Jean-Pierre Dardenne, Luc Dardenne
‹Syn›
Nie tylko Bruno i Sonia są na marginesie społeczeństwa. Wszyscy ludzie zdają się być daleko od siebie, niepowiązani jakimikolwiek trwałymi relacjami. W scenie sprzedaży dziecka nie widzimy (podobnie jak Bruno) tych, którzy dziecko kupują. Tu nie stosuje się żadnych skrótów (wszystko rozgrywa się w jednym, długim ujęciu), wszystko rozgrywa się w czasie rzeczywistym. W ciszy (w oddali słychać tylko kroki, warkot silnika, odgłos lodówki) oczekujemy, podobnie jak Bruno. Widzimy i słyszymy to, co on. Dana nam zostaje możliwość odczucia bólu, jaki wywołuje nieubłaganie upływający czas. Wiemy, że gdzieś w oddali anonimowi ludzie zabierają dziecko i jednocześnie obserwujemy, jak Bruno bez emocji przeżywa ten czas. Tu najwyraźniej pokazane zostaje jego pragnienie bezrefleksyjnego trwania.
W świecie wyobcowania, gdzie pojęcie „człowiek” nie ma wartości konstytutywnej, jedyna nadzieja jest w solidarności. Bruno i Sonia są poza społecznością i mają jedynie siebie nawzajem. Podróż Bruna na komisariat, to jego wolne wkraczanie w społeczeństwo – po raz pierwszy w tym filmie kadr zapełnia się statystami. Tak jak Raskolnikow, Bruno jedynie poprzez przyznanie się do winy może przekroczyć próg dojrzałości i odzyskać miłość Soni.
Ale o wiele istotniejsza jest wzajemna bliskość, która pozwala przetrwać w świecie odgradzającym ludzi od siebie. Scena płaczu kipi od metaforycznych znaczeń. Oprócz pojednania, jest też wyrazem bezradności i niepewności, co przyniesie przyszłość. Ale jednocześnie w tym akcie pobrzmiewa echo radości. Obok obawy pojawia się poczucie szczęścia: oboje są dla siebie nawzajem, mogą do siebie wrócić.
6. Sakralizacja zwykłości…
Podobne kwestie są osią fabularną „Syna”. Historia stolarza o imieniu Olivier (Olivier Gourmet), który do swojego zakładu przyjmuje na nauki chłopca (mordercę swojego syna), jest opowieścią o wybaczeniu i pragnieniu pomocy drugiemu człowiekowi - wbrew emocjom i wzajemnej niechęci.
Początkowo nie do końca wiadomo, co kieruje Olivierem. Chęć zemsty? Pragnienie zrozumienia zbrodni? Czy może pragnienie pomocy drugiej osobie? Na powyższe pytania nie pada jasna odpowiedź. Znamienna jest jego rozmowa z byłą żoną (małżeństwo zapewne rozpadło się ze względu na rodzinną tragedię). Na pytanie: „Nikt by czegoś takiego nie zrobił. Dlaczego ty to robisz?” pada odpowiedź: „Nie wiem”.
Z czasem jednak pojawia się głęboko ukryte przekonanie, że z jakichś niejasnych powodów trzeba tak postąpić. Co znamienne – oba filmy, choć w sferze prezentacji postaw etycznych są głęboko chrześcijańskie, jednocześnie rozgrywają się w rzeczywistości całkowicie zdesakralizowanej. Nie pojawia się żaden krzyż, bohaterowie nie wypowiadają słowa „Bóg” (nawet w formie czysto ekspresywnego zwrotu „o Boże!”).
Mimo braku religijnych aspektów, oba filmy mają głęboko mistyczny charakter. Podobny efekt osiągnął Tarkowski, pozbawiając świat swoich filmów Boga, ale metafizyka pozostała. W „Synu” metafizyczny charakter ma podróż do tartaku. Dzięki niej mężczyzna zaczyna rozumieć (lub przynajmniej akceptować) pragnienie przyjęcia chłopaka pod swoją opiekę.
Podróż (krótkie sceny, drobne elementy) ujawnia motywy, jakimi może (ale nie musi!) kierować się Olivier. Zaczyna on w pewnym momencie znęcać się nad nieświadomym wszystkiego dzieckiem, drąży motywy jego zbrodni. Ostatecznie przyjmuje go w swój świat, zaczyna uczyć stolarki (a konkretnie: rozpoznawania gatunków drzew).
Ostatni motyw jest niezwykle istotny. Bohater zapewne dlatego przyjął chłopaka do zakładu, że pragnie odzyskać utraconego syna. Nie potrafi pogodzić się ze stratą, w przeciwieństwie do swojej brzemiennej żony, która wychodzi ponownie za mąż. Przyjmując tego, który mu odebrał szczęście, Olivier jednocześnie symbolicznie godzi się z losem.
