Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Moja Fantastyka: Pierwsza runda

Esensja.pl
Esensja.pl
Konrad Wągrowski
1 2 »
październik – grudzień 1982

Konrad Wągrowski

Moja Fantastyka: Pierwsza runda

październik – grudzień 1982
NF #1
NF #1
Patrząc na pierwszy numer „Fantastyki” rozmyślam o tym jak ogromną satysfakcją dla jego twórców musiało być zobaczenie go w wersji finalnej, wydrukowanego. Pamiętam bowiem swą satysfakcję przy oglądaniu w sieci pierwszej „Esensji”, czy nawet wcześniejszej „Framzety”. A, mimo wszystko, trudno porównywać te sytuację – „Fantastyka” była bowiem jedynym takim magazynem na rynku, pojawiła się w trudnym dla kultury okresie stanu wojennego, była wreszcie magazynem papierowym, które do dziś cieszą się większym prestiżem od swych internetowych odpowiedników. Była także pierwszym czasopismem na taką skalę zajmującym się fantastyką, przedsięwzięciem ambitnym i niewątpliwie perełką wśród szarości pozycji związanych z kulturą popularną w tamtych czasach. Adam Hollanek we wstępniaku określa to czym będzie zajmować się nowe pismo: opowiadaniami twórców uznanych i debiutantów, powieściami w odcinkach, recenzjami, nauką, wspomnieniami starych utworów fantastycznych, a także komiksem. Niewiele się zmieniło przez 20 lat, nieprawdaż? Doszły galerie, które przy fatalnych technikach poligraficznych tamtych czasów nie miały wielkich szans na choćby akceptowalny wygląd, doszedł też film. Gdy tak patrzę na ten pierwszy numer z perspektywy lat nie mogę opędzić się od kilku myśli. To rok 1982 – dopiero co umarł Philip K. Dick, który dla tamtych ludzi musiał być nie klasykiem, lecz pisarzem współczesnym! W amerykańskich kinach pojawiał się „Blade Runner”, o którym w Polsce jeszcze nic nie wiedziano, nakręcono już „Imperium kontratakuje”, choć do Polski jeszcze nie dotarło, ale o tym co będzie można zobaczyć w „Powrocie Jedi” fani mogli tylko dyskutować. Żył Janusz A. Zajdel, a Lem nadal pisał powieści! W Polsce nadal królowało science fiction, przekłady fantasy można było policzyć na palcach jednej ręki drwala z dwudziestoletnim stażem (Tolkien, Le Guin i …?), nikt nie słyszał o cyberpunku – dopiero za 3 lata Gibson napisze „Neuromancera”. Wówczas chyba nadal wizja lotu do Jowisza wydawała się realizowalna w 2001 roku, a sam wierzyłem, że ludzie staną na Marsie przed końcem XX stulecia. Do służby wszedł drugi prom kosmiczny – „Challenger"… Można by tak wyliczać bardzo długo, ale te kilka przykładów pokazuje, jak odległe to czasy.
Ja sam miałem wówczas 9 lat i nie poznałem „Fantastyki”. Usłyszałem o niej pierwszy raz z nie byle jakich ust – polecał ją Kamiński Kurkowi, a może odwrotnie, podczas jednego z programów z cyklu „Sonda”. Zainteresowało mnie to, ale jeszcze trochę musiałem odczekać, zanim stałem się „Fantastyki” nałogowym czytelnikiem. Pierwszy numer poznałem więc po wielu latach.
