Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Peter Jackson
‹Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia›

WASZ EKSTRAKT:
100,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWładca Pierścieni: Drużyna Pierścienia
Tytuł oryginalnyLord of the Rings: The Fellowship of the Ring
Dystrybutor Warner Bros
Data premiery15 lutego 2002
ReżyseriaPeter Jackson
ZdjęciaAndrew Lesnie
Scenariusz
ObsadaViggo Mortensen, Ian McKellen, Elijah Wood, Sean Astin, Orlando Bloom, John Rhys-Davies, Dominic Monaghan, Billy Boyd, Liv Tyler, Hugo Weaving, Sean Bean, Cate Blanchett, Christopher Lee, Ian Holm
MuzykaHoward Shore
Rok produkcji2001
Kraj produkcjiUSA
CyklWładca pierścieni
Czas trwania178 min
WWW
Gatunekfantasy, przygodowy
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Grom z jasnego nieba, czyli 10 lat filmowego „Władcy pierścieni”

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 3 4 5

Esensja

Grom z jasnego nieba, czyli 10 lat filmowego „Władcy pierścieni”

Artur Chruściel: A propos tego orka z oblężenia Minas Tirith – bardzo mi się podobało w trylogii odanonimizowanie orków, a ten kaleki generał to już był prawdziwy majstersztyk. Typowe wykorzystanie takiej postaci to przecież podkreślanie zła, szpetoty i okrucieństwa antagonistów. A tutaj nic takiego nie było. Już raczej nasuwały mi się myśli o tym, jak to brzydcy i odrzuceni idą odwojować świat zagarnięty przez narcyzów napawających się swoim pięknem i dobrocią. W „Dwóch wieżach” równie dobry jest epizod z umierającym orkiem cieszącym się z domniemanej śmierci Aragorna.
Michał Kubalski: Still the prettiest, co nie?
Artur Chruściel: A zachwyty i ciągłe powroty? Nieodmiennie dwa: w „Drużynie” pożegnanie Aragorna z Frodo i jego samotny atak na oddział Uruk-hai. W „Powrocie” wspomniana już przeze mnie desperacka szarża Rohirrimów w morze armii Mordoru aż po walkę z Nazgulem. W świetle tego, że Theoden ruszał do bitwy bez nadziei na zwycięstwo, atak konnicy na olifanty mnie nie raził.
Konrad Wągrowski: Dokładnie tak! A scena, gdy Rohan uderza w tarcze i skanduje „Śmierć! Śmierć!” – dla niej samej wracam często do „Powrotu króla”.
Agnieszka Szady: Mnie, dla odmiany, najbardziej utkwiły w pamięci sceny z Shire: dobrotliwie uśmiechnięty Gandalf w norce Bilba (i jak uroczo pokazane jest, że ledwie się w niej na wysokość mieści – to trącenie głową o żyrandol było słodkie), dzieciaki witające Gandalfa oraz ujęcia z edycji specjalnej, pokazujące codzienne życie hobbitów: jakiś młodzian ściąga bułeczkę z tacy niesionej przez hożą dziewoję, Sam z zamiłowaniem przesadza kwiatki, ktoś tam pracuje w polu i tak dalej.
Michał Kubalski: Wciąż pamiętam piękną, choć w sumie niezbyt mądrą, scenę zapalania kolejnych ogni strażniczych na szczytach gór i przełęczach. I wkurzone enty, rozwalające Isengard, w tym zwłaszcza jeden, który po przerwaniu tamy zanurza w nadchodzącej powodzi swą płonącą koronę. Swoją drogą – chyba zapomnieliśmy o aspekcie aktorskim, w tym – przede wszystkim – Andym Serkisie i jego fenomenalnym Gollumie/Smeagolu. Moim zdaniem cyfrowy Gollum był dzięki Serkisowi lepszym aktorem niż Wood czy Liv Tyler, ba! był chyba najlepszym aktorem tego cyklu filmowego.
Konrad Wągrowski: Aż tak daleko bym się nie posunął – Ian McKellan bardzo skutecznie wyleczył mnie z tęsknot za Seanem Connerym. Viggo Mortensen był również objawieniem, cieszę się niezmiernie, że zastąpił Stuarta Townsenda.