7. …i odzyskiwanie utraconych
Zabójca jego syna wychowywał się bez rodziców (zauważmy, że ta kwestia powraca w obu filmach) i sam nie jest w stanie przekroczyć progu dorosłości. Na pytanie Oliviera, czy żałuje swojego czynu, odpowiada: „siedziałem pięć lat, nie warto było”.
Przeraża to stwierdzenie, gdy wartość życia ludzkiego mierzona jest kryterium zysków lub strat. Olivier na te słowa reaguje bez emocji. Wtedy pojmuje, że jego syn zginął nie dlatego, iż trafił na złego człowieka. Oprawca nie potrafił po prostu rozróżnić, co jest dobre, a co złe. Na pytanie dlaczego zabił, chłopak odpowie: „Bo się bałem”. Bał się, że zostanie złapany i uwięziony. Z tej racji zarówno Bruno, jak i on, są blisko siebie. Oboje w pewien sposób dobrowolnie wykluczyli się ze społeczeństwa – Bruno sposobem życia, chłopak swoją zbrodnią.
Dardenne zdają się mówić, że jedyne, co może nas przywrócić do normalnego życia, to praca (w dosłownym tego słowa znaczeniu, jak też praca nad sobą samym). Ma ona w sobie wartość resocjalizującą i uczłowieczającą.
Dziwne echo z lekka socjalistycznego myślenia przewija się w obu filmach. W „Dziecku” jest to krytyka kapitalizmu, który pozbawia człowieczeństwa, w „Synu” – pochwała humanizującego sensu pracy fizycznej. Stolarka (pomińmy biblijne reminiscencje) jawi się tu nie tylko jako coś szlachetnego, ale także jako narzędzie wewnętrznego udoskonalania i wyciszenia. Pomaga zrozumieć, opisać i zaakceptować świat. Olivier ucząc podopiecznego rozpoznawania gatunków drzew, jednocześnie wprowadza go w arkany tajemnic świata – pomaga dostrzec sens upływu czasu (rozpoznawanie wieku drzew), uczy cierpliwości, odpowiedzialności i dokładności (każde dotknięcie drewna, praca nad nim, jest celebracją). Opieka nad zabójcą syna, to próba wprowadzenia go na powrót w świat, z którego sam mimowolnie się wygnał.
Ostatnia, wypełniona milczeniem scena, gdy oboje pakują w folię deski, jest obrazem pojednania, zaufania mimo barier, próby odbudowania tego, co zburzono zbrodnią.
8. Spotkanie w solidarności
Oba filmy spotykają się w tym samym punkcie – w chwili i miejscu, gdzie ludzie mogący sobie pomóc, mimo dzielących ich różnic, wzajemnej niechęci, odnajdują siłę i wytrwałość, by walczyć o siebie nawzajem.
Chłopak wraca do Oliviera, mimo iż nadal się go boi. Wie jednak, że tylko on w tym świecie jest w stanie mu pomóc. Tak samo Sonia przychodzi do Bruna, bo nie zmieni tego, że jest ojcem jej dziecka. Może mu ofiarować ciepło, którego nie zaznał, on może dać jej nadzieję zmiany i perspektywę przekreślenia samotności.
Oba filmy traktują o różnego rodzaju dojrzewaniu. Jednak na pierwszy plan wybija się kwestia solidarności, która jako jedyna jest dziś w stanie ocalić w nas to, co ludzkie. Poświęcenie i zaufanie drugiej osobie, czasami nawet wbrew rozsądkowi, jako sposób na przetrwanie w dzisiejszym zdroworozsądkowym świecie, jest puentą bardzo cenną. Jej realizacja wymaga bowiem wielkiej odwagi.
Dardenne nie mówią jednak nic o bezinteresowności. Ta konkretna solidarność i to konkretne poświęcenie oparte są na wzajemnej korzyści. Zyska Olivier (syna, którego utracił), chłopak (powrót do świata, dojrzałość, ojca), podobnie Bruno (ciepło) i Sonia (ojca dla swego dziecka). Dosyć to przewrotne stwierdzenie: walczyć ze światem się nie da, odejść od zasady zysków i strat nie potrafimy. Można tylko przekuć je tak, by służyły człowiekowi. Dardenne wierzą najwyraźniej, że jest to możliwe.
* - cytaty pochodzą z fragmentów pracy dyplomowej Krzysztofa Kieślowskiego, opublikowanych w: „Film na świecie”, nr 388/389, s.7-9