Z filmu wyjęte: Na spokojny senZdawałoby się sprawą oczywistą, że w przypadku nocowania w domu posądzanym o zjawiska nadprzyrodzone należy wpierw zadbać o usunięcie z sypialni zbędnej dekoracji. Najwyraźniej jednak nie wszyscy podzielają ten pogląd.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Na spokojny senZdawałoby się sprawą oczywistą, że w przypadku nocowania w domu posądzanym o zjawiska nadprzyrodzone należy wpierw zadbać o usunięcie z sypialni zbędnej dekoracji. Najwyraźniej jednak nie wszyscy podzielają ten pogląd. Wariant pierwszy – nocujemy w nowym dla nas domu. W nocy nasilają się jednak różne skrzypnięcia, stuknięcia i szelesty. Ba! W pewnym momencie same otwierają się drzwi od szafy! Co robimy? Oczywiście prócz natychmiastowego zapalenia światła i ewentualnie trzymania go włączonego aż do rana? Na przykład rozglądamy się, czy coś się nie porusza. A jeśli się nie porusza, to czy – przy odrobinie pomocy ze strony naszej roztrzęsionej wyobraźni – poruszać mogłoby się zacząć. I jeśli cokolwiek takiego znajduje się w zasięgu wzroku – na przykład wiszący na haku szlafroczek – dla zdrowia psychicznego usuwamy go z pola widzenia. Choćby na stołek. W końcu po co dodatkowo napędzać sobie stracha. Oczywiście możemy też uprzeć się i trzymać na wieszaku ciuch przypominający inkwizytorskie wdzianko, obowiązkowo z postawionym kapturem. Tylko po co? Żeby szybciej dostać zawału? Wariant drugi – kręcimy horror. Chcemy zaskoczyć widza sceną ożywającego nagle ubioru. Rozespany bohater ma doznać szoku na widok złowieszczej postaci, która wyłoni się z ciemności, sunąc w jego stronę upiornym krokiem. Co robimy, jeśli mamy porządną ekipę? Szlafroczek sam wypełnia się widmowym ciałem i zeskakuje z haczyka, albo ubranie złożone na krześle nagle wstaje i zaczyna bez jednego dźwięku dreptać ku łóżku. A jak to wychodzi przy ekipie, która ani dba o robotę, ani umie robić horrory? No cóż, tak jak w „Bye Bye Manie”. Scenograf wiesza szlafrok – bądź płaszcz, bo nie jest to do końca jasne – na stojącym wieszaku, pieczołowicie drapując go tak, żeby wyglądał, jakby już leżał na czyichś ramionach. Do tego – obowiązkowo – kaptur ustawiony w szpic. Jak tylko bohater się budzi w nocy, jego wzrok podąża ku ścianie z wieszakiem i już za chwileczkę, już za momencik… oddycha z ulgą, bo przecież wszystko jest w porządku. Po czym kładzie się spać. I podobnie następnej nocy. Jak za którymś razem szlafroczek ożywa – a że ożyje, jest to absolutnie pewne – widz wręcz ziewa. Bo nie dość, że od pierwszego spojrzenia było wiadomo, po co szlafroczek tam wisi, to jeszcze „strzelbę” wykorzystano dopiero za którymś razem. Zwykła fuszerka, biorąca się poniekąd z ewidentnego niezrozumienia konwencji. O treści samego filmu nie będę już pisał, bo pochylałem się nad nią w opublikowanej kilka dni temu recenzji. 24 lutego 2020 |
Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz