Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 14 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Anioły do samodzielnego montażu

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Paweł Pluta

Anioły do samodzielnego montażu

Ostatni, no może formalnie przedostatni, był dzień wędrowny. Z samego rana w gazetach pojawiła się informacja, że prezydent znowu poszedł na rękę ŚKFowi, po raz drugi już ustalając termin wyborów inny, niż Polconu. Wobec tak dobrej wiadomości nie przeraziło już nikogo to, że nasz autobus był pierwszy, ale jechał drugi, albo może odwrotnie, zresztą po drodze to i tak się przestawiło. Wycieczka zaczęła się od sanktuarium zarządzanego przez księdza o poniekąd frankensteinowskim hobby. Otóż zbiera on po okolicznych strychach rzeźby, których jest, z opowieści sądząc, tyle, że chyba strychy owe nic innego nie zawierają, a i pewnie budowane są wyłącznie w celu przechowywania snycerskich zabytków. Ponieważ zaś to, co zbiera, jest zwykle niekompletne, połamane i zjedzone przez korniki, ksiądz łączy przykładowo korpus świętej Klary z głową Jerzego, przypiłowuje nieco biust i mówi, że to archanioł Michał. Efekty bywają różne, ale trzeba przyznać, ma człowiek pasję.
Następne w kolejności były Drulity, z jeziorkiem, dworkiem i parkiem. Podobno są tam i konie, ale udało się nam znaleźć tylko stajnię, a i to nie na pewno, bo opieram się na ekspertyzie Agnieszki Szady, która rozpoznała ją w jednym z okolicznych budynków oglądanych od zewnątrz. Była za to sowa na drzewie, pod którą stały miastowe i dziwowały się, a już szczytem egzotyki okazała się druga, bo nie dość, że większa, to jeszcze siedziała na platanie, a to drzewo arystokratyczne i w byle miejskim parku nie tak łatwe do spotkania. Z drzew bardziej przyziemnych podejrzewałem niektóre o bycie bukami, co potwierdziło się, kiedy leżące pod jednym z nich orzeszki okazały się bukowymi. Oprócz tego były one także jadalne, z czego wielu chętnych skorzystało, jak to na przednówku, ale na szczęście przewidziany został również nieco bardziej profesjonalny obiad. Dawali go w Buczyńcu, do którego trzeba było dojść przez las, a spacer ten został spontanicznie wykorzystany do przemieszania grup. Cały czas jednak były dwie, a istnienie tej drugiej posłużyło za pretekst, żeby dawać pierwszej tylko po jednej kiełbasie. Chyba jedynie Michałowi Cholewie udało się wzruszyć sumienia kucharzy i dostał drugą, po czym, jeżeli dobrze pamiętam, jego z kolei sumieniem wzruszył ojciec i dostał kawałek.
Po chwili odpoczynku, urozmaiconej spontanicznym złośliwym podarowaniem obecnym choćby częściowo, młodym małżeństwom symbolicznych bocianów, przyszedł czas na zwiedzanie maszynowni ciągnącej wagony ze statkami. Składa się ona z wielkich żelaznych kół zębatych w środku i wielkiego żelaznego koła wodnego na zewnątrz, co samo z siebie mimo pewnego uroku nie jest aż tak bardzo poruszające, ale za to na światło słoneczne załamujące się w kroplach spadających z łopatek koła można patrzeć naprawdę bardzo długo. Na wszelki wypadek dodam, że maszyneria ta nie jest też bardzo poruszająca dla statków, porusza je bowiem nader powoli. Ale w sumie po cóż miałaby się spieszyć?
Powoli przepłynęliśmy więc statkiem z górki do wody, trochę kanałem, z powrotem i wreszcie znowu pod górkę, oglądając piękne okoliczności przyrody, w tym Kasia Chmiel nawet przez lornetkę, bo wypatrywała ptaków, a one zwykle są raczej małe. Po powrocie do przystani jeszcze chwilę pokręciliśmy się po okolicy, a niektórzy nawet kupili sobie świeżo zamrożone na nowo, po najwyraźniej dłuższym braku prądu, lody, aż wreszcie wsiedliśmy do autobusów i wrócili do Elbląga na biesiadę.
Tym razem odbywała się chyba w jakiejś jachtowej przystani, w każdym razie była tam woda i żaglówka, a z rzeczy bardziej związanych z tematem sterta gałęzi na ognisko i stoły z ławkami. Największe jednak zainteresowanie wzbudzał Greg, paradujący w koszuli z długimi rękawami, co prowokowało do domysłów, czy to brak małżonki wysłanej do Ameryki powoduje, że mu tak nietypowo zimno, czy też może inna przyczyna. Ognisko zapłonęło dość wcześnie, a przy nim toczyła się druga część Konkursu Fandomu. Najbardziej interesująca była konkurencja w prowadzeniu partnera przez bramki złożone z par ochotników. Trudność polegała na tym, że prowadzony miał zawiązane oczy, więc pomagał sobie wyciągniętymi do przodu rękami, co zapewne było przyczyną charakterystycznej pozy przyjmowanej przez panie udzielające się jako słupki bramek. Jedną rękę miały otóż przepisowo wyciągniętą w górę, aby było pod czym przechodzić, za to drugą wdzięcznie, a defensywnie, kładły na biustach.
Kiedy dookoła ogniska wyrósł już lasek patyków z kiełbaskami, organizatorzy rozdali nagrody zwycięzcom wszystkich arraconowych konkursów i zakończyli oficjalnie konwent. Kto jednak chciał, bawił się dalej, my jednak pojechaliśmy podstawionym autobusem na znaną mi już nieźle ulicę Szopena, zabierając ze sobą Jo’Asię i Szymona, którzy chociaż mieszkali gdzie indziej, to jeszcze chcieli się bawić w pokazywanki. Było wiele radości, bo okazało się, że istnieją ludzie nie wiedzący nawet nie jaka jest treść, bo to się zdarza, ale że w ogóle istnieje coś takiego, jak bodajże „Kolor z przestworzy”, a w każdym razie któreś ze sztandarowych dzieł Lovecrafta. Za to Kasia Chmiel obudziła żywiołowy zachwyt Michała Cholewy, kiedy udało się jej pokazać za pomocą pantomimy takie właśnie jak we wspomnianym tytule łączące „z”. Ja osobiście patrzyłem się tylko z boku i rzucałem złośliwe uwagi, aż wreszcie kiedy doszło do długiego zgadywania „Fiaska” poszedłem z pewnym żalem spać, żeby być w stanie złapać rano pociąg. Tak więc, o w pół do siódmej następnego dnia ruszyłem, trzymając się nasłonecznionych stron chodnika, bo jeszcze było zimno, na stację.
koniec
« 1 2
1 czerwca 2001

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.