Marcin T.P. Łuczyński: „- Theoden King stands alone. – Not alone. Rohirrim! TO THE KING!” Ciarki, za każdym pieprzonym razem… A co do Andy’ego, to jest to najlepszy dowód, co znaczy profesjonalne podejście do nawet błahego gigu. Początkowo Gollum miał być cały „z komputera”, szukano tylko kogoś, kto podłoży głos. Gollum, którego przez parę sekund widać w „Drużynie”, jest właśnie jeszcze taki, jaki miał być we wszystkich częściach. A potem Andy przyjeżdża na casting i zaczyna gadać. I się sukinsyn rusza, kiwa, skacze, miota, rzuca głową, trzęsie brodą, zaciska pięści, wali nimi o podłogę. A ekipie szczęka opada na podłogę. Jackson przyznał, że wtedy do nich dotarło, że Gollum gada całym sobą i nie ma najmniejszych szans, żeby to zrobić inaczej. I ten melanż talentu Serkisa i ekipy animatorów (obejrzyjcie to czasami na stopklatkach, zero szwów jakichkolwiek) dał efekt naprawdę morderczy. „It burns, it burns us!”
Konrad Wągrowski: A teraz czas na podsumowanie. Czy kino zmieniło się po „Władcy pierścieni"? Czego oczekujecie po „Hobbicie"?
Artur Chruściel: Gdyby kino zmieniło się po „Władcy”, to na seansach „Transformers 2” czy „2012” sale byłyby puste. Bo największy wkład, jaki mogła dać kinu trylogia Jacksona, to pokazanie, że scenariusz wciąż jest ważny, że opowieść ciągle się liczy. Że chodzić na film dla efektów specjalnych to głupota, bo widz ma prawo i obowiązek domagać się czegoś więcej. Ale jakoś nie mam poczucia, że ta szansa została wykorzystana.
Konrad Wągrowski: Ale faktem jest, że filmowcy szerzej sięgnęli po fantasy. „Narnia”, „Złoty kompas”, nawet „Gwiezdny pył” są chyba efektem sukcesu „Władcy”. No dobra, kina to nie zmieniło, wiele dobrego też nie przyniosło. Niektóre cykle (niekoniecznie fantastyczne) zaczęto powierzać takim pasjonatom jak Jackson – „Spider-Mana” dostał Raimi, „Bourne’a” Liman i Greengrass, „X-meni” Singera. „Władca” dał też przykład, jak można kręcić megawystawne widowisko bez przekraczania niebotycznych budżetów (kręcenie dwóch filmów naraz, plenery Nowej Zelandii etc.). Rzekłbym, że wszystko, cała rewolucja, się bardzo ładnie zapowiadała – ambitne blockbustery, kręcone przez filmomaniaków, utalentowane osobowości, powrót dobrych scenariuszy i szacunku dla widza – ale po kilku latach wszystko wróciło do smutnej normy. Ale może czasem kogoś jeszcze natchnie ten sukces i da szansę komuś, dla kogo kino to życiowa pasja, a nie tylko profesja.
Artur Chruściel: A „Hobbit"? Wróciłem chyba do punktu wyjścia. Po „Powrocie króla” Jackson miał u mnie nieograniczony kredyt zaufania i tylko z tego powodu wybrałem się do kina na „King Konga”, choć perspektywa oglądania po raz kolejny tej samej prostej historyjki w nieco ładniejszym opakowaniu niezbyt mnie cieszyła. Po tej wspaniałej zabawie w kino, która cofnęła mnie w czasie o kilkanaście lat, wierzyłem już bez zastrzeżeń, że Jackson wszystko potrafi zamienić w złoto. I tak było aż do „Nostalgii anioła”, przy której podzielam niemal wszystkie zastrzeżenia z dyskusji Dobrego z Niebrzydkim, a zalet widzę nieco mniej. I jakoś mi teraz trudniej uwierzyć, że da się z „Hobbita” wycisnąć coś, co nie będzie tylko cieniem trylogii.
Marcin T.P. Łuczyński: Wzruszenia ramionami i stwierdzenia, że wszystko fajnie, ale to już nie to. Niestety. A czy się kino zmieniło? Tak, fabrykanci inaczej już patrzą na fantasy jako surowiec, z którego można ulepić oglądalność. I to się chyba już na jakiś czas ugruntowało. Zwłaszcza po furorze, jaką robi „Gra o tron”.
Mateusz Kowalski: Marcin, moim zdaniem, trafił w sedno. Producenci i publiczność przestali traktować fantasy jako infantylne bajeczki, a sam „Władca…” pokazał, że baśniowość to tylko sztafaż do opowiedzenia uniwersalnej historii. Innym pytaniem jest, czy „Władca…” w wersji II Wojny Światowej miałby podobną siłę oddziaływania na ekranie… pewnie by miał, ale nie byłoby to już to samo. Wracając do samych konsekwencji ekranizacji „Trylogii…” – Bogu dzięki, że ludzie się obudzili. Jedyne, na co pozostaje czekać, to ekranizacje „Malazańskiej Księgi Poległych” i „Koła Czasu”. Jeśli zabiorą się za to tuzy pokroju Jacksona, a przynajmniej zrobią to jak należy, to wtedy hołd reżyserowi będzie konieczny.
Artur Chruściel: „Gra o tron” zawdzięcza swoje powstanie tyleż Jacksonowi, co renesansowi seriali i sukcesowi HBO na tym polu – w kinie takie przedsięwzięcie byłoby praktycznie niewykonalne. I tu faktycznie sukces otwiera szeroko drzwi kolejnym autorom, ale ta droga prowadzi tylko na małe ekrany i adekwatne do nich budżety. „Koło Czasu” faktycznie ma szansę, zwłaszcza że to jest świat i historia, które zasługują na jaki bądź remake, który uwolni je od Jordanowej infantylności. Erikson chyba nie pasuje ani do głębokości kieszeni potencjalnego producenta, ani do poziomu masowego widza.
Z kolei „Narnia”, wspomniana przez Konrada, chyba bardziej jest z Pottera niż z „Władcy Pierścieni”. A dorosłego fantasy jest tyle, co kot napłakał, głównie powroty do Conana i greckiej mitologii, co tematem nowym nie było i przed Jacksonem. Jeśli kiedyś zobaczymy na ekranach udane adaptacje „Tigany” czy „Sarantyńskiej mozaiki”, to będziemy mogli mówić o zaistnieniu fantasy na tym obszarze. „Władca” jest w literaturze pozycją o wyjątkowym statusie i taki dla mnie pozostaje i w kinie.
Oczywiście mieliśmy rzeczy ważne w kinie popularnym po Jacksonie, ale język dzisiejszego filmu jest raczej z Bourne’a, Bonda i Marva niż Froda z Aragornem. Zresztą czemu się dziwić? „Władca” to nie było kino nowatorskie, wytyczające ścieżki przyszłym twórcom. To było kino w swej czystej i klasycznej postaci, a jedyny przełom, który niosło, to konstatacja, która powinna być oczywista od zawsze: że pieniądze i technika powinny służyć wizji twórcy, nie na odwrót.
Konrad Wągrowski: W „Hobbicie” jest pewne wyzwanie, które daje szansę dla całego przedsięwzięcia. To wszak książka dla dzieci, a trzeba opowiedzieć ją jak najszerszemu odbiorcy – znaczy, trzeba pokombinować. A Jackson, co by nie mówić o „Nostalgii”, jest właśnie kimś, kto kombinuje, ma pomysły, ma koncepcje. Być może obawy Marcina się spełnią i dostaniemy takiego „Władcę”, tylko mniej wystawnego. Ale może będzie jakiś pomysł.
Łukasz Gręda: Zgadzam się z Konradem jeśli chodzi o wpływ Władcy na współczesne kino. To jakby po raz drugi w historii pojawił się ktoś taki jak Steven Spielberg.
Konrad Wągrowski: Skoro powiedzieliśmy już wszystko, chyba czas domykać naszą dyskusję…
Artur Chruściel: Generalnie ten wątek wyglądał mi na zakończenie, ale rozumiem, że musimy dorównać „Powrotowi” i mieć przynajmniej trzy…
Konrad Wągrowski: To prawda, ten wątek jest zakończeniem, ale potrzebuje jeszcze jakiejś swojej domykającej Szarej Przystani… Niech będzie nią banalne stwierdzenie, że, mimo tego że nie jesteśmy bezkrytyczni wobec sagi, po 10 latach nadal pozostaje ona w naszej pamięci. Ciekawe co będzie za kolejną dekadę?
• • •
Rocznica „Władcy pierścieni” w Esensji:
koniec
« 1 3 4 5
19 grudnia 2011

Komentarze

19 XII 2011   14:41:57

Bo zapomniało mi się dopisać:
"Jackson poszedł po linii najmniejszego oporu i potraktował braki opisów w trylogii dosłownie (choć może z drugiej strony było to obwarowane budżetem i ówczesnym CGI?), ale z drugiej strony, patrzę na to z perspektywy eposów antycznych, gdzie ostatnimi elementami np. w „Iliadzie” był opis tego, jak rolnicy pod Troją hasali z owieczkami" - OK, ale epos Homera był mówiony, a mówimy o filmie - w filmie wiele rzeczy można pokazać, nie musząc poświęcać na to wielu zwrotek tekstu (który trzeba było zapamiętać). Epickość epickością, ale gdy przywiązuje się wielką wagę do sposobu, w jaki Boromir wiązał pas, to znaczy, że szczegóły mniej epickie niż bitwa na polach Pelennoru też można pokazać.

19 XII 2011   18:55:47

"ma na dysku zaciągniętego camshota"

Jak to mawia pewien mój kolega: this is so wrong on so many levels.

19 XII 2011   19:59:57

@Michał – ale to równie dobrze moż być argument na rzecz Jacksona. Skoro Homer mógł wstawić tych pasterzy w epos *mówiony* to skoro zabrakło ich odpowiedników w *pisanym* eposie Tolkiena to można przyjąć że autor uznał to za nieważne…

19 XII 2011   20:25:16

Trolling Saruman - genialne, chociaż pewnie jak na realia internetu stare jak dinozaury.

19 XII 2011   21:30:21

Jest też w "Powrocie króla" świetny tekst i scena: "My friends, You bow to no one". Wyrażają wszystko, inne słowa są zbyteczne.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Wojna, która zakończy wszystkie wojny
— Konrad Wągrowski

Karuzela wrażeń
— Gabriel Krawczyk

Jak dobrze wyglądać na łosiu, czyli bitwa w Śródziemiu
— Anna Kańtoch

Esensja ogląda: Styczeń 2014 (3)
— Krystian Fred, Michał Kubalski, Daniel Markiewicz, Agnieszka Szady

Esensja ogląda: Grudzień 2013 (6)
— Sebastian Chosiński, Gabriel Krawczyk, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Śródziemski rollercoaster
— Gabriel Krawczyk

Przygoda trwa
— Anna Kańtoch

Esensja ogląda: Kwiecień 2013
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Tomasz Kujawski, Małgorzata Steciak, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Esensja ogląda: Styczeń 2013 (Kino)
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Piotr Dobry, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Alicja Kuciel, Beatrycze Nowicka, Agnieszka Szady, Konrad Wągrowski

Udana podróż
— Tomasz Markiewka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.