Pokolenie GNU: Wiek tandetyJanusz A. Urbanowicz Kończy się rok 2001. [Tekst powstał jeszcze w roku 2001 – Esensja] Rok, w którym zaczął się XXI wiek. Tak kalendarzowo, jak i mentalnie. Cezura jest wieloraka – polityczna to atak terrorystyczny na Amerykę.
Janusz A. UrbanowiczPokolenie GNU: Wiek tandetyKończy się rok 2001. [Tekst powstał jeszcze w roku 2001 – Esensja] Rok, w którym zaczął się XXI wiek. Tak kalendarzowo, jak i mentalnie. Cezura jest wieloraka – polityczna to atak terrorystyczny na Amerykę. Atak ten był inicjatorem przemiany fazowej. Po zakończeniu zimnej wojny świat polityki był pozbawiony wyraźnej struktury politycznej. Wojna z terroryzmem zapoczątkowała błyskawiczne powstanie nowej: tak, jak wstrząśnienie powoduje gwałtowne zamarzanie przechłodzonej cieczy. Nowa struktura polityczna to już nie Wschód przeciwko Zachodowi; to Północ przeciwko Południu. Futurologowie się nie pomylili. Nowy balance of power to naprowadzane laserem i GPS bomby paliwowe przeciwko Kałasznikowom. Bogaci kontra biedni. Cywilizacja tradycji kontra cywilizacji łączności bezprzewodowej. To druga zmiana. Żyjemy coraz szybciej, coraz bardziej oddaleni od siebie; zamiast chwili spokoju mamy lepsze, tańsze i wydajniejsze środki łączności. Tuż są telefony komórkowe trzeciej generacji, które pozwolą nam widzieć rozmówcę, płacąc za to odpowiednio. Telefon komórkowy to dobry symbol początku dwudziestego pierwszego wieku. Oparty na wojskowej technologii wynalezionej przez gwiazdę filmową, zmienia życie użytkowników. Bywa przedmiotem zbytku i pożądania. I jest tandetnie wykonany, najczęściej z plastiku, rysuje się, ulega uszkodzeniom. Nie mamy dobrej technologii wytwarzania kolorowych ekranów półprzewodnikowych, niebieskie elementy świecące wypalają się najszybciej, wytrzymują około roku. Nie przeszkadza to używać ich w komórkach – przeciętny użytkownik po roku kupuje nowy telefon. Pojawił się w pomysł telefonów jednorazowych, które zawierają w sobie pewną przedpłaconą ilość rozmów oraz odpowiednią na cały przewidywany czas życia baterię. Wydaje się fantastyczny, ale prędzej czy później zostanie zrealizowany. Kolejny przedmiot straci atrybut trwałości. Co jeszcze? Pierwsze nylonowe pończochy były bardzo trwałe. Trudno w to dzisiaj uwierzyć, damskie rajstopy z syntetycznych włókien następnych generacji drą się od czegokolwiek. A pierwsze nylony były zbyt trwałe, nie niszczyły się – i użytkowniczki nie musiały kupować nowych, chyba, że po zmianie fasonu. Jednorazowe pieluchy są wybawieniem dla użytkowników, ale poważnym zagrożeniem dla środowiska. Dwudziesty wiek przyniósł też jednorazowe prezerwatywy, długopisy i chusteczki; szkoda, bo wyszywane batystowe chusteczki to piękny gadżet. Ale chodzi o coś jeszcze. Wielu ludzi zadawało sobie i innym pytanie, dlaczego możliwy był terrorystyczny atak porwanymi samolotami na wieżowce WTC i Pentagon. Przecież od czasu „ery terroryzmu” z lat 70 i 80 XX wieku wprowadzono w transporcie lotniczym – częstym celu terrorystów – tyle zabezpieczeń. Wprowadzono je, gdyż zagrożenie terroryzmem odstraszało klientów, potencjalnych podróżnych. Więc wprowadzono takie zmiany, które dadzą poczucie bezpieczeństwa. Ale niewiele zwiększyły one faktyczne bezpieczeństwo. Ochrona lotnisk to ludzie nisko opłacani i słabo przygotowani do pełnienia swoich obowiązków. Oni mają tylko imponująco wyglądać. Są kwiatkiem do kożucha. Eric S. Raymond twierdzi, że ataków udałoby się uniknąć, gdyby społeczeństwo amerykańskie korzystało z prawa do posiadania i noszenia broni palnej, że terroryści nie byliby w stanie porwać samolotu z uzbrojoną załogą i pasażerami. To