Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Catherine Owens, Mark Pellington
‹U2 3D›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułU2 3D
Dystrybutor Arttech Cinema
Data premiery4 kwietnia 2008
ReżyseriaCatherine Owens, Mark Pellington
ZdjęciaPeter Anderson, Tom Krueger
ObsadaBono, Adam Clayton, Larry Mullen Jr., The Edge
Rok produkcji2007
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania85 min
WWW
Gatunekdokument
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Bajer 3D
[Catherine Owens, Mark Pellington „U2 3D” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Bez przesady można stwierdzić, że U2 to obecnie największy zespół świata (cokolwiek by to znaczyło). A ponieważ tym największym wszystko wolno, wydają fortunę na ekstrawaganckie pomysły. Na przykład Bono z kolegami zainwestowali w technikę. Dzięki temu do kin trafił bajer, jakim jest koncert grupy zarejestrowany w technice trójwymiarowej: „U2 3D”.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Bajer 3D
[Catherine Owens, Mark Pellington „U2 3D” - recenzja]

Bez przesady można stwierdzić, że U2 to obecnie największy zespół świata (cokolwiek by to znaczyło). A ponieważ tym największym wszystko wolno, wydają fortunę na ekstrawaganckie pomysły. Na przykład Bono z kolegami zainwestowali w technikę. Dzięki temu do kin trafił bajer, jakim jest koncert grupy zarejestrowany w technice trójwymiarowej: „U2 3D”.

Catherine Owens, Mark Pellington
‹U2 3D›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułU2 3D
Dystrybutor Arttech Cinema
Data premiery4 kwietnia 2008
ReżyseriaCatherine Owens, Mark Pellington
ZdjęciaPeter Anderson, Tom Krueger
ObsadaBono, Adam Clayton, Larry Mullen Jr., The Edge
Rok produkcji2007
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania85 min
WWW
Gatunekdokument
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Film szumnie zapowiadano jako przełomowe osiągnięcie w technice cyfrowej. Pierwszy raz bowiem zarejestrowano metodą trójwymiarową wydarzenie na żywo. Realizacji projektu podjął się duet reżyserski Catherine Owens i Mark Pellington. Oboje są wprawionymi współpracownikami U2. Owens była odpowiedzialna za stronę wizualną pamiętnych tras koncertowych zespołu: ZooTV, PopMart, Elevation i Vertigo. Pellington zasłynął natomiast jako reżyser intrygującego klipu do piosenki „One”.
Filmowcy towarzyszyli grupie przez miesiąc. Wykorzystano tony sprzętu (w tym 18 kamer cyfrowych Sony F950 CineAlta i SR recording deck), który obsługiwała solidna ekipa techniczna. Do jednego koncertu w Buenos Aires potrzeba było 140 osób. Ostatecznie materiał został wybrany z czterech występów w Ameryce Południowej (Buenos Aires, Meksyk, San Paulo i Santiago). To jednak nie koniec. Dodatkowo, specjalnie na potrzeby filmu, w celu lepszego zmontowania zbliżeń, nakręcono występ Bono i spółki bez publiki. Wszystko po to, aby widz miał szansę poczuć, że artyści grają specjalnie dla niego.
Tyle w kwestiach technicznych. Czas na wrażenia, a te są ambiwalentne. Po pierwsze rozczarowała mnie owa trójwymiarowość. Chociaż muszę przyznać, że początek robi wrażenie. Ujęcia z lotu ptaka zebranej na stadionie publiki zapierają dech w piersiach. Bez dwóch zdań momenty plenerowe stanowią najmocniejszą stronę wizualną przedsięwzięcia. Podskakujący tłum i las wyciągniętych w górę rąk potrafi zauroczyć.
Nie zabrakło też efektownych zbliżeń samych muzyków. Ciarki po plecach przechodzą, kiedy w czasie „Vertigo” kamera staje na wprost Bono. Odnosi się wrażenie, że ten patrzy widzowi w oczy. Dla tego jednego momentu warto było się szarpnąć na, nietani przecież, bilet.
Niestety takich magicznych chwil nie ma zbyt dużo. Po części dlatego, że po pół godziny wzrok przyzwyczaja się do trójwymiarowości i najzwyczajniej w świecie przestaje ona cieszyć. Poza tym produkcja 3D rządzi się swoimi prawami, o których producenci filmu najwyraźniej zapomnieli. Nie postarali się o spektakularne najazdy kamery czy większą liczbę ujęć, podczas których chciałoby się chwycić Bono za rękę. Odbiór głębi utrudnia również nakładanie się na siebie obrazów. Bez przerwy ujęcia publiki są nałożone na muzyków lub odwrotnie. Razem powstaje z tego mało zadawalający miszmasz. Takie produkcyjne sztuczki świetnie sprawdzają się w standardowym nagraniu koncertu, który możemy odtworzyć sobie w domu z DVD, ale nie w kinie, gdzie skutecznie neutralizują efekt 3D.
Na szczęście jest jeszcze muzyka. I tu już popełniłbym grzech, gdybym miał jakieś zarzuty. Nawet osoby posiadające kino domowe z dźwiękiem 5.1 będą wniebowzięte, mogąc posiedzieć w dobrze nagłośnionej sali kinowej. Koncert po prostu przeżywa się razem z publicznością, której ekstatyczne okrzyki otaczają widza.
Muzycy U2 są w wyśmienitej formie. Nic na odwal się. Dają wspaniały show. Być może spora w tym zasługa doboru materiału, który składa się prawie wyłącznie z żwawych kawałków, jak „Beautiful Day”, „Sunday Bloody Sunday”, „New Year’s Day”, czy „The Fly”. Nawet jeśli utwory są spokojniejsze, to reakcja publiczności nadaje im rozpędu. Tu zwłaszcza wyróżniają się sztandarowe pozycje w dyskografii kapeli, jak „With or Without You” i „One”, zaśpiewane do spółki ze stadionem.
Nie zabrakło elementów prawdziwie rockowych, jak mocne wykonanie „Bullet the Blue Sky”. The Edge udowadnia, że wciąż potrafi wycisnąć z gitary drapieżne dźwięki. Bono nie stoi w miejscu. Biega po scenie, co chwila wykonuje teatralne gesty: raz pada na ziemię z przepaską na oczach, innym razem chwyta statyw od mikrofonu i kładzie go sobie na ramię niczym bazookę. Wokalnie też wspaniale sobie radzi. Na szczególną uwagę zasługuje wykonanie „Miss Sarajevo”, w czasie którego bierze na siebie partię śpiewaną oryginalnie przez śp. Luciano Pavarottiego.
„U2 3D” na pewno warto obejrzeć dla muzycznych doznań. Natomiast cała trójwymiarowa otoczka jest tylko bajerem, który ma je uatrakcyjnić. I który niestety wyszedł dość średnio. Mam wrażenie, że gdyby zamknięto mnie w sali kinowej, wyłączono światła i puszczono samą muzykę, bez obrazu, nie potrzebowałbym tego całego kosztownego sprzętu, by powiedzieć, że Bono śpiewał specjalnie dla mnie.
koniec
10 maja 2008

