Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Ranking na premierę: Najlepsze filmy o I wojnie światowej

Esensja.pl
Esensja.pl
Przy okazji premiery „Czasu wojny” Stevena Spielberga postanowiliśmy przypomnieć najważniejsze filmy o pierwszej wojnie światowej. Ten konflikt nigdy nie był bardzo mocno w kręgu zainteresowań filmowców, ale zaowocował kilkoma naprawdę wartymi uwagi tytułami – zapoznajcie się z nimi sami. Opisy pochodzą z różnych naszych rankingów.

Urszula Lipińska, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Ranking na premierę: Najlepsze filmy o I wojnie światowej

Przy okazji premiery „Czasu wojny” Stevena Spielberga postanowiliśmy przypomnieć najważniejsze filmy o pierwszej wojnie światowej. Ten konflikt nigdy nie był bardzo mocno w kręgu zainteresowań filmowców, ale zaowocował kilkoma naprawdę wartymi uwagi tytułami – zapoznajcie się z nimi sami. Opisy pochodzą z różnych naszych rankingów.
Ścieżki chwały (Paths of Glory, 1957, reż. Stanley Kubrick
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Po sukcesie „Zabójstwa” Kubrick dostał od swoich producentów pozwolenie i budżet na zrealizowanie następnego projektu. Ostrzył sobie zęby, pióro i kamerę na ekranizację powieści Humphreya Cobba „Ścieżki chwały”, opisującej losy pięciu francuskich żołnierzy rozstrzelanych za bunt. Kilka lat później oczyszczono ich z zarzutów, a jedna z wdów dostała jednego franka odszkodowania. Niestety, pomysł nie zyskał aprobaty w MGM, które chwilę wcześnie wypuściło „Szkarłatne godło odwagi” Johna Hustona. Kubrick i jego współpracownicy rozpoczęli poszukiwanie innego materiału i w końcu zdecydowali się na powieść „Brennendes Geheimnis” Stefana Zweiga. Prace ruszyły, ale nie pełną parą – po godzinach reżyser i jego współpracownicy szlifowali „Ścieżki chwały”. Kubrick wciąż liczył na znalezienie pieniędzy na film i nawet chciał zamienić zakończenie na szczęśliwe, żeby uderzyć do masowej publiczności. Główna rola spodobała się Kirkowi Douglasowi i w końcu projekt miał zostać sfinansowany przez jego wytwórnię, Bryna Productions. Kubrick był tak zdesperowany, że podpisał umowę zakładającą, że nakręci dla nich jeszcze pięć następnych filmów. W „Ścieżkach chwały” uwagę zwraca prowadzenie kamery oparte na długich jazdach.
Obraz powstawał w hołdzie dla mistrza ten zabiegu, Maxa Ophulsa, który zmarł w czasie powstawania filmu, odciskając na nim piętno stylistyki raczej nietypowej dla kina wojennego. Nietypowe jest także pole bitwy w „Ścieżkach chwały” – najważniejsze sceny rozgrywają się na sali sądowej gdzie trójka żołnierzy zostaje niesłusznie skazana, a druzgoczącą klęskę ponosi ich obrońca, Dax. Mimo recenzenckiego zachwytu film oburzył właściwie wszystkich. We Francji zakazano jego dystrybucji na blisko dwadzieścia lat, w Berlinie wycofano go z festiwalu, w Szwajcarii ocenzurowano, a w Ameryce odmówiono wyświetlania obrazu w bazach wojskowych. Kubrick wyłuszczył na pierwszy plan wątki nieczęsto dostrzegane przez scenarzystów filmów wojennych. Podkreślił olbrzymią przepaść dzielącą dowodzących i dowodzonych oraz uznał wojnę za przedłużenie działań politycznych, stwarzające sytuację pozwalającą sięgać rządzącym po drastyczniejsze środki. Choć w dorobku Kubricka „Ścieżki chwały” ugrzęzły gdzieś pod ciężarem sukcesów „2001: Odysei kosmicznej”, „Mechanicznej pomarańczy” i „Lśnienia”, to właśnie ten film nazwano pierwszym arcydziełem w jego karierze.
Ula Lipińska
Lawrence z Arabii (Lawrence of Arabia, 1962, reż. David Lean)
WASZ EKSTRAKT:
90,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Siódmy cud filmowego świata. Amerykański Instytut Filmowy ustawił „Lawrence’a z Arabii” na siódmej pozycji wśród arcydzieł wszech czasów. Amerykańska Akademia Filmowa przyznała superprodukcji siedem Oscarów, w tym dla najlepszego filmu. A czterdzieści kilka lat temu, jak wspominał Omar Sharif, tylko wariaci mogli się na to porwać. „Który producent dałby się wywieźć na środek pustyni, by kręcić film bez gwiazd, bez kobiet (z ust aktorek nie pada nawet jedno słowo), bez akcji i przepuścić na to piętnaście milionów dolarów?” Mający na koncie między innymi „Most na rzece Kwai” Sam Spiegel zaryzykował. Wraz z Davidem Leanem i grupą dzielnych aktorów z Peterem O’Toolem na czele znaleźli się na marokańskim pustkowiu ze wspomnieniami Thomasa E. Lawrence’a „Seven Pillars of Wisdom” w ręku. Bohater książki poruszał ich wyobraźnię zagadkowością, charyzmą, geniuszem, wiecznym poszukiwaniem swojej tożsamości, rozerwaniem między dwoma kulturami. Po piętnastu miesiącach, kilku burzach piaskowych i czterech miesiącach w montażowni powstał kawał cudownego kina, którego echa odnajdziemy m.in. w „Gwiezdnych wojnach: Ataku klonów” (kręconym na tych samych pustyniach) i „Szpiegu, który mnie kochał” (przepisującym z filmu Leana motyw muzyczny autorstwa Maurice’a Jarre’a). Gdyby nie „Lawrence z Arabii”, nie powstałyby także „Szczęki”, „Indiana Jones”, „Bliskie spotkania trzeciego stopnia”, „Lista Schindlera”… po prostu Steven Spielberg nie narodziłby się jako reżyser, gdyby nie obejrzał tego filmu. Ponadtrzygodzinna (a w wersji reżyserskiej niemal czterogodzinna) uczta urzeka scenami batalistycznymi, wyróżniającymi się na tle kina wojennego nie tylko dzięki piaszczystym sceneriom, ale także szczególnym wizjonerstwem twórców. Już na początku „Lawrence’a z Arabii” pojawia się legendarny skok montażowy pomiędzy obrazem bohatera zdmuchującego zapałkę a pierwszym ujęciem pustyni, nakręcony sześć lat wcześniej niż słynna kość stająca się statkiem kosmicznym u Kubricka. Już ten wyjątkowy moment – jeden z wielu – wpisuje film Leana na listę arcydzieł, z której nie schodzi w miarę powstawania „Titaników”, „Władców pierścieni” i „Matriksów”.
Ula Lipińska
Gallipoli (1981, reż. Peter Weir)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Film Petera Weira dotyka ważnego aspektu każdej wojny. Przedstawia dwóch chłopców, wyciągniętych z szeregu podobnych do nich młodzieńców, którym wojna odbiera niewinność i beztroskę myśli i czynów. Archy Hamilton i Frank Dunne Judd (świeżutki Mel Gibson tuż po sukcesie „Mad Maxa”) mają w sobie spontaniczność, energię, potrzebę osiągania. Na razie ogranicza się ona do zwycięstwa w zawodach lekkoatletycznych, ale apetyty rosną. Andy i Frank na ochotnika wstępują więc do wojska, gdzie, jak wiadomo, dopiero mogą stać się prawdziwymi mężczyznami. I stają się, tracąc po drodze idealizm, złudzenia i ufność. „Gallipoli” jest mocno osadzone w australijskiej kulturze filmowej. Przez rodzimych krytyków film uznano jednym z najbardziej wiarygodnie pokazujących czasy kształtującego się państwa australijskiego i zapisano go w katalogu największych arcydzieł australijskiej nowej fali. Ujęcia przyrody, istotne w co drugim filmie z ojczyzny „Krokodyla Dundee”, należą do szczególnie wysmakowanych i dalekich od ponurych pól śmierci, do których przyzwyczaiły nas amerykańskie dramaty wojenne. Jednak niektóre sceny (zwłaszcza te kręcone w Egipcie) jednoznacznie przywodzą na myśl inspiracje twórców „Lawrence’em z Arabii”. To skojarzenie ma także szersze znaczenie. Oba filmy pokazują bowiem ewolucję osobowości, która z czasem nabiera coraz więcej świadomości na temat otaczającego świata i przestaje postrzegać rzeczywistość w uproszczony sposób. Lawrence jeszcze zdążył z tej nowo zdobytej wiedzy skorzystać – dla bohaterów „Gallipoli” było już za późno. Weir doskonale wiedział, jak zakończyć swój film. Finałowa stopklatka nabiera wielu znaczeń, pozostawiając refleksję o bezsensownie przerwanych ludzkich losach, ale i ucinając film w miejscu, gdzie mógł on się stać sentymentalny. Przede wszystkim jednak Weirowi udało się w tym kilkusekundowym bezdźwiękowym kadrze zamknąć jeden z najgłośniejszych protestów przeciwko wojnie w historii kina.
Ula Lipińska