Trzymam teraz w ręku, to stare, nieco zniszczone i już pożółkłe czasopismo. Jest to całkiem niezły pierwszy numer. Pisma zwykle się rozkręcają, nigdy na początku nie udaje się osiągnąć oczekiwanego efektu, zawsze jest to pewne sondowanie oczekiwań czytelników. Mimo tego, wiele dobrych słów należy powiedzieć o tym numerze. Ciekawe – okładkę zdobi półnaga bohaterka jakiegoś świata fantasy – to chyba dość odważny pomysł na owe czasy, choć, przyznać trzeba, niewiele mający wspólnego z zawartością. A na zawartość składały się nie byle jakie teksty. Dwa opowiadania – „Wieczorna modlitwa” Lestera del Reya, pochodząca z legendarnej antologii „Niebezpieczne wizje”, bardzo dobry tekst, nieco dickowski w klimacie, „Czek in blanco na bank pamięci” autorstwa Johna H. Varleya, a także piewsze części dwóch znakomitych powieści „Pieśni dla Lyanny” George’a R. R. Martina (które kilka lat później miał zawojować czytelników „Fantastyki” genialnymi „Piasecznikami”) i „Żuk w mrowisku” braci Strugackich. Zwłaszcza ta pierwsza, której dokończenie pojawiło się w drugim numerze, jest literacką perełką pierwszego numeru. Opowieść, nagrodzona w 1975 nagrodą Hugo, prezentuje najlepsze cechy fantastyki – opisuje świat obcy, daleką przyszłość, nowoczesne technologie, obcą rasę – a jednocześnie mówi o sprawach ogólnych – szczęściu, miłości, znaczeniu podejmowanych decyzji, a przede wszystkim zadaje prawdziwie głębokie pytania – co jest cenniejsze – szczęście osiągnięte za cenę wyrzeczenia się swej indywidualności i człowieczeństwa, czy też nasza niedoskonała, trudna, pełna cierpień, ale w jakiś sposób fascynująca egzystencja. Na dodatek tekst zachwyca swym nastrojem (Martin jest doskonałym stylistą), jest po prostu piękna i w gruncie rzeczy niesie bardzo dużo ciepła w swym przesłaniu, choć jest to ciepło nie pozbawione goryczy. Gdybym, z pierwszych trzech numerów „Fantastyki”, miał wybrać jeden utwór, z którym zapoznać się trzeba – byłaby to właśnie „Pieśń dla Lyanny”.
NF #2
NF #2
Część literacką pierwszego numeru uzupełniają dwa utwory polskich autorów – Andrzeja Drzewińskiego („Zabawa w strzelanego”) i Jerzego Lipki („Co większe muchy”). Interesującym pomysłem jest zestawienie dwóch tak odległych od siebie tekstów – czysto rozrywkowego Drzewińskiego i alegorycznego, trudnego w odbiorze Lipki, ale nie da się ukryć – wypadają one blado na tle swych zagranicznych konkurentów. W ogóle można podsumować całą polską część opowiadań z roku 1982 (poza Drzewińskim i Lipką, jeszcze Ziemiański, Białczyński, a także dwóch redaktorów „Fantastyki” – Hollanek i Parowski), że ustępują wyraźnie tekstom Anglosasów i Rosjan. Na znakomite rodzime teksty w „Fantastyce” trzeba było jeszcze trochę poczekać – przynajmniej do pierwszego numeru 1983 roku, ale o tym za miesiąc.
Redakcja ambitnie podeszła do zagadnień naukowych, prezentując na start trudny artykuł Douglasa Hofstadtera „Sztuczna inteligencja” i ciekawe, jak zwykle zresztą, wywody Isaaca Asimova. Zwraca też uwagę redakcyjny wybór 10 najlepszych książek fantastycznych, absolutnie niesłusznie nazwaną „listą bestsellerów” (bestseller to oczywiście książka najlepiej sprzedająca się, jej literacka wartość nie ma znaczenia, nie mogą też istnieć różne listy, bo decydują to po prostu liczby – swoją drogą ciekawe, czy wówczas można było dowiedzieć się, jakie pozycje najlepiej się sprzedają?). Otwiera ją „Solaris” Stanisława Lema, który jeszcze umieszcza w dziesiątce „Niezwyciężonego”, mamy tam Dicka, Zajdla, niezwykle popularnego w Polsce za czasów PRL-u Harrisona i dwa nazwiska, które współcześnie niewiele już zapewne mówią miłośnikom fantastyki – Andrzej Krzepkowski („Śpiew kryształu” i „Kreks”) i