodzącą z repertuaru nieżyjącego już amerykańskiego trębacza Roya Hargrove’a (1969-2018). „Roy Allan” ukazał się pierwotnie na wydanej przez niego w połowie lat 90. płycie „Family”. We wstępie pojawia się drapieżnie brzmiący kontrabas, który wkrótce przykrywają nałożone na siebie postbopowe ścieżki saksofonów – altowego i tenorowego, a całości dopełnia pojawiające się w tle nastrojowe piano Fendera. Warto od razu podkreślić, że James Hurt pełni na „Royalty for Real” nie tylko rolę akompaniatora, lecz również solisty. Jest więc w zespole de facto postacią numer dwa, często wybijającą się na plan pierwszy. W „Royu Allanie” jego – lekko funkująca – solówka rozdziela dwie partie Susanne, w których artystka raduje uszy nadzwyczaj melodyjnym passusem. Nie mniej zapada w pamięć saksofonowy lejtmotyw zdobiący „Blue Notes & Fairy Tales”, który napędza kapitalny dialog Alt z Hurtem. Z niego z kolei w końcówce wyłania się ekscytujący popis na fortepianie elektrycznym, któremu towarzyszy intensywna sekcja rytmiczna. Rue Lepic to jedna z najsłynniejszych ulic paryskiego Montmartre’u. I tak też zatytułowana swoją kolejną kompozycję Niemka. Jakiż to piękny utwór! Toczący się nieśpiesznie, z optymistyczną partią saksofonu i subtelnym pianem Fendera w tle. Urokliwość tematu głównego podkreśla jeszcze zwiewny flet, z którym Alt dołącza do snującego swoją opowieść Jamesa. Na dalszym planie pozostają natomiast Gerald Cannon i Willie Jones III (wspomagani przez perkusjonistę Roberta Glassa), ale to właśnie oni przydają temu utworowi nostalgicznego kołysania. „Bel Air Bop” to – dla odmiany – numer żywiołowy, klasycznie postbopowy, w którym saksofonowi towarzyszy – tym razem akustyczny – fortepian. Hurt ma tu zresztą ręce pełne roboty; nie tylko bowiem wspiera Susanne, a następnie gra partię solową, lecz także, gdy na plan pierwszy wybija się perkusja Jonesa III, przejmuje za niego obowiązki rytmiczne. Energii nie brakuje również w funkującym „Classy Cats”, w którym wyraźnie odżywają inspiracje latami 50. i 60. Z tą różnicą, że zamiast fortepianu akustycznego Hurt ponownie zasiada do piana elektrycznego. To plus mocno wyeksponowana, zapętlona perkusja stanowią idealny podkład pod kolejny popis saksofonowy Susanne. Zaskoczeniem może być pojawienie się w repertuarze płyty „The Nearness of You” – piosenki Hoagy’ego Carmichaela (do słów Neda Washingtona), która powstała w 1937 roku na zamówienie studia filmowego Paramount. Pierwotnie miała ona znaleźć się w ścieżce dźwiękowej filmu „Romance in the Rough”, tyle że ten… nigdy nie powstał. Trzy lata później kompozycja wpadła w ręce Glenna Millera, który nagrał ją z towarzyszeniem swojej orkiestry i wokalisty Raya Eberlego. Singiel okazał się wielkim sukcesem, a utwór wyrósł tym samym na jazzowy standard. Wersja zarejestrowana przez Susanne Alt pozbawiona jest oczywiście wokalu, ale to w niczym nie umniejsza jej nostalgicznego piękna. A fakt, że trwa aż osiem i pół minuty – jedynie dodaje jej wartości. To bowiem jedno z najpiękniejszych ośmiu minut, jakie usłyszałem w tym roku na płycie wykonawcy jazzowego (choć konkurencja, mimo że to dopiero początek roku, jest niemała). Na finał Niemka wybrała utwór tytułowy – energetyczny, nieco swingujący, z dominującym saksofonem i eterycznym fletem oraz delikatnie „plumkającym” fortepianem elektrycznym w tle. Podsumowując: Wyjazd do Nowego Jorku opłacił się artystce z Amsterdamu. Nie wiem wprawdzie, czy „Royalty for Real” otworzy przed nią rynek amerykański, ale na pewno ma teraz spore szanse, aby na nim – przynajmniej w swojej niszy – zaistnieć. Będę trzymał kciuki! Skład: Susanne Alt – saksofon altowy, saksofon tenorowy, flet (3,7), instrumenty perkusyjne, muzyka (2-5,7) James Hurt – fortepian elektryczny (1-3,5,7), fortepian (4,6) Gerald Cannon – kontrabas Willie Jones III – perkusja
gościnnie: Robert Glass – instrumenty perkusyjne (3,5)
|