Afrykańska Królowa (African Queen, 1951, reż. John Huston)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Plan powstawania „Afrykańskiej królowej” przypominał jedną wielką imprezę… albo jeden wielki szpital. Humphrey Bogart przez cały okres kręcenia zdjęć w afrykańskiej dżungli odżywiał się fasolką i szparagami, popijąc je hektolitrami szkockiej whisky. Ale jedynego w swojej karierze Oscara dostał właśnie za ten film. John Huston nie mógł sobie dać rady z lokalnymi chorobami, na które zapadła niemal cała ekipa, dlatego zatrudnił miejscowych, żeby pomogli filmowcom. Większość z nich nie przyszła sądząc, że Amerykanie są kanibalami. Ale to dzięki kręceniu tego filmu Huston stał się bohaterem „Białego myśliwego, czarnego serca” Clinta Eastwooda. Katherine Hepburn, ostro krytykująca obficie zakrapiany styl pracy nad filmem (w wykonaniu Bogarta i reżysera), w akcie protestu ostentacyjnie piła samą wodę. Po jej spożyciu aktorka nabawiła się dyzenterii, a potem napisała swoją relację z planu o wiele mówiącym tytule „Kręcenie „Afrykańskiej królowej” lub jak pojechałam do Afryki z Bogie’m, Bacall i Hustonem i omal nie oszalałam”. Spektakularna wyprawa do dzikiej dżungli towarzysząca powstaniu filmu dostarczyła tylu rewelacji, że zaskakuje, jak w ogóle udało się dokończyć tę produkcję – a przecież, mimo setek anegdot, „Afrykańską królową” unieśmiertelniły przede wszystkim wartości filmowe. Postacie, znane z szeregu podobnych produkcji, Bogart i Hepburn obdarzają życiem nie tylko dzięki szlachetnemu aktorstwu. On, grając cynicznego lekkoducha, sam był już mocno przeżarty nałogami i chorobami, które poorały twarz łowcy przygód, Charliego Allnuta. O niej od początku zdjęć krążyły plotki, że jest do roli upartej starej panny w przygodówce zbyt sztywna. Mimo to można „Afrykańską królową” oglądać wpatrując się tylko w tę dwójkę, nie zauważywszy doskonale poprowadzonej akcji, błyskotliwego humoru, a nawet tandetnego zakończenia.
Urszula Lipińska
„Król Kier” (Le Roi de coeur, 1966, reż. Philippe de Broca)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Trwa pierwsza wojna światowa. Wycofujący się z francuskiego miasteczka Niemcy podkładają gdzieś przy rynku materiał wybuchowy, mając nadzieję wysadzić o północy wchodzące wojska alianckie. Zadanie odszukania ładunku dostaje szkocki szeregowiec Plumpick (Alan Bates). Problem polega na tym, że jedyni mieszkańcy, którzy mogą pomóc w odszukaniu ładunku, to uciekinierzy z miejskiego szpitala psychiatrycznego. Przepiękny, ciepły film stawiający dość istotne pytania o sens wojny i o to, kto ma zdrowszy osąd rzeczywistości – trzeźwo myślący wojskowi, czy może jednak szurnięci obywatele, wkładający całe serce w radosną zabawę i z zadowoleniem małpujący statecznych obywateli miasta, mimo że tuż obok, w okopach, nieprzerwanie trwa rzeźnia. Wspaniały kawałek antywojennego kina, uczący, że życie jest zbyt cenne, by w bezsensowny sposób tracić je na froncie.
Jarosław Loretz
Bardzo długie zaręczyny (Un long dimanche de fiançailles, 2004)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
„Bardzo długie zaręczyny” z pewnością nie należą do najpopularniejszych czy najwyżej cenionych filmów Jean-Pierre Jeuneta. Nawet w kategorii (niezbyt licznej) filmów tego reżysera z miłością w tle przegrywa z „Amelią”. A szkoda, bo „Zaręczyny” z pewnością zasługują na uwagę. Wizualnie wysmakowany, sugestywny, być może nawet odrobinę przestylizowany obraz przedstawia poruszająco koszmar pierwszej wojny światowej, ale „Bardzo długie zaręczyny” to także piękna opowieść o miłości. Miłości dwojga ludzi nie pretendujących do bycia w życiu kimś ważnym, w jakichś sposób ułomnych, ludzi, którzy mogą mieć tylko siebie, ale to właśnie oznacza, że mogą mieć cały świat. Film opowiedziany jest w konwencji śledztwa, w którym bohaterka grana przez Audrey Tatou mimo swego kalectwa z niezłomnością i determinacją próbuje odkryć wojenne losy swego ukochanego – jest w tym coś z klasycznych mitycznych wypraw bohaterów w zaświaty w poszukiwaniu utraconej miłości.
Konrad Wągrowski
Warto znać:
  • Wielka parada (Big Parade, 1925, reż. King Vidor)
  • Na zachodzie bez zmian (All Quiet in the Western Front, 1930, reż. Lewis Milestone)
  • Towarzysze broni (La grande ilusion, 1936, reż. Jean Renoir)
  • Szeregowiec York (Seargant York, 1941, reż. Howard Hawks)
  • Asy przestworzy (Aces High, 1976, reż.Jack Gold)
  • Boże narodzenie (Joyeux Noël, 2006, reż. Christian Carion)
koniec
12 stycznia 2012