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Poezja otwieranych drzwi percepcji
Sebastian Chosiński

30 V 2024

Na „Not a Bootleg 2” trafił koncert, jaki freejazzowy kwartet Ślina zagrał w październiku 2021 roku w krakowskim klubie RE. Dwa lata i dwa miesiące później wrocławianie wrócili na tę scenę i ponownie zaprezentowali występ, który tak bardzo im samym przypadł do gustu, że zdecydowali się go upublicznić w postaci czwartego albumu serii zawierającej „oficjalne bootlegi”.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Podróż w nieznane
Sebastian Chosiński

28 V 2024

„Not a Bootleg” to seria „oficjalnych bootlegów” wrocławskiego kwartetu freejazzowego Ślina. Średnio ukazuje się, jak dotąd, jeden na rok. Trzecie wydawnictwo z cyklu zawiera godzinny występ, jaki zespół dał w mieszczącej się w jego rodzinnym mieście Klubokawiarni Recepcja w listopadzie 2022 roku.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od gitarowego brudu do morskich głębin
Sebastian Chosiński

24 V 2024

Publikując pod koniec kwietnia „FOS” i „Sekundę”, GAD Records domknął kompaktową reedycję archiwalnej serii SBB „Radio Sessions”. Do znanych już wcześniej wersji winylowych dołączyło tym samym sześć utworów bonusowych powstałych w sierpniu 1975 i marcu 1977 roku. W sumie to – na obu krążkach – pięćdziesiąt minut dodatkowej, chociaż publikowanej już przed laty, muzyki.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż twórcy

Indrid Cold stoi obok mnie...
— Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Galaktyczny syndrom sztokholmski
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Niech żyje król!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Sześćdziesiąt lat minęło…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Napoleon i jego cień
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Maska kryjąca twarz mroku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Włoski Kurosawa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.