Stefan Wul („Remedium”). Zwłaszcza „Kreks”, który dla wielu moich znajomych jest synonimem pretensjonalnego bełkotu zaskakuje na tej liście. Ale cóż – tak wyglądał wówczas rynek książki fantastycznej… Jeszcze jedna dygresja – „lista bestsellerów” jest opisana m.in. słowami: „oczywiście czytelnicy mogą mieć swoje własne zdanie”. Jak należy się domyślać – w innych sprawach nie mogli. Dodajmy, że opowiadanie „Pomóż swojej gwieździe” zawiera, jak pisze redakcja, „wiele dość gorzkich odniesień do współczesności”. Pisanie tak w 1982 roku o opowiadaniu, w którym pojawia się wyraźnie motyw policyjnej inwigilacji, państwo jest porównywane do śmietnika, a do władzy dochodzi śmieciarz – to odwaga, aż dziw, że cenzura się do tego nie przyczepiła, zapewne fantastykę traktowała z większą pobłażliwością, albo nie chwytała aluzji. Powraca więc motyw „Fantastyki” jako enklawy dla czytelnika w peerelowskiej rzeczywistości – ta teza spodobałaby się pewnie Maciejowi Parowskiemu. Dodajmy jednak, że „Fantastyka” była niewątpliwie czymś więcej.
Zostawmy już ten pierwszy numer. Jest dobry – każdy kto sięgnął po niego na pewno zapragnął czytać nowe pismo dalej. Mógł dzięki temu zapoznać się z legendarnym pierwszym rozdziałem „Fundacji” Asimova (na powieść zaczekał jeszcze kilka lat) i z ostatnim rozdziałem, a właściwie „Ostatnią rundą” „Wiecznej wojny” Joe Haldemana. Ciekawa historia z tym ostatnim opowiadaniem. Jest to jakby trzecia część słynnej powieści Haldemana, ale nie do końca – uważni czytelnicy zwrócą uwagę, że wyraźnie różni się ona od powieści. Co ciekawe – nie w ten narzucający się sposób, że dużo w niej skrótów. W publikowanym opowiadaniu jest fragment, którego nie znajdziecie w książce – propozycja sklonowania majora Mandelli, uczyniona mu przez Człowieka. Może to i nieistotna ciekawostka, ale zwróciło to moją uwagę – jestem miłośnikiem powieści i komiksu „Wieczna wojna”.
NF #3
NF #3
Na łamy zawitali paleoastronautycy. O kim mowa? Oczywiście o zwolennikach teorii Ericha von Daenikena. W numerze 3 znajdziemy artykuł niedawno zmarłego Arnolda Mostowicza, znanego szerszym rzeszom jako współautor komiksu Polcha o przybyszach z planety Dis, a węższym rzeszom, jako autor książki „My z kosmosu” (nieźle napisanej, przyznajmy to) gromadzącej razem wszelkie teorie paleoastronautyczne i ufologiczne. Hitem jest jednak słynny artykuł Josepha Blumricha, rekonstruujący wygląd statku kosmicznego z opisu proroka Ezechiela… Idiotyczne? To przeczytajcie sobie ezechielową wizję Rydwanu Bożego i sprawdźcie, jakie będziecie mieli skojarzenia. Faktem jednak jest, że gdy byłem uczniem podstawówki, dużo mniej krytycznie podchodziłem do daenikenowskich pomysłów niż obecnie…
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

Z tego cyklu

Hard SF rządzi
— Konrad Wągrowski

„Seksmisja” na serio
— Konrad Wągrowski

Wprowadzenie do cyklu
— Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski

Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Statek szalony
— Konrad Wągrowski

Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski

Migające światła
— Konrad Wągrowski

Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski

Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski

Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.