przesada, a w samolocie amator z bronią palną jest groźniejszy od terrorysty. Ale ElAl, która stosuje twórcze rozwinięcie tej strategii, umieszczając w każdym samolocie dwóch antyterrorystów, dobrze na tym wychodzi. Tymczasem na cywilizowanym Zachodzie to się nie opłaca. W końcu są to dwa miejsca zajęte w każdym samolocie, a i trzeba zatrudnić ludzi z przeszkoleniem służb specjalnych. I zapłacić im, a tacy zawodowcy nie są tani. To koszta. A odszkodowania dla krewnych ofiar zamachów na samoloty pokryje ubezpieczenie i asekuracja. W „Stosownej miłości” Egana przed bohaterką pojawia się perspektywa śmierci męża, jeśli nie zdecyduje się ona opłacić – lub zapewnić w inny sposób – właściwej opieki jego mózgowi. W przeciwnym wypadku korporacja medyczna pozwoli mu umrzeć. „Czy to tylko kwestia rozliczeń?” „Tak”, odpowie jej przedstawiciel korporacji. I trudno właściwie winić kogoś konkretnego. Maksymalizacja zysku to podstawowa cecha kapitalizmu. Pochodną jest tandetność, bylejakość. Produkt musi być jak najtańszy i niezbyt trwały, tak, żeby konsument (nie klient) był zmuszony go kupić jeszcze raz. Tandetność to atrybut dobrobytu, sytuacji kiedy dobra są tanie, a nabywcy mogą sobie pozwolić na nabywanie rzeczy nietrwałych. I pochodna makdonaldyzacji, w której nie ma miejsca na jakąkolwiek więź między sprzedającym a kupującym. Sprzedający, obsługa ludzka, ma dokładnie wyznaczone regulaminem i szkoleniem zasady postępowania z konsumentem, a o kupującym nie mówi się już ’klient’, ale ’konsument’. Ma zakupić, skonsumować, wrócić po jeszcze. Czasy, kiedy atrybutem towaru czy usługi było zadowolenie klienta, minęły. Wiek XIX był „wiekiem pary i elektryczności”. Wiek XX to wiek atomu i dobrobytu. Wiek XXI będzie wiekiem tandety. 1 stycznia 2002 |
Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.
więcej »Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.
więcej »34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.
więcej »GSB – Etap 21: Stożek - Ustroń
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 20: Węgierska Górka – Stożek
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 19: Hala Miziowa – Węgierska Górka
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 18: Markowe Szczawiny – Hala Miziowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 17: Hala Krupowa – Markowe Szczawiny
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 16: Skawa – Hala Krupowa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 15: Turbacz – Skawa
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 14: Krościenko nad Dunajcem - Turbacz
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 13: Przehyba – Krościenko nad Dunajcem
— Marcin Grabiński
GSB – Etap 12: Hala Łabowska - Przehyba
— Marcin Grabiński
Święte wkurwienie
— Janusz A. Urbanowicz
Wspomnienie
— Janusz A. Urbanowicz
I będą dzielić...
— Janusz A. Urbanowicz
Niech sczezną marketingowcy
— Janusz A. Urbanowicz
Kto się boi Joanny Rowling
— Janusz A. Urbanowicz
Film
— Janusz A. Urbanowicz
Wewnętrzna emigracja
— Janusz A. Urbanowicz
Ucieczka w jogurt
— Janusz A. Urbanowicz
Podróż do granic pamięci
— Janusz A. Urbanowicz
Poeta
— Janusz A. Urbanowicz
Ramota
— Janusz A. Urbanowicz
Loser fiction
— Janusz A. Urbanowicz
Kryminał czarny jak węgiel
— Eryk Remiezowicz, Janusz A. Urbanowicz
Postludzkość w świętym gaju
— Janusz A. Urbanowicz
Terminator: Domknięcie
— Janusz A. Urbanowicz
Dwugłos: Gerry
— Marta Bartnicka, Janusz A. Urbanowicz
Nie ma wody na pustyni
— Janusz A. Urbanowicz
O jedną planetę za daleko
— Janusz A. Urbanowicz
Inna wojna
— Janusz A. Urbanowicz
Si vi pacem, para bellum
— Janusz A. Urbanowicz