Komentarze

12 I 2012   16:48:32

Szeregowiec York (Seargant York, 1941, reż. Howard Hawks)

Dostrzegam pewien dysonans ;-)

12 I 2012   22:07:00

"Agonia" Elema Klimowa

12 I 2012   22:22:30

Aces Hiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiigh!

Wybaczcie, nie mogłem się powstrzymać ;.)

12 I 2012   22:41:53

R.F. -> Specjalnie dla Ciebie:

http://www.youtube.com/watch?v=wWqbOLQr5aE

13 I 2012   10:36:12

A gdzie Johnny poszedł na wojnę? Przecież ten film, to masakra...

13 I 2012   14:42:51

Niestety typowy ranking ułożony pod współczesnego widza i bywalca multipleksów. Towarzysze broni to arcydzieło, stare Na zachodzie bez zmian z 1930 r. też bardzo ciekawe, film Hawksa to Sierżant York, a nie Szeregowiec York, ale to szczegół. Dobrze, że chociaż Kubricka i Weira dostrzegli

14 I 2012   22:02:42

Brak "Johnny got his gun" Daltona Trumbo spuszcza ten ranking do kibla.
A państwu autorstwu: http://www.imdb.com/title/tt0067277/ . Poczytać. Obejrzeć. Bo skoro nie znacie, to po prostu wstyd (a nie znacie, skoro nie uwzględniliście).

18 I 2012   14:21:22

Brak np.:
- Na zachodzie bez zmian (ale z 1979)
- Britannic
- można podpiąć Ck Dezerterów
- Czerwony baron (ten z 1971 i ten z 2008)

11 II 2012   18:44:20

Tez sie dziwie... Afrykanska krolowa swietnym filmem jest, ale zeby pisac, ze o IWS?
A filmow czb o pierwszej ejst duzo wiecej niz tylko Sciezki... Moze nie najlepsze, ale bardziej w temacie. Tez uwazam ze zabraklo Johnnego jezeli juz siega sie po filmy opisujace nie same dzialania wojenne. Na zachodzie bez zmian jak najbardziej powinno sie tu znalezc. Tak samo chyba Szwejk w sumie... Pamietam, ze jeszcze ogladalam jakis film... chyba z Jamesem Stewartem, w ktorym gral mlodego chlopaka z gorskich lasow, snajpera... Ale nie moge sie dokopac do tego.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

50 najlepszych filmów o miłości
— Esensja

Najlepsze filmy wojenne wszech czasów - suplement
— Sebastian Chosiński, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

50 najlepszych filmów wojennych wszech czasów
— Esensja

Nie tylko Indy. Złota dziesiątka kina przygodowego
— Sebastian Chosiński, Ewa Drab, Jakub Gałka, Urszula Lipińska, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski, Marcin Łuczyński

Tegoż twórcy

Co nam w kinie gra: 2001: Odyseja kosmiczna
— Konrad Wągrowski, Michał Chaciński

Długi marsz do prawdy
— Alicja Siwik

Wielka ucieczka pod patronatem National Geographic
— Agnieszka Szady

Nowości: Maj 2004
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

DVD: Pan i władca: Na krańcu świata
— Konrad Wągrowski

Na ekranach: Grudzień 2003
— Piotr Dobry, Konrad Wągrowski

Morska opowieść
— Konrad Wągrowski

Klasyka pod lupę: Jak Kubrick stworzył ekranowy mit
— Michał Chaciński

Nie rozum, lecz serce